sobota, 4 czerwca 2011
a teraz trudniejsza zagadka
Najgłupszą rzeczą ze wszystkich jest przeziębienie w taki upał! I oczywiście jadę z tym do pracy - witajcie zaślinione indeksy, zakichane protokoły i załzawione dyplomy! Przybywam!
piątek, 3 czerwca 2011
matka chrzestna... skrzydlatej niespodzianki
czwartek, 2 czerwca 2011
środa, 1 czerwca 2011
doskonałości mówimy nie!
Noc cicha, pachnąca żaroodpornym, niedojrzałym zbożem. Każdy kot wylizuje łapy przed snem, dziecko zasnęło w pół słowa.
Wszystko jest cudownie połowiczne, niedokończone, niepoznane. Jesteśmy bezpieczniejsi, niż nam się wydaje. Strzeże nas nie tylko księżyc w nowiu, z czego cieszą się noworodki pająków!
Niczego nie wiemy. I niech tak pozostanie.
różany miodek
Eksperyment, niestety szalenie smaczny. Róże prosto od baby, przepraszam, prosto z krzaka, bez mrówek i pająków, plus miód na koniec. Ugotowane z brązowym cukrem. Palce lizać!
Mniej mnie na blogu, bo lekkomyślnie podjęłam się tysiąca możliwych srok.
Festiwale, konferencje, warsztaty, plenery, skrypty. Puchnę jak balon, wypełniając swoją niemocą wszystkie pomieszczenia, a domownicy przeciskają się ukradkiem ze swoim "chcę kompotu" albo "startuję na prezydenta, pomożesz mi w kampanii"?
Do zobaczenia za jakiś czas, w życiu po życiu. Albo po zimnym żywcu.
Nie umiem gotować, nie umiem robić marmolady, dżemu, niczego - wszystko chlupnęłam "na oko". Przepis własny, eksperymentalny, z głębin nieświadomej niekompetencji ciągniony. Jednak przepyszny!
Oberwać 70% dojrzałych kwiatków (samych płatków) róży ogrodowej jadalnej (nie mam pojęcia, jak się nazywa fachowo)- reszta zostaje dla owadów na pociechę. Wychodzi z tego średnia patelnia płatków. Zalać posłodzonym wrzątkiem - na 2 szklanki wody 6 łyżeczek brązowego cukru. Często mieszać, gotować na wolnym ogniu. Po 40 minutach dodać klika łyżeczek ciemnego miodu. Zdjąć z ognia, wystudzić. Przechowywać w lodówce, niedługo. Doskonałe do tostów!
Subskrybuj:
Posty (Atom)