Mało ostatnio miałam czasu.
Trudno mi było też zebrać myśli.
Chyba zrzucę winę na Jesień...
Swymi kolorami ubarwiła niejedną moją myśl,
wiatr mieszał we włosach swoje zapachy,
Każdy podmuch wiatru przynosił inne nowiny.
A poza tym rozdmuchał, namieszał, tak, że zaplątałam się, zupełnie
jak Marek Grechuta.
Tylko, że ja we własnych myślach, a On?
Tylko, że ja we własnych myślach, a On?
Zaplątana we własne myśli, nie zauważyłam, kiedy przebarwione na purpurowo liście winorośli
nie tylko opadły, ale nie pozostawiły po sobie najmniejszego śladu.
Wciąż jednak mam obraz wcześniejszego widoku;
Pełnego życia, koloru, radosnych myśli.
Takiego jak poniżej:
I
wciąż też wracają do mnie słowa Marka Grechuty...
Bo w ogrodzie rośnie pnącze
w dzikim winie świat się plącze
bo w ogrodzie dzikie wino
kto je tutaj siał...
Słowa cudowne, wyobraźnia podsuwa obrazy… już chce się sadzić
winorośl, dla tego oplątania, wina, i słów.
Gdzie dziki łan tam dzikość serca.
Wspaniała
piosenka, pełna optymizmu, lekkości swobody śpiewania, wyrazistości i te
słowa...
Aż chce się oplątać, zaplątać i zagubić.
ta posadzona wspólnie jest najpiękniejsza,
Z dzikim łanem wokół,
Ukształtowana tak, jak serce dyktuje.
Niejednokrotnie sadzimy na nowo… dla tego wspaniałego widoku, dla oplątania, dla tych dzikich myśli...