niedziela, 24 kwietnia 2022

Palec na ustach. Ciii

Taka cisza zapanowała nagle. Niektórzy opowiadali, że została zarządzona. Nikt nie wie i nigdy się nie dowie, jak to było naprawdę. Po pewnym czasie nagłą ciszę odwołano. Ruch ten był właściwie zbędny, gdyż ludzie już się przyzwyczaili rozmawiać ze sobą z odległości ponad metra.  Cisza okazała się w tym akurat momencie wręcz szkodliwa, gdyż na świecie zapanowała wrzawa, głośne krzyki i łoskoty. I choć zbyt dobrze je słyszano, nikt nie rozumiał znaczenia. A może o to chodziło?



W mojej książce "Nagła cisza" umilkło wszystko. Pan Gutter, idący na spotkanie, snuje refleksje::
"Jeszcze na początku lat pięćdziesiątych XX wieku na Długim Targu leżały stosy gruzów, uprzątano je, każda cegła była cenna: służyła do odbudowania domów. Pan Gerard uważał, że zapisała w swej materii cierpienie i ból umierających żołnierzy, którzy walczyli o wyzwolenie miasta. Może kiedyś nauka tak się rozwinie, że potrafimy odczytać wibracje atomów i przełożyć je na ludzką mowę. Zaczną wówczas szeptać swój ból, kamienie przemawiać wyraźnie i głośno, a nawet krzyczeć. Teraz milczały. Dla niego były żywe. Gutter czuł ich ciepło, nawet z daleka.
Nasłuchiwał domów na wyspie, nie słyszał ani słowa, pomyślał, że ukryte dźwięki nie chcą mówić z przerażenia, a może by nie zdradzić zbyt wiele. Widział tylko sztywne milczące ściany, nawet woda w rzece nie chlupotała. Nagle się rozejrzał, oprócz niego nikt nie szedł nabrzeżem, nie słyszał stukotu obcasów, szurania zelówek ani jednego słowa, nawet oddechu. Niesamowita pustka, tak groźna, że demony ukryte w jej głębi zasłoniły oczy rękami. Jakaś ręka wyjęła go ze świata jak figurkę z pudełka z zabawkami.
Trochę zwolnił kroku, choć wprost przeciwnie, powinien jak najszybciej uciec z tego miejsca, ale dokąd?  Cisza połknęła wszystko, co żywe. Cały świat umierał. Ludzie jeszcze o tym nie wiedzieli, kaszlali dusząc się, płonęli od gorączki, nie mieli przyszłości.
Stawiał nogi powoli, skupiając myśl na najbliższym wydarzeniu, gdyż tylko ono było prawdziwe i realne. Zgodził się na spotkanie, nikomu nie odmawiał, przecież prowadzenie biznesu wymagało kontaktów, jednakże ten telefon bardzo go zaskoczył. (...) 
Wszedł do holu, drzwi do kawiarni nie stały otworem. Przez korytarz przechodziło w normalnym czasie wiele osób, toteż należało je zamykać, by goście mogli w spokoju siedzieć przy stoliku, nie ściszać głosu i nie rozpraszać się stukotem kroków w holu. Bo tu omawiało się interesy.  
Portier był wytresowany, od jednego rzutu oka orientował się, po co przyszli goście i czego im potrzeba. Podchodził do nich jakby przypadkiem, sprytnie zasłaniał drzwi i mówił, że ten lokal zamknięty, robiąc przy tym znaczącą minę, wszyscy znali powód. „Zaprowadzę państwa w miłe miejsce” i delikatnie kierował ich w stronę schodów, by zeszli do kawiarni.
Takie rozwiązanie wszystkim służyło. Goście czuli, że mają znaczenie, hotel dba o każdego, kto raczył przyjść.
Zostali przyzwyczajeni do posłuszeństwa wobec kogokolwiek reprezentującego jakąkolwiek władzę, choćby to był portier, jak w tym przypadku czy sprzedawczyni w sklepie, prosząca o założenie maseczki, toteż każdy z przychodzących dawał sobą dyrygować, czując nawet coś w rodzaju zadowolenia, że został ostrzeżony i niemal ocalono mu życie. Wzrastało posłuszeństwo, uznawane już za naturalne, chociaż nie wszczepiono jeszcze nikomu nanochipu do mózgu.
W dużej sali z pięknymi jasnymi oknami były zajęte jedynie trzy stoliki. Wysoki mężczyzna uniósł się nieco z fotela na powitanie. Zajął stolik na samym środku kawiarni. (...)
Gutter stanął po przeciwnej stronie stolika, żaden nie wyciągnął ręki na przywitanie. Zaniechano uprzejmości, serdeczność została potępiona. Nikt się nie dziwił, uznając zakazy za oczywiste i logiczne, na przyjaznej ręce czaiły się zabójcze wirusy. Zajął fotel po przeciwnej stronie stolika, odsunięty tak, że musiał pilnować tonacji głosu."
Jaka jest prawda? Ciii.

https://www.empik.com/nagla-cisza-popik-emma,p1288256479,ebooki-i-mp3-pl


niedziela, 17 kwietnia 2022

Skandal z mopem i ścierką

 Pracuję teraz nad powieścią "Na gołe pięści". Jest to tylko jeden z wątków. Inny, równie ważny, mówi o staraniach nad zorganizowaniem wystawy cennych obrazów. W tym właśnie celu do miasta (znacie jego nazwę) przybyła ważna zagraniczna delegacja. Tymczasem grozi skandal i kompromitacja miasta (domyślacie się jego nazwy). Motyw religijny pasuje do  zbliżających się świąt. 



Tam właśnie stanęła grupa porządnie ubranych zagranicznych turystów. Przewodnik miejski z identyfikatorem na marynarce i mikrofonem dopiętymi do kołnierza gestem ramienia zachęcał ich, by weszli do środka. Nie reagowali, odwróceni w stronę oszklonego kiosku z dewocjonaliami, teraz zamkniętego, patrzyli na wepchnięte pod ścianę, w ciemny kąt czerwone plastykowe wiadro, pełne brudnej wody po zmywaniu posadzki. Sprzątaczka, oparła o nie mopa i narzuciła na brzeg ścierkę, by wyschła.. Wiadro skupiło ich uwagę, nie patrzyli na ceglane ostrołuki, pod którymi stało, nie spojrzeli na perspektywę gotyckiej katedry, ale wlepiali wzrok w ścierę i brudne frędzle.

Wytknęli palce wskazujące w stronę wiadra. Uśmiechali się, lekceważąc dyskrecję, Wymieniali między sobą uwagi, nie zasłaniając ust. (…)
Turyści już wyjęli komórki i zrobili zdjęcia. Dopiero wtedy, schowawszy komórki do kieszeni i torebek, podążyli za przewodnikiem, który kroczył szybko i stanowczo. Zaciskał szczęki z wściekłości. Grupa do niego podeszła, a on uniósłszy ramię wskazywał ołtarze, obrazy i ozdobne kraty, opisując ich piękno, goście jednak wciąż się oglądali i patrzyli na wiadro.
Kobieta w czarnym kapeluszu, ukryta w cieniu ławki, wparła kolana w klęcznik, rozsunęła palce rąk i spomiędzy nich rzucała spojrzenia na idącą grupę. Nienawidziła wszystkich, dziobała zwiedzających kolcami swej złości, dźgała każdą osobę nożem wściekłości, drapała oglądających zabytki żelaznymi grabiami niechęci. Zatrzymała wzrok na grupie cudzoziemców: wysokiej kobiecie i dwóch mężczyznach. Oglądali obrazy, podziwiali architekturę, czytali nazwiska wyrzeźbione na płytach nagrobnych, rozmawiali ze sobą, dzieląc się wrażeniami, ale żaden się nie przeżegnał.
Obejrzała dokładnie każdego po kolei, jakby chciała odbić sylwetki na niewidzialnej folii, a potem kierowała wzrok ma olbrzymi obraz, stojący na środku. Patrzyła na czarne, obrośnięte kłakami postacie, trzymające widły i spychające nimi nagie ciała w dół, w przepaść, w płomienie. Kobieta cisnęła niewidzialną odbitkę w ogień, patrząc, jak znika, pożarta przez ogień.
- Do piekła - szeptała - wszyscy pójdziecie do piekła. Żar was spali.
Na jej cienkich wargach pojawił się cień uśmiechu. (…)
Przewodnik powiódł zwiedzających do następnego ołtarza, otoczonego złotą kratą i stanąwszy do niego plecami, opowiadał o cennych detalach, wymieniając nazwiska artystów. Goście słuchali nieuważnie, w pół słowa odwrócili się i poszli ku wyjściu, stukając obcasami po kaflach posadzki. Idąc, deptali po płytach nagrobków i gotyckich literach nazwisk, pochowanych tam dostojników, którzy tworzyli historię miasta i kraju.
Kobieta w kapeluszu rzucała znowu naganne spojrzenia na każdego z nich i po kolei kierowała wzrok na wielki obraz z płomieniami, a jej usta poruszały się, powtarzając słowa litanii za zmarłych, którzy spłoną w ogniu.
Idący za grupą przewodnik pochylił głowę i zasłoniwszy ręką usta, powiedział kilka gniewnych słów do komórki, jego oczy obracały się ze złością. Zanim dotarł do drzwi, goście stanęli na brukowanym placu przed wejściem. Zobaczywszy, że przewodnik już się zbliża, podeszli do krawężnika i spoglądali w stronę, z której miał nadjechać ich samochód.
Zza bryły budynku wybiegła roztargana sprzątaczka. Z wściekłością na twarzy wbiegła do kościoła, pochwyciła wiadro za rączkę, szarpnęła mopa, oparła go o ścianę, rzuciła na niego ścierkę i dźwigając wiadro, wyszła na ulicę. Jednym chlustem wylała wodę na jezdnię przy krawężniku, tuż za stojącymi gośćmi, którzy obejrzawszy się, odskoczyli, by brudna woda nie ochlapała ich eleganckich butów.
Sprzątaczka, dyndając lekkim już wiadrem, skręciła poza mur katedry, chwytając po drodze mopa i ścierkę i znikła za załomem. Na środku chodnika stał przewodnik, czerwony na twarzy, z zaciśniętymi pięściami, wbitymi w kieszenie spodni. Nadjechał samochód z obcą rejestracją i trójka zagranicznych gości rozsiadła się w jego wnętrzu na fotelach obitych skórą. Nikt się nie obejrzał ani na katedrę, ani na przewodnika, który nie ruszył się z miejsca. Dopiero kiedy goście odjechali, wyjął komórkę, wybrał numer i zaczął mówić bardzo szybko. Starał się wyprzedzić wydarzenia i nie dopuścić do międzynarodowego skandalu, ale już się zaczęło. I biegło w ciemności, rozglądając się wielkimi oczami na boki, przerażone.
A dlaczego na obrazku są kobiety? Czyżby to one biły się na gołe pięści?
 


niedziela, 10 kwietnia 2022

Wdowi grosz

Pojęcie to jest znane od setek lat, poświęcono mu wiele wspaniałych dzieł malarskich. I nawet w naszych czasach stało się trafnym symbolem. Co oznacza? Odgadnijcie sami. W mojej powieści "Królowa Salwatora" zamieściłam scenę, która to ilustruje. A teraz, w obecnej sytuacji, kim jest ta wdowa? To nie jest osoba, wiecie, biedna, nie dają jej pieniędzy, lecz ona oddaje ostatni grosz, by ocalić innych. 



"Przy skarbonce wciąż stała kolejka, wrzucano dziesiątki, które dla ich właścicieli miały wartość obiadu, sypały się piątki i dwuzłotówki i dwudziestki. Podeszli radni, powitani oklaskami, wrzucali duże banknoty, odpowiadając skinieniem głowy na brawa. Pani przewodnik nie odstępowała ich na krok. Skarbonka dość szybko wypełniła się prawie po brzegi. Wszyscy się w nią wpatrywali, czekając, kiedy zrobi się pełna i zbiórka zostanie zakończono, a pieniądze przeliczone. Oklaski towarzyszyły każdej następnej osobie. Banknoty dosięgały niemal pokrywy.

Nagle na placu pojawiła się dziwna osoba. Miała na sobie biały płaszcz, bardzo zużyty, sprzed pół wieku. Głowę jej niezmiennie okrywała chustka, zawiązana w węzeł nad czołem. Szła z dużym wysiłkiem, opierając się na kuli i stawiając ostrożnie obolałą nogę w podartym kamaszu bez sznurowadeł, znalezionym na śmietniku, druga, zdrowa noga była bosa. Wszyscy zamilkli i zrobili jej miejsce. Zbliżyła się do skarbonki. Zatrzymała się i włożyła rękę do kieszeni płaszcza. Zagłębiła ją i jeszcze pchała w dół, szukając monety. Palce ślizgały się po podszewce, nagle natrafiły na dziurę. Pociągnęły podszewkę i wyjęły ją na zewnątrz. W kieszeni nie było żadnej monety. Chciała włożyć rękę do drugiej kieszeni, ale opierała ją na kuli. Ktoś usłużnie ją przytrzymał, a ona zagłębiła rękę w kieszeni. Dotarła do samego dna. Palce szukały monety. Nagle triumfalny uśmiech rozjaśnił jej twarz, znalazła. Wyjęła na wierzch i trzymała w palcach, unosząc rękę do góry i pokazując z triumfem. Była to złotówka. Kobieta zbliżyła ją do ust i pocałowała, a potem uniosła do góry jak hostię. Przyjrzała się, była to świętość, ostatni wdowi grosz, który zmienia wartość wszystkiego. Wrzuciła złotówkę do skarbonki. Nagle wszyscy zobaczyli, że kwadratowy pojemnik jest wypełniony aż po szczelinę wrzutową i już nic się nie zmieści. Zapadła cisza, oczy wszystkich były wpatrzone w kobietę w białym płaszczu, a ona wyciągnęła rękę, w którą włożono kulę. Kuśtykając, odchodziła na brzeg placu, szerokim przejściem, który jej zrobiono. Zniknęła, skręciwszy w lewo za budynek."




Powieść znajdziecie w formie papierowej oraz jako audio i ebook, wydane przez wydawnictwo Saga Egmont, najlepsze w tym roku, co jest dla mnie powodem do dumy. 

 

Drogie autorki i autorzy!

 

Chciałybyśmy z radością poinformować Was o wygranej SAGA Egmont w konkursie na Najlepszego Audio Wydawcę Roku 2022 na Międzynarodowym Targu Książki w Londynie!

To nasz wspólny sukces, więc chciałybyśmy bardzo podziękować Wam za wzbogacenie naszego katalogu o cenne tytuły!

Dziękujemy, że jesteście z nami 

Serdecznie pozdrawiamy

Justyna Rzeszut

Program Manager

SAGA Egmont Poland



A teraz linki:

 lubimyczytac.pl/ksiazka/4881368/krolowa-salwatora

https://www.empik.com/krolowa-salwatora-popik-emma,p1227262318,ksiazka-pl

https://www.taniaksiazka.pl/krolowa-salwatora-emma-popik-p-1225543.html

 


niedziela, 3 kwietnia 2022

Nagła cisza

 Od kilku tygodni zamieszczam posty na temat kamienicy przy ulicy Biskupiej. Mieszkańcy dzielnicy Biskupia Górka pragną, by zabytkowy dom został wyremontowany. Zwracano się do władz. Budynek nie zostanie zburzony. Przynajmniej na razie. Ale co dalej? Zapanowała nagła cisza. 

Tak się jakoś złożyło, że napisałam w roku ubiegłym powieść "Nagła cisza". Taka cisza zapanowała niedawno nie tylko w Gdańsku, ale i wszędzie. Zasłoniliśmy usta, by się nie odzywać i nawet nie oddychać zbyt głęboko. Zaczęła się pewnego dnia i skończyła się nagle, po prostu przed kilkoma dniami. 

Co najbardziej ucierpiało. Kultura, przynajmniej według bohaterów mojej powieści. 

"Wracał pokonany. Szedł do domu, pochylony, w czarnym polarze, z kapturem narzuconym na głowę. Rzucał zagniewane spojrzenia na boki, ale tylko dlatego, by sprawdzić, czy ktoś widzi jego łzy, spływające na policzki.  Nikt nie patrzył, na ulicach nie było nikogo, panowała cisza, tylko pustka dźwięczała w uszach.

Wbił ręce w kieszenie i zgiął plecy tak, jakby ktoś niewidzialny walił w nie kijem. Coraz wolniej stawiał nogi, potykał się o nieistniejące kamienie i krawężniki, które nagle się ustawiły w poprzek chodnika, nie z boku."

Tak zaczyna się książka. Bartek pisał wiersze. Został zaproszony do odczytania swojej poezji na scenie w klubie. Jak się skończyło? Łzami, ale czyżby płakał z bólu, może obito go pięściami i skopano. Czyżby jego poezja była tak marna, że aż tak rozgniewała słuchających jej w klubie? 


Na okładce książki widzimy twarz dziewczyny. Za jej plecami jest sylwetka chłopca, który odchodzi, a może to ona go porzuciła? Owszem, wplotłam w powieść wątek miłosny: jest dziewczyna i dwóch chłopców. 
Czy zechce wybrać poetę, dlaczego do siebie nie pasują, czyżby nie lubiła poezji, a może on należał do wyższych inteligenckich sfer? Dziewczyna była biedna, jednak bardzo zdolna. Wyrzucono ją ze szkoły, gdyż reszta uczniów z klasy jej nie znosiła, zaaranżowali scenę, pan profesor się nie zorientował w oszustwie, kazał jej opuścić klasę. Na korytarzu sprzątaczka otarła jej twarz ścierką umoczoną w wodzie z octem. Rozumiecie tę scenę, prawda? Zorientowaliście się również, że nie znoszę tego belfra, czy go znam, jak sądzicie?
Czy chłopiec zostanie poetą, czy talent jest sztuczny i słowa w nim zamilkną? Czy dziewczynie będzie żal rozstania, czy raczej w ogóle tego nie zauważy, spotka innego, co ją tak zafascynuje: inny chłopiec, czy raczej  możliwość dostania się do dobrej szkoły i w rezultacie szansa na ciekawe życie. 
To tylko jeden wątek, w innych są osoby dorosłe, gdyż chłopcy i dziewczyna muszą mieć rodziców. Przynajmniej niektórzy. 

Powieść wydała Saga Egmont jako audio i ebook
https://www.swiatksiazki.pl/nagla-cisza-6807504-audiobook.html