Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zrób to sama. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zrób to sama. Pokaż wszystkie posty

środa, 23 września 2015

Konkurs Living Proof – wyniki!



Trwający tydzień konkurs niedawno się zakończył. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy wzięli w nim udział – dostałam naprawdę dużo ciekawych, kreatywnych i często zaskakujących zgłoszeń! Wybranie trzech zwycięzców było niełatwym zadaniem, postanowiłam jednak, że 3 główne nagrody powędrują do osób, które w moim odczuciu włożyły najwięcej pracy w udzielenie odpowiedzi na pytanie konkursowe i dołączyły do zgłoszenia interesujące załączniki.

Bardzo jest mi więc miło ogłosić, że zestawy konkursowe marki Living Proof, składające się z szamponu i odżywki, wygrywają następujące czytelniczki:

Anka Ania

Eulallia e-blondynka

Adela

Dodatkowo postanowiłam też wyróżnić jedną czytelniczkę, która w odpowiedzi na pytanie konkursowe przesłała dość obszerną historyjkę. Ta osoba dostanie ode mnie nagrodę pocieszenia – kosmetyczną paczuszkę-niespodziankę! Tą czytelniczką jest:

Effy124

Laureatki proszę o wysłanie swoich adresów do wysyłki oraz numerów telefonów (mogą być potrzebne kurierowi) na mfairhaircare@gmail.com. Poniżej zamieszczam ich zwycięskie odpowiedzi na pytanie „Jaki jest Twój sposób na piękne włosy?” (w oryginalnej pisowni). Serdecznie gratuluję!

Anka Ania

Olej kokosowy jest remedium na wszystkie problemy włosów oraz skóry głowy. Nawilża, natłuszcza, niweluje ewentualne podrażnienia spowodowane zbyt silnymi detergentami, pielęgnuje włosy i dodaje im niesamowitego blasku. Pokochałam go tak bardzo, że "produkuję" go sama w domu. :)
Czy produkcja "domowego" oleju kokosowego w polskich warunkach jest możliwa? Oczywiście, że tak! Wystarczy odrobina chęci, kilka kokosów + siła mięśni naszego wspaniałego mężczyzny :D (chociaż bez tego ostatniego też można się obejść.
Proces wydaje się być pracochłonny, chociaż przygotowanie trwa około godziny, następnie nocna "kwarantanna" mleczka kokosowego i poranne gotowanie jest tego warte. Ok, od czego zacząć?
- Potrzebujemy ok. 5 kokosów. Zależnie od ich "zawartości" oraz siły z jaką zostaną wyciśnięte, zależna jest ilość gotowego oleju. średnio przyjmijmy od 200-250 ml.
- Najważniejszy jest patent jak się do nich dostać? Ja rozgrywam to tak: śrubokrętem przebijam te 3 ciemniejsze i mięciutkie plamki na jego szczycie (wtedy odlanie mleczka kokosowego nie stanowi żadnego problemu.  Odlewamy do garnka, ponieważ możemy je wykorzystać do pysznego curry na jutrzejszy obiad ;) ). Następnie za pomocą młotka (lub młotka + śrubokrętu) rozbijamy kokos. Wyjmujemy miąższ odhaczając go nożem w razie potrzeby. 
- Ważny punkt! Mielimy kawałki kokosa na możliwie najmniejsze wiórki, dzięki temu potem odciśniemy więcej oleju, będzie to łatwiejsze.


- Zalewamy wiórki gorącą wodą, mieszamy a po ostygnięciu wyciskamy je do większej miski. Odciskamy najlepiej przez cienką szmatkę, pieluszka dziecięca świetnie się do tego nada.I znowu,  im lepiej odciśniemy wiórki, tym więcej oleju uzyskamy  dlatego miło by było skorzystać z męskiej pomocy. 
- Miskę wstawiamy do lodówki lub chłodnego miejsca na całą noc. W tym czasie olej rozwarstwi się od niepotrzebnego nadmiaru wody.
- Rano (lub po kolejnych godzinach) zdejmujemy  Nasz biały, stały w formie "materiał' i przekładamy na patelnię lub do rondelka.
- Gotujemy na wolnym ogniu do czasu aż stałe resztki zmienią swój kolor na mocno rumiany. Bez obawy, olej nie straci swoich fantastycznych właściwości, ponieważ jest odporny na ogrzewanie. 
- Po wstępnym ostygnięciu przelewamy olej przez sitko. Uwaga, temperatura jest bardzo wysoka, lepiej nie ryzykować poparzeniem! 


- Gotowe! :D Jakie to proste. Wystarczy odrobina cierpliwości i daję Wam słowo, WARTO! Zapach jest po prostu zniewalający no i mamy swój własny, ECO, nierafinowany, pełny drogocennych substancji olejek kokosowy. :)

Ps: Zastosowań jest masa ale do olejowania włosów, jako serum na końcówki oraz jako krem pod oczy (do twarzy może zapchać!) warto wypróbować. 

Eulallia e-blondynka



Adela

Kochać je, głaskać je i traktować ze szczególną czułością. Wlosomaniaczka jestem od ponad 5 lat, w tym czasie bywało rożnie, raz nakladalam popularny na wszystkich blogach specyfik i "rwałam włosy z głowy" bo sie nie sprawdzał, pózniej nakladalam wszystkiego bardzo duzo o często i płakałam bo były smutne i nie wyglądały za dobrze. Po kilku latach zaczęłam lepiej je rozumieć, po latach prób i błędów, przetestowania wszystkiego co miałam pod ręka przyszedł czas gdzie moje włosy zaczęły wyglądać lepiej i zaczęły sie odwdzięczyć za włożony w nie wysiłek. Mój maź zawsze sie śmieje, ze jak szuka nowo zakupionego oleju szukanie zaczyna w łazience, żartuje sobie, ze nie ma rzeczy której nie nalozylabym na włosy (i ma w tym sporo racji ;P), on osobiście bardzo sie cieszy, ze odstawiłam śmierdząca toitoiem amle i maseczkę z drożdży, która przyprawiała go o mdłości. Przez dłuższy czas walczyłam o to, zeby moja pielęgnacja była w pełni naturalna, bez slsow czy silikonów i alkoholu. Efekty były mierne w porównaniu do włożonego w pielęgnacje wysiłku. Dopiero jakiś rok temu do pielęgnacji dołożyłam trochę zmiękczającej i jak sie okazało nie tak strasznej chemii. I byłam zaskoczona. Włosy zaczęły lśnić, były gładsze (bo niestety moje wysokoporowate włosy raczej nie bywają gładką taflą nad czym ubolewam), nie plątały sie i zaczęły dostawać wiele komplementów. Swoją droga dziękuje bardzo za liczne porady, bo bardzo wiele sposobów zaczerpnęłam z Twojego bloga, dziękuje rownież za prywatne porady z których wiele naprawdę pomogło rozwiązać moje włosowe rozterki. Mój sposób na piękne włosy? Starać sie dawać im to, czego potrzebują, nie patrząc na to co modne czy co poleca fryzjer, nakładać taki olej, który przynosi efekty, dobrze je odżywiać od wewnątrz i od zewnątrz, dbać zeby sie nie zniszczyły (wyeliminować wrogów w postaci prostownicy czy suszenia gorącym nawiewem), myć delikatnie i porządnie odżywiać. To przychodzi z czasem, taka równowaga. Trzeba je tez zaakceptować (jeszcze nie mogę sie pogodzić ze są wysokoporowate...) i czasem dac im święty spokój. Nawilżać, odżywiać, myć delikatnie, olejować, zwiazywac na noc, chronić przed słońcem, podcinać (nie oszukiwać sie, ze koncówki sie skleją) i stosować serum. Te zasady pomogły moim włosom. Jakie to bedą kosmetyki czy oleje to sprawa bardzo indywidualna. A teraz idę nałożyć olej lniany i korzystać z urlopu. Pozdrawiam Cie serdecznie!

Effy124

Mój sposób na piękne włosy to przede wszystkim spontaniczność  i cierpliwość. Jednakowoż tej drugiej mi czasem brakuje. Toteż pędzę do Rossmanna i patrzę jak ciele na malowane wrota, znaczy się na półkę z kosmetykami i studiuję te wszystkie opisy, wzdycham nad różnorodnością produktów, prycham na marne składy.
Słowem- porażka! Jak zwykle. Wychodzę.
Ale toć niedaleko kolejny sklep!  Rychło biegnę w jego stronę, kwiaty we włosach targa mi wiatr, już wyobrażam sobie tę masę rozdwojonych końcówek przy pogodzie niczym halny w Zakopanem… Ale biegnę! Uff, dotarłam.  I znów przeglądam, podnoszę, wącham, czytam, prycham, fukam.  Sezamowy czy arganowy?  Rycynowy czy śliwkowy?
 -No proszę pani!- wołam do sprzedawczyni. -Toż to za dużo jak na moją czuprynę! Ja domagam się rady. Może coś zagranicznego? Ostatnio lubię czytać o podróżach. Niech no i moje włosięta zasmakują też świata!
- No to może coś z babci Agafii? To naturalne, rosyjskie kosmetyki!
- Och! Naprawdę? Idealnie! To ja poproszę ten szampon! Albo nie! Cholibka no… taki trudny wybór. Odżywka! Tak, koniecznie odżywka, bom poprzednia już mi się skończyła.  Ja tu o odżywce, a tu taki piękny balsam stoi! Pokaże mi pani migusiem tę butelczynę!
-Polecam go szczególnie, ma mnóstwo naturalnych składników, ale głównym jest łopian i propolis.
- Łopian, pani mówi? Przepysznie! Bowiem skalp mnie świerzbi bezlitośnie, to może mnie ten jego korzeń coś ukoi !  No dobrze, balsam mam już z głowy… Co ja gadam? Przecież dopiero będę go mieć na głowie! Jeszcze olej. Tak, olej, bo jeśli znowu zużyje oliwę z oliwek, to przysięgam, że mamcia  mi włosy z głowy powyrywa, a tych dużo nie mam, toteż muszę uważać na ewentualne ich braki.
Ja przepraszam panią, że ja tak ględzę i bajdurzę, ale jak ja oleju nie zakupię, to całkiem osiwieje ze strachu, że go nie będę miała ! No to co tam pani ma dla mnie?
- Z olejów posiadamy kokosowy, lniany…
-Kokosowy?!  Pani nie widzi jakie mam włosy?! Długie kudły z wysokimi porami! Gdzie mi tam kokos do nich…- A lniany, to ja dziękuje! Jem go na co dzień w koktajlach i wciąż mi w nozdrza trąci spalenizną, toż jeszcze na głowę nim smarować?! No proszę Pani… niech Pani będzie poważna!
-Och… może w takim razie olej ze słodkich migdałów?-pyta zrezygnowana sprzedawczyni.
-Oooo! To już lepiej brzmi. Pewnie  jakiś słodki, a ja słodyczami nie gardzę, wręcz powiedziałabym, iż przepadam za nimi.  No i ostatnio  miałam mydło  migdałowe i pachniało wybornie…- Wie pani co? Przekonała mnie pani! To ja wezmę ten ruski balsamik i ten olej migdałowaty i popędzę do chałupy nakładać te cuda na głowę.
No i wróciłam, moczę te kudły w wodzie, co by lepiej chłonęły specyfiki,  olejem ze słodkich migdałów psik psik na każdy kosmyk, a po godzince łopianowy balsamik na skalp i dłuższe włosięta, i już wychodzę z łazienki. Wycieram, suszę, czeszę, chucham, dmucham…spoglądam  w lustro! No i mam! Mięsiste to, błyszczące, lejące, wprost...przepiękne! Napatrzeć się nie mogę z zachwytu. Wychodzę z domu i  wyprowadzam włosy na spacer, skoro już tak ładnie się prezentują. A niech inni patrzą! Niech zazdroszczą! Nie powiem, że to sprawka babci Agafii i migdałów. Toż żodna babunia się tak nie zwie, a i migdały nie każdy lubuje. Kto by mi tam uwierzył, że ja to wszystko w sklepie kupiłam?
Jednakże moje piórka kochają  ten krasny sposób, zatem pięknie je stroszę  i noszę z dumą
:)

wtorek, 4 sierpnia 2015

Zrób to sama: maska na włosy z malinami


Sezon na maliny w pełni – te pyszne i zdrowe owoce mają bardzo szerokie zastosowanie, chociaż w kosmetyce często są pomijane i ustępują miejsca truskawkom czy bananom. Maliny wykazują jednak szereg dobroczynnych właściwości, a wykorzystać możemy je nie tylko z korzyścią dla cery, ale także włosów.

Co zawierają maliny i dlaczego są dobre dla włosów?

Maliny to bogactwo witamin (C, E, B1, B2, B6) i substancji mineralnych (wapń, potas, magnez, żelazo). Wykazują działanie przeciwbakteryjne, ściągające i przeciwzapalne, a dodatkowo zawierają chroniące przed starzeniem się organizmu antyoksydanty, biotynę, która wpływa na wygląd skóry, włosów i paznokci oraz przeciwdziałają łojotokowi, a dzięki zawartości kwasu salicylowego regulują wydzielanie sebum. Takie małe i niepozorne owoce, a taka w nich moc!

Jak przygotować maskę malinową na włosy?


Możliwości jest kilka – mój ulubiony sposób zasadza się na wymieszaniu malin z kilkoma składnikami kuchennymi i wybraną maską lub odżywką do włosów.

Potrzebujemy:
  • garść malin,
  • łyżkę miodu (nawilżacz),
  • łyżkę jogurtu (proteiny),
  • (opcjonalnie) łyżkę ulubionej odżywki/maski do włosów,
  • (opcjonalnie) kilka kropel witaminy E.

Maliny myjemy i dokładnie rozgniatamy. Mieszamy z pozostałymi składnikami i nakładamy na włosy (ja stosuję ją na wilgotne, już po olejowaniu i umyciu). Zmywamy po koło 15-20 minutach. 

Maliny nie barwią włosów (przetestowałam na swoim blondzie), a tak przygotowana maska naprawdę pięknie pachnie. Włosy są po niej odżywione, miękkie i błyszczące.


Maliny nie są zbyt popularnym składnikiem masek – kto odważy się przygotować taki owocowy kosmetyk? :)

niedziela, 5 lipca 2015

Zrób to sama: nawilżające mgiełki do włosów suchych i elektryzujących się


Lato w pełni: słońce świeci, powietrze robi się często bardzo suche, a słona woda nad morzem jeszcze bardziej potęguje przesuszanie się włosów, którym na pomoc mogą przyjść głównie kosmetyki nawilżające – na szczęście nie zawsze musimy je od razu kupować, część z nich możemy przygotować sami. Własnoręcznie zmiksowane spraye będą też odpowiednie do nawilżania włosów zimą – w sezonie grzewczym.

Co będzie nam do nich potrzebne? Półprodukty domowe i sklepowe, chociaż ja polecam szczególnie te drugie. O tym, jak i gdzie je kupować, pisałam już szczegółowo w tych wpisach:


Pojemniki, najlepiej z atomizerem, które możemy wykorzystać do mgiełek, kupimy w sklepach z półproduktami lub w drogeriach (np. Rossmann ma osobną półkę z kosmetykami na wyjazdy, znajdziemy tam m.in. puste, małe opakowania). Możemy też wykorzystać pojemniki po zużytych kosmetykach.

Takie własnoręcznie przygotowane mgiełki mogą okazać się dużo bardziej korzystne dla włosów niż sklepowe – nie zawierają sztucznych konserwantów, alkoholu ani innych niepotrzebnych dodatków.

Jakie półprodukty nawilżają włosy?


Substancje nawilżające nazywamy humektantami. Zaliczamy do nich np.:
  • sok z aloesu,
  • cukier,
  • żel lniany,
  • miód (Mel),
  • mocznik (Urea),
  • glicerynę (Glycerin),
  • kwas hialuronowy (Hyaluronic Acid).

Pamiętajmy, że humektanty reagują na wilgotność powietrza i mogą w pewnych warunkach wzmagać puszenie włosów – więcej w tym wpisie:


Jakie włosy potrzebują nawilżenia?

Jeśli włosy są suche, sztywne i łamliwe, mogą potrzebować zwiększonego nawilżenia. Jeśli jednak wydaje nam się, że stały się oklapnięte, zbite w strąki i gumowate, to znak, że są przenawilżone. Więcej na ten temat już pisałam w poniższym poście:


Mgiełki nawilżające DIY

Przygotowanie takiej mgiełki jest naprawdę łatwe i przydatne – możliwości jest wiele, a ja podam tylko swoje ulubione. Wszystkie opisane w przepisach składniki należy wymieszać w butelce z atomizerem i spryskiwać włosy. Przepisy możemy urozmaicić np. witaminą E, która dodatkowo zakonserwuje nasz kosmetyk.

Spray aloesowo-jedwabny


Mleczko jedwabne to jeden z moich ulubionych półproduktów – zawiera bowiem zarówno humektanty, jak i proteiny oraz emolienty. Przygotowany z jego użyciem spray będzie nie tylko nawilżał, ale też świetnie pielęgnował włosy.

Potrzebujemy:
  • 50 ml wody lub hydrolatu,
  • 5 ml zatężonego 10-krotnie aloesu (może być sok aloesowy, wtedy dopuszczalna jest większa jego ilość),
  • 5 ml mleczka jedwabnego.

Spray lniano-olejowy


Żel lniany usztywnia i ujarzmia włosy – nie należy więc przesadzać z jego ilością. W połączeniu z olejem uzyskamy nawilżenie i ochronę przed utratą wilgoci.

Potrzebujemy:
  • 50 ml wody lub hydrolatu,
  • 5-10 ml żelu lnianego (łyżkę siemienia gotujemy przez 15 minut w szklance wody, po czym odcedzamy z nasion),
  • 2-3 krople ulubionego oleju,
  • kilka kropel olejku eterycznego.

Spray hialuronowo-proteinowy


W tym sprayu znajdziemy zarówno nawilżacze, jak i emolienty oraz proteiny. Kolagen z elastyną ułatwią rozczesywanie włosów, nawilżą je i uelastycznią.

Potrzebujemy:
  • 50 ml wody lub hydrolatu,
  • 10 kropli kolagenu z elastyną,
  • 5 kropli kwasu hialuronowego 1%,
  • 2-3 krople ulubionego oleju.

Spray aloesowo-keratynowy


Ta mieszanka także zapewni włosom równowagę humektantowo-emolientowo-proteinową. Dodana do niego keratyna działa regenerująco, odbudowuje zniszczone włosy, wzmacnia je, nadaje sprężystość i zapobiega łamaniu.

Potrzebujemy:
  • 50 ml wody lub hydrolatu,
  • 5 ml zatężonego 10-krotnie aloesu (może być sok aloesowy, wtedy dopuszczalna jest większa jego ilość),
  • 2-3 krople ulubionego oleju,
  • 5 kropli keratyny hydrolizowanej.

Jak korzystać z mgiełek nawilżających?

Rozsądnie :) Nie przesadzajmy z ich ilością, jeśli zauważymy, że włosy zaczynają się puszyć – to znak, że w dany dzień nie potrzebują takiego nawilżenia. Mgiełki przydadzą się zarówno latem, jak i zimą – szczególnie w te dni, kiedy dużo czasu spędzamy na dworze bądź w ogrzewanych/klimatyzowanych pomieszczeniach.

Mgiełki możemy w niewielkiej ilości rozpylać na włosy po ich umyciu, po wysuszeniu lub przed olejowaniem. Nadają się – oczywiście w małej ilości – do wielokrotnego użycia w ciągu dnia.

Zobacz też:

czwartek, 25 czerwca 2015

Zrób to sama: maska na włosy z truskawek


Sezon na truskawki wkrótce się skończy, ale to idealnym moment na to, by kupić te owoce w najniższej cenie. Z truskawek możemy przygotować maseczki nie tylko na skórę (te są dość popularne), ale też na włosy. Warto wybierać te najbardziej dojrzałe – będzie je łatwiej zmiksować i połączyć z innymi składnikami.

Dlaczego truskawki są dobre na włosy?

Truskawki zawierają wiele witamin i minerałów, na przykład kwas salicylowy, który działa jak delikatny peeling (warto najpierw wykonać próbę uczuleniową i sprawdzić, czy nie mamy na niego alergii!), witaminy A, C i z grupy B oraz wapń, fosfor, żelazo czy magnez. Dodatkowo wykazują działanie przeciwbakteryjne.

Truskawek nie poleca się jednak do zbyt częstego stosowania przy włosach farbowanych – spora ilość zawartych w nich kwasów owocowych może osłabiać kolor. Od razu zaznaczę też, że truskawki nie farbują włosów na czerwono, nawet tych w odcieniu blond (testowałam na sobie), a ich zapach utrzymuje się na włosach jeszcze jakiś czas po spłukaniu. 

Jak przygotować maskę z truskawek na włosy?

Ja znam dwa ogólne przepisy na maski z truskawek, które stosowałam i które powinny się sprawdzić na większości rodzajów włosów (moje są po nich puszyste i gładkie), oraz kilka z przeznaczeniem do walki z różnymi problemami (o tym w dalszej części wpisu).

Ujmując temat najogólniej, truskawki, podobnie jak inne owoce, możemy łączyć z produktami kuchennymi, ulubionym olejem do włosów lub wybranymi odżywkami bądź maskami.

Maska z majonezem


Potrzebujemy:
  • kilka truskawek,
  • łyżkę majonezu.

Truskawki mieszamy (najlepiej na gładko) z łyżką majonezu. Nakładamy na umyte włosy, a następnie głowę owijamy ręcznikiem. Trzymamy 20-30 minut. Po tym czasie spłukujemy.

Pomysł zastosowania majonezu na włosy brzmi dziwacznie, ale to świetna opcja dla włosów suchych i zniszczonych. Majonez ponadto wzmacnia i nadaje połysk.

Maska proteinowo-nawilżająca


Potrzebujemy:
  • kilka truskawek,
  • łyżkę miodu,
  • łyżkę jogurtu naturalnego.

Truskawki blendujemy z łyżką miodu (nawilżacz) i odrobiną jogurtu (proteiny). Delektując się pięknym zapachem (sic!) nakładamy na włosy i owijamy głowę ręcznikiem.  Zmywamy po 20-30 minutach.

Truskawki na problemy z włosami

Z truskawek możemy przygotować wiele różnych maseczek – od tego, z czym je połączymy, będzie zależał efekt końcowy.
  1. Maska na włosy pozbawione blasku: kilka truskawek mieszamy z łyżką miodu, jogurtem naturalnym i oliwą lub olejem. Nakładamy na całą długość włosów i spłukujemy po 20 minutach.
  2. Maska na włosy przetłuszczające się: truskawki blendujemy i delikatnie wcieramy we włosy na pół godziny, po czym spłukujemy.
  3. Maska na włosy suche: truskawki blendujemy z miękkim awokado i nakładamy na suche partie włosów. Możemy przykryć je folią lub ręcznikiem. Spłukujemy po 30 minutach.
  4. Maska na łupież: truskawki łączymy z sokiem z cytryny i wmasowujemy w skórę głowy. Spłukujemy po 30 minutach.
Używacie truskawek inaczej niż do jedzenia? ;)


Zobacz też:

środa, 6 maja 2015

Zrób to sama: 4 domowe metody na utrwalenie loków i wygładzenie włosów!


Od czasu do czasu nachodzi mnie chęć na pokręcenie moich raczej prostych włosów – testuję różne naturalne metody na robienie loków, zawsze kręcąc pasma wieczorem, a rozplątując je rano. Ten sposób sprawdza się u mnie najlepiej – nie muszę wtedy używać suszarki, a włosy schną i przybierają odpowiedni kształt zupełnie naturalnie.

Wypróbowałam już wiele metod, aby je utrwalić – bez tego w ciągu dnia zaczynają się prostować i nawet mocno skręcone pasma zamieniają się w łagodne fale. Zwykle sięgam więc po naturalne mieszanki, które sama przygotowuję i przelewam do pustej butelki z „psikaczem” (można je dostać na przykład w większości z tych sklepów lub wykorzystać opakowanie po zużytym kosmetyku, np. wodzie termalnej). Z produktów sklepowych jedynym jak dotychczas odkrytym przeze mnie produktem do stylizacji, który ma naprawdę niezły skład, jest Spray Rokitnikowy Natura Siberica (o którym napiszę coś więcej za jakiś czas).

Aby utrwalić fryzurę, możemy oczywiście kupić w drogerii lakier, żel, piankę lub gumę do włosów na bazie wysuszających i podrażniających alkoholi, ale nie o to przecież chodzi, by włosy zniszczyć, prawda?

Metody, które dziś chciałabym Wam opisać, są dobre do utrwalenia loków, przygładzenia odstających włosków (baby hair lub włosów połamanych) oraz wygładzenia pasm. Nie dość, że nie zawierają szkodliwych konserwantów czy alkoholi, to jeszcze pielęgnują włosy i możemy je przelewać do małych buteleczek i nosić w torebce (bywa że przydają się w ciągu dnia). Grunt, to nie przesadzić z ilością nakładanych na włosy mieszanek.

Co usztywnia włosy?

Usztywniająco na włosy działają na przykład:
  • proteiny, np. w formie półproduktów sklepowych,
  • żel lniany,
  • piwo (np. w formie płukanki),
  • cukier,
  • ubite na sztywno białko jajka,
  • miód,
  • żel aloesowy,
  • woda morska (może jednak wysuszać i powodować matowienie włosów).

Miód, ubite białko i cukier w nadmiarze mogą bardzo posklejać i usztywnić włosy – do tego stopnia, że nie można ich nawet rozczesać i konieczne jest ich dokładne umycie. Korzystanie z tych trzech produktów wymaga więc umiaru!

Jak utrwalić loki lub wygładzić włosy?

W przypadku loków mamy do wyboru dwie opcje (stosowane pojedynczo lub razem):
  • utrwalanie loków przed kręceniem (spryskujemy suche włosy i zakręcamy),
  • utrwalenie włosów po ich zakręceniu (spryskujemy włosy po zdjęciu papilotów/gumek/rozplątaniu warkocza itp.).

Jeśli zaś chodzi o wygładzenie włosów, najważniejsze to nie przesadzić z ilością produktów – inaczej pasma będą posklejane i zaczną wyglądać jak tłusta skorupa. Najlepiej jest psiknąć odrobinę mieszanki na palce i przygładzić nimi odstające włoski (dobrze nadają się też do tego jedwabie w płynie i sklepowe serum olejowe).

A jak przygotować wygładzające i usztywniające spraye samodzielnie? Oto moje ulubione sposoby!

Miód i proteiny
Metoda 1: woda + miód

Jak już wspominałam, miód bardzo mocno usztywnia włosy – należy więc go dodać do wody w naprawdę minimalnej ilości (niedawno trochę z tym przesadziłam i fryzura wyglądała jak zmoczona skorupa).

Miód rozpuszczam najpierw w ciepłej wodzie – wystarczy go 1/3 lub nawet ¼ łyżeczki. Do butelki z atomizerem wlewam około 1/3 szklanki letniej wody i dodaję rozpuszczony miód. Wstrząsam i spryskuję włosy maleńką ilością tej mieszanki – najlepiej tylko te partie włosów, które chcę zakręcić (bez czubka głowy). Do wygładzenia włosów polecam metodę spryskiwania dłoni i przyklepywania włosków palcami.

Dodatkowe plusy tej metody: taka mieszanka pięknie pachnie, a miód to humektant, który nawilża włosy! Do tak przygotowanego sprayu dodaję też czasem dodatkowo proteiny, np. kilka kropli hydrolizowanej keratyny, protein zbożowych lub elastyny z kolagenem.  

Metoda 2: woda + olej

To metoda najdelikatniejsza, a jej działanie najmniej spektakularne, ale lubię ją, ponieważ (jeśli nie przesadzimy z ilością oleju) włosy są po niej lekko nabłyszczone, a nie sklejone.

Do butelki z atomizerem wlewam odrobinę (najlepiej przegotowanej) letniej wody i dodaję kilkanaście kropel oleju (w proporcjach mniej więcej 10:1). Jak wiadomo olej nie połączy się z wodą, ale gdy wstrząśniemy butelką i spryskamy włosy, oba składniki równomiernie się na nich osadzą. Dla uzyskania pięknego zapachu do mieszanki dodaję też często olejki eteryczne, np. olejek lawendowy.

Dodatkowe plusy tej metody: olej otacza włosy emolientową powłoką, chroni przed urazami, a także zapobiega odparowaniu wody i wysuszaniu się włosów!


Metoda 3: żel lniany

Sposób znany zapewne wielu z Was, chociaż żel lniany jest zazwyczaj wykorzystywany jako płukanka (która także wygładza i usztywnia włosy).

Łyżkę siemienia zalewam wodą i gotuję przez 10-15 minut. Po tym czasie od razu przecedzam – inaczej żel stężeje i nie będzie jak wybrać nasion. Tak przygotowany „glutek” rozcieńczam wodą (zazwyczaj robię to w proporcji 1:1, ale to zależy od potrzeb) i przelewam do butelki z atomizerem.

Taki żel świetnie utrwali loki i wygładzi odstające włoski.

Dodatkowe plusy tej metody: siemię lniane to humektant, który nawilża włosy. Do żelu możemy też dodać wybrany olejek eteryczny, np. lawendowy, który wykazuje szereg dobroczynnych właściwości. Taki spray będzie dzięki temu przepięknie pachniał.


Metoda 4: żel aloesowy

Do tej mieszanki możemy wykorzystać czysty sok z aloesu (pozyskany z rośliny doniczkowej lub do kupienia w aptekach i drogeriach) bądź aloes zatężony (do kupienia w sklepach z półproduktami). Pamiętajmy jednak, że aloes może uczulać, zawsze więc należy przed jego pierwszym użyciem wykonać próbę alergiczną.

Ja używam aloesu zatężonego 10-krotnie i właśnie z jego zastosowaniem podaję poniższy przepis.

5 ml aloesu zatężonego mieszam z 2,5 ml pantenolu (to około 50 kropel) i 42 ml wody (możemy dodać też glikol propylenowy i/lub glicerynę). Przelewam do atomizera i spryskuję włosy. Aby mikstura nabrała żelowej konsystencji, dodajemy do niej gumę ksantanową.

Dodatkowe plusy tej metody: aloes to bardzo mocny humektant, czyli nawilżacz, pantenol zaś, poza tym że także nawilża, nadaje włosom połysk, działa przeciwzapalnie i łagodzi podrażnienia. Z aloesem jednak nie należy przesadzać, bo może powodować puszenie się włosów (więcej tutaj). Żelem złożonym z aloesu i pantenolu oraz gumy ksantanowej możemy też smarować bezpośrednio skórę (nawilży, zadziała łagodząco na podrażnienia i przyspieszy gojenie) lub dodawać go do kremu (będzie lepiej nawilżał), a nawet smarować ręce.

Do każdego z opisanych sprayów możemy, zamiast lub oprócz wody, dodać też hydrolaty – wykazują one niewielkie działania, ale sprawią, że mieszanki, a dzięki tym też włosy, będą ładnie pachnieć.

A jak Wy utrwalacie loki lub wygładzacie włosy? Macie jakieś sprawdzone domowe sposoby?


Zobacz też:

Popularne w tym miesiącu: