środa, 18 maja 2011
sezon na młode smoki
wtorek, 17 maja 2011
czy smutek wysycha?
Pani z rowerem, co go zostawiła przed ciuchlandem: - A wstawać rano już siły nie mam, a muszę synowi kanapki naszykować.
Pani ciuchlandowa, Kopcąca Zocha co już rzuciła: - A ile syn ma latek?
Pani z rowerem: - Skończył 40 ale ja go tak kocham, że wszystko bym dla niego zrobiła, ale siły znajdę jakoś.
Zocha, co rzuciła: - To po co pani mu właściwie te kanapki robi, nie może sam?
Pani z rowerem: - Bo jest dyrektorem banku i spieszy się do pracy na rano, to sobie nie zrobi!
Wychynęłam z przymierzalni jak kobra spod wyrka Kleopatry, żeby obejrzeć Matkę Polkę Polskiego Bankiera, strój mój zaś powabny składał się z namiotowego ponczo o proweniencjach indyjskich. "Jakże pani w tym dobrze!", zakrzyknęły, a Zocha otworzyła kasę głosnym "dzyńńń". Nie pierwszy raz ukochanie absurdu pogrążyło mnie finansowo. 12 zetów!!
Gorąco, niesłusznie gorąco! Cztery kilo temu byłam bardziej zadowolona z życia. Tragedii nie ma, dziecko na wycieczce szkolnej, turlam kulki z kaszy jaglanej z daktylami, mam kilka nowych powodów do radości - nowa niemacana prasa branżowa, imbir w całości, brak deseru i wielkie postanowienie poprawy.I Green mnie cytuje, jestem sławna wieszcząc uwiąd ciemiężycielom ! Trzymajcie kciuki za Green. Trzymajcie kciuki też za Monię, aby ze szpitala w końcu wróciła.
Jak tak szłam slalomem pomiędzy robotnikami demolującymi wszystkie chodniki mojego tymczasowego świata, zobaczyłam jednego - dziwacznie zgiętego. Natychmiast przypomniałam sobie Bakakaj, lekturę tak piękną co absurdalną, i scenę z marynarzami, którzy ruchem robaczkowym wciągani są na maszty. Dalej już poleciały wspomnienia Mrożka, Miłosza i wymiany zdań w Dziennikach o "Umyśle zniewolonym", zawsze czytanym w wyginającym upale, aby naturalnie wspomóc grozę. Tak zatoczyłam koło miasta i koło czasu wolnego, wracając po nitce krawężnika do Pornografii Gombrowicza. Z zamyślenia wyrwały mnie opalizujące, seledynowe zwłoki jaszczurki.
Jechałam kiedyś pociągiem do Krakowa, dziewczęciem młodym będąc. Dziewczęciem będąc wyglądałam tym bardziej jak dziecko. Dosiadła się przemiła staruszka, a trajkotać poczęła, zwierzać się, narzekać na młodych, na ich zidiocenie, rozwiązłość, czczość. Ale ja - młoda pani, jestem kwiatem, chlubą, fiołkiem młodzieży polskiej - jadę i czytam, czytam książkę, nie durnowatą krzyżówkę czy gazetę, o literatura! A CO WŁAŚCIWIE PANIENKA CZYTA, rozległo się jak kapiąca słodycz karmelków, na co odpowiedziałam ze szczerą radością, demonstrując białą okładkę z czerwonym tytułem : PO_RNO_GRA_FIĘ!!!
gif z archiwum stronki: http://tusk.ownlog.com
niedziela, 15 maja 2011
zapomniałam tabletki na sklerozę czyli o spóźnieniu na zebranie o spóźnianiu się
Poranne życie bywa ekscytujące!
Paradoksalnie łatwiej wstać bez kawy i batonika. Kasza jaglana na słodko, prażona z sezamem, migdałami i miodem załatwiła sprawę nadwyżek ciśnieniowo-cukrowych- zaczynam ogarniać!
Pogoda jest opadowa, więc nastrój dopisuje wszystkim; dziecko odkryło przed wyjściem do szkoły urok błyskawicznie odrabianych lekcji, prawdopodobnie z pośpiechu pobiegło do szkoły w za małych gumowcach, Rychu wymachiwał gałęziami, że spóźni się na poranną reprymendę w sprawie spóźnień do pracy a pies gorączkowo szukał plastikowej pustej miseczki, którą wczoraj zabrał kotu...
... tylko jeden zachował filozoficzny spokój.
Szybko zakończę temat nadrabiania zaległości wykładowych i wrzucę Wam recenzję tego
Otu
fenomenu
Jednocześnie muszę wyrazić tu jeszcze jedną ekscytację --- jestem fanem wyrobów
tego Pana (trzeba pogrzebać w archiwum bloga)
i sójki właśnie się darły za oknem, ze znów coś boruje udarem ;D
fot:KIM
Paradoksalnie łatwiej wstać bez kawy i batonika. Kasza jaglana na słodko, prażona z sezamem, migdałami i miodem załatwiła sprawę nadwyżek ciśnieniowo-cukrowych- zaczynam ogarniać!
Pogoda jest opadowa, więc nastrój dopisuje wszystkim; dziecko odkryło przed wyjściem do szkoły urok błyskawicznie odrabianych lekcji, prawdopodobnie z pośpiechu pobiegło do szkoły w za małych gumowcach, Rychu wymachiwał gałęziami, że spóźni się na poranną reprymendę w sprawie spóźnień do pracy a pies gorączkowo szukał plastikowej pustej miseczki, którą wczoraj zabrał kotu...
... tylko jeden zachował filozoficzny spokój.
Szybko zakończę temat nadrabiania zaległości wykładowych i wrzucę Wam recenzję tego
Otu
fenomenu
Jednocześnie muszę wyrazić tu jeszcze jedną ekscytację --- jestem fanem wyrobów
tego Pana (trzeba pogrzebać w archiwum bloga)
i sójki właśnie się darły za oknem, ze znów coś boruje udarem ;D
fot:KIM
z punktu widzenia małego teriera
Ranek duszny i gorący, poprzetykany watą chmur. Ptaki drące się we wszystkich językach.
Spokój. Rowery. Rozdział oddany, nieco spaprany. Rozwiązałam zagadkę kłaków w każdej szklance z wodą - kot wskakuje na stół i sprawdza łapą co i czy warto pić. A dziś prawie upadłam widząc go do łopatek zanurzonego w szklanym czajniku!
Pozbywam się zbędnych balastów w dziedzinie nawyków żywieniowych. Dziwny czas czyszczenia wszystkich sfer bycia.
"Modlitwa za mego syna"
James Applewhite (ur.1935)
Niska rzeka płynie jak zadymione szkło.
Małe okonie pilnują swoich gniazd. Koło domu
Kardynały na jabłonce karmią
Dwie otwarte paszcze. Rodzice, dzieci,
Wszyscy wytężamy się, gonimy
Ku przyszłości, lustru, widzianemu niejasno.
Najmłodszy mój syn leci samolotem
Do New Yorku, gdzie nigdy nie był.
Wychowany w tutejszej sennej niewinności
Czytania Biblii i lemoniady,
Nie tak łatwo godzę się z tym pędem
Do sławy, do elektronicznie przyznawanych nagród
Dla zdolnych i morderców. Synu,
Wiedz, że psyche ma swoją własną
Sławę, może być płomienna jak pióra ptaka,
Rosnące własnym prawem, aż jarzą się
I każde drzewo wtedy jest cudownym miastem.
Daję ci znak stąd, znad indiańskiej rzeki Eno,
Której samotne imię ludziom przypominam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)