Nasze typowe śniadanie z widokiem na Seaforth |
Skłamałabym, gdybym napisała, że archipelag jest miejscem napakowanym wytwórcami niezwykłych produktów, którzy potrafią się zareklamować, mają miejsca, w których turyści mogą oglądać proces przygotowania jedzenia, czy zrobić zakupy w wypasionym centrum dla gości najlepiej z kafejką serwującą dania z lokalnych produktów. Do tego przyzwyczaiła mnie Anglia, a szczególnie lokalni producenci z Yorkshire. Na Lewis i Harris jest dużo dobrych produktów, ale trzeba się nieco nagłowić jak je znaleźć, bo mam wrażenie, że nie są mocno wyeksponowane. Zapytałam jedną lokalną panią o to, a ona powiedziała, że chyba dla nich to jest taka oczywistość i codzienność, bo od dziecka jedzą łososia, przegrzebki i lokalną jagnięcinę i być może nie uważają tego za coś godnego ekstra promocji. A ja myślę, że w porównaniu do Anglii, Szkocja jest jednak nieco zacofana pod tym (i innymi) względem i to dojdzie na północ za jakiś czas. Nie wspomnę o tym, że nie są to rejony zamożne, czy takie gdzie inwestuje się duże pieniądze. Ale Szkocję mimo, a może za to zacofanie kocham szczerą i płomienną miłością.