Pokazywanie postów oznaczonych etykietą batonik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą batonik. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 11 kwietnia 2013

Czekolada


We wtorek Róża wybiegła z mieszkania bez butów.

To wszystko przez budzik, który zadzwonił zbyt późno! A we wtorek miała przecież niezwykle ważne spotkanie z klientami w sprawie wzorów na zasłonach. Nie mogła się spóźnić!
W biegu schwytała wczorajsze alladyny oraz w miarę czysty top i ubrała je szczotkując zęby. Trzy minuty później zamykała już drzwi od swojego mieszkania. Dopiero na ulicy spostrzegła, że nie ma na sobie butów!

Całe szczęście, że dzień był wyjątkowo upalny i płyty chodnikowe przyjemnie grzały Różę w stopy, kiedy ogromnymi, zwinnymi susami pokonywała trasę do biura (można powiedzieć, że biegło jej się nawet całkiem przyjemnie!).

Pędząc minęła swój ulubiony kiosk z babskimi gazetami, piekarenkę na rogu i sąsiadkę wracającą ze spaceru w psem (yorkiem). Przebiegła przez środek wycieczki szkolnej, a potem cudem udało jej się prześlizgnąć przez przejście dla pieszych na mrugającym zielonym świetle. Aleję Słowackiego pokonała w zaledwie pięć minut! Nic więc dziwnego, że kiedy wbiegła do biurowca, nogi się pod nią ugięły. Z takim impetem opadła na skórzany fotel w hallu, że aż przybiegł do niej ochroniarz Franciszek!

- Wody... - jęknęła. Kolana jej drżały niczym galareta!
Ochroniarz Franciszek, człowiek miły i dżentelmeński, przyniósł Róży wodę oraz tabliczkę czekolady na wzmocnienie. Przecież jeszcze nic nie jadła!
Wspaniały pan Franek! - pomyślała sobie wgryzając się w czekoladę.
Pan Franek podzielał pogardę Róży do batoników. Bo cóż to jest batonik?! Ładny papierek, mnóstwo kuszącego zapachu (silnie oddziałującego na ślinianki), a potem trzy gryzy i... koniec przyjemności. Jedynie czekolada była w stanie uregulować nagły spadek poziomu cukru we krwi!

Właśnie w chwili, kiedy Róża w podzięce rzucała się na szyję panu ochroniarzowi (pełna sił i energii), do budynku wmaszerowali jej klienci. Pan pod krawatem oraz pani w szpilkach. Wyobraźcie sobie, że zdecydowali się na zasłony w różowe słonie! Kto by przypuszczał...

Następnego dnia była środa i Róża nie poszła do pracy (mimo szczerych chęci). Dlaczego? KLIK!