Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tag. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tag. Pokaż wszystkie posty
Witajcie!

Ostatnio rekordy popularności bije tag "50 faktów o mnie". Kiedy widzę notkę o tym tytule, od razu klikam. Z przyjemnością czytam, jakie sekrety zdradzają autorki blogów. Czasem można dowiedzieć się bardzo ciekawych i zaskakujących rzeczy o osobach, które zna się tylko z wirtualnej rzeczywistości.
Do zrobienia tego tagu u siebie ostatecznie przekonała mnie notka Anety.
Jesteście ciekawi, jakie sekrety skrywa autorka Keep calm and be beautiful? ;)

  1. Kiedy czytam o zodiakalnych rybach oraz o cechach charakterystycznych dla dziewczyn o imieniu Kasia, zdecydowana większość z nich idealnie do mnie pasuje.
  2. Jestem leworęczna, ale nigdy nie zmieniam ustawień przycisków w myszce komputerowej.
  3. Jako dziecko byłam okropną gadułą, nie znałam słowa "obciach". Kiedyś w piaskownicy śpiewałam piosenkę wojskową, która opowiadała o tym, że jakiemuś żołnierzowi coś się w kalesonach rusza i podryguje. Starsza pani wzięła swoją wnuczkę za rękę i uciekła ode mnie :P
  4. Mam okropny głos, koszmarnie śpiewam i nigdy w życiu nie pójdę na karaoke. Nawet po pijaku, nie ma opcji.
  5. Prawo jazdy zrobiłam zaraz po skończeniu 18 lat, na kursie wyjeździłam tylko 20 godzin, a mimo to zdałam za pierwszym razem. Niestety jednak w ogóle nie jeżdżę samochodem, bo nasze rodzinne Renault Clio nie ma wspomagania kierownicy i nie daję rady nim parkować. Poza tym tata mnie stresuje...
  6. Jestem bardzo mocno związana z moją najbliższą rodziną, choć wiecznie na nich narzekam.
  7. W sprawach sercowych jestem bardzo stała i stanowcza. Kiedy już postanowię, że chcę z kimś być, daję z siebie wszystko. O związek walczę do końca, ale kiedy uznam, że nie ma już ani odrobiny nadziei, następuje koniec absolutny, bez możliwości "spróbowania od nowa".
  8. Mam najcudowniejszego mężczyznę pod słońcem, takiego, o jakim niektóre kobiety marzą. Jest moim najlepszym przyjacielem, doskonale mnie rozumie, rozpieszcza (świetnie gotuje!), znosi moje fochy.
  9. Moja młodsza siostra Asia jest dla mnie bardzo ważna. Chociaż czasem mam ochotę udusić ją gołymi rękami, nie podejmuję żadnej ważnej decyzji bez konsultacji z nią.
  10. Jako dziecko miałam problemy z nadwagą, jednak bardzo zeszczuplałam przez dwie choroby, które mnie dopadły w niewielkiej odległości od siebie - ostre obustronne zapalenie płuc i szkarlatyna. Wciąż jednak moja waga nie jest idealna i planuję zrzucić parę kilo.
  11. Największe kompleksy mam na punkcie mojego brzucha, cery i nosa.
  12. Panicznie boję się robali - pająków, wielkich komarów, karaluchów, os, pszczół, szerszeni, bąków, stonóg, gąsienic, dżdżownic, ślimaków, chrabąszczy, nawet ważki i motyle nie wzbudzają we mnie sympatii.
  13. Nie mam w sobie za grosz duszy krakowskiego centusia - jestem okropnie rozrzutna. To znaczy jeśli mogę kupić coś taniej, wybieram oczywiście tańszą opcję. Zostaje mi wtedy więcej pieniędzy do roztrwonienia na inne głupoty.
  14. Nauka języków obcych idzie mi bardzo opornie.
  15. Nie pijam piwa, nie znoszę tego smaku. Ale kiedy piję czystą wódkę, piję bez popijania i bez przygryzania czymkolwiek :P
  16. Lubię tańczyć, choć nie umiem.
  17. Chodziłam do elitarnego liceum, w którym sporo ode mnie wymagano. Nie powiem jednak, by po skończeniu tej szkoły moja wiedza była znacząco większa od wiedzy osób, które kończyły jakieś przeciętnie notowane liceum. Uczyłam się na zasadzie zakuć-zdać-zapomnieć. Poza tym 3 lata liceum były najgorszymi 3 latami mojego życia.
  18. Wierzę bardziej mojej intuicji niż zdrowemu rozsądkowi.
  19. Wiecznie mam jakieś problemy ze zdrowiem, ale nie biegam od lekarza do lekarza, staram się nie zwariować. Wychodzę z założenia, że nie ma ludzi zdrowych, są tylko niezdiagnozowani.
  20. Mam bardzo luźny stosunek do kwestii wiary - staram się przestrzegać podstawowych jej zasad, być dobrym człowiekiem według ogólnych zasad etycznych, modlę się, ale nie chodzę do kościoła i sama siebie określam jako antyklerykalistkę.
  21. Panicznie boję się porodu, przytycia 30kg w czasie ciąży i tego, że będę bardzo złą matką, dlatego nie wiem, czy kiedykolwiek zdecyduję się na dziecko.
  22. Bardzo łatwo wyprowadzić mnie z równowagi.
  23. Mam specyficzną wadę wzroku: -1,5 na lewym oku i +0,5 na prawym oku. Nie, to nie działa na zasadzie wyrównywania się :P
  24. Pomiędzy moimi rodzicami jest spora różnica wieku - mama jest 11 lat starsza od taty. I są szczęśliwym małżeństwem od 24 lat :)
  25. Nigdy nie znudzą mi się piosenki Florence and the Machine - przesłuchałam obie płyty już kilkaset razy, ale nadal je uwielbiam.
  26. Panicznie boję się operacji. Nigdy żadnej nie miałam, może to dlatego.
  27. Jestem okropnie niezorganizowana, wiecznie brakuje mi czasu.
  28. Spontanicznie okazuję pozytywne emocje - dwa razy zdarzyło mi się publicznie popłakać z radości. W przypadku emocji negatywnych jestem znacznie bardziej skryta.
  29. Staram się być miła nawet dla osób, których nie lubię. Obecnie nie ma chyba na świecie osoby, której otwarcie okazywałabym wrogość (chyba, że spotkałabym na ulicy mojego dawnego ortodontę, przez którego teraz muszę płacić kilka tysięcy złotych za leczenie zębów...).
  30. Z powodzeniem mogłabym startować w mistrzostwach włażenia do tyłka bez wazeliny. Kiedy chcę, potrafię być okropnym lizusem, ale to bardzo ułatwia mi życie - zwłaszcza na uczelni :P
  31. Nie przepadam za górami, zdecydowanie bardziej wolę morze.
  32. Telefon komórkowy i komputer miałam bardzo późno, kiedy te dwie rzeczy stały się wręcz niezbędne. O zakupie komputera zdecydował fakt, że o mały włos nie dostałabym się przez to do liceum (daty składania wszelkich podań trzeba było sprawdzić w internecie, a że ja go nie miałam, sprawdzał to jakiś kolega z pracy mojego taty, ale pomylił się- lub tata źle zapamiętał - i ostatecznie przegapiłam termin składania dokumentów i musiałam się ubiegać o przyjęcie ponownie, w drugiej rekrutacji :P).
  33. Nie lubię oglądać filmów/seriali, w których akcja jest naprawdę wartka, a głównych bohaterów spotykają nieprzyjemne przygody - np. "Czas honoru". Za bardzo się wtedy wczuwam w akcję i stresuję.
  34. Mam dwa niezdrowe uzależnienia: kawa (codziennie rano muszę wypić kubek kawki prosto z ekspresu) i prostownica (prostuję grzywkę, nie całe włosy, więc mam nadzieję, że to mnie troszkę rozgrzesza :P).
  35. Strasznie źle znoszę miesiączkę - ból jest tak koszmarny, że nie mogę się ruszyć, pocę się, jest mi niedobrze, a po godzinie robi mi się słabo. Ratuje mnie tylko Ketonal (wiem, wiem, że jest niezdrowy, ale inaczej każdego pierwszego dnia miesiączki musiałabym dzwonić po pogotowie). Uprzedzając pytania - byłam z tym u lekarza, podobno tak już musi być.
  36. Na moim zdjęciu z dowodu osobistego i z prawa jazdy wyglądam tak koszmarnie, że najchętniej legitymowałabym się tylko legitymacją studencką. Pokazując to zdjęcie koleżance, stwierdziłam, że wyglądam jak "ja 20 lat później". Ona spojrzała na mnie, zaśmiała się i powiedziała: "chyba: 'Ty 20 kilogramów później" xD I to rzeczywiście najlepiej opisuje to zdjęcie :P
  37. Jako nastolatka uwielbiałam Warszawę, jeździłam tam z tatą na delegacje co tydzień. Teraz zdecydowanie bardziej wolę Kraków, choć nie deklaruję, że nigdy się stąd nie wyprowadzę.
  38. Kiedy miałam 3 lata, pojechałam z rodzicami na wakacje nad morze. Na dworcu mama kupiła mi książeczkę o zwierzętach w cyrku. W drodze kilka razy mi ją czytała, a ja zdążyłam zapamiętać jej treść. Potem na wakacjach szpanowałam, że umiem czytać, a mamy starszych dzieci przychodziły do mojej mamy z prośbą o poradę, jak nauczyła swoje dziecko czytać w wieku 3 lat :P
  39. W przedszkolu byłam straszną ofiarą losu - jedna dziewczynka mnie biła, a durne przedszkolanki kazały mi z nią tańczyć w parze podczas rytmiki -,- Innym razem prawie się udusiłam od płaczu, kiedy pewna dziewczynka w parku wyrwała mi bukiet stokrotek, który zbierałam dla mamy. Wiele lat później trafiłyśmy do tej samej klasy w liceum i tam na szczęście nasze kontakty nie opierały się na przemocy ;) Nawet się polubiłyśmy.
  40. Mam dziwny gust muzyczny - słucham np KoRn (dawniej zdarzało się, że uwielbiałam scremo), ale nie pogardzę też Rihanną czy One Direction (shame on me :P).
  41. Jestem bardzo tolerancyjna. Przynajmniej się staram.
  42. Nieziemsko wkurza mnie, gdy ktoś myli "bynajmniej" i "przynajmniej", mówi "na mieszkaniu" zamiast "w mieszkaniu", pisze "wgl" zamiast "w ogóle", itd. Ja sama nie jestem urodzoną polonistką, też popełniam błędy, ale... ale... powyższych przykładów nic nie usprawiedliwia :P Nie rozumiem też, skąd trend na nazywanie marmolady "drzemem" ("de" i "rz" wymawiane tak jak w słowie "drzewo"), zamiast dżemem. To tak, jakby ktoś na dżdżownicę mówił "drzdrzownica" (spróbujcie "de" i "rz" wymówić tak jak w słowie "drzewo", a zrozumiecie mój bulwers).
  43. Jestem uzależniona od internetu.
  44. Największe wyzwanie kulinarne dla mnie to ugotowanie idealnego jajka na miękko.
  45. Lubię ploty i aferki, ale nie przyznaję się do tego :P
  46. Nie umiem edytować zdjęć, nie znam się na obsłudze PhotoShopa.
  47. Nie jadam flaków, kaszanki, golonki, galarety mięsnej - aż mi niedobrze na myśl, że można takie rzeczy jeść.
  48. Jako dziecko miałam manię kolekcjonowania. Zbierałam porcelanowe lalki, znaczki, monety, karty do telefonów (oldschool sto pro :P), wlepki, karteczki do segregatora, Tazosy (miałam Pikachu!).
  49. Potrzebuję dużo swobody, codziennie przynajmniej przez 2 godziny muszę pobyć sama, odcięta od świata zewnętrznego (np. przy pomocy słuchawek i muzyki), bo inaczej staję się okropnie nerwowa.
  50. Nie ogarniam fenomentu vlogów kosmetycznych, zdecydowanie bardziej wolę blogi. Za to uwielbiam youtubowe kanały Cezika (wszystkie piosenki made by KlejNuty znam na pamięć, w pracy podśpiewuję "Wzniosłe treści obcych pieśni" :P), Niekrytego Krytyka i Krzysia Gonciarza (Zapytaj Beczkę) <3


Pozdrawiam Was! :)

Witajcie kochani!
Jak Wasze przygotowania do Świąt?
U mnie praca wre- od dwóch dni jestem totalnie zasypana mąką i zalana lepką melasą, a to może oznaczać tylko jedno- pierniczki! Do późnych godzin wieczornych ozdabiamy je razem z moją siostrą.
Dziś czeka mnie ubieranie choinki, za czym wcale nie przepadam- lubię choinkę już gotową, najlepiej taką, pod którą stoi góra prezentów :P
Na dzisiejszy dzień mam również zaplanowane dwie ważne sprawy, tym razem już kosmetyczne- wymyślenie i wypróbowanie dwóch makijaży i dwóch manicure- na kolację wigilijną i na sylwestrową szaloną noc. Na Sylwestra założę niebieską sukienkę oraz złote dodatki, chciałabym więc połączyć te dwa kolory również w makijażu- choć może to być trudne, bo przyzwyczaiłam się do tego, że kolor niebieski łączę ze srebrem.

Jakiś czas temu moja imienniczka - Catherine0219 zaprosiła mnie do zabawy "Co zrobisz, aby te Święta były bardziej magiczne?". Postanowiłam odpowiedzieć na ten klimatyczny tag.


Zasady:
Po prostu umieść powyższy obrazek w swojej notce oraz napisz, co zrobisz w tym roku, aby te święta były jeszcze bardziej magiczne! Chodzi o to, aby oderwać swoje myślenie o świętach od przystrojonych witryn sklepowych, okazyjnych promocji czy jarmarków świątecznych i pomyśleć, co możesz dać od siebie, aby magia świąt wypłynęła prosto z serducha, zamiast z telewizora i reklam Coca Coli. :) Nie muszą to być wielkie zamierzenia, może w tym roku upieczesz pierwsze w swoim życiu pierniczki? Może naszpikujesz pomarańcze goździkami, aby ich aromat wypełniał cały dom? A może wraz z bliską osobą w spokoju ubierzesz choinkę i zatrzymasz się na chwilę, aby porozmawiać z nią dłużej i wypić ciepłe kakao? Pełna dowolność dozwolona! :) Kiedy już podzielisz się swoimi pomysłami, otaguj kolejnych pięć osób :)

Ja zaczynam odczuwać świąteczną atmosferę nawet kiedy zabieram się za sprzątanie. Włączam wtedy jakieś świąteczno-skoczne nuty i w rytm "Last Christmas" macham pupą i ściereczką.
Nie oszukujmy się- "Last Christmas" to taka piosenka, która chyba każdemu nieodłącznie kojarzy się ze Świętami- mi nawet bardziej niż wszelkie kolędy i pastorałki.





Kolejnym etapem przygotowań do Świąt są wyczyny kulinarne. W tym roku postanowiłam wreszcie upiec prawdziwie świąteczne pierniczki! Skorzystałam z przepisu na Pierniczkowe ludziki z jednego z moich ulubionych blogów kulinarnych: Moje wypieki, jednak na podstawie moich doświadczeń troszkę zmieniłam przepis. Oto moja wersja:

Składniki:
  • 750 g mąki pszennej
  • 2,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 3-4 łyżeczki przyprawy do piernika (możecie zamiast tego dodać odrobinę gałki muszkatołowej, startych goździków i imbiru)- najlepiej spróbować jeszcze surowego ciasta i ocenić, czy jest wystarczająco przyprawione, bo każda mieszanka przypraw jest inna- moja np. zawierała więcej mąki niż przypraw, więc musiałam dodać jej więcej.
  • 1 łyżeczka cynamonu (dodajemy nawet jeśli mieszanka przypraw do piernika już zawiera cynamon)
  • 225 g tłuszczu (ja dodałam margarynę, ale może być też masło)
  • 120 ml melasy
  • 120 ml płynnego miodu
  • 180 g brązowego cukru
  • 120 ml wody
  • 5 ml ekstraktu z wanilii
  • 1 jajko

Przygotowanie:
W misce mieszam mąkę, przyprawy i proszek do pieczenia. Do garnuszka wrzucam tłuszcz, lekko go rozpuszczam. Dodaję melasę i miód, wodę, olejek waniliowy i cukier. Mieszam, cały czas podgrzewając, aż składniki się połączą i dobrze rozpuszczą. Kiedy to nastąpi, odstawiam na 10-20 minut do wystudzenia, mieszając co jakiś czas. Następnie dolewam tą mieszankę do sypkich składników, które mam w misce. Wyrabiam. Kiedy składniki są już nieźle połączone, dodaję jajko i dalej wyrabiam, aż ciasto będzie gładkie i lśniące. Co ważne- ciasto jest wtedy bardzo rzadkie. Nie trzeba się jednak tym przejmować. Wydzielam sobie 3-4 duże kawałki folii aluminiowej i łyżką nakładam na nie kupki ciasta. Następnie zawijam szczelnie w folię, rozpłaszczam (to nie mogą być kule z ciasta, tylko raczej takie placki) i wkładam do lodówki na 3 godziny. Po tym czasie ciasto jest bardziej zbite, ale nadal klejące, więc podczas rozwałkowywania należy obficie podsypywać stolnicę i wałek mąką. Rozwałkowuję ciasto niezbyt cienko, na grubość ok. 5 mm. Wykrawam ciasteczka, umieszczam na obficie obsypanej mąką blaszce i wkładam do rozgrzanego piekarnika. Piekę w temp. 150 stopni (z termoobiegiem) ok. 7-8 minut. Przekładam na kratkę do ostudzenia (po wyjęciu z piekarnika pierniczki są miękkie i giętkie, jakby były niedopieczone, ale to tylko pozory- po wystudzeniu są ok). Ostudzone ciastka dekoruję pisakami spożywczymi, lukrem lub roztopioną czekoladą gorzką, chociaż przyznam, że ja najbardziej lubię je w czystej postaci ;)
Pierniczki w pieczeniu robią się puszyste, w środku są miękkie. Nie muszą "leżakować', są gotowe do zjedzenia właściwie od razu.

A oto moje anty-dzieła- wiem, że dekorowanie ciastek nie jest moją najmocniejszą stroną :P







Kolejnym ważnym elementem Świąt są życzenia i prezenty. U mnie w rodzinie nie ma takiej tradycji, że każdy każdemu coś kupuje- wszyscy składamy się na jeden duży prezent. Z jednej strony taka metoda odbiera wiele uroku świątecznych zakupów, ale z drugiej strony ja osobiście wolę dostać jedną, konkretną rzecz niż pięć jakiś pierdółek.

W tym roku moje Święta nabrały jednak szczególnego uroku ze względu na to, że pierwszy raz będę przeżywać je jako blogerka. Dostaję od Was mnóstwo życzeń, ciepłych słów, co sprawia mi ogromną przyjemność (ja moje świąteczne życzenia do Was zamieszczę dopiero jutro, więc bądźcie cierpliwi ;P). Nie zapominają o mnie również firmy kosmetyczne i PR-owe. Na moją skrzynkę mailową codziennie spływa kilka a nawet kilkanaście emaili z życzeniami. Dostałam też pewne fajne przesyłki:

Przesyłka od Koalane
Otrzymałam od firmy olejek o zapachu kwiatów frangipanni- wygraną w konkursie u figlującej Marty ;)
Do olejku dołączona była urocza kartka świąteczna, z gratulacjami i świątecznymi życzeniami, ręcznie wypisana! Urzekło mnie to totalnie!

Przesyłka od Elfa Pharm
Producent marki Green Pharmacy nie zapomniał o zaprzyjaźnionych blogerkach- dostałyśmy piękny kalendarz ze zdjęciami tancerzy z zespołu W84IT, którego członkowie są ambasadorami marki. Oczywiście był też kosmetyczny prezent w sam raz pod choinkę- Peeling solny Green Pharmacy (ja dostałam wersję z olejkiem z drzewa herbacianego i zieloną glinką- pachnie nieziemsko!)
A tu prezent od Kasi - Sweet & Punchy. Błyszczyk Benefit Bella Bamba wygrałam w konkursie blogowym u Kasi. Odkąd pierwszy raz go wypróbowałam, nie rozstaję się z tą kolorową tubką- kolor i właściwości błyszczyku są po prostu stworzone dla mnie!


To właściwie wszystkie moje świąteczne sekrety. Nie zapraszam do tagu nikogo, ale jeśli chcecie, możecie przyłączyć się do zabawy. Będzie mi bardzo miło, jeśli napiszecie w komentarzach, jak Wy przywołujecie świąteczną atmosferę :)

Pozdrawiam świątecznie! :*
Październik dobiega końca, czas więc na krótkie podsumowanie akcji, której organizatorką jest Malina.


Do zabawy dołączyłam 13 października dzięki zaproszeniu Anwen.
Przez te dni udało mi się zrecenzować 5 maseczek:
- Bioderma Hydrabio Masque
- Essence My Skin Deeply Moisturizing Paper Mask
- Stara Mydlarnia Hot Chocolate Face Mask
- Tso Moriri Algae Face Mask algowa maska nawilżająca peel-off z ekstraktem z truskawek
- Stara Mydlarnia Hot Coffee Face Mask

Najwyżej oceniłam maskę Bioderma oraz Tso Moriri. Żadna z nich jednak nie jest moim hitem, choć przyznam, że maska Tso Moriri była tak urocza (ach, ten różowy kolor!), że chyba jeszcze będę do niej wracać.

Co zyskałam, angażując się w tą zabawę?
Na pewno dobrze przygotowałam skórę do walki z zimą, która nadeszła zbyt wcześnie ;) Od października katuję też moją cerę kwasami, więc odżywcza moc maseczek przydała się do regeneracji.
Oczywiście odkryłam też nowe maseczki.
Nauczyłam się też, że maski algowe mają swoją filozofię przygotowywania i nakładania- nie są tak proste w obsłudze jakby się mogło wydawać po lekturze instrukcji na opakowaniu. Dzięki radom Fiolki wiem już, jakie błędy popełniłam (dwie maski algowe ze Starej Mydlarni po prostu zepsułam, więc ich recenzji nie będzie), ale powoli będę się uczyć obsługi masek algowych i kiedyś na pewno dojdę do wprawy w ich rozrabianiu i nakładaniu.

Na zakończenie chciałabym podziękować Malinie za genialny pomysł i perfekcyjną organizację całego przedsięwzięcia. Za to, że potrafiła zmobilizować do wzmożonej pielęgnacji taką rzeszę blogerek :)

Żebyście nie tęsknili za bardzo za moimi zdjęciami w maseczkach, przygotowałam dla Was mały rebus:



Co sądzicie o akcji maseczkowej? Brałyście w niej udział?

Pozdrawiam!


Witajcie kochani!

Dzisiejszy post będzie chyba jednym z najbardziej optymistycznych na moim blogu (choć dzisiejsza pogoda nie sprzyja optymizmowi). Pokażę Wam, jak poprawiam sobie nastrój, kiedy jesienne przygnębienie nieubłaganie puka do drzwi.


Ale najpierw zasady TAGu:
1. Umieść na blogu wpis, a w nim banner tagu oraz link do inicjatora zabawy - Sonji.
2. Napisz, kto Cię otagował.
3.  Opisz i/lub pokaż za pomocą zdjęć, w jaki sposób radzisz sobie z jesienną chandrą, co poprawia Ci nastrój jesienią.
4. Otaguj minimum 5 osób.

Zaproszenie do zabawy przywędrowało do mnie od samej organizatorki - Sonji oraz od Kosmetycznej Krainy - dziękuję, dziewczyny! :*

Co poprawia mi humor, gdy za oknem szaro, deszcz, słońca brak? Gdy nie chce się wstawać z łóżka, a co dopiero wyjść na zewnątrz?

Źródło zdjęcia: http://www.skincareto.com




1. Zrobienie się "na bóstwo"
Choć w takie ponure dni nie mam ochoty nawet wchodzić do łazienki, nic tak nie dodaje mi energii jak oczyszczający prysznic, nasmarowanie ciała pachnącym balsamem, doprowadzenie włosów do ładu i oczywiście... ładny makijaż! Kiedy zadbam o siebie, od razu rośnie samoocena, a tym samym poprawia mi się nastrój.














2. Spacer z pieskiem
Zazwyczaj gdy pada, nie chce mi się w ogóle ruszać z domu. Jednak kiedy jakimś cudem się zmobilizuję, jestem z siebie tak zadowolona, że zapominam o wcześniejszym zniechęceniu ;)








Źródło zdjęcia: http://www.flickr.com




3. Dobre jedzenie
Czasem po prostu potrzebuję czegoś słodkiego- nie dbam wtedy o kalorie i delektuję się Raffaello (kupuję małe opakowania - 4 sztuki, więc nie jest aż tak źle z tymi kaloriami :P). Czasem mam ochotę na coś kwaśnego- wtedy sięgam po owoce cytrusowe. Codziennie zaczynam dzień od mocnej kawy parzonej w kawiarce- to stawia mnie na nogi.












J.H. Fragonard - Dziewczyna czytająca książkę




4. Czas dla siebie
Bardzo lubię usiąść w wygodnym fotelu, przykryć się kołdrą lub kocem, pić smaczną herbatę z miodem lub sokiem malinowym i czytać książkę lub oglądać film. Takie chwile relaksu pozwalają mi zapomnieć o tym, że za oknem ponura jesień- przenoszę się do świata fikcji literackiej lub filmowej :)








Źródło zdjęcia: http://www.homestoreandmore.ie





5. Domowa aromaterapia
Tą metodę podsunęła mi Tanika - kiedy jesień staje się przygnębiająca, korzystam z dobrodziejstw Yankee Candle - rozpalam podgrzewacz pod jednym z wosków tej firmy i delektuję się cudnym zapachem. Obecnie na kominku mam Fluffy Towels.







Źródło zdjęcia: http://www.fakt.pl


6. Kopniak w 4 litery
Czasem za bardzo rozczulam się nad sobą i wtedy potrzebuję, by ktoś zmobilizował mnie do działania. Niezastąpiona w tej kwestii jest moja młodsza siostra, która jak nikt potrafi skłonić mnie do ruszenia się sprzed laptopa i zmierzenia twarzą w twarz z problemami. Czasem to boli, czasem się nie chce, ale kiedy wreszcie się uda, jest ogromna satysfakcja.



Źródło zdjęcia: http://www.doublegames.pl


7. Słitanie
Tak naprawdę powinnam o tym napisać na wstępie, ale celowo zostawiłam to na koniec- jako wisienkę na torcie, jako ostateczną ostateczność...
Kiedy nic już nie pomaga, kiedy mam wszystkiego dość... ratunkiem może być tylko słitanie. Czym jest słitanie? To pojęcie bardzo ogólne, odnoszące się do przytulania, całowania, miłych rozmów. A z kim słitam? Oczywiście z moim ukochanym chłopakiem i... ze znanym Wam już Olisem ;)


Źródło zdjęcia: http://www.standingpr.com







8. Wirtualne wsparcie
Tak, tak, to o Was mowa ;) Już nie raz przekonałam się, że kiedy dręczy mnie zły nastrój, świetnym lekarstwem na niego jest blogowanie. Wy, moje kochane Czytelniczki, potraficie dać mi tyle pozytywnej energii, tyle mobilizacji. To naprawdę niesamowite!











Już wiecie, jak w tym roku będę radzić sobie z jesienną chandrą. Mam nadzieję, że moje sposoby okażą się niezawodne i jakoś uda mi się dotrwać do zimy w pozytywnym nastroju.

Zaproszenie ode mnie leci do następujących osób:
- Tanika i Wojtas
- Kosmetyczny przekładaniec
- Strawberry
- Zielone Serduszko
- Sweet Perelka
- *Natalia*
- blizniaczka09

Jestem bardzo ciekawa, jak Wy osładzacie sobie smutne, jesienne dni?
Piszcie w komentarzach!
Może zainspiruję się Waszymi radami :)
Witajcie kochani!
Ostatnio zwala mi się na głowę kilka ważnych spraw- na uczelni więcej zajęć, niż się spodziewałam, poza tym muszę znaleźć pracę i jakimś cudem wcisnąć ją między zajęcia. Fajnie byłoby też mieć czas dla bliskich i od czasu do czasu trochę się wyspać. Obawiam się, że w tym semestrze na moim zabieganiu może nieco ucierpieć częstotliwość publikowania postów i ilość czasu spędzanego na Waszych blogach. Oczywiście będę robiła wszystko, by tak się nie stało, ale... czas pokaże, co z tego będzie.

Dzisiaj zamelduję się jako uczestniczka TAGu: Październik miesiącem maseczek.
Do zabawy zaprosiła mnie Anwen, za co bardzo dziękuję, miło mi się zrobiło :*






Jak zapewne wiecie, inicjatorką TAGu jest Malina.

Oto zasady zabawy:
- umieść baner z linkiem do inicjatora tagu - Maliny
- umieść zasady tagu w poście na swoim blogu
- dopisz się do listy obserwatorów Maliny
- napisz, kto Cię otagował
- zamieść raz w tygodniu recenzję co najmniej jednej testowanej maseczki
- otaguj minimum 5 osób

Ja jestem już trochę do tyłu z recenzjami. Według moich obliczeń w październiku powinny pojawić się u mnie co najmniej 4 posty o maseczkach. Mamy już prawie połowę października, więc mam sporo do nadrobienia, ale dam radę ;)

Zanim pokażę Wam pierwszą maseczkę, którą chcę opisać w ramach tagu, zaproszę do zabawy moje blogowe koleżanki:
- Iwonkę (http://strawberryfasionstyle.blogspot.com/)
- Beatkę (http://beaaatka21.blogspot.com/)
- Sonję (http://ori-leszno.blogspot.com/)
- Nikę (http://kosmetyczneszalenstwo.blogspot.com/)
- Agnieszkę (http://zielone-serduszko.blogspot.com/)
Mam nadzieję dziewczyny, że przyłączycie się do zabawy, pomimo tego, że zaproszenie przywęduje do Was dopiero w połowie miesiąca ;)



Dzisiaj opowiem Wam o maseczce Bioderma Hydrabio Masque.
Podczas blogowego spotkania dostałam miniaturkę tej maseczki- 15ml wystarczyło mi na 3 aplikacje. Ze względu na to, że jest to tylko miniaturka, nie będę oceniać opakowania, wydajności, itp. Będzie to po prostu mini-recenzja na postawie miniaturki ;)


Maska ma konsystencję niezbyt gęstego kremu- bardzo łatwo rozprowadza się na skórze, nie spływa. Ja zdecydowanie bardziej wolę jednak gęstsze, bardziej treściwe maski. Lubię czuć, że nałożyłam coś na skórę.

Maskę aplikuje się na 10 minut. W tym czasie nie piecze, nie ściąga skóry- w ogóle nie czuć jej na twarzy. Nie zasycha, więc zmywa się dość przyjemnie.

Wydawało mi się, że maska o konsystencji kremu nie może dać dobrych efektów nawilżających- a jednak myliłam się! Bioderma Hydrabio perfekcyjnie nawilża skórę, bez zbytniego natłuszczania, które mogłoby zapychać pory. Po zmyciu maski skóra jest wyraźnie gładsza, odświeżona i zregenerowana. U mnie zniknęły wszystkie przesuszenia spowodowane przez kwasy. Efekt utrzymuje się przez parę dni. Co ważne- maska nie zapycha i nie wzmaga przetłuszczania się cery, więc będzie idealna do nawilżania cery tłustej i trądzikowej.
Ja jestem bardzo zadowolona z działania maski!



Skład maski określiłabym jako średni. Dużo w nim silikonów, które zapewne odpowiadają za uczucie gładkiej skóry po aplikacji maski. Jeśli Wasza skóra reaguje zapychaniem na silikony, radzę uważać!
Skład musiałam skopiować z Wizażu, bo na mojej miniaturce skład się nie zmieścił ;)

INCI: Water (Aqua), Glycerin, Cyclomethicone, Dicaprylyl Ether, Dimethicone, Xylitol, Glycol Palmitate, Corn Starch Modified, Arachidyl Alcohol, Xylitylglucoside, Anhydroxylitol, Niacinamide, Pyrus Malus (Apple) Fruit Extract, Rhamnose, Laminaria Ochroleuca Extract, Cyclopentasiloxane, Glyceryl Stearate, Peg-100 Stearate, Behenyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Titanium Dioxide, Arachidyl Glucoside, Fructooligosaccharides, Disodium Edta, Mannitol, Xanthan Gum, Hexyldecanol, C30-45 Alkyl Cetearyl Dimethicone Crosspolymer, Alumina, Stearic Acid, Caprylic/Capric Triglyceride, Chlorphenesin, Phenoxyethanol, Fragrance (Parfum) 


Dostępność: dobrze wyposażone apteki
Cena: ok. 60-80zł za 75 ml

Ocena: 4/6 (Maska działa, to fakt- i to bardzo dobrze działa. Niestety jednak jej cena jest zdecydowanie zbyt wysoka jak na możliwości mojego budżetu. Znam porównywalnie dobre maski - chociażby Maska błyskawiczna Natura Siberica- za mniejszą cenę. Do tego skład- może nie tragiczny, ale za taką cenę spodziewałabym się czegoś lepszego. Mimo to polecam- jeśli ktoś ma luźne 6 dych do wydania, warto wypróbować- tym bardziej na zimę.)





Jak jest u Was ze stosowaniem maseczek? Nakładacie je regularnie, czy tylko od święta?
Uczestniczycie w TAGu Maliny?
... czyli mówiąc prościej: TAG: Moje blogowe sekrety



Zasady:
1. Zamieść baner w poście odpowiadającym na tag.
2. Napisz, kto Cię otagował i zamieść zasady zabawy.
3. Odpowiedz na wszystkie pytania.
4. Zaproś do zabawy 5 innych blogerek.


Mnie do tej odrobiny szczerości skłoniła Natalia - dziękuję :*



1. Ile czasu prowadzisz bloga i jak często publikujesz posty?
Mój blog został założony w styczniu 2012, więc łatwo obliczyć, że aktualnie ma 9 miesięcy. Posty publikuję najczęściej, jak tylko pozwala mi wena i czas- średnio jest to około 20 miesięcznie.

2. Ile razy dziennie zaglądasz na bloga i czy robisz do w pierwszej kolejności?
Mojego bloga odwiedzam dobre kilkanaście razy dziennie- nie z powodu samouwielbienia i dumy z własnej twórczości blogowej, a ze względu na to, że w pasku bocznym mam listę ulubionych blogów i lubię mieć na oku dodawane tam posty.
W pierwszej kolejności po odpaleniu laptopa sprawdzam pocztę, a zaraz potem odwiedzam bloga.

3. Czy Twoja rodzina i znajomi wiedzą o tym, że prowadzisz bloga?
Ujęłabym to tak- wiedzą moi najbliżsi- rodzina z którą mieszkam, mój chłopak i moja najbliższa przyjaciółka. Nie widzę sensu informowania o fakcie blogowania reszty otaczających mnie osób.

4. Posty jakiego typu  interesują Cię najbardziej u innych blogerek?
Najbardziej lubię posty, które są po prostu dobrze zredagowane, opatrzone ciekawym tytułem i ładnymi zdjęciami.

5. Czy zazdrościsz czasem blogerkom?
Hm, to trudne pytanie. Oczywiście czasem myślę sobie "chciałabym mieć taki czy inny kosmetyk", "chciałabym mieć tak idealną cerę jak blogerka X", "chciałabym robić tak boskie zdjęcia jak blogerka Y"- zawsze jednak jest to takie westchnienie z nutką podziwu. Nigdy nie myślałam o innych blogerkach z zawiścią.

6. Czy zdarzyło Ci się kupić jakiś kosmetyk tylko po to, by móc go zrecenzować na swoim blogu?
Nigdy. Kupuję tylko to, co jest mi potrzebne (no dobraaaa, czasem trochę na zapas xD) i co odpowiada potrzebom mojej skóry czy włosów. Nie wyobrażam sobie, bym kupiła np. kosmetyk do włosów farbowanych czy krem przeciwzmarszczkowy- nawet, gdybym napisała recenzję takich kosmetyków, byłaby to recenzja bez żadnej wartości, bo nie mogłabym ocenić najważniejszych cech tych kosmetyków.

7. Czy pod wpływem blogów urodowych kupujesz więcej kosmetyków, a co za tym idzie, wydajesz więcej pieniędzy?
Niestety (lub na szczęście) tak. Dzięki blogom odkryłam na przykład, że potrzebuję osobny peeling do twarzy, osobny do ciała, osobny do dłoni i jeszcze osobny do stóp xD Rozwijam też powoli swoją kolekcję perfum- wcześniej miałam jeden zapach na każdą okazję i porę roku, teraz mam już dwa- jeden wiosenno-letni, drugi jesienno-zimowy :D
A co do wydatków na kosmetyki... lepiej o tym nie wspominać. Oczywiście, że wydaję więcej, ale uważam, że są to dobrze zainwestowane pieniądze- kiedy jestem zadbana, lepiej się czuję, podobam się sobie.

8. Co blogowanie zmieniło w Twoim życiu?
Ostatnio właśnie po spotkaniu z koleżankami blogowymi zastanawiałam się nad tą kwestią. To oczywiste, że znacznie powiększyła się moja wiedza na temat pielęgnacji, makijażu, składników. Ale nie to jest najważniejsze. Najważniejsze jest dla mnie to, że czuję się częścią pewnej grupy, znajduję akceptację i sympatię w środowisku blogowym. Wirtualnie i osobiście poznałam wspaniałe blogujące dziewczyny, z którymi mogę porozmawiać nie tylko o kosmetykach. To bardzo mnie cieszy.

9. Skąd czerpiesz pomysły na nowe posty?
Jeśli chodzi o recenzje- recenzuję zazwyczaj to, co akurat niedawno mi się skończyło lub powoli dobija do dna. Pomysły na inne posty po prostu pojawiają się w mojej głowie tak o - dotyczą albo moich problemów skórnych, albo zakupów czy zużyć. Niektóre inspiracje podkradam też innym blogerkom- tak było np. w przypadku projektu denko.

10. Czy miałaś kiedyś kryzys w prowadzeniu bloga tak, że chciałaś go usunąć?
Nie, nigdy mi się to nie zdarzyło i (odpukać!) mam nadzieję, że nigdy się nie zdarzy.

Pytanie dodatkowe: (nie musisz na nie odpowiadać, jeśli nie chcesz)
Co najbardziej denerwuje Cię w blogach innych dziewczyn?
I tu właśnie wspomniana w tytule- litania Katarzyny bolejącej :P Litania, bo denerwuje mnie całe mnóstwo rzeczy. Ale po kolei:

- Niechlujność językowa - do szału doprowadzają mnie blogerki, które za nic mają podstawowe zasady polskiej ortografii, interpunkcji, stylistyki, itp, itd. Mi samej też nie raz wkradnie się błąd, ale co innego przypadkowa pomyłka, a co innego ewidentny brak wiedzy. W tym miejscu uprzejmie apeluję o nie zastępowanie "przynajmniej" modnym ostatnio (ale znaczącym zupełnie coś innego!) "bynajmniej"...
- Współpraca do potęgi entej - ta kwestia była już w blogosferze maglowana z tysiąc razy- nikt nie lubi blogerek, które zakładają bloga tylko po to, by nawiązywać współprace z firmami kosmetycznymi. Nie taki powinien być cel bloga, ale cóż, zachłannych osób w blogosferze nie da się uniknąć. Moim zdaniem jednak duża część winy leży po stronie samych firm kosmetycznych, które godzą się wysłać produkty do blogerki, która swojego bloga prowadzi miesiąc, a ma już w zakładce 'współprace' 20 albo i więcej firm.
- Syndrom wody sodowej - nie przepadam za osobami, które nie doceniają swoich czytelników. Oczywiście nie wymagam, by blogerka odpowiadała na 200 komentarzy, bo wiadomo, że to męczące i pochłania mnóstwo czasu. Ale jest miło, jeśli odpowie przynajmniej na część z tych pytań. Dla mnie idealnym przykładem jest znana chyba wszystkim Alina - codziennie dostaje setki komentarzy, maili, wiadomości na facebooku, a ma czas i chęci, by odpowiedzieć na większość z nich- i to z sympatią i szczerością, a nie z wyższością, jak czynią to niektóre osoby (bez wskazywania palcem). Czytelnicy powinni czuć się na blogu dobrze, powinni czuć przepływającą przez monitor pozytywną energię od autora bloga. Jeśli autor traktuje ich jak zło konieczne, to dobrze nie wróży blogowi.
- Znikające zdjęcia - niewiele takich sytuacji w blogosferze, ale jak już mam okazję ponarzekać, to skorzystam :P Mam na myśli blogi, gdzie autorka dodaje jedynie zdjęcia z internetu, bo niby "zgubiły jej się własne" albo "zapomniała zrobić". Taka sytuacja może się zdarzyć- mi nie raz się zdarza (dlatego nie wyrzucam opakowań, zanim nie napiszę recenzji), ale nie nagminnie, bo czytelnicy pomyślą, że autor bloga albo cierpi na zaawansowaną sklerozę, albo po prostu kłamie, że posiada ten kosmetyk i stosował go. Poza tym brak zdjęć czy zdjęcia z internetu to pójście na łatwiznę. O wiele mniej czasu i pracy zajmuje operacja "kopiuj-wklej", niż przygotowanie miejsca na zdjęcia, zrobienie zdjęć, zgranie ich na komputer, i najbardziej pracochłonne- edytowanie.
- "Super, fajne, super" - jeśli już ktoś zabiera się za recenzję, powinien mieć coś więcej do powiedzenia na temat kosmetyku niż tylko "fajny" lub ewentualnie "bardzo fajny". Lubię recenzje dokładne, w których poruszony jest każdy aspekt kosmetyku, dokładnie opisane są wady i zalety. W końcu jeśli używa się kosmetyk, to chyba naturalne, że potrafimy opisać jego działanie w więcej niż 2 zdaniach.
- Jak dają, to biorę - z dużą krytyką patrzę na blogerki, które w ramach współpracy godzą się testować dosłownie wszystko- nie ważne, czy to coś jest im potrzebne, czy odpowiada potrzebom ich skóry czy włosów- w myśl zasady, że skoro dają coś za darmo, to biorę. Ja osobiście nie wyobrażam sobie takiej sytuacji- czułabym się nie fair wobec moich czytelników, wobec firmy kosmetycznej i przede wszystkim wobec siebie samej.
- Blogerki w powijakach - niebawem chyba dojdziemy do sytuacji, w której dziecko w pieluchach będzie już zakładać bloga. Możecie się ze mną nie zgodzić w tej kwestii, jednak uważam, że blogerka kosmetyczna powinna być w wieku... hm, ponadgimnazjalnym. Dlaczego taka dyskryminacja z mojej strony? Przede wszystkim dlatego, że moim zdaniem osoba recenzująca kosmetyki powinna mieć jakieś doświadczenie. Sama po sobie widzę, że kiedy pierwszy raz użyję kosmetyku z danej kategorii, nie wiem, jak go opisać. Np. baza pod makijaż- kiedy pierwszy raz jej użyłam, nie wiedziałam, czy to jest działanie standardowe, czy ponadprzeciętne, a może poniżej przeciętnej. Dlatego też ujmę to tak- trzeba na siebie sporo mazideł wylać, by wyrobić sobie gust i opinię. Pominę już nawet fakt, że moim zdaniem dziesięciolatka recenzująca kosmetyki do makijażu to dla mnie coś dziwnego- tak młode osoby nie powinny jeszcze nakładać makijażu!
- Nieprzyjazny szablon - nikt chyba nie lubi blogów, na których szablon jest niefunkcjonalny- za szerokie tło w stosunku do wąskiego paska głównego (tego, na którym wyświetlają się posty), nieszczęsna weryfikacja obrazkowa, zbyt dużo krzykliwych bannerów w pasku bocznym, czy reklamy zasłaniające najważniejsze funkcje bloga (ostatnio natknęłam się na dwa blogi- w jednym reklama przysłaniała obserwatorów- co uniemożliwiało dodanie się do obserwatorów bloga, w drugim reklama przysłaniała okienko komentarza, więc czytelnik nie mógł skomentować notki...).



Uffff, to już wszystkie moje gorzkie żale :P
Jeśli chodzi o tagowanie- nie taguję nikogo, ale chętnie poczytam w komentarzach, co Was najbardziej wkurza u innych blogerek?


Wczoraj mogłam śpiewać:



Tak, od samego rana miałam wyśmienity humor, byłam pełna pozytywnej energii. Uśmiechałam się do nieznajomych w autobusie, niemiłego kierowcę poprosiłam o bilet najsłodszym głosem, jaki tylko byłam w stanie z siebie wydobyć.
Podobno pozytywna energia wysyłana w świat wraca do nas ze zdwojoną mocą. To chyba rzeczywiście prawda :) Wczoraj dostałam porządny zastrzyk pozytywnych wibracji od trzech wspaniałych blogerek. Dziewczyny, wzruszyłam się przez Was! :* Mowa oczywiście o So Sweet Blog Award - wyróżnieniu, które przyznają blogerki blogerkom.



Zasady są bardzo proste- wyróżniona osoba przekazuje nagrodę kolejnym 5, 10 lub 15 blogom, które uzna za swoje najulubieńsze z ulubionych. Ja na początku chciałabym podziękować po kolei dziewczynom, od których sama otrzymałam to wyróżnienie:

Cammie  z bloga No to pięknie!
Na Twojego bloga trafiłam przypadkiem całkiem niedawno- i zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia (przeczytania? ;P). Uwielbiam Twój styl pisania i tematy, które podejmujesz. Twój blog jest naprawdę uzależniający- zauważyłam, że kiedy zaczynam czytać, nie mogę przestać- i w ten sposób spędzam ładnych parę godzin, czytają Twoje notki xD Podziwiam Cię, jesteś dla mnie blogowym autorytetem, tak więc nagroda So Sweet Blog Award od Ciebie jest dla mnie podwójnym wyróżnieniem.

Tanika i Wojtas z bloga Dobre Dla Urody
Znamy się jeszcze z "przedblogowych" czasów, a to sprawia, że jesteś mi bardzo bliska. Podziwiam to, że udało Ci się zaprosić męża do wspólnego dbania o urodę. Uwielbiam Twoje recenzje- są bardzo szczegółowe, rzetelne, uzupełnione świetnymi zdjęciami. Największą słabość mam chyba jednak do Twojego kulinarnego bloga- przepisy, które tam zamieszczasz, wywołują u mnie za każdym razem ślinotok ;) Najważniejsze jest jednak to, że jesteś kochaną, ciepłą osobą, która w każdym komentarzu czy wiadomości przesyła mi uśmiech i pozytywną energię.

Zielone Serduszko z bloga o tej samej, uroczej nazwie :)
Jesteś jedną z pierwszych tak aktywnych obserwatorek mojego bloga- zaglądasz do mnie bardzo często, komentujesz wszystkie notki. Bardzo się cieszę, że mamy tak bliski kontakt- jesteś przesympatyczną osobą, bardzo fajnie mi się z Tobą rozmawia. Mam ogromną nadzieję, że być może kiedyś uda nam się spotkać - wtedy na pewno mocno Cię wyściskam :*


Kogo chciałabym obdarować nagrodą So Sweet Blog Award? Tak naprawdę mogłabym skopiować wszystkie linki z mojego blogrolla- tam są blogi, które odwiedzam i komentuję.
Jeśli jednak muszę wybrać, wyróżnienie poleci do blogerek, z którymi mam najlepszy kontakt, które cenię i odwiedzam codziennie. Mam nadzieję, że nikt spoza listy nie poczuje się urażony. Kolejność oczywiście przypadkowa:

Karolina z bloga Craving for beauty
Uwielbiam Twoje posty- zwłaszcza te, w których są zdjęcia z Pepą :P Masz świetny gust. I bardzo lubię oglądać Twoje filmiki- jest to dla mnie namiastka rozmowy z Tobą face2face. Mam nadzieję, że kiedyś rzeczywiście się spotkamy i porozmawiamy nie tylko wirtualnie :)

 Trustmyself z bloga Welcome to my makeup world
Podziwiam Twoje umiejętności, podziwiam i nadziwić się nie mogę. Dla mnie jesteś po prostu mistrzynią świata.

Alina z bloga Alina Rose
Ilość obserwatorów Twojego bloga może uderzać do głowy jak woda sodowa. Niesamowite jest to, że Ty zupełnie się z tym nie obnosisz- jesteś tak sympatyczną i pomocną osobą, że aż się dziwię, skąd masz w sobie tyle ciepła. Podziwiam też to, ile czasu wkładasz w przygotowanie każdej notki i odpowiadanie na prawie każdy komentarz, który otrzymujesz. Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze kiedyś na jakimś blogowym zlocie i wtedy będę miała możliwość zamienić z Tobą choć parę słów :)

Iwonka - blogowa Strawberry
Cieszę się, że się poznałyśmy, że utrzymujemy kontakt. Cudownie mi się z Tobą rozmawia! Zazdroszczę dzieciakom, które uczysz, że mają tak miłą panią przedszkolankę. Nie mogę się doczekać naszego kolejnego spotkania! :*

 Moja imienniczka - Obsession
Uwielbiam Twoje poczucie humoru. I kropkowe manicure, w którym chyba jesteś mistrzynią ;) Twój blog przyciąga doskonałymi recenzjami i perfekcyjnymi zdjęciami- jako estetka i fotograf-amator nie mogłam nie zwrócić na to uwagi. Dziękuję Ci za odwiedziny i liczne komentarze na moim skromnym blogu. I za Celię, którą mnie obdarowałaś :*

Beatka - blogowa Beaaatka21
Masz piękne imię, które w dodatku bardzo pozytywnie mi się kojarzy :) Twój nieodparty urok osobisty i przepiękny uśmiech przyciągają ludzi. Podejrzewam, że masz ogromne grono ukrytych i jawnych wielbicieli ;)

Zoila, która Czasami kosmetycznie bloguje ;)
Kiedy widzę, że pojawiła się u Ciebie nowa notka, od razu zabieram się za czytanie- jesteś mistrzynią w poprawianiu mi humoru! Masz niesamowity dar opisywania kosmetyków bardzo rzeczowo, rzetelnie, a jednocześnie z niesamowitym poczuciem humoru.

Klaudia, która przybywa Na ratunek włosom
Odkąd poznałam Twój blog, odwiedzam go regularnie- mamy podobny kosmetyczny gust, więc Twoje recenzje w dużej mierze pomagają mi podjąć decyzje, co warto kupić, a z czego zrezygnować. Cieszę się, że mogłyśmy poznać się na spotkaniu blogerek.

Anetka - znana jako SweetPerelka
Jesteś najbardziej uroczą blogerką urodową! Masz anielską urodę i... anielski charakter. Kiedy moja siostra zobaczyła Twoje zdjęcie w nagłówku, stwierdziła, że jesteś śliczna :) Kiedy ja poznałam Cię bliżej, stwierdziłam, że jesteś kochana. Podziwiam Twoje posty, w których opisujesz naturalną pielęgnację. Często wracam też do notki, w której piszesz, skąd czerpać pozytywną energię. Dziękuję też za ogromne wsparcie, którym mnie obdarzyłaś, gdy walczyłam z problemami skórnymi.

Ejndzel z Bloga pisanego lakierem do paznokci
Podziwiam Twój ogromny talent do zmalowywania cudów na paznokciach. Chciałabym móc choć raz mieć na dłoniach takie arcydzieło, jakie Ty sobie malujesz. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś pokażesz nam się na fotkach, bo jesteś piękną dziewczyną i masz cudny uśmiech!

Blanka z bloga Mój zakupoholizm
Dawno z nikim nie rozmawiało mi się tak dobrze i swobodnie jak z Tobą podczas spotkania blogerek. Miałam wrażenie, że znamy się już dobrych kilka lat. Twój blog jest dla mnie kopalnią kosmetycznych inspiracji- mamy podobny kosmetyczny gust i potrzeby.

Olennka z bloga Just Make Up
Tytuł Twojego bloga jest bardzo mylący. Ty nie przedstawiasz tam "tylko makijaż"-  Ty tworzysz arcydzieła! Tak więc nie przesadzaj ze skromnością, bo naprawdę masz powody do dumy. Jesteś piękną i bardzo zdolna!

Cieszę się, że trafiłam na Twojego bloga na tyle wcześnie, by nie mieć poczucia, że coś mnie ominęło. Bo każdą Twoją notkę czytam od deski do deski. Zresztą inaczej się nie da, bo piszesz bardzo ciekawie. Jesteś wspaniałą osobą. Bardzo miło mi się z Tobą mailowało- mam nadzieję, że odwiedzisz kiedyś Kraków i uda nam się spotkać wtedy na kawie- dopiero się nagadamy ;)

Hexxana, która ma Tysiąc jeden pasji
Tytuł Twojego bloga idealnie oddaje Twoją osobowość- jesteś naprawdę kobietą z pasją. I tą pasję widać w każdej Twojej notce. To przyciąga czytelników, bo widać, ile zaangażowania wkładasz w tworzenie bloga. Najbardziej lubię Twoje opisy zapachów- masz talent do przenoszenia czytelnika w świat swoich odczuć :)

Marta z bloga The Urban State of Mind
To, że zrobiłaś mi największą niespodziankę, jaka mnie dotąd spotkała, to już wiemy. Nie codziennie człowiek coś wygrywa, a tym bardziej nie codziennie do tej wygranej dostaje "mały" dodatek w postaci tony kosmetyków xD Bardzo zaskoczyłaś mnie faktem, że zaglądasz czasem na mojego skromnego bloga- ta informacja dodała mi +10 do samooceny moich wypocin ;)

Możliwości tego tagu wykorzystałam maksymalnie- nagrodę przyznałam 15 blogerkom. Mam nadzieję, że to wyróżnienie odbierzecie tak samo jak ja odebrałam swoje- jako mały promyczek słońca dochodzący gdzieś zza monitora.
Znowu zostałam otagowana (i to nie raz!), tak więc nie pozostaje mi nic innego, jak ponownie uraczyć Was porcją informacji na mój temat (że też Wam się to nie znudzi :P).


Najpierw otagowała mnie Wypad i takie oto zadała mi pytania:

1. Jak wygląda Twój codzienny makijaż?
Po umyciu twarzy, nałożeniu toniku i kremu, ukrywam niedoskonałości pod warstwą korektora. Następnie w ruch idzie podkład lub krem BB. Utrwalam go sypkim pudrem. Na powieki nakładam bazę (czasami pomijam ten krok) i beżowy cień do powiek. Czarnym eyelinerem rysuję cienką kreskę. Tuszuję rzęsy. Policzki muskam pędzlem z odrobiną różu lub bronzera. I gotowe :)

2. Podkład mineralny czy płynny?
Tylko i wyłącznie płynny. Mineralne kosmetyki są nie dla mnie.

3. Ile miałaś lat, gdy zaczęłaś się malować?
O ile mnie pamięć nie myli- 16 lub 17- czyli dopiero w liceum.

4. Co robisz w życiu poza blogowaniem?
Studiuję :)

5. Ile masz lakierów do paznokci?
Ostatnio moja kolekcja nieco się powiększyła, więc musiałam policzyć: 33 sztuki + 1, którą przed chwilą zamówiłam przez internet xD

6. Gdzie wyjeżdżałaś na wakacje?
Do tej pory wakacje spędzałam w Polsce- nad morzem. Ciężko wymieniać tutaj wszystkie miejscowości, bo było ich naprawdę sporo. W tym roku wybieram się do Włoch.

7. Paznokcie krótkie czy długie?
Krótkie- ze względu na ich zły stan nie mogę ich zapuścić ani na 5 milimetrów.

8. Jesteś na coś uczulona?
Tak, na głupotę ludzką :P A tak serio- są pewne substancje/pokarmy/alergeny, które mnie podrażniają. Nigdy jednak nie robiłam testów na alergię.

9. Masz własne auto? Jakie?
Prawo jazdy zrobiłam 4 lata temu, jednak samochodu jeszcze się nie dorobiłam ;)

10. Ulubiony krem nawilżający?
Ojoj, trudne pytanie. Chyba MAC Complete Comfort Cream.


Kolejne pytania przywędrowały do mnie od Avi:

1. Jesteś egoistką czy oddałabyś innym przysłowiową "ostatnią skórę"?
To trudne pytanie. Wydaje mi się, że jestem okropną egoistką, choć zdarzają mi się sytuacje, kiedy ostatnie pieniądze wydaję, by uszczęśliwić bliską mi osobę. Na pewno jednak jestem egoistką, jeśli chodzi o mój wolny czas- lubię mieć go po prostu dużo dla siebie samej.

2. Jakie jest czułe słówko, którym zwracasz się do swojego partnera?
Oj, ale pytanie wymyśliłaś xD Niestety nie mogę Wam powiedzieć, to moja słodka tajemnica ;) Poza tym mój chłopak jest wiernym czytelnikiem mojego bloga, więc udusiłby mnie, gdyby wyczytał, że zdradzam Wam takie rzeczy :P

3. Zmieniłaś kiedyś coś tak, że chciało Ci się płakać z efektów?
Jasne, że tak- chyba każdemu z nas zdarzają się takie sytuacje. Chociażby na przykład w kwestii wyglądu bloga- na początku jego istnienia wgrałam taki szablon, że blog wyglądał, jakby dotyczył przedwojennej prostytucji, a nie kosmetyków xD

4. Zabawka z dzieciństwa, którą zawsze będziesz pamiętać to...
Bez wahania odpowiem, że BUBA! Była to po prostu zwykła biała pielucha, którą ja mianowałam najlepszą zabawką na świecie i nie rozstawałam się z nią. Mój tata ułożył nawet rymowaną bajkę o królewnie Bubolinie xD

5. Uganiałaś się kiedyś za facetem tak, że aż Ci wstyd, jak o tym pomyślisz? Jak miał na imię?
Kolejne pytanie, które rozwala mnie na łopatki :P Kiedy myślę o moich pierwszych zalotach z perspektywy czasu, mam ochotę porządnie walnąć się w głowę. Mój sposób na podryw był tak beznadziejnie głupi, że aż nie mogę uwierzyć, jak mogłam wpaść na takie pomysły. A imion było kilka... xD Ale to stare czasy ;)

6. Piosenka, która jest tragiczna, ale ją lubisz to...
"Oops I did it again" Britney Spears - sentyment z dzieciństwa :P

7. Do którego aktora wzdychałaś jako dzieciak?
Nie pamiętam, jak miał na imię ten "przystojniak" - grał w jakiejś durnej telenoweli brazylijskiej i tam właśnie podbił moje 10-letnie serce :P

8. Ulubiony babski film/serial?
Bardzo lubię "Dziennik Bridget Jones" oraz "Jedz, módl się, kochaj".

9. Zrobiłaś kiedyś coś "zakazanego"? Co to było?
Wiele zakazanych rzeczy zdarzało mi się robić. Na przykład perfidne ściąganie na egzaminach- powiem Wam w sekrecie, że jestem w tym naprawdę dobra :P

10. Twoja najbardziej wstydliwa "przygoda"?
Pierwsze, co przyszło mi do głowy, to historia sprzed kilku lat. Będąc w gimnazjum przykleiłam się do krzesła. Ktoś "uprzejmy" podłożył mi gumę do żucia. Nie mogłam z tego krzesła wstać- naprawdę mocno się przykleiłam. Potem przez cały dzień musiałam chodzić po szkole z wielką lepką plamą na pupie...

11. Zadaj sobie pytanie i odpowiedz.
Ciężko będzie przebić Twoje pytania, Avi ;) O co mogę siebie samą zapytać? Doprawdy nie wiem. I w ten oto sposób zadałam sobie pytanie i nawet sensownie na nie odpowiedziałam :P


Ostatnie już pytania zadała mi Nika_87:

1. Skąd pomysł na bloga?
Moi bliscy mieli już dość wysłuchiwania w kółko moich monologów na temat kosmetyków, dlatego siostra doradziła mi założenie bloga.

2. Ile masz lat?
22

3. Trzy kosmetyki, bez których nie wyobrażasz sobie dnia?
Mydło - najlepiej Alepp (jest uniwersalne, umyję nim całe ciało, a nawet włosy, jeśli się uprę :P), nawilżacz- jakiś krem lub balsam, podkład.

4. Zaglądnij do swojej torebki. Co tam chowasz?
Yyyy, ale której torebki? Obecnie korzystam z trzech i w każdej jest coś innego :P Zawsze mam w torebce jakieś mazidło do ust, lusterko (prezent od przyjaciółki), małą szczotkę do włosów, saszetkę zapachową, dokumenty, telefony komórkowe (jako wzorowa buisness woman mam ich aż 2) i... mnóstwo śmieci- plastry, chusteczki higieniczne i całe stosy paragonów :P

5. Ulubiona książka?
"Ania z Zielonego Wzgórza", trylogia LOTR, "Lalka", "Mistrz i Małgorzata"

6. Ulubiona firma kosmetyczna?
Nie mam jednej konkretnej firmy, z której uwielbiam absolutnie wszystko.

7. Czy jest jakiś kosmetyk, który poleciłabyś niemal każdemu?
Hm, to trudne pytanie- wychodzę z założenia, że każdy ma inny kosmetyczny gust i potrzeby. Najbardziej uniwersalne jest chyba mydło Alepp, które szczerze ubóstwiam.

8.  Jakie jest Twoje marzenie?
Jest ich wieeeele :) Marzę o tym, by mieć nieograniczony limit zakupów kosmetycznych i by kosmetyk, którego nie lubię, zużywał się sam na pstryknięcie palców xD

9. Najgorszy kosmetyk, z jakim miałaś do czynienia i nie poleciłabyś go nikomu?
Szampon do włosów Familijny Pollena Savona - używałam go ja i cała moja rodzina. I wszyscy dostaliśmy takiego łupieżu i uczulenia, że szok! Szampon może i tani, ale bardzo intensywny i przy codziennym lub prawie codziennym stosowaniu może wywołać prawdziwą masakrę na głowie.

10. Jakie barwy dominują w Twoim codziennym makijażu? Stawiasz na akcent ust czy oczu?
Na codzień wybieram delikatne kolory- odcienie beżu i brązu. Akcentuję oczy.

11. Czy uważasz, że drogie znaczy lepsze- mowa oczywiście o kosmetykach - wskaż jakiś przykład.
Myślę, że ta zasada nie zawsze się sprawdza. Znam bardzo dobre kosmetyki za grosze- np. wycofany już eyeliner wodoodporny Miss Sporty- kosztował 7zł, a dawał naprawdę nieziemski efekt, godny kosmetyku z wyższej półki cenowej. Albo np. szampon Babydream- mój hit za grosze. Są natomiast kosmetyki, do których warto dopłacić- np. lakiery do paznokci Essie- kosztują co prawda ok. 34zł, jednak trzymają się na paznokciu ponad tydzień.


Uffff, uporałam się z natłokiem Waszych pytań. Mam nadzieję, że jesteście usatysfakcjonowane.
Nie taguję nikogo- kto chce, może w komentarzach odpowiedzieć na te same pytania, z którymi ja musiałam się zmierzyć ;)
Eh, zaległości mam okropne z tagami! Postanowiłam troszkę to poprawić, stąd też dziś poznacie moje odpowiedzi na tag "11 zdjęć", do którego zaprosiła mnie Kubekczekolady (bardzo dziękuję! :*).


Zasady:
Do każdego podpunktu proszę zamieścić zdjęcie - dowolne: z internetu, z bloga, z komputera (jeśli już posiadasz daną rzecz z podpunktu, np. 8, także dodaj swoje zdjęcie).

1. Najgorszy stan twoich włosów.
2. Najlepszy stan twoich włosów.
3. Twoja dzisiejsza fryzura.
4.  Ubranie, które chcesz mieć, ale z jakiś powodów nie możesz (na razie ;D) mieć.
5. Wymarzone buty.
6. Wymarzone zdobienie paznokci.
7. Wymarzone uczesanie (niedozwolone rozpuszczone!).
8. Wymarzona długość włosów.
9. Wymarzone miejsce urlopu.
10. Ideał włosów.
11. Ideał kobiecego piękna.

Ok, zaczynamy!

1. Najgorszy stan moich włosów
Zaczął się w roku 2008, trwał do niedawna. A wszystko przez nieodpowiednią pielęgnację i stylizację (wyobraźcie sobie, że najpierw nakładałam na grzywkę tonę pianki, a następnie prostowałam mokre włosy... Pianka w kontakcie z gorącą prostownicą syczała, skwierczała, dymiła... Możecie sobie tylko wyobrazić, jak to wpływało na włosy). Poza tym około 2008 roku rozpoczęła się też moja choroba, rozregulowanie hormonów, które bardzo negatywnie wpłynęło na stan moich włosów- straciły blask, wypadały mi garściami.

Wiem, wiem- zdjęcie słabej jakości, beznadziejnie przerobione. Widać na nim jednak, że moje włosy są bardzo połamane i popalone (te odstające kłaczki to nie optymistyczne baby hair, tylko połamane resztki, pozostałości po połamanych końcówkach).

2. Najlepszy stan moich włosów
Powiem skromnie, że moje włosy chyba nigdy wcześniej nie wyglądały tak dobrze jak teraz ;)

Oczywiście nie jest to ideał- widać, że moje włosy nadal są nieco połamane, gęstością też jakoś obłędnie nie grzeszą, jednak wszystko idzie w dobrym kierunku :) Sukcesem już jest dla mnie fakt, że moje włosy są proste i lśniące bez konieczności używania prostownicy.

3. Moja dzisiejsza fryzura
Kiedy jestem w domu, spinam włosy w luźny warkocz- nie są wtedy zbyt mocno naciągnięte przy skórze przez gumkę do włosów, a równocześnie nie przeszkadzają mi.

Fason tej bluzki sprawia, że mam bary jak Michael Phelps xD
Ciemniejszy kolor włosów to nie skutek farbowania, a paskudnego światła (eh, ta barowa pogoda dzisiaj).

4. Ubranie, które chcę mieć, ale na razie nie mogę.
Od razu przyszło mi do głowy jedno- baskinka! Od paru tygodni jestem ogarnięta żądzą posiadania sukienki z tą uroczą falbaną. Mierzyłam już nawet taką w sklepie Bershka - wyglądałam w niej świetnie. Uznałam jednak, że 100zł za sukienkę, której nie potrzebuję, to za dużo. Cały problem w tym, że ta sukienka najbardziej podoba mi się w wersji czarnej, a na lato, na wyjazd do Włoch czarne wdzianko raczej odpada :/ Może upoluję ją na wyprzedaży ;)
Na pocieszenie kupiłam sobie spódnicę z baskinką xD Zawsze to jakaś namiastka, a można łączyć ją z kolorowymi, przewiewnymi bluzkami.

Zdjęcie ze strony: www.bershka.com

5. Wymarzone buty
Mam wiele takich modeli, o których marzę, jednak nigdy nie będę ich mieć ze względu na mój nietypowy rozmiar. Noszę buty w rozmiarze 35 - a jak wiecie, większość sklepów oferuje buty od rozmiaru 36.
Ostatnio marzę o białych sandałach z Zary Kids - tak, dobrze czytacie- chcę sandały dla dzieci xD Parę lat temu kupiłam w Zarze Kids białe sandały na wyprzedaży za 30zł. Wzięłam je tak bez przekonania. Okazały się cudownie wygodne i mega uniwersalne! Tego lata Zara Kids również miała podobne w swojej ofercie, jednak nigdzie, w całym Krakowie nie ma mojego rozmiaru...
Poza tym marzą mi się uniwersalne, klasyczne beżowe czółenka na niewielkim obcasie.

Białe sandały Zara Kids - zdjęcie ze strony: www.zara.com
Czółenka nude - zdjęcie ze strony: www.xarchiwum.pl

6. Wymarzone zdobienie paznokci
Ja po prostu nie potrafię malować paznokci- pokrycie płytki jednym kolorem lakieru to dla mnie szczyt możliwości. Nawet głupiego french'a nie potrafię sobie zrobić. Tak więc pozostaje mi jedynie podziwiać to, co zmalują inni. Ostatnio zakochałam się w pazurkach, które pokazała u siebie hatsu-hinoiri - "letnia sukienka". Manicure w pastelowych, subtelnych barwach, z pięknymi wzorkami, a w dodatku perfekcyjnie wykonany- i jak tu się nie zakochać?

Fotka ze strony: http://bottle-of-happiness.blogspot.com/2012/08/letnia-sukienka.html
Dziękuję za pozwolenie na publikację zdjęcia na moim blogu :*

7. Wymarzone uczesanie
Marzy mi się modny obecnie kok "ze skarpetą" w połączeniu z warkoczykiem.

Zdjęcie ze strony www.modnis.pl

8. Wymarzona długość włosów
Sama nie wiem, nigdy o tym nie myślałam. Nastawiam się bardziej na "wymarzoną grubość" niż na "wymarzoną długość" :P Zawsze jednak chcę mieć długie włosy- np. takie, by zaczesane do przodu zasłoniły mi cały biust- taki włosowy stanik mi się marzy. Swego czasu miałam tak długie włosy, jednak były mocno zniszczone, dlatego skróciłam je o kilka centymetrów.
Moja siostra jednak zwróciła mi uwagę na fakt, że z wiekiem biust będzie mi opadał, dlatego będę musiała zapuszczać coraz dłuższe włosy... Smutłam -,-

Zdjęcie ze strony www.tapety.tja.pl

9. Wymarzone miejsce urlopu
Od lat marzy mi się Tunezja. Nie wiem, co takiego jest w tym kraju, że tak mnie przyciąga ;)

Zdjęcie ze strony www.bonvoyage.pl

10. Ideał włosów
Ideałem jest dla mnie lśniąca tafla Idalii.

Zdjęcie pochodzi z bloga: http://www.idaliablog.com/
Dziękuję za pozwolenie na publikację zdjęcia na moim blogu :*

11. Ideał kobiecego piękna
To dosyć skomplikowana sprawa- moim zdaniem to, jak postrzegam daną osobę, zależy w dużej mierze od tego, jak się porusza, jaką ma mimikę, itd- wiecie, o co mi chodzi. Spośród tysięcy ładnych kobiet wybrałam kilka tych, które uważam (na chwilę obecną) za najładniejsze.

Rooney Mara
Moja ostatnia fascynacja- może nie ma klasycznie pięknej urody, jest w niej jednak coś absolutnie fascynującego.
Źródło zdjęcia: http://www.ifc.com

Audrey Hepburn
Gdybym miała wybrać najpiękniejszą kobietę w historii, wskazałabym właśnie Audrey. O moim uwielbieniu do niej może świadczyć fakt, że toleruję (ba, nawet lubię!) jej ogromne zdjęcie nad łóżkiem mojego chłopaka :P
Źródło zdjęcia: http://howlingantiquity.wordpress.com

Leighton Meester
Moja mama twierdzi, że Leighton jest "cała okrągła- wszystko ma okrągłe: buzię, oczy, nos, wszystko!". Ja jednak uważam, że jest piękna- łączy w sobie dziecięcą delikatność i niekwestionowaną kobiecość.
Źródło zdjęcia: http://koneser.interia.pl

Olivia Wilde
Ma moim zdaniem perfekcyjne rysy twarzy, perfekcyjną figurę. Gdybym była facetem, pewnie przeszukałabym całą sieć w poszukiwaniu pornola z jej udziałem xD
Źródło zdjęcia: http://www.fanpop.com

Rachel Weisz
Ma w sobie coś pięknego i coś, co mnie denerwuje jednocześnie. Myślę, że mimo wszystko nie mogło jej zabraknąć w moim subiektywnym zestawieniu pięknotek.
Źródło zdjęcia: http://www.pinger.pl

Uffff.
Taguję wszystkie moje czytelniczki, które jeszcze nie przystąpiły do tej zabawy, a mają ochotę.
Możecie też w komentarzach podawać odpowiedzi na niektóre pytania- ciekawi mnie na przykład, kogo Wy uznajecie za kobiecy ideał piękna albo jakie buty i ciuszki Wam się marzą ;)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...