Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czyta:Jacek Kiss. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czyta:Jacek Kiss. Pokaż wszystkie posty
sobota, 2 kwietnia 2011
"Białe na czarnym" Ruben Gallego (och!)
A niech to. Dawno nie czytałam historii tak ściskającej za serce, a do tego tak beznamiętnie opisanej. Nie czytałam biografii autora, nie wiem nic o jego życiu. Wiem tylko to, o czym napisał w książce, jeśli to wycinek jego życia, to... hm, jak to ubrać w słowa? Słowa wydają się miałkie i nijakie. Tylko że bez słów nie powstanie żadna książka, ani żadna jej recenzja, nie ma co bać się słów.
Ruben urodził się w Rosji i trafił od razu po urodzeniu do domu dziecka. Sparaliżowany, z bezwładnymi nogami i szczątkowo sprawną jedną rękę był traktowany jak tobołek, paczuszka, w dodatku śmierdząca, którą przerzuca się z jednego do drugiego przybytku, żongluje między instytucjami. Opisuje to w książce, powolutku, bez oskarżeń, bez pretensji, a przecież mógłby, choćby ten chory system oskarżyć. O bezduszność i okrucieństwo, z którym niepełnosprawne sieroty wysyła się, po skończeniu 18 lat, do domu starców. Domy starców to przechowalnie, a raczej umieralnie, bo z minimum opieki, z minimum jedzenia trudno długo żyć.
A domy dziecka? Ruben pisze o nianiach, które są lepsze czy gorsze, ale tak samo chcą mieć jak najmniej pracy z podopiecznymi. Dzieci są jak czułe struny, wychwytują to w lot. Ruben miał taki okres podczas pobytu w jednym z domów dziecka, kiedy to przestał jeść i pic, a raczej jadł i pił jak najmniej, żeby jak najrzadziej być zmuszonym do proszenia o pomoc w załatwianiu potrzeb fizjologicznych...
Gallego porusza mnóstwo tematów - opisuje swoje życie, mnie drętwieje serce ze współczucia, smutku i czasem gniewu.
Nie mogę już pisać o tej książce.
Subskrybuj:
Posty (Atom)