Nie mogłam ich nie usmażyć! Kiedyś, wczesną wiosną zapewne, wstąpiłyśmy z koleżanką do włoskiej restauracji ze stoiskiem cukierniczym (gdzieś na Koszykowej, w pobliżu placu Na Rozdrożu) i kupiłam sobie rurkę nadziewaną ricottą. To było niebo w gębie! Nie wiedziałam wtedy, że te rurki to słynne sycylijskie słodycze i że ciasto przypomina to faworkowe, i że jest smażone...
Moje upodobanie do słodyczy oscyluje nieuchronnie w kierunku deserów francuskich i włoskich. Z polskich trzymają się tylko baby i makowce ;) Wobec tego wiedziałam, że kiedyś te rurki sobie sama przygotuję. Stało się to dopiero dziś. Trudno - lepiej późno niż... później! O mojej determinacji niech świadczy fakt, że smażyłam cannoli, mimo iż smażenia unikam i że z braku metalowych form w kształcie rurek wykonałam takowe z kilkakrotnie złożonej folii aluminiowej, a potem pracowicie ściągałam z nich gorące rurki, parząc sobie palce. Mąż okazał się w tym zdejmowaniu lepszy... Potrzebowałam tych foliowych form do smażenia kolejnej partii ciastek. Folia aluminiowa nie była wystarczająco sztywna, dlatego najpierw formowałam foliowe rurki na grubym trzonku od wałka (takiego małego, przeznaczonego do rozwałkowywania ciasta w tortownicy!), dopiero potem oklejałam je ciastem i smażyłam po kilka w głębokim tłuszczu.
Opłacało się, bo cannoli siciliani są pyszne i tak łatwe jak faworki, o ile ma się wyżej wspomniane metalowe rurki. Może ktoś wie, gdzie je można kupić?!*
Przepisów znalazłam mnóstwo, ale znów przemówił do mnie jeden, ze względu na doskonałe zdjęcia. Zobaczcie sami. To kolejny przepis Eddy z blogu Un dejeuner de soleil, który mnie zainspirował.
Oto moja wersja:
Składniki ciasta:
W misce albo w mikserze wymieszać mąkę, cukier, jajo i kakao, dodać alkohol i miękkie masło. Wyrobić dość miękkie, elastyczne ciasto (jak na faworki) i odstawić je na 1/2 godziny do lodówki. (W tym czasie można przygotować krem). Następnie schłodzone ciasto podzielić na trzy części i bardzo cienko rozwałkować każdą z części. Wykrawać dużą szklanką placuszki, sklejać je (po posmarowaniu brzegów białkiem ) na rurce - tak, by zachodziły na siebie - i smażyć po kilka na średnio rozgrzanym oleju. Potem odsączyć rurki z tłuszczu na papierowym ręczniku, poczekać aż nieco wystygną i usunąć foremki. Nieco męczące zajęcie, zwłaszcza że rurek z tych proporcji można uformować ponad 20 (mnie się udało chyba 24).
Tutaj macie filmik ze sposobem smażenia. Przepis jest wprawdzie inny, ale rurki sklejałam tak samo. Popatrzcie tu.
Przygotowanie kremu:
Opłacało się, bo cannoli siciliani są pyszne i tak łatwe jak faworki, o ile ma się wyżej wspomniane metalowe rurki. Może ktoś wie, gdzie je można kupić?!*
Przepisów znalazłam mnóstwo, ale znów przemówił do mnie jeden, ze względu na doskonałe zdjęcia. Zobaczcie sami. To kolejny przepis Eddy z blogu Un dejeuner de soleil, który mnie zainspirował.
Oto moja wersja:
Składniki ciasta:
- 300 g mąki
- 30 g masła
- 1 jajo + 1 białko do zlepiania rurek
- 40 g cukru pudru
- ok. 60 ml wina Marsala albo wina białego (ja dałam spirytus i limoncello, jak do faworków)
- 2 łyżki kakao
- olej do smażenia
- 400 - 500 g ricotty*
- 120 g cukru pudru z wanilią
- 40 g gorzkiej czekolady startej na tarce lub drobno pokrojonej
- 40 g kandyzowanej skórki pomarańczowej
- 1- 2 łyżki limoncello albo rumu
W misce albo w mikserze wymieszać mąkę, cukier, jajo i kakao, dodać alkohol i miękkie masło. Wyrobić dość miękkie, elastyczne ciasto (jak na faworki) i odstawić je na 1/2 godziny do lodówki. (W tym czasie można przygotować krem). Następnie schłodzone ciasto podzielić na trzy części i bardzo cienko rozwałkować każdą z części. Wykrawać dużą szklanką placuszki, sklejać je (po posmarowaniu brzegów białkiem ) na rurce - tak, by zachodziły na siebie - i smażyć po kilka na średnio rozgrzanym oleju. Potem odsączyć rurki z tłuszczu na papierowym ręczniku, poczekać aż nieco wystygną i usunąć foremki. Nieco męczące zajęcie, zwłaszcza że rurek z tych proporcji można uformować ponad 20 (mnie się udało chyba 24).
Tutaj macie filmik ze sposobem smażenia. Przepis jest wprawdzie inny, ale rurki sklejałam tak samo. Popatrzcie tu.
Przygotowanie kremu:
Wszystkie składniki wymieszać dokładnie, doprawić do smaku - może potrzeba nieco mniej lub więcej cukru albo alkoholu. Nadziewać rurki z obu końców łyżką albo za pomocą rękawa cukierniczego, czyli foliowej torebki z odciętym rogiem ;) Posypać cukrem pudrem i podawać. Jeśli chcemy przygotować od razu więcej cannoli , warto posmarować je w środku roztopioną czekoladą i dopiero potem nadziać, by nie rozmiękły.
*Największy kłopot jest z ricottą, którą czasami trudno kupić nawet w Warszawie**. Przyznam, że część rurek nadziałam mascarpone (choć to nie to samo, bo mascarpone smakuje przecież jak tłusta śmietana, więc koniecznie trzeba dodać do smaku trochę soku z cytryny). Ricotta to ricotta i już. Najbardziej przypomina w smaku tłusty, zupełnie niekwaśny twaróg na serniki, więc rurki z nadzieniem z ricotty są po prostu doskonałe. Spróbujcie!
*Metalowe rurki, lekko zwężane na jednym końcu, kupiłam bez trudu w Tortowni.
** Wiem, wiem, jest w supermarketach, ale nie było po drodze ;)
*Metalowe rurki, lekko zwężane na jednym końcu, kupiłam bez trudu w Tortowni.
** Wiem, wiem, jest w supermarketach, ale nie było po drodze ;)
Cannoli siciliani to nie jest bardzo czekoladowy deser, ale czekoladę zawiera, zatem chętnie dołączę z moimi rurkami do Czekoladowego Weekendu Bei i Atiny.