Taka cisza zapanowała nagle. Niektórzy opowiadali, że została zarządzona. Nikt nie wie i nigdy się nie dowie, jak to było naprawdę. Po pewnym czasie nagłą ciszę odwołano. Ruch ten był właściwie zbędny, gdyż ludzie już się przyzwyczaili rozmawiać ze sobą z odległości ponad metra. Cisza okazała się w tym akurat momencie wręcz szkodliwa, gdyż na świecie zapanowała wrzawa, głośne krzyki i łoskoty. I choć zbyt dobrze je słyszano, nikt nie rozumiał znaczenia. A może o to chodziło?
W mojej książce "Nagła cisza" umilkło wszystko. Pan Gutter, idący na spotkanie, snuje refleksje::
"Jeszcze na początku
lat pięćdziesiątych XX wieku na Długim Targu leżały stosy gruzów, uprzątano je,
każda cegła była cenna: służyła do odbudowania domów. Pan Gerard uważał, że
zapisała w swej materii cierpienie i ból umierających żołnierzy, którzy
walczyli o wyzwolenie miasta. Może kiedyś nauka tak się rozwinie, że potrafimy
odczytać wibracje atomów i przełożyć je na ludzką mowę. Zaczną wówczas szeptać
swój ból, kamienie przemawiać wyraźnie i głośno, a nawet krzyczeć. Teraz
milczały. Dla niego były żywe. Gutter czuł ich ciepło, nawet z daleka.
Nasłuchiwał domów na
wyspie, nie słyszał ani słowa, pomyślał, że ukryte dźwięki nie chcą mówić z
przerażenia, a może by nie zdradzić zbyt wiele. Widział tylko sztywne milczące ściany,
nawet woda w rzece nie chlupotała. Nagle się rozejrzał, oprócz niego nikt nie
szedł nabrzeżem, nie słyszał stukotu obcasów, szurania zelówek ani jednego
słowa, nawet oddechu. Niesamowita pustka, tak groźna, że demony ukryte w jej
głębi zasłoniły oczy rękami. Jakaś ręka wyjęła go ze świata jak figurkę z
pudełka z zabawkami.
Trochę zwolnił
kroku, choć wprost przeciwnie, powinien jak najszybciej uciec z tego miejsca,
ale dokąd? Cisza połknęła wszystko, co
żywe. Cały świat umierał. Ludzie jeszcze o tym nie wiedzieli, kaszlali dusząc
się, płonęli od gorączki, nie mieli przyszłości.
Stawiał nogi powoli,
skupiając myśl na najbliższym wydarzeniu, gdyż tylko ono było prawdziwe i
realne. Zgodził się na spotkanie, nikomu nie odmawiał, przecież prowadzenie
biznesu wymagało kontaktów, jednakże ten telefon bardzo go zaskoczył. (...)
Wszedł do holu,
drzwi do kawiarni nie stały otworem. Przez korytarz przechodziło w normalnym
czasie wiele osób, toteż należało je zamykać, by goście mogli w spokoju
siedzieć przy stoliku, nie ściszać głosu i nie rozpraszać się stukotem kroków w
holu. Bo tu omawiało się interesy.
Portier był wytresowany,
od jednego rzutu oka orientował się, po co przyszli goście i czego im potrzeba.
Podchodził do nich jakby przypadkiem, sprytnie zasłaniał drzwi i mówił, że ten
lokal zamknięty, robiąc przy tym znaczącą minę, wszyscy znali powód.
„Zaprowadzę państwa w miłe miejsce” i delikatnie kierował ich w stronę schodów,
by zeszli do kawiarni.
Takie rozwiązanie
wszystkim służyło. Goście czuli, że mają znaczenie, hotel dba o każdego, kto raczył
przyjść.
Zostali przyzwyczajeni
do posłuszeństwa wobec kogokolwiek reprezentującego jakąkolwiek władzę, choćby
to był portier, jak w tym przypadku czy sprzedawczyni w sklepie, prosząca o
założenie maseczki, toteż każdy z przychodzących dawał sobą dyrygować, czując
nawet coś w rodzaju zadowolenia, że został ostrzeżony i niemal ocalono mu życie.
Wzrastało posłuszeństwo, uznawane już za naturalne, chociaż nie wszczepiono
jeszcze nikomu nanochipu do mózgu.
W dużej sali z
pięknymi jasnymi oknami były zajęte jedynie trzy stoliki. Wysoki mężczyzna
uniósł się nieco z fotela na powitanie. Zajął stolik na samym środku kawiarni. (...)
Gutter stanął po
przeciwnej stronie stolika, żaden nie wyciągnął ręki na przywitanie. Zaniechano
uprzejmości, serdeczność została potępiona. Nikt się nie dziwił, uznając zakazy
za oczywiste i logiczne, na przyjaznej ręce czaiły się zabójcze wirusy. Zajął
fotel po przeciwnej stronie stolika, odsunięty tak, że musiał pilnować tonacji
głosu."
Jaka jest prawda? Ciii.
https://www.empik.com/nagla-cisza-popik-emma,p1288256479,ebooki-i-mp3-pl