Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wibo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wibo. Pokaż wszystkie posty

środa, 9 marca 2011

Wibo Extreme Lashes



Witajcie :)

Dziś chciałabym Wam opowiedzieć o moim ostatnim odkryciu - tuszu Wibo Extreme Lashes.

Tusz ten od dawna zbierał mnóstwo pozytywnych opinii na KWC - dziale Kosmetyku Wszech Czasów, portalu wizaż.pl, gdzie dziewczyny zachwycały się stosunkiem jakości do jego ceny i efektami.
Jako że akurat byłam w tamtym momencie w "dołku finansowym" - postanowiłam spróbować. :)

Dla mnie jedną z większych zalet jest jego cena - ok.9 zł. Wszystkie moje tusze oscylowały jak dotąd w przedziale cenowym 20-30 zł. Firmę Wibo omijałam z daleka - może ze względu na to, że nie wierzyłam, iż coś może być i tanie i dobre?

Zacznę od porównania moich rzęs saute i wytuszowanych podwójnie Wibo Extreme Lashes:

Jak widać, jestem osobą, która raczej nie rusza się z domu bez makijażu, gdyż moje oczy wyglądają na zmęczone, a rzęsy są raczej szczątkowe. ;)
Tuszowi Wibo zawdzięczam przede wszystkim optyczne "otwarcie" oka, szczególnie przyjemnie maluje się nim rzęsy u dolnej powieki, gdyż w przeciwieństwie do innych tuszy, których używałam - ten naprawdę maluje również te małe rzęski.

Szczoteczka jest tradycyjna, aczkolwiek nie przeszkadza mi to w zupełności :

Jest dla mnie miłą odmianą po ostatnich doświadczeniach z gumowymi "super-szczoteczkami" posiadającymi wypustki, które nijak nie łapały moich rzęs. Tu - poszarpane włoski radzą sobie całkiem dobrze, malując każdą rzęsę z osobna.

Równie komfortowe, co noszenie, jest zmywanie makijażu wykonanego Extreme Lashes. Nie ma potrzeby mocnego pocierania powieki, gdyż tusz łatwo się poddaje i zmywa za pierwszym razem - najlepiej płynem dwufazowym. Ja sięgnęłam po wersję niewodoodporną, jednak ponieważ wiosna puka do naszych drzwi i zacznie się sezon uczęszczania na basen - wkrótce wypróbuję wersję wodoodporną.

Konsystencją tusz jest bardzo gęsty i mokry - co pozwala po nałożeniu jednej warstwy, rozczesać ją suchą szczoteczką czy grzebykiem. Należy jednak uważać, ponieważ nierównomierna czy też nadmierna aplikacja, stworzy nam tzw. "efekt muszych łapek  ". Nie wygląda to zbyt estetycznie, dlatego radzę podczas codziennego make up'u mieć pod ręką szczoteczkę do rozczesania rzęs.

Mascara ma jeszcze jedną wadę - pod koniec dnia niestety może zostawić na dolnej powiece niewielkie drobinki skruszonego tuszu. Być może wersja wodoodporna jest pozbawiona takich tendencji, ale tu trzeba uważać na wszelki kontakt z okiem, unikać pocierania, dotykania rzęs itp.


Podsumowując - biorąc pod uwagę cenę do jakości - jest to naprawdę wartościowy produkt, zwłaszcza dla Pań, które malują się okazjonalnie, wykonują delikatny codzienny make up, bądź też nie oczekują spektakularnych efektów, a jedynie podkreślenia oprawy oczu.

Ja uważam że za taką cenę warto sprawić sobie taki zakup - na pewno nie będzie leżał bezczynny! :)

Mam nadzieję, że przybliżyłam Wam nieco ten produkt, a sama recenzja podobała się.
Czekam na wszelkie komentarze.


Pozdrawiam! :*