Pokazywanie postów oznaczonych etykietą z kawą. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą z kawą. Pokaż wszystkie posty

14 września 2015

Pieczona owsianka sernikowa


Niedzielne poranki są u nas zwykle dłuuuugie i leniwe. Trochę się ociągamy ze wstawaniem, szczególnie jak jest tak chłodno jak ostatnio. Kto by w takie dni chciał wychodzić spod kołdry? To czas na przytulenie, poranne buziaki, gilanie po stopach i śmiechy-chichy. To też idealny czas, żeby pobiegać w piżamie, skarpetkach i szlafroku, bo nigdzie nie musimy iść, nigdzie nam się nie spieszy i nikt niczego od nas nie chce. W takie właśnie poranki śniadanie musi być królewskie i trzeba mu poświęcić chwilę czasu, by było dopieszczone i pyszne. Tym razem postanowiłam, że naszym niedzielnym, królewskim daniem będzie pieczona owsianka z lekką sernikową nutką. Istna pyszność, nawet mój M., który jest raczej zwolennikiem kanapki z serem i pomidorem, stwierdził że to naprawdę znakomity deser ;) Mnie bardziej pasowała na ciepło, ale już moja mama wolała ją na zimno, także można ją jeść zarówno od razu, jak i zachomikować w pudełku na drugie śniadanie. Gorąco polecam, szczególnie w królewską niedzielą z kubkiem kawy!



Pieczona owsianka sernikowa
(porcja dla mamy i potomka)
  • 4 łyżki płatków owsianych lub innych (np. orkiszowych)
  • pół szklanki mleka (u nas ryżowo-kokosowe)
  • 125g sera ricotta
  • 1/2 dużego jabłka
  • 1/3 łyżeczki proszku do pieczenia
  • jajko
  • garść bakalii (świetnie komponują się rodzynki, orzeszki ziemne i nerkowce)
  • cynamon
Wieczorem zalać płatki mlekiem i odstawić pod przykryciem, żeby przez noc napęczniały.
Rano rozgrzać piekarnik do 180 stopni. Umyć i obrać jabłko, zetrzeć je na tarce albo pokroić w półpasterki, wrzucić do rondelka, posypać cynamonem (u nas 1/2 łyżeczki, ale najlepiej ilość dopasować do siebie), wlać na dno odrobinę wody, żeby się nie przypaliły i dusić pod przykryciem mniej więcej 5 minut, aż nieco zmiękną. Jak nieco przestygną, dodać je do płatków razem z ricottą i proszkiem do pieczenia.
Oddzielić białko od żółtka. Białko ubić na sztywną pianę, na koniec dodać żółtko. Piankę delikatnie połączyć z mieszanką serowo-owsiankową i pamiętajcie, jak zwykł mawiać Pascal, puszystość do masy, czyli zawsze dodajemy piankę do czegoś, nie odwrotnie. Na koniec wrzucić wybrane bakalie.
Gotową masę przełożyć do natłuszczonego naczynia do zapiekania (może być też zwykła blacha do pieczenia albo forma silikonowa), u nas jest to jedna duża forma z podwójną porcją, która starczyła na całą rodzinę. Myślę jednak, że najlepiej sprawdzą się małe, jednoporcjowe ramekiny. Owsiankę można też z wierzchu posypać posiekanymi orzechami albo wiórkami kokosowymi. Piec 25-30 minut, aż wierzch się ładnie zrumieni.
Serwować można dowolnie, my jedliśmy samą owsiankę popijając ją kawą, ale świetnie będzie się też komponować z masłem orzechowym i/lub świeżymi owocami.
Smacznego









A na koniec kawa w wersji dla dużych (kawa z kawiarki z zimnym mlekiem) i dla małych (Inka z ciepłym mlekiem). Ostatecznie, z zaskoczeniem, stwierdziliśmy, że Tosia ma lepszą kawę niż my i postanowiliśmy przestawić się na Inkę z mlekiem, dla żołądka na pewno zdrowiej.


Rano potrzebuję kaaaaaawyyyyyyy... Daaaaaj...

28 lipca 2011

Włochy: Tiramisu



W języku włoskim tiramisu znaczy "deser stawiający na nogi", jak przypuszczam głównie ze względu na zawartość kawy espresso w dużych ilościach oraz słodziutkiego amaretto, który jest jednym z moich ulubionych likierów. Jest to jeden z najbardziej tajemniczych włoskich deserów, jego historia jest mocno skrywanym sekretem, ale jak to zwykle bywa, powstało mnóstwo teorii na ten temat. Jedna z legend głosi, że tiramisu powstało w Toskanii, a tworzył je władca tego regionu, Cosimo III Medici, który zwykł nim ożywiać nudne i ciągnące się w nieskończoność posiedzenia rady księstwa. Inna legenda natomiast twierdzi, że tiramisu było ulubionym deserem dożów Wenecji, jeszcze zanim ród Medici w ogóle zaczął mieć jakiekolwiek znaczenie w świecie.
Generalnie bazą tiramisu jest biszkopt nasączony mocno kawą espresso oraz likierem amaretto, na który nakłada się krem z serka mascarpone, jajek, cukru i bitej śmietany, posypany dodatkowo drobno startą czekoladą lub kakaem. Ja jednak zaciekawiłam się bardzo przepisem, w którym nie uświadczymy jajek. Co prawda nie przeszkadza mi zupełnie obecność jajek, wręcz przeciwnie, bo uwielbiam jajka w każdej postaci. Jednak warto od czasu do czasu wypróbować coś nowego i muszę przyznać, że wersja bez jajek dziwnym trafem przypadła mi do gustu o wiele bardziej. Przede wszystkim przygotowane w ten sposób tiramisu jest delikatniejsze, niesamowicie leciutkie i nieco mniej kaloryczne, choć przy deserach kalorie jak dla mnie nie mają większego znaczenia.


Tiramisu (bez jajek)
forma 30x15 cm
  • 500 g sera mascarpone
  • 350 g śmietany 30% (schłodzona, prosto z lodówki)
  • 100 g podłużnych biszkoptów lady fingers
  • 2 łyżki cukru pudru
  • 2 filiżanki dobrego espresso
  • 50ml likieru amaretto
  • 2 łyżki kakao

Przygotować espresso, najlepiej w kawiarce, a jeśli takowej nie posiadamy, można starym sposobem po prostu zalać kawę wrzątkiem i odsączyć fusy. Kiedy trochę przestygnie dolać amaretto. W jednej misce ubić śmietanę razem z cukrem, w drugiej mascarpone, po czym dodać do drugiej miski po jednej łyżce śmietanę i delikatnie wmiksować. Tak powstały krem wstawić do lodówki. W tym czasie nasączyć po jednym biszkopcie, robić to dość szybko, ponieważ lady fingers mocno naciągają płyn i mogą się rozpaść, jeśli będą się moczyć zbyt długo. Najlepiej włożyć biszkopta do kawy z amaretto, od razu przewrócić na drugą stronę i włożyć na dno foremki lub szklanego naczynia. Postąpić w ten sposób z połową biszkoptów, tak by pokryły całe dno. Na biszkopty wyłożyć połowę kremu mascarpone i posypać przez sitko jedną łyżką kakao. Powtórzyć całą operację jeszcze raz tak, by powstało dwuwarstwowe ciacho. Wstawić do lodówki na 4-5 godzin, a najlepiej na całą noc. Wyśmienicie smakuje podane z filiżanką kawy.
Smacznego!