LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

2009-05-19

Szparagi. Po prostu


Nie mam w tym roku czasu na szparagi, jakoś się tak nie składa, bo albo nie trafiam o odpowiedniej porze na bazar, albo jest zimno i nie chce się jeść szparagów tylko krupnik, albo pracuję, pracuję, pracuję... Zmobilizowałam się jakoś, przecież to najszybsze i naprawdę proste danie i - oto są.
Pierwsze szparagi zawsze gotuję na parze i podaję z masłem i z cytryną, najprościej jak tylko można. Tym razem było tak samo. Twarde końcówki zielonych szparagów odłamałam, resztę obrałam* obieraczką do warzyw (zaczynając od główki) i gotowałam około 15 minut na parze (można dłużej, jeśli ktoś lubi miękkie) i wszystko. Już na półmisku skropiłam je cytryną i obłożyłam wiórkami masła. Ale... na drugim półmisku był sos winegret (ten, którym polałam pory) i znów okazało się, że szparagi z winegretem to dopiero jest poezja! Polecam serdecznie. Z jajem w koszulce - po prostu niebo w gębie!
A tym, którzy szparagów nie próbowali, mogę powiedzieć, że z nimi jest jak z fasolką szparagową - dobrze smakują z masłem, polane bułką tartą, z jajkiem w koszulce albo z sadzonym, z beszamelem, sosem majonezowym, mogą być chrupiące lub miękkie, w zależności od tego, jak długo będziemy je gotować. Nadają się do sałat, zup, zapiekanek... Stwarzają kucharzom wiele możliwości, jak wszystkie warzywa, ale przede wszystkim - pozostawiają cudowne uczucie lekkości, bo są niskokaloryczne... Nie każdy wprawdzie lubi ich delikatną goryczkę, ale mnie ona nie przeszkadza. Polecam!

* Dobrawka zwróciła mi uwagę, że zielonych szparagów się nie obiera, tylko białe, bo są włókniste. Faktycznie, zielone szparagi nie wymagają obierania i pisałam już o tym przy innej okazji, ale mam wrażenie, że w Polsce nawet zielone szparagi bywają niekiedy zbyt włókniste, jakby nie dość świeże (zdarza mi się samej przetrzymać je dwa dni w lodówce!) i ja je wtedy, mimo odłamania końcówek, obieram - tyle, ile uznam za konieczne, sporo poniżej główki... Jeśli zaś uda mi się kupić naprawdę ładne i jędrne, wtedy odłamuję końce (nadają się na zupę), a pozostałe gotuję bez żadnego obierania na parze. Dziękuję!

8 komentarzy:

violcio11 pisze...

Zrobilam sie glodna ogladajac Twoje zdjecia. Uwielbiam szparagi i zajadam sie nimi w sezonie. Lubie zapiekac posypane parmezanem Pozdrawiam

Ania Włodarczyk vel Truskawka pisze...

Piekne... Uwielbiam zielone szparagi. Niestety, nie moge ich ot tak po prostu dostać, tylko na zamówienie...

Dobrawka pisze...

Przepraszam, że się powymądrzam, ale nie obiera się zielonych szparagów, tylko białe tego wymagają. Naprawdę jest to zupełnie zbędne, wystarczy, tak jak to zrobiłaś, odłamać zdrewniałe końcówki i już. Pozdrawiam :)

An-na pisze...

Violcio - ja też lubię zapiekane i zgrillowane szparagi... Dziękuję za odwiedziny :)
Aniu - a niby dlaczego u Ciebie nie ma szparagów? Nie ma chętnych do kupowania?

Dobrawko - wiem, że się nie obiera zielonych szparagów i pisałam już o tym przy innym wpisie o szparagach, ale moje niestety nie były zbyt młode i dlatego je obrałam. Robię to zresztą często, bo mam wrażenie, że u nas sprzedaje się szparagi nieco włókniste i dość grube. Cienkich i jędrnych nie obieram, ale dziękuję za wpis :)

Elisse pisze...

O kurczę, ja to przestanę cię odwiedzać, bo zaraz głodna się robie jak diabli! U Ciebie zawsze coś pysznego!
Serdecznie pozdrawiam

buruuberii pisze...

An-na, ja to chyba jestem jakas inna, choc lubie szparagi, to ubostwiam fasolke szparagowa (zwlaszacza ta szeroka "mamut"). Ale jak juz Ty polecasz, to chyba znow ulegne temu panu na targu co od 3 tygodni mnie namawia :)

An-na pisze...

Elisse, odwiedzaj i gotuj, a potem opowiadaj o przygodach Adamka :)

Buruuberii - szparagi z jajem to "je dobre", a... mamuta uwielbiam po prostu i to zwyczajnie, po polsku, z bułką tartą :)

Aga z Zapiecka pisze...

I ja uwielbiam szparagi, na razie tylko zielone, do białych nie mogę sie przekonać. Ostatnio odkryłam ten przepis na szparagi z sosem sojowym i sezamem, pychota, ale spróbuję też z winegretem :) a co! Chociaż żeby kupić szparagi w Zamościu to trzeba się nachodzic niestety.
Szparagi, szparagami ale dzięki Wam złapałam smaka na fasolkę z bułką i masłem :)
Pozdrawiam!