Wybrałam się całkiem niedawno do drogerii po szampon. Ponieważ nie jestem zapaloną maniaczką pielęgnacji włosów - miałam zamiar sięgnąć po znaną markę, najchętniej szampon 2 w 1 z odżywką. Na miejscu jednak myślałam, że padnę trupem - szampony OKRUTNIE wręcz podrożały! Przecierając oczy ze zdziwienia, myślałam, jak pogodzić niezbyt zasobny portfel i potrzebę kupna kosmetyku niezbędnego.
Wtedy właśnie mój wzrok padł na stojące skromnie na półce, gdzieś wtulone w kącik - szampony ZIAJA.
Tak prezentuje się cała seria ziołowych szamponów ZIAJA :
Ze względu na moją wielką miłość do pokrzywy, (której picie naparu uratowało nie tylko wypadające włosy ale i podwyższony poziom cholesterolu) wybrałam szampon pokrzywowy.
Pierwsze wrażenia oczywiście dotykały sfery estetycznej - a więc opakowanie. Jak przystało na ZIAJĘ - skromne, apteczne, a jednak w pewien sposób ubóstwiane przeze mnie. Wielka, brązowa butla dumnie stoi w mojej łazience i prezentuje się naprawdę pięknie z ziajowym mydłem pod prysznic, o tej samej pojemności i w takiej samej butli. Łatwo się otwiera, jest poręczna.
Szata graficzna - jak zawsze minimalistyczna. I dobrze - czego chcieć więcej? To szampon, a nie najnowszy katalog mody. ;)
Sama pojemność - rewelacja! Biorąc pod uwagę jego wydajność, śmiało mogę nazwać ten szampon rodzinnym.
Cena - ok.6,50 zł. To naprawdę śmieszne pieniądze za tak dobry szampon.
A teraz coś o samym działaniu. Pierwszą rzeczą, która mnie zaskoczyła, to fakt iż szampon ten nie zawiera mydła. Jest to dość kłopotliwe, ze względu na stan włosów zaraz po umyciu i późniejsze katorgi związane z ich rozczesywaniem. Niestety - nie będę ukrywać, włosy bywają skołtunione, co spowodowane jest brakiem odżywki i wszelkich substancji wygładzających dostępnych w bardziej popularnych, drogeryjnych szamponach.
Radą na to jest nie robienie absolutnie tego co zazwyczaj robię ja - po umyciu włosów nie trzemy ich ręcznikiem. :D
Sam proces mycia jest przyjemny. Szampon ślicznie pachnie, natomiast słabo się pieni. Trzeba go nalać na rękę zdecydowanie trochę więcej, zatem polecam do tych szamponów metodę kubeczkową (dla niezorientowanych - w jakimś kubeczku z przykrywką spieniamy niewielką ilość szamponu z wodą by uniknąć niepotrzebnego pocierania włosów podczas mycia).
Suszenie może na początku przerażać. A właściwie to efekt końcowy. Włosy na pewno wyglądają inaczej niż po umyciu szamponem wygładzającym. Na pierwszy rzut oka - są lekko siankowate, suche, odstają każdy w inną stronę. NIE ZRAŻAJCIE SIĘ - taki efekt występuje głównie na początku. Po 2-3 tygodniach używania, teraz moje włosy lśnią jak szalone. ;) W dodatku odnoszę wrażenie że są mocniejsze, jest ich więcej i nie są bynajmniej smutno przyklapnięte, a pięknie odbite od skóry głowy!
Czy szampon spełnia swoją rolę i walczy z łupieżem? Nie jestem w stanie tego dokładnie stwierdzić. Nigdy łupieżu jako takiego nie miałam, wiem za to, że nie pozostawia łupieżu kosmetycznego, z którym borykałam się, ze względu na niedokładnie spłukanie szamponów czy odżywek tudzież maseczek ze skóry głowy. Teraz na pewno mogę nosić ze świętym spokojem czarne bluzeczki.
Cena i efekty uzyskane w dłuższym horyzoncie czasowym sprawiają, że znów mogę powiedzieć - zaufajcie ZIAI z czystym sumieniem! :)
Skład :
• nawilżający ekstrakt z pokrzywy
• delikatne składniki myjące pochodzenia roślinnego
• prowitaminę B5 o wysokim powinowactwie do włókien włosów
• polyquaternium - substancję kondycjonującą włosy
zdjęcie : ceneo.pl
zdjęcie : ceneo.pl