Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tusz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tusz. Pokaż wszystkie posty

sobota, 3 grudnia 2011

Maskara 3D Mariza

Każda firma posiada w swojej ofercie produkty lepsze i gorsze. Hity i kity. Nie inaczej jest w przypadku Marizy.

Tusz 3 D wyglądał obiecująco po wyjęciu z paczki. Z przyjemnością zabrałam się do testów, jednak pierwsze wrażenie było na tyle niemiłe, iż rzuciłam go rozczarowana do kosmetyczki i prawdę powiedziawszy - zapomniałam o nim.

Dziś chciałabym przedstawić, dlaczego.

Informacja od producenta głosi:
"Długie, mocno podkreślone rzęsy sprawiają że spojrzenie jest bardziej wyraziste. Maskara 3D dzięki innowacyjnej, zwężonej na środku silikonowej szczoteczce, lekko unosi rzęsy i perfekcyjnie je rozdziela. Kremowa formuła tuszu oplata nawet najmniejszą rzęsę z osobna dodając jej objętości. Perfekcyjną długość zapewniają specjalnie dobrane woski roślinne, a dzięki zawartości d-pantenolu rzęsy są także doskonale odżywione i elastyczne."
Szczoteczka silikonowa, niezbyt gęsta, ale zapowiada się, że będzie ładnie rozdzielać i wydłużać, z dużą precyzją.
Tusz sam w sobie o umiarkowanej gęstości. Na rzęsach jednak staje się zbyt kremowy jak dla mnie, zbyt mokry. W ten sposób zamiast modelować, szczoteczka jedynie aplikuje tusz na rzęsy. Odnoszę wrażenie, że to jej główna rola.
Efekt niestety nie jest powalający... Wręcz przeciętny. Rzęsy są co prawda ładnie wydłużone, ale nie zauważyłam rozdzielenia niestety. Co więcej - dostrzegam posklejanie... Dałam mu jednak szansę na drugą warstwę...
Niestety, jeszcze gorzej. Nie wiem, czy to ja nie umiem się nim obsługiwać, czy też dostałam wadliwy egzemplarz, bo dziewczyny na blogach są zadowolone z tej maskary. Trwałość też jest średnia, bo w wilgotniejszy lub mroźny dzień szybko odbija się na powiekach.
Zmywa się dobrze i szybko np. płynem micelarnym.

Podsumowując : miałam nadzieję, że odkryję fajny, tani tusz, który da nam naturalny i codzienny efekt. Rozczarowałam się, ale staram się dać mu kolejną szansę i "oswajam go" co jakiś czas. Może w końcu znajdę na niego sposób, a wtedy podzielę się z Wami nowiną. :-)

poniedziałek, 10 października 2011

TOTAL black! Czyli wodoodporna maskara Virtual 3w1

Dziś recenzja drugiego z dwóch testowanych tuszów. Jest to według mnie znacznie bardziej udany egzemplarz niż maskara Spectacular Effect, dlatego też zaraz po testach powędrował do koszyczka,w którym kompletuję kosmetyki na kolejne rozdanie. :-)

Szczoteczka jest nieco krótsza niż w maskarze Spectacular Effect, jednak Virtual wciąż pozostaje w klimatach szczoteczek tradycyjnych. Mimo wszystko łapią lepiej rzęsy, rozczesują i pokrywają tuszem każdą rzęsę z osobna. Dlatego w tym miejscu, Total Black zdecydowanie zaplusowała u mnie. ;-)
Po 12 godzinach głęboka czerń nieco blednie, rzęsy trochę opadają i są lekko zlepione, splątane. Nie jest to jednak zaskakujące po całym dniu, kiedy jesteśmy narażeni nie tylko na zmienne warunki atmosferyczne ale też np. przypadkowe potarcie oka. 
Nie polecam również "dotuszowania" rzęs w ciągu dnia - może skończyć się katastrofą. :P  
Tak czy owak, wielkie brawa należą mu się za nie osypywanie się, brak odbitek na górnej powiece, nie rozmazywanie się w trakcie deszczu. Wodoodporność najwyższej jakości!
Na potrzeby zdjęć zmyłam makijaż z jednego oka (niedokładnie zresztą, o czym świadczą fioletowe ślady pod łukiem brwiowym - nie, nikt mnie nie pobił ;-) ). Pomalowałam górne rzęsy najpierw jedną warstwą tuszu. Podkreślenie jest delikatne, myślę że idealne dla posiadaczek długich i gęstych rzęs, które nie muszą się nagimnastykować, aby je zaznaczyć. W moim wypadku jednak jest niewystarczalne, dlatego rozczesuję rzęsy i nakładam delikatnie tusz jeszcze raz.
Przy 2 warstwach oko nabiera wyrazistości, rzęsy są uniesione, pogrubione i wydłużone. 
Tusz ma gęstszą konsystencję niż recenzowany poprzednik. Dużo lepiej spisuje się w kwestii modelowania rzęs.
Przy zmywaniu, a nawet rano na drugi dzień, potrafi pozostawić na dolnej powiece lekką "pandę", więc uważajcie. ;-) 
Producent tak pisze o swoim produkcie:
"Maksymalnie wydłużone, gęste rzęsy w najgłębszym odcieniu czerni? Wystarczy dwukrotnie pomalować rzęsy tuszem Total Black waterproof & long & volume z formułą opartą na czystym ekstrakcie węglowym. Dodatek naturalnych wosków nadaje rzęsom sprężystość oraz zapobiega osypywaniu się tuszu. Duża, szeroka szczotka zwężająca się na końcu pozwala na łatwe nałożenie tuszu na rzęsy w kącikach oczu. Idealny dla kobiet z opadającą powieką lub mających problem z łzawieniem oczu. Rzęsy w super rozmiarze – odporne na wilgoć."
Nie sposób się nie zgodzić : totalnie czarne, odporne na wilgoć i ładnie podkreślone. Bez szaleństw, ale za cenę 11 zł nie wymagajmy efektu sztucznych rzęs. 
Jest naprawdę dobrze!!! :-) 
 

poniedziałek, 3 października 2011

Recenzja Virtual tusz do rzęs SPECTACULAR EFFECT



Z nadejściem roku akademickiego zostaje mi coraz mniej czasu, by pisać recenzje. Nie zapominam jednak o blogu i zamierzam z konsekwencją kontynuować swoją działalność w sferze kosmetyczno-blogowej. ;-)

Dziś recenzja jednego z dwóch tuszów do rzęs, które otrzymałam od firmy Virtual.
Jest to tusz pogrubiający i wydłużający. Zazwyczaj podchodzę do takich tuszów z dużą rezerwą. Mam przekonanie, że jeśli coś jest do wszystkiego, to może się okazać, że jest do niczego.
Tusz ma dość rzadką konsystencję, mogę nawet stwierdzić - kremową. Dla jednych to dobrze, dla innych gorzej. Osobiście preferuję tusze o trochę gęstszej konsystencji, najlepsze są dla mnie te, których używam już jakiś czas i zdążyły minimalnie podeschnąć. Wtedy dają bardziej widoczne efekty.
Zapach - subtelny, to wbrew pozorom dla mnie istotne. Niektóre tusze okropnie cuchną, co niejednokrotnie zniechęca do ich używania.
Szczoteczka - taka jak lubię. Mam uraz do silikonowych szczoteczek, te tradycyjne lepiej łapią moje rzęsy, rozdzielają i zagęszczają.
Umocowana jest na standardowej długości trzonku. Zazwyczaj lubię tusze z krótszą szczoteczką - można je pewniej złapać, ale o dziwo, tu też nie miałam problemu z koordynacją ruchów. ;-)
Mój aparat niestety ostatnio zawodzi, choć starałam się zrobić jak najwyraźniejsze zdjęcia...
Co robi tusz? No cóż, nieco mniej niż nam obiecuje producent:
"Spektakularny efekt bez sztucznych rzęs jest możliwy dzięki gęstej szczotce o beczułkowatym kształcie. Mascara Spectacular Effect total volume & length delikatnie pogrubia każdą pojedynczą rzęsę pokrywając ją lśniącą warstwą tuszu. Mikrowłókna zawarte w masie przylegają do rzęs nadając im zaskakującą  objętość oraz chroniąc przed uszkodzeniami. Idealny dla kobiet o długich ale rzadkich rzęsach."
Otóż z pogrubieniem tusz raczej ma niewiele wspólnego, a jeśli nawet ma - to efekt jest minimalny. Świetnie natomiast radzi sobie z drugą jego funkcją - z wydłużaniem. Rzęsy są naprawdę ładnie wydłużone i - czego już nie powinien, ale robi - podkręcone.
Lśniąca warstwa tuszu - to zapewne stąd ta kremowa formuła. Niestety, przez ten zabieg, tusz jakimś niewytłumaczalnym sposobem dość szybko 'ulatnia się' z rzęs. Nie osypuje się, nie odbija na górnej powiece, a jednak... znika. 

Trochę skleja rzęsy... Można sobie z tym poradzić, jeśli ktoś ma na tyle cierpliwości by rozczesywać je pieczołowicie grzebykiem. 
Jeśli chodzi o kolor - daje ładną, głęboką czerń. Podkreśla spojrzenie, jednak efekt nie jest spektakularny, jak wskazywałaby nazwa tuszu, a naturalny i delikatny.
Zmywanie bezproblemowe, mleczkiem lub płynem micelarnym.

podsumowując : nie jest to tusz, który powala na kolana. Mam już swojego faworyta, którego póki co pobił tylko tusz od Diora (10 razy droższy, swoją drogą...), ten tusz jest w mojej ocenie jedynie 'niezły'. Zapowiada się fajnie na początku, a potem... czar pryska. Może się zatem przydać, ale na co dzień. Na wieczór może się okazać zbyt mało wyrazisty.

środa, 9 marca 2011

Wibo Extreme Lashes



Witajcie :)

Dziś chciałabym Wam opowiedzieć o moim ostatnim odkryciu - tuszu Wibo Extreme Lashes.

Tusz ten od dawna zbierał mnóstwo pozytywnych opinii na KWC - dziale Kosmetyku Wszech Czasów, portalu wizaż.pl, gdzie dziewczyny zachwycały się stosunkiem jakości do jego ceny i efektami.
Jako że akurat byłam w tamtym momencie w "dołku finansowym" - postanowiłam spróbować. :)

Dla mnie jedną z większych zalet jest jego cena - ok.9 zł. Wszystkie moje tusze oscylowały jak dotąd w przedziale cenowym 20-30 zł. Firmę Wibo omijałam z daleka - może ze względu na to, że nie wierzyłam, iż coś może być i tanie i dobre?

Zacznę od porównania moich rzęs saute i wytuszowanych podwójnie Wibo Extreme Lashes:

Jak widać, jestem osobą, która raczej nie rusza się z domu bez makijażu, gdyż moje oczy wyglądają na zmęczone, a rzęsy są raczej szczątkowe. ;)
Tuszowi Wibo zawdzięczam przede wszystkim optyczne "otwarcie" oka, szczególnie przyjemnie maluje się nim rzęsy u dolnej powieki, gdyż w przeciwieństwie do innych tuszy, których używałam - ten naprawdę maluje również te małe rzęski.

Szczoteczka jest tradycyjna, aczkolwiek nie przeszkadza mi to w zupełności :

Jest dla mnie miłą odmianą po ostatnich doświadczeniach z gumowymi "super-szczoteczkami" posiadającymi wypustki, które nijak nie łapały moich rzęs. Tu - poszarpane włoski radzą sobie całkiem dobrze, malując każdą rzęsę z osobna.

Równie komfortowe, co noszenie, jest zmywanie makijażu wykonanego Extreme Lashes. Nie ma potrzeby mocnego pocierania powieki, gdyż tusz łatwo się poddaje i zmywa za pierwszym razem - najlepiej płynem dwufazowym. Ja sięgnęłam po wersję niewodoodporną, jednak ponieważ wiosna puka do naszych drzwi i zacznie się sezon uczęszczania na basen - wkrótce wypróbuję wersję wodoodporną.

Konsystencją tusz jest bardzo gęsty i mokry - co pozwala po nałożeniu jednej warstwy, rozczesać ją suchą szczoteczką czy grzebykiem. Należy jednak uważać, ponieważ nierównomierna czy też nadmierna aplikacja, stworzy nam tzw. "efekt muszych łapek  ". Nie wygląda to zbyt estetycznie, dlatego radzę podczas codziennego make up'u mieć pod ręką szczoteczkę do rozczesania rzęs.

Mascara ma jeszcze jedną wadę - pod koniec dnia niestety może zostawić na dolnej powiece niewielkie drobinki skruszonego tuszu. Być może wersja wodoodporna jest pozbawiona takich tendencji, ale tu trzeba uważać na wszelki kontakt z okiem, unikać pocierania, dotykania rzęs itp.


Podsumowując - biorąc pod uwagę cenę do jakości - jest to naprawdę wartościowy produkt, zwłaszcza dla Pań, które malują się okazjonalnie, wykonują delikatny codzienny make up, bądź też nie oczekują spektakularnych efektów, a jedynie podkreślenia oprawy oczu.

Ja uważam że za taką cenę warto sprawić sobie taki zakup - na pewno nie będzie leżał bezczynny! :)

Mam nadzieję, że przybliżyłam Wam nieco ten produkt, a sama recenzja podobała się.
Czekam na wszelkie komentarze.


Pozdrawiam! :*