Zacznę od lektora, nietypowo. Audiobooka czyta Tomasz Sobczak, z którym miałam nieprzyjemne doświadczenia podczas czytania "Kacpra Ryxa", o czym pisałam
tutaj. Kacpra ostatecznie odstawiłam od ucha, nieodwołalnie, po czym wzięłam "Skrzydlatą trumnę", z pewnymi obawami. No cóż, pan Sobczak dalej połyka końcówki zdań, ale dzięki temu, że treść jest daleko bardziej interesująca niż Kacper, nie jest to takie uciążliwe.
Treść, co jest treścią? Treścią jest komisarz, Zygmunt Maciejewski, rozwiązujący zagadkę kryminalną, w dodatku na dwóch płaszczyznach czasowych. Śledziłam jego poczynania w 1936 roku, kiedy wezwano go do na pozór prostej sprawy samobójstwa strażnika w lubelskiej fabryce samolotów. Towarzyszyłam mu też w roku 1945, gdy Maciejewski siedzi w więzieniu, jest przesłuchiwany i torturowany przez oficera Armii Czerwonej. Tortury pomaga mu przetrwać wspomnienie tej sprawy z 1936 roku, niby rozwiązanej, ale wciąż z niejasnymi wątkami. A skąd się wzięło to wspomnienie? Przez towarzysza z celi, byłego księgowego z fabryki samolotów. Ta sprawa samobójstwa ostatecznie okazała się skomplikowaną sprawą zabójstwa, sprawą przemytu i sprzedaży narkotyków i - żeby nie było monotonnie - sprawą nieoczekiwanych i spektakularnych awarii samolotowych. Wszystko się ze sobą wiąże, przeplata i zazębia. Świetnie się zazębia, trwale, nie do rozsupłania.
Do tego (bo czymże byłby kryminał bez życia prywatnego jego bohaterów, kroniką kryminalną jedynie) miałam też wgląd w życie prywatne komisarza Maciejewskiego. Żadna tam sielanka: mieszka z byłą
prostytutką * i narkomanką, sam nie stroni od alkoholu, no i wiecznie nie ma czasu na życie tak zwane rodzinne, a do tego jest (ok, tylko czasami) gburem i ogląda się za panienkami.
Jakby tak porównać, to Maciejewski podobny jest do Eberharda Mocka z wrocławskiej serii Krajewskiego. Przedziwne jest to, że Mocka nie cierpię, a Zyga Maciejewski przypadł mi do gustu od pierwszego czy tam drugiego wejrzenia. Niezbadane są zakamarki kobiecego umysłu, prawda?
Muszę też wspomnieć, że wątek lotniczy jest bardzo interesujący i dodawał kolorytu i szyku książce, i wcale nie przeszkadzało mi to, że kompletnie się na samolotach nie znam, tyle wiem, że mają skrzydła i latają.
Muszę się zorientować, czy to jednorazowy występ Zygi. Jeśli nie, to bardzo się ucieszę i poszukam pozostałych książek o nim.
Edit: ha, to czwarty tom! No to świetnie!
* - EDIT raz jeszcze: Autor w szalenie subtelny sposób zwrócił, nawet nie mi, uwagę, że Róża, partnerka komisarza, wcale nie była prostytutką, co sobie po prostu dopowiedziałam nie wiadomo czemu.
Najmocniej przepraszam, panie Marcinie za pomyłkę! Różę też przepraszam, prostytutkę skreślam. Jakbym miała książkę w papierku, zaraz bym się rzuciła do jej kartkowania, żeby zobaczyć, skąd mi się to wzięło. Ale mam audiobooka, tego się nie da kartkować, trudno :)
"Skrzydlata trumna" Marcin Wroński, czyta Tomasz Sobczak, Seria Sensacji i Kryminału, Biblioteka Akustyczna 2012.