7 lis 2015

Budniki-wyprawa do opuszczonej osady

  
    Podczas naszych wędrówek odwiedzamy różne miejsca od odnowionych pałacyków, poprzez cmentarze i kościoły aż po miejsca, które dzisiaj istnieją jedynie na mapach. Niedaleko mojego domu znajduje się opuszczona górska osada... aż wstyd się przyznać,że nigdy tam nie byłam. Pewnego dnia grupa znajomych eksploratorów zorganizowała wycieczkę w okolice Kowar m.in do opuszczonej wsi Budniki. Zazwyczaj jest tak, że porzucone miejscowości nikogo nie interesują a resztki domów czy piwnice służą jedynie do wysypywania śmieci.
Grupa miłośników Budnik sprawiła, że miejsce nie jest zapomniane! Zadbali o stworzenie ścieżki historycznej, została zbudowana wiata dla turystów (a w niej znajduje się kolekcja interesujących zdjęć), dawne domy zostały oznaczone specjalnymi tabliczkami. Przed wyprawą można poczytać o historii Budnik oraz działalności Towarzystwa na wspaniałej stronie internetowej budniki.pl. Można ściągnąć specjalną aplikację do telefonu i zwiedzać jak z prawdziwym przewodnikiem :)

1. Budniki są zaznaczone na mapie a wejście nie należy do trudnych (zdobył je siedmiolatek i to bez problemu).

 2.

Powstanie osady wiąże się z wojną trzydziestoletnią (1618-1648) gdy to uciekający przed nią lokalni mieszkańcy zakładali w górach tymczasowe osady, z których część przekształciła się z czasem w stałe siedziby. Początkowo osadę nazywano Forstbauden - Leśne Budy, z czasem zmieniono nazwę na Forstlangwasser- Leśny Długi Strumień.  Po 1945 r. funkcjonowała nazwa Zacisze Leśne lub Zacisze i  dopiero od 13 maja 1949 r. są to Budniki. 

3.


Budniki nigdy nie były dużą wsią:
-w 1901 r. mieszkały tu 42 osoby, 
-w 1910 r. 64, 
-w 1941 r. 34
-w 1747 r. było tu 11 chałup a w 1847 r. 13 budynków.

4/5. Szlaki są bardzo dobrze oznaczone a sama ścieżka wokół Budnik ma charakterystyczny wygląd (białe pole z  literą B w kolorze). 
Linia czerwona – trasa dla Nordic Walking do Budnik 
Linia zielona – trasa dla rodzin z dziećmi łagodna 
Linia żółta trasa – dydaktyczno-poznawcza Budnik


6.

7. Jeden z pięknych widoków na naszej trasie, Tak się zagadaliśmy, że poszliśmy dłuższą trasą tzw "widokową" przez las zryty maszynami a za to wypełniony błotem.


8.  Wkraczając na ścieżkę historyczną spodziewamy się resztek fundamentów po domach... tylko, że wśród roślinności niewiele widać. Wielką niespodzianką są tablice informacyjne postawione przed każdym domostwem (tuż przy drodze).  Dzięki nim wiemy kto mieszkał w danym miejscu a także widzimy umiejscowienie na dawnym zdjęciu. 


9.

10. Schronisko młodzieżowe jest oddalone kilkadziesiąt metrów od domu rodziny Diamant.


11.

12.

13.  Mijamy kolejny "dom" mieszkała tu rodzina Liebig ( znajduje się po przeciwnej stronie ścieżki niż schronisko).


14.

15.

16. Dom rodziny Klapper, ze względu na trudne warunki oświetleniowe bardzo ciężko go było sfotografować. Teren jest podmokły i zieleń mocno go porosła, wśród pokrzyw można dostrzec drewnianą tabliczkę "budynek mieszkalny". Rodzina oferowała do sprzedaży swoje wyroby nabiałowe turystom przechodzącym przez Budniki lub spędzającym tam wakacje, natomiast  właściciel naprawiał sanie,narty i wozy.


17.

18.

19. Jeden z celów naszej wyprawy... niczym gnomy wkraczamy w świat sztolni i dawnego górnictwa.  Wymagane są wodery, które oczywiście trzeba własnoręcznie przytargać :)


20.

21.

22.

23.

24.

25. Przed nami centrum Budnik z wiatą turystyczną i  miejscem na ognisko. W tym miejscu odbywają się imprezy powitania i pożegnania słońca. W tle  widać białą tablicę z oznaczeniem szkoły.


26.

27.

28.

Budniki miały swoją ciekawostkę przyrodniczą. Położone były tuż przy stromych stokach ocieniających je od wschodu i południa i do większości zabudowań w zimie promienie słoneczne praktycznie nie docierały. Przez 113 dni w roku wszystkie budynki w Budnikach pogrążone były w  cieniu okolicznych gór. Miejscowa ludność, zwłaszcza dzieci, uroczyście obchodziły pożegnanie (26 listopada) i powitanie (19 marca) słońca.
Budynek szkoły służył  nielicznej grupie tutejszych dzieci, np. w 1895 r. uczęszczało tu zaledwie czworo uczniów: trzy dziewczynki i jeden chłopiec, którzy zdobywali wiedzę pod okiem nauczyciela Liebiga.

29. Szkoła i ogródek alpejski.


30.

31. Resztki ogródka alpejskiego.


32.  Fragment rury z budynku szkolnego.


33. Płotek w sam raz na ociekacz dla woderów.


34.

W roku 1950 rozpoczęto w Budnikach poszukiwanie rud uranu, wkrótce miejscowość została opuszczona i zniknęła z mapy.  

35. A tu dowód na to,że w naszych górach żyją pandy (i to na wolności)!


W Budnikach organizowane są imprezy  cykliczne pod tytułem  „ Powitanie słońca” i  „Pożegnanie słońca”, najbliższa odbędzie się już 21 listopada


Mapy i zdjęcie archiwalne pochodzą ze strony http://budniki.pl

12 komentarzy:

  1. Niesamowita wyprawa, a o tym miejscu nie miałam pojęcia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miejsce jest wyjątkowe. Na pożegnanie i powitanie słońca wybierałam się już parę razy, ale jak dotąd nie dotarłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ja też się tak wybierałam... wybierałam... aż mi się wstyd zrobiło,że jadą tu ludzie z Warszawy a mi za daleko było. Teraz jak znam drogę i skalę trudności pójdę nawet gdy śnieg będzie leżał.

      Usuń
  3. Bardzo klimatyczne miejsce. Czuje się tam wyraźny powiew historii, który w owej przestrzeni wyrył mocno zauważalny ślad.
    Widzę też, że od czasu mojej ostatniej wizyty pojawiło się kilka kolejnych tabliczek z informacjami. To dobrze. Duch Budnik żyje, ma się dobrze i raczej nic nie zwiastuje jego przedwczesnego odejścia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wielka zasługa ludzi, którzy walczą o tablice, nowy szlak turystyczny i to wszystko działa. Podczas naszej wizyty napotkaliśmy mnóstwo ludzi!

      Usuń
  4. Niezwykła relacja. Świetnie przygotowany i opisany szlak, a przejście sztolnią to dodatkowa atrakcja, oczywiście dla przygotowanych na to śmiałków. Świetne zdjęcia, zwłaszcza ze sztolni oddają klimat tego miejsca.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę kupić wodoszczelną skrzynkę to będą zdjęcia i z drugiej strony :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Bardzo ciekawy pomysł na wyprawę i wciągająca relacja. Zaskoczyły mnie te tabliczki, to jest to, co zawsze przemawia do wyobraźni- zdjęcie a wokół gąszcz zieleni i ani śladu choćby kamienia. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobry przykład jak można z zarośniętych ruin zrobić atrakcję turystyczną.
    Lubię włóczyć się po takich miejscach.W mojej okolicy jest kilka takich opuszczonych miejsc.Potoczek(Kaschbach),
    Kuźnice(Schmiedegrund),Sowa(Euldorf).Nie są one jednak tak oznakowane,ale warto tu zajrzeć.
    Muszę się pochwalić,że miałem jeszcze szczęście zobaczyć wieś znajdującą się na dnie Jeziora Bystrzyckiego(Schlesiertal).
    Było to w 1958(?) roku kiedy to spuszczono wodę z jeziora.Widoczne były jeszcze ruiny domów i kikuty drzew/sadów.
    Kiedy spuszczono wodę po powodzi w 1997 roku,wszystko już było zakryte mułem.
    W tej sztolni w Budnikach dałoby się niewielkim pontonem?
    www.umpieszyce.nazwa.pl/pieszyce/index268c.html?s=subsite&id=118
    www.kreis-reichenbach.de/
    sowirower.pl/glatzischfalkenberg-eulengebirge.html

    Tutaj zalało kilka miejscowości gdy nastąpiło potężne osunięcie zbocza góry:
    www.youtube.com/watchYvbij7FFfzg
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę,że przy użyciu pontonu zostanie za mało miejsca na głowę (lustro wody jest dość wysoko). Ja również szukam opuszczonych miejscowości (wystarczy wpisać w szukajkę: Budków, Dohms,Toporów) i do tej pory żadna nie była tak przygotowana i opisana jak Budniki!
      10 lat temu spuszczono Jezioro Leśniańskie to z mułu wystawały kikuty drzew, fajnie to wyglądało a ja mam tylko jedną i to byle jaką fotkę.

      Usuń
  7. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń