Idzie "dziki" przez dżunglę, niesie łuk, natyka się na gigantyczne kamienne struktury, może się w nich ukryć przed zwierzętami. Mijają setki lat, idzie cywilizowany człowiek ze strzelbą w ręce, widzi olbrzymie kamienne ściany i przejścia. "Tu mieszkali prymitywni dzicy", myśli ze wzgardą. Wszystko pokryła gęsta roślinności dżungli.
A tymczasem ludzie sprzed tysiąca lat bez mała zbudowali miasto,
a w nim sześćdziesiąt tysięcy domów, połączonych szerokimi ulicami. Wznieśli piękne
pałace. Przez dwieście lat archeologowie pracowicie odkopywali łopatkami fragmenty
fundamentów, wydobyli kilka cegieł czy odgrzebali piec kuchenny. Udało się ocalić
zwoje papirusów, pokryte obrazkami i
geniusz uczonych je odczytał. Dawna kultura została włączona do systemu wiedzy
naszej nowoczesnej cywilizacji i opatrzona etykietką "prymitywna".
Teraz archeologowie otrzymali wspaniałe narzędzie:
umożliwia "usunąć" zadrzewienie, splątane krzewy i ujawnić na ekranie
kamienne budowle. Jest to LIDAR Light Detection And Ranging, coś w rodzaju
skanera, jakim od pewnego czasu posługuje się archeologia. Technologia
digitalna pokazała miasta połączone drogami, system kanalizacji dla nawodnienia
pól, tarasy z uprawami rolnymi dla wyżywienia około 15 milionów ludzi.
Zajmowały obszarł dwa razy większy niż współczesna Anglia, no i ludniejszy.
Cywilizacja kwitła od II do IX wieku naszej ery. Co ją zniszczyło? To co
zawsze: długotrwały stan wojny.
A jeżeli założymy, że jesteśmy obserwowani czy śledzeni
przez innego rodzaju skanery. Technologia obcych potrafi zdigitalizować naszą
całą cywilizację. Istnieją tam również programy idące poprzez czas. I Wielka
Rada Kosmiczna do spraw Kontaktu z Prymitywnymi Kulturami swobodnie stawia na
ekranie wygląd naszych miast sprzed setek lat. Komputer wykonuje prace
analityczne z galaktyczną szybkością, pani sekretarka podaje kawę. Pan
dyrektor, bo przecież musi być, zapisał, klik, główne wyznaczniki rozwoju
Ziemian. "Taa", bębni palcami po biurku. "Zapisać czy
wymazać?"
Wektor działania programu odwraca, klik, w stronę
przeciwną. Czas płynie do przodu, miesiące, potem lata, stulecia i tysiąclecia.
Widzi wreszcie wynik, "końcowy rezultat", jak się teraz mówi. Palce
bębniące po blacie biurka zamierają z przerażenia. "Tak, koniec musi być
taki, zgodnie z regułą". Gdzieś tam w głębi jego mózgu kąsa go wąż, myśl,
że przecież oni wpisali ten program i znali go od początku, a nawet wcześniej.
Nic przecież nie mogli poradzić na to, że wielu z nich miało zawsze odmienne
zdanie i wprowadzało bunt. Już pierwszego zrzuciło się z wysokości nieba, upadł,
lecz Ziemianie to widzieli, otworzywszy
usta z przerażenia. Zapamiętywali, czcząc ze strachem i przeklinając.
Obserwując obrazy lecące w przyszłości, słysząc jęki,
uświadamia sobie, jak wielu z nich przekazywało destruktywne myśli, i to od
samego początku, od pochwycenia za nóż aż do naciśnięcia czerwonego guzika. W
oczach siedzącego przy biurku, bo przecież ma oczy, i to olbrzymie, pojawia się
łza, bo ma przecież uczucia: "Przebaczcie im, bo nie wiedzą, co
czynią". Tylko do kogo to kieruje, do swoich, czyli Obcych, czy do ludzi.
Cofa program do czasów, gdy dżungla pokryła starożytne
miasto, wokoło wyrosły prostokątne
szklane budowle cywilizacji technicznej, zachłannie pożerającej przyrodę, by ją
przerobić na beton.
Zielonej substancji ubywa około dziesięciu procent rocznie, obliczył. Kiedy więc zamiast dżungli już wszędzie będą
się wznosić wieżowce w miastach o zatrutym powietrzu, będziemy mogli i musieli
wyruszyć w górę. Kogo tam spotkamy, jakie istoty? Ufologowie nie mogą się zdecydować, jaką naturę mają Obcy: czy są przybyszami z innych planet i żywią emocje identyczne do naszych, jak sądzi Dalaj Lama. A jeśli są międzywymiarowymi bytami, czy inteligencją? Zazwyczaj mówi się o nich jako o "realnych" bytach. Gdzie istnieją, jeśli w ogóle? Znajdują się w wymiarach poza naszym własnym.
Niektórzy sądzą, że międzywymiarowa inteligencja istnieje tylko w science - fiction: pewna grupa ufologów odnosi się do nich jak do realnych bytów. Zwolennikiem tej teorii jest Jacques Vallée. Uważa on, że obiekty oraz Obcy to odwiedziny bytów z odmiennych "realności" oraz "wymiarów". Istnieją oddzielnie od nas. Jeszcze inni ufologowie uważają ich za przybyszy z innego Wszechświata. Choć słowo wszechświat tu nie pasuje. Użyjmy określenia Uniwersum. Oznacza to, że uważamy Obcych za istniejących realnie. Egzystują jednakże nie w naszym wymiarze, lecz w innej realności, która z naszą pozostaje w koegzystencji.
Ta hipoteza pozostaje w sprzeczności z przekonaniem, że Obcy są przedstawicielami zaawansowanej kosmicznej cywilizacji, która istnieje w naszym Wszechświecie. Uznanie, że są międzywymiarowymi bytami oznacza, że nikt do nas nie przybywał w zamierzchłych epokach. Nie było żadnych starodawnych astronautów. Nikt nas nie nauczał, jak zasiewać pola i żaden bóg Virakocza nie podarował ziaren kukurydzy do upraw.
Wielu ufologów i badaczy zjawisk paranormalnych przyjmuje hipotezę o bytach międzywymiarowych. Uważają, że wyjaśnia teorię pojawiania się i istnienia Obcych. Brad Steiger stwierdza, że mamy do czynienia z wielowymiarowym parapsychicznym zjawiskiem, które - co więcej - pochodzi z naszej planety.
John Ankenberg i John Weldon uważają, że Obcy nie zachowują się jak przybysze z innych planet. Niektórzy poszli jeszcze dalej: John Keel łączy UFO z takimi supernaturalnymi zjawiskami, jak duchy i demony. Jeszcze inni przyjmują hipotezę międzywymiarową, sądząc, że przy jej pomocy można wyjaśnić, jak Obcy są w stanie pokonać tak wielkie przestrzenie. Odległości pomiędzy gwiazdami czynią podróż niemożliwą: nikt nie wynalazł jeszcze silnika antygrawitacyjnego, czy innego napędu, który umożliwiałby lot szybciej niż światło. Teoria międzywymiarowa zakłada, że statki UFO nie są pojazdami, lecz urządzeniami, które mogą poruszać się pomiędzy odmiennymi realnościami. Nie wiadomo jednak, jak się wędrują od jednej realności do następnej. Mamy jednak pewne korzyści interpretacyjne. Hilary Evans uważa, że ta teoria może wyjaśnić, jak UFO jest w stanie znikać i się pojawiać, także na radarach . Czyżby posiadały możliwości materializowania się i dematerializowania? Łatwo mówić, to ładnie wygląda na papierze. Evans uważa, że są naszą przyszłością, dlatego UFO dysponują technologią, której nie mamy.
A więc, wyruszymy. Może zatrzymamy się na planecie Mars, gdzie już przygotowuje się infrastrukturę, gdyż byty międzywymiarowe włożyły nam umysłu idee. Albo dżungla nas pochłonie. On wie. Trzyma wciąż palec zawieszony.