Translate

piątek, 9 stycznia 2015

Postanowienia noworoczne - moje podejście

Moje postanowienia noworoczne tak naprawdę postanowieniami nie są ;-). Na początku roku po prostu spisuję sobie rzeczy, nad którymi chciałabym popracować. Robię to dopiero od kilku lat. Wcześniej szłam na żywioł i spontanicznie robiłam, co miałam robić. Doszłam jednak do wniosku, że takie działanie jest mało efektywne i dużo więcej mogę zdziałać planując i monitorując swoje przedsięwzięcia. Więcej o tym pisałam rok temu, zainteresowanych odsyłam.

Czym się różnią moje postanowienia od takich typowych?
  1. Nowy Rok nie jest dla mnie punktem startu do jakiś konkretnych działań. Spisuję sobie zdania do zrobienia w przyszłości. Są one różne: niektóre wymagają realizacji w określonej porze roku, niektóre zajmują więcej czasu niż rok, inne nie zależą tylko ode mnie, a jeszcze inne nawet wykluczają się wzajemnie. Po prostu spisuję sobie czym chciałabym się zająć, bez ram czasowych.
  2. Ponieważ projekt nie zamyka się w roku, a jest generalnie na przyszłość, jest bardzo rozbudowany. Tak bardzo, że podzieliłam go na strefy (nawyki, hobby, zdrowie, rozwój, itd.).
  3. Niektóre strefy wymagają systematycznej pracy - tymi będę się zajmować stale, niektóre mogą być załatwione "od ręki" - te zamierzam rozłożyć sobie na poszczególne miesiące. Przykładowo w jednym z nich zajmę się swoim zdrowiem: niezbędne badania, wizyty u lekarza, konsultacje, itd.  
  4. Pod każdym punktem dodaję notatkę jak zamierzam go realizować - cel jest ważny, ale środki do uzyskania tego celu równie ważne. W ciągu roku poprawiam, dopisuję, nic mi nie umknie ;-)
  5. Co jakiś czas zaglądam do swojej rozpiski, sprawdzam i przypominam sobie co miałam zrobić.
  6. Każdego roku realizuję te punkty, które mogę, resztę bez wyrzutów sumienia mogę odłożyć na przyszły rok, przeciągnąć w czasie lub nawet wykreślić, jeśli okaże się, że życie zweryfikowało moje plany. 
  7. Każde z zadań nie jest dla mnie przykrym obowiązkiem do odhaczenia ale wyzwaniem, a samo jego wykonanie jest dla mnie nagrodą. Nie mogę się doczekać kiedy je zrobię. 
  8. Myślę o skutkach i korzyściach płynących z wykonania, a nie o drodze do celu. I tak, np. jak planujesz stracić na wadzę, to nie myśl sobie „chcę schudnąć” tylko „będę szczupłą laską”. Chodzi o to samo, a to drugie dużo przyjemniej realizować.  
  9. Zostawiam sobie margines na spontaniczność. Ciekawe pomysły przychodzą nieraz nieoczekiwanie i realizacja nie może czekać. W ubiegłym roku zrealizowałam parę pomysłów, których nie planowałam, a z których jestem niezmiernie zadowolona.
  10. Koniec roku to dla mnie czas podsumowań i wyciągania wniosków, nie rozliczeń. Jestem zadowolona, gdy coś udało mi zrealizować, ale nie frustruję się, gdy coś nie wyszło.
Zachęcam Was do sporządzenia swojej własnej listy, nie tyle postanowień, co marzeń i oczekiwań. Weź kartkę i pisz - nie ograniczaj się, może być ich 10 albo 100, mogą być małe i duże, możliwe i te całkiem nierealne (kto wie?), proste i skomplikowane. Twoje własne - nie nakazy i postanowienia tylko plany i pragnienia. Takie właśnie jest moje podejście do "postanowień" noworocznych. A jakie jest Twoje?

Pozdrawiam,

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...