Dużo jeżdżę. Moim małym, śmiesznym samochodzikiem, rzecz jasna. Niestety, samodzielne (i samotne) jeżdżenie samochodem okazało się wcale nie być takie łatwe jak się wydawało.
Bo trzeba jeździć po rondach, zawracać, skręcać w dobrą stronę i w ogóle. Nie można jechać za szybko ani za wolno. Trzeba patrzeć we wszystkie strony świata na raz! I nie bać się motorów, które (niewiadomoskąd!) nagle pojawiają się po lewej stronie i mijają samochody z dzikim pędem i okropnym hałasem. I trzeba dzielnie pozwalać się wymijać, omijać i wyprzedzać!
Całe szczęście, że mam Mr. Ówkojada! :) Jest moim niezbędnym towarzyszem podróży. Siedzi obok mnie, na swoim fotelu i podpowiada mi gdzie powinnam jechać. Jest mi o wiele łatwiej od kiedy jeździ razem ze mną! Dzisiaj wzięłam go do domu bo rozpętała się straszliwa burza. Troszkę się bał. Tak jak Laura. Więc położyłam Mr. Ówkojada obok niej. Leżeli w czasie burzy na łóżku moich rodziców i wzdychali nad swoim ciężkim losem ("bo burza jest taka straszna!", "bo pioruny grzmią za głośno", "bo aż strach się bać!").
Zrobiłam im zdjęcie:
Tymczasem Ferdek, który jest dzielnym kundelkiem, leżał na tarasie i wpatrywał się w chmury! On niczego się nie boi! Poza tym jest nieposkromionym łowcą much!
Ale, niestety, nie pozwala sobie robić zdjęć. Bohaterowie z reguły nie pozwalają się fotografować. Są zbyt skromni.