Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pielęgnacja stóp. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pielęgnacja stóp. Pokaż wszystkie posty
Przyznaję się bez bicia - pielęgnacja stóp to moja pięta achillesowa. Lubię moczyć stopy w wodzie z solą i smarować je nawilżającym kremem, ale rzadko znajduję na to czas. W okresie letnim muszę jednak wzmocnić moje wysiłki pielęgnacyjne, by stopy ładnie prezentowały się w sandałach. Na nic kolorowy pedicure, na nic firmowe sandały, jeśli stopy są niezadbane, pięty spękane i suche. Ostatnio w pielęgnacji tych partii towarzyszył mi duet kosmetyków Biały Jeleń - Hipoalergiczna sól do stóp i Hipoalergiczny krem do stóp na suche i popękane pięty.



To cudowne uczucie, kiedy po całym dniu na nogach możemy zamoczyć zmęczone stopy w misce z wodą. Jeśli do wody dodamy sól Biały Jeleń, zapewnimy sobie przyjemne odczucia zapachowe (sól pachnie bardzo intensywnie, trochę męsko, ziołowo, perfumowo) i walory pielęgnacyjne - odczucie relaksu, ukojenie stóp, zmiękczenie naskórka, zmniejszenie skłonności do pękania skóry, powstawania odgniotów i odcisków. Tego typu produktów mamy na rynku bardzo dużo. Sól Białego Jelenia nie wyróżnia się w żaden sposób działaniem (robi dokładnie to samo co sole innych marek), ale ma tak przyjemny, odświeżający zapach, że od razu czuję się zrelaksowana i odprężona. Minusem jest jedynie brak informacji o składzie na opakowaniu.
Kosztuje 12,30zł i jest do kupienia w drogeriach oraz online.





Krem do stóp to podstawa, jeśli chcemy, by stopy były gładkie i nawilżone. Ten z Białego Jelenia jest niezły, ale nie szałowy. Ma lekką konsystencję, szybko się wchłania. Nie ma co liczyć, że po jednej czy dwóch aplikacjach zrobi z popękanymi piętami cuda. Daje efekty dopiero przy długotrwałym, regularnym stosowaniu. Ma bardzo dobry skład (bez parafiny na początku INCI, bez parabenów, za to z olejem lnianym, mocznikiem, witaminami A, E, F). 
Krem kosztuje 10,75zł za 75ml i jest do kupienia w drogeriach oraz online. Ceny możecie porównać tutaj: KLIK-KREM, KLIK-SÓL.






Duet do stóp Białego Jelenia jest całkiem przyjemny w użyciu, ale mogę polecić go jedynie osobom, które nie mają większych problemów ze stopami ani skłonności do odcisków i odgniotów, czyli wszystkim tym, którzy chcą działać prewencyjnie i szukają kosmetyków o przyzwoitych składach w przyzwoitych cenach.

Macie jakąś ulubioną serię kosmetyków do stóp?
Dziś odpoczniecie trochę od mojej facjaty - czy to w różowej masce, czy przysłoniętej okularami.
Dziś będzie o stopach.
Stopach na pokaz. Ale spokojnie, nie będę tu zamieszczać fotek moich stóp- to chyba byłaby już przesada :P Opowiem za to parę słów o zestawie kosmetyków, który dostałam w lipcu i który towarzyszył mi od tego czasu aż do teraz.
Mowa o kosmetykach od PharmaCF:
- No. 36 - Peeling do stóp
- No. 36 - Krem na pękające pięty
- No. 36 - Balsam do stóp
Czy dzięki tym kosmetykom moje stopy były gotowe do letniego ekshibicjonizmu sandałkowego?


Jeśli chodzi o opakowania, w każdym z tych kosmetyków jest podobnie- miękka plastikowa tubka, którą można postawić na zakrętce, dzięki czemu kosmetyk łatwo wypływa na dłoń. Krem na pękające pięty opakowany był dodatkowo w kartonik. Estetyka opakowań identyczna w całej serii.

Dostępność określiłabym jako bardzo dobrą. Kosmetyki tej marki kupimy w Rossmanie oraz w wielu innych sieciówkach (pełną listę znajdziecie TUTAJ).
Ich ceny są przyjemne dla kieszeni- każdy z nich kupimy za mniej niż 10zł (6zł peeling, 7,50zł krem na pękające pięty oraz 5,50zł balsam)

PEELING DO STÓP:
Konsystencja kremowa z niezbyt dużymi, ale dość ostrymi drobinkami, które dobrze peelingują naskórek. Oczywiście pumeksu czy tarki nie zastąpią, ale po potraktowaniu pięt pumeksem, delikatniejsze części stóp spokojnie możemy dopieścić peelingiem. Ja nie jestem zwolenniczką mocnego tarcia, tak więc ten peeling mnie zadowolił. Nie zostawiał tłustej warstwy na skórze, ale też nie przesuszał jej, choć oczywiście po peelingu konieczne było nawilżenie stóp balsamem lub kremem. Wydajność bardzo dobra. Najlepsze efekty zauważyłam, kiedy robiłam ten peeling codziennie podczas porannego prysznicu. Nie spowodował on u mnie żadnego podrażnienia - nawet przy codziennym stosowaniu.
Zapach przyjemny, perfumowany, z subtelną nutką miętowo-odświeżającego aromatu.
Skład taki sobie- na drugim miejscu parafina (jednak na zapychanie skóry na piętach narzekać nie sposób :P), dość wysoko parabeny. Ale na pocieszenie ekstrakty z owoców i naturalny pumeks. Nie wiem tylko, po co alhohol denat- w końcu to substancja, która wysusza skórę.

INCI: Aqua, Paraffinum Liquidum, Glycerin, Cetearyl Alcohol /and/ Ceteareth 20, Stearic Acid, Pumice, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate /and/ PEG 100 Stearate, Alcohol Denat., Passion Fruit Extract, Lemon Extract, Peach Extract, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Magnesium Sulfate, Petrolatum, Lanolin, Triethanolamine, DMDM Hydantoin, Parfum, Salicylic Acid, Allantoin, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Citric Acid, Ascorbic Acid, Lilial, Citral, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool.


Ocena: 4/6 (Za niską cenę otrzymujemy całkiem przyzwoity kosmetyk. Skład nie powala, ale mimo to być może jeszcze kiedyś wrócę do tego peelingu. Biorąc pod uwagę niską cenę, dobrą dostępność- uważam, że ocena 4 jest zasłużona.







BALSAM DO STÓP:
Konsystencja kremowa, ale lekka- dobrze się rozsmarowuje, błyskawicznie wchłania, pozostawiając jednak na skórze nietłustą warstwę. Wydajność dobra, brak podrażnień czy uczuleń, zapach taki sam jak w przypadku peelingu.
Efekty? No cóż, niewiele ich. Balsam jest moim zdaniem zbyt lekki, za mało treściwy, by zapewnić stopom odpowiednie nawilżenie. Sprawdzał się na dzień, kiedy potrzebowałam czegoś, co szybko się wchłania, co po czym stopy nie będą się ślizgać w bucie. Niestety o intensywnym nawilżaniu możemy zapomnieć.
Skład średni- mamy parafinę i petrolatum (substancje z przerobu ropy naftowej), mamy silikon, parabeny dość wysoko w składzie. Ale dla pocieszenia sporo ekstraktów z owoców.

INCI: Aqua, Paraffinum Liquidum, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Stearic Acid, Ethylhexyl Stearate, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Alcohol denat., Passiflora Quadrangularis Fruit Extract, Citrus Medica Limonum (Lemon) Fruit Extract, Ananas Sativus (Pineapple) Fruit Extract, Vitis Vinifera (Grape) Fruit Extract, Ceteareth-20, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Magnesium Sulfate, Dimethicone, Propylene Glycol, Salvia Officinalis (Sage) Leaf Extract, Petrolatum, Lanolin, Polyacrylic Acid, Triethanolamine, DMDM Hydantoin, Parfum, Salicylic Acid, Allantoin, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Buthylphenyl Methylpropional, Citral, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool.

Ocena: 2/6 (Jest niedrogi, łatwo dostępny, nie podrażnia, nie śmierdzi- ale na tym plusy się kończą. Brakuje tego, co w takich kosmetykach najważniejsze- nawilżania. Dlatego kosmetyk, który nie spełnia swojej podstawowej funkcji nie może ode mnie dostać więcej niż 2).









KREM NA PĘKAJĄCE PIĘTY:
Konsystencja kremowa, dużo bardziej zwarta, gęsta niż w przypadku balsamu. Równie dobrze się rozsmarowuje i też szybko wchłania- zwłaszcza w miejsca, gdzie skóra jest bardzo przesuszona- np. na piętach. Nie podrażnił mnie, nie uczuli. Zapach podobny jak w przypadku peelingu i balsamu, jednak już wyraźnie bardziej kamforowy.
Jeśli chodzi o efekty, to muszę przyznać, że krem radził sobie z nawilżaniem znacznie lepiej niż balsam. Nadal jednak nie odczuwałam takiego mega intensywnego nawilżania- zwłaszcza na piętach. Inne części stópek zadowalały się tym kremem (bo smarowałam nim nie tylko pięty, ale całe stopy na noc).
Skład - podobnie jak w przypadku peelingu i balsamu- średni. Nie ma jednak parafiny- dla odmiany na drugim miejscu petrolatum, które też pochodzi z przerobu ropy naftowej. Do tego w połowie składu parabeny. Ale mamy też alantoinę, olejek miętowy, pantenol i dość wysoko w składzie olej lniany.

INCI: Aqua, Petrolatum, Cetearyl Alcohol /and/ Ceteareth-20, Stearic Acid, Glyceryl Stearate /and/ PEG-100 Stearate, Cetearyl Alcohol, Lanolin, Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Oil, Isopropyl Myristate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Camphor, Triethanolamine, DMDM Hydantoin, Parfum, Salicylic Acid, Allantoin, Panthenol, Mentha Piperita Oil, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Buthylphenyl Methylpropional, Citral, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool.

Ocena: 3/6 (Jest to kosmetyk, którego działanie określiłabym jako średnie- ani mnie nie rozczarowało za bardzo, ani mnie nie zachwyciło. Cena bardzo przystępna, dostępność dobra. Myślę, że jeśli ktoś nie ma większych problemów z suchą skórą na piętach, ten krem się sprawdzi. Na naprawdę suche pięty będzie za słaby).










Podsumowanie:
Trzy kosmetyki z serii No.36 sprawdziły się u mnie nieźle, jednak szału nie było. Stopy były w dobrym stanie, kiedy codziennie robiłam im peeling, rano nakładałam balsam, na noc krem. Wystarczył jeden dzień bez tych kosmetyków, by stopy znowu stały się suche jak Sahara.
Nie powiem, żebym była wybitnie z nich niezadowolona, ale na razie nie wrócę do nich- może do peelingu kiedyś. Na razie dalej poszukuję czegoś, co zadowoli moje stópki ;)


Znacie kosmetyki No. 36?
Jak Wy przygotowujecie stopy do lata? Chętnie poczytam Wasze rady i być może skorzystam z nich wiosną 2013 ;)
Jak mówi stare, obleśne powiedzonko: "Jedni lubią wąchać kwiaty, a inni wolą, jak im stopy śmierdzą". Co prawda sporo w tym racji, gdyż metaforycznie chodzi o to, że każdy ma inny gust. Ja jednak uważam, że chyba wszyscy wolą wąchać kwiaty niż śmierdzące stopy, tak więc jestem zwolenniczką stosowania antyperspirantów do stóp.
Sama nie mam problemów z nadmierną potliwością stóp- wiadomo, że wiele zależy w tej kwestii od obuwia. Staram się jednak codziennie rano pamiętać o antyperspirującej mgiełce albo o Balsamie do stóp ze skłonnością do pocenia, który dostałam w ramach współpracy od BingoSpa. Sama go sobie nawet wybrałam. Czy jestem teraz zadowolona z wyboru?


Opakowanie: nieduży, płaski plastikowy słoiczek z zakrętką. Taki sam jak w przypadku balsamów do dłoni czy maseczek do twarzy BingoSpa. Niezbyt praktyczny- ze względu na bardzo lekką konsystencję balsamu, łatwo go wylać przy najmniejszym przechyleniu odkręconego słoiczka.

Użytkowanie:
- Konsystencja - kremowy, bardzo rzadki mus - balsam spływa z dłoni, łatwo go przez przypadek wylać z opakowania. W kremowym musie zatopione są też bardzo delikatne drobinki- przy rozprowadzaniu go na skórze czuję się, jakbym nie spłukała peelingu... (podejrzewam, że te przypominające piasek drobinki to wina cynku, który jest w składzie balsamu).
+/- Wchłanianie - niewielka ilość balsamu wchłania się błyskawicznie bez pozostawiania żadnej warstwy. Jeśli jednak choć odrobinę przesadzę z ilością, balsam wchłania się już o wiele, wiele gorzej.
- Zapach - mentolowy z jakimś... kwaśnym aromatem- niezbyt przyjemny
+/- Dostępność - stacjonarnie może być problem (niektóre niewielkie drogerie osiedlowe prowadzą sprzedaż kosmetyków BingoSpa- trzeba szukać). Online nie ma problemu: http://www.bingosklep.com/
+ Cena - 10,00zł za 100g


Efekty stosowania balsamu:
- Potliwość stóp nie zmniejszyła się
+ Balsam rzeczywiście zapobiega powstawaniu przykrego zapachu
- Może bardzo mocno przesuszać stopy - w niektóre dni nie wpływał na nawilżenie, ale czasami tworzył mi z pięt istną Saharę- dotknięcie piętą łydki groziło ostrym podrapaniem...
- Trochę bieli skórę - ze względu na zawartość cynku

Widzicie te drobniuteńkie grudki?

Skład: Bardzo dużo w nim substancji pochodzących z przerobu ropy naftowej (petrolatum, propylene glycol, paraffinum liquidum, paraffinum). Do tego trzy rodzaje parabenów. Plusem jest natomiast cynk (który ma działanie antybakteryjne), odświeżający eteryczny olejek miętowy oraz wosk pszczeli (który wygładza, natłuszcza skórę oraz tworzy na niej ochronny film).

INCI: Aqua, Eleasis Guineensis (olej palmowy), Petrolatum (wazelina- otrzymywana z ropy naftowej), Cetyl Alcohol, Propylene Glycol (glikol propylenowy- otrzymywany z ropy naftowej), Paraffinum Liquidum (ciekła parafina- otrzymywana z ropy naftowej), Peppermint Oil (miętowy olejek eteryczny), Zinc Oxide (tlenek cynku), 1 Heksadecanol 1 Octadecanol (miksture), Glyceril Monostearate SE, Cera Alba (wosk pszczeli bielony), Fertilizer Urea, Paraffinum, Cellulose Gum, Sodium Benzoate, Methyl Paraben, Ethyl Paraben, Propyl Paraben, Citric Acid.


Ocena: 2/6 (Balsam dobrze radzi sobie z ochroną przed nieprzyjemnym zapachem. Ja wolę jednak szybciej wchłaniające się kosmetyki- spraye lub żele. Z nawilżaniem radzi sobie marnie- może wręcz przesuszać skórę stóp. Do tego dużo ropopochodnych substancji w składzie- co prawda nie obawiam się zapchania skóry na piętach (lol xD), ale wolę nie wsmarowywać takich specyfików w swoją skórę. Bardzo rzadka konsystencja z drobinkami też nie przypadła mi do gustu. Plus za cynk i olejek miętowy w składzie oraz za niską cenę.)




Od BingoSpa dostałam też saszetkę Soli do stóp ze skłonnością do pocenia. Opakowanie było na tyle duże, że wystarczyło mi na trzy użycia. Sól bardzo przypadła mi do gustu- miętowy zapach sprzyjał odświeżeniu zmęczonych stóp. Dodatkowo po wymoczeniu stóp w wodzie z solą, skóra na piętach była zdecydowanie gładsza i lepiej utrzymywała nawilżenie. Jako wielbicielka tego rodzaju kosmetyków do stóp, soli daję w tej mini-recenzji zasłużone 5/6.

Przez sklerozę zapomniałam zrobić dokładniejsze zdjęcie soli.


Jak u Was wygląda ochrona stóp przed poceniem? Stosujecie jakieś specjalne kosmetyki do tego celu czy skupiacie się raczej na przewiewnym obuwiu?

P.S. Dziękuję Wam za wszystkie komentarze pod poprzednim postem! :* Większość z Was stawia na numer 1. I chyba właśnie na nie się zdecyduję- nie są za duże, a dzięki brązowemu  kolorowi nie będą tak bardzo przytłaczać twarzy (jak to było w przypadku moich poprzednich czarnych oprawek).


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...