Pierwszy raz w tym miejscu, pierwszy raz widzę Warszawę z tego właśnie brzegu. Nie było łatwo patrzeć przed siebie, bo słońce oślepiało, ale ważne, że wyszło zza chmur. Cudowne słońce, niech świeci, bo z każdym dniem go coraz mniej, kiedy jesień zakłada coraz dłuższe buty i cieplejsze szaliki.
Tymczasem czułam się jak na bezludnej wyspie z daleka od ludzi, sama ze sobą.
Gdzieś za plecami drzewa, przede mną woda a w oddali miasto tętniące życiem.
Ha, metropolia warszawska, w tym momencie nie tęskno mi było do niej, bo tu gdzie byłam, było tak spokojnie, cicho i naprawdę pięknie!
"Wszystkie istoty ciągną do wody i wokół niej organizują swoje życie. Podobnie ludzkość. Sercem każdej społeczności jest woda: wielka jak morze albo mała jak źródełko."
Po drugiej stronie
Ja tu, ty gdzieś daleko
Ja pochłonięta ciszą, ty w zgiełku teraźniejszości, no ba, tak trzeba.
U mnie zwykłe oderwanie od spraw, by potem w pędzie załatwiać te ważne.
Ale teraz... chwilą tą rządzi cisza.
Nic nie słychać, nawet gołębia gruchanie.
U ciebie nie sposób zliczyć odgłosów życia naszego
Ach, wiem, bez tego nie sposób jest żyć.
A jednak
Na moment
W tym miejscu właśnie stanęło.
Nic, cisza, lekki szum wody, myśli przysiadły na którymś z obłoków.
Niemożliwe stało się możliwym, chwilo, bądź tak dobra, jeszcze trwaj!