poniedziałek, 5 września 2016

Zużycia kosmetyczne

Nadal ciężko mi uwierzyć w to, że wakacje już się skończyły a jesień pojawiła się tak nagle. Przyznam, że w głębi serca cieszę się, że mogę wrócić do codziennej rutyny, do przerw na kawę pomiędzy zajęciami na uczelni i do ciepłych ogromnych szali, którymi będę mogła się opatulać. To właśnie wrzesień, a nie styczeń, jest dla mnie miesiącem nowych postanowień i planów. Nie będę ukrywać, że regularne blogowanie jest jednym z tych postanowień. A wraz z nowym rokiem przyszedł czas na pozbycie się pustych opakowań po kosmetykach, których udało mi się zużyć podczas wakacji.

piątek, 14 sierpnia 2015

Nowości kosmetyczne

Do zakupów nigdy nie trzeba mnie namawiać. Zaraz po momenty posuchy, kiedy nic nie jest w stanie mnie do siebie przyciągnąć, następują szaleństwa zakupowe wywołane nowością, którą, niemal jak nałogowiec, muszę mieć, tu i teraz. Ostatnie dwa miesiące sponsorowane są przez sporą swawolę i rozpustę kosmetyczną i ciekawe prezenty. Chyba nic nie powprawia tak humoru jak nowy kosmetyk na toaletce ;)


Moja malutka siostra w czerwcu podróżowała po Europie co zaowocowało prezentami w postaci nie tylko przeuroczych breloczków ale też kosmetyków. Tu Balea, żadnego z produktów raczej nie trzeba przedstawiać ale wtrącę tylko, że zapach mgiełki do ciała to pierwsza klasa.


Na fali zachwytu kremem nawilżającym w sprayu z Vaseline, do koszyka wpadł też ten z Palmer's. Przy okazji wizyty w drogerii wzięłam też Schwarzkopf got2b All Star 10in1 treatment. Omamiło mnie chyba to wszystko w jednym bo produktów do włosów ci u mnie dostatek a jedyne czego używam to odżywka bez spłukiwania Revlon i olejek na końcówki. A jak o olejku mowa to jest tu też olejek Oil-licious tej samej firmy. Prezent od koleżanki, Vera Wang Pink Princess EDT to dziewczęcy flakon, który skrywa w sobie ... dość banalny zapach, który mimo że wspisuje się w móh gust perfumeryjny to jednak brakuje mu jakiegoś elementu niespodzianki.


Po dłuższej przerwie trafił do mnie znowu mineralny, wypiekany puder Mineralize Skinfinish Natural z MAC, przy okazji wzięłam też kolejną buteleczkę podkładu Studio Fix Fluid, który jest moim numerem jeden. Szukałam też korektora, nie chciałam iść w stronę niczego ciężkiego jak Prolongwear ani niczego leistego i lekkiego jak Mineralize - wybór padł na coś pomiędzy czyli Select Cover Up. Zawiesiłam też oko na najnowszych różach Urban Decay Afterglow 8 hour Blush wybierając dla siebie odcień Score, któremu na zdjęciu brakuje brzoskwiniowych tonów.


Cielista konturówka z p2 w odcieniu 130 First Lady to kolejny, europejski prezent, tak samo jak jajeczko eos, którze szczerze mówiac niczym mnie nie zachwyciło. Ot, balsam jak balsam, nie rozumiem zachwytów. Z Republiki Czeskiej przyleciał malinowy balsam do ust z czeskiej Manufaktury a wizyta w Polsce zaowocowała w prezent z Inglot, matową szminkę w kolorze 408. Szminka Velvet Teddy z MAC to dziecko krótkiej fascynacji nudnymi kolorami. Nie ma za to nic nudnego w błyszczku Revolution High Color z Urban Decay w odcieniu Savage.  

Roller Lash z Benefit był w planach odkąd zachwyciłam się miniaturką dodaną do gazety. Miałam też ochotę na Fluidline z MAC, wybór padł na Our Secret, brąz z milionem drobinek. W zapasach czekają na swoją kolej odżywka i tusz do rzęs Maximize Your Lashes z Estee Lauder, to też prezent od mini me. 24/7 Glide On w najczarniejszej czerni Perversion z Urban Decay dorównuje kroku innym kredkom tej firmy, które mam. Baza pod cienie Prime Time z bareMinerals to odkrycie roku, nie skłamię jeżeli powiem, że działa identycznie o ile nie o odrobinę lepiej od sławnych baz UD. 


Z Polski przyleciał do mnie pędzel Inglot 31T, którego używam do wypełniania brwi. Na szybko potrzebowałam dobrego pędzelka do eyelinera, szybki rekonesans wskazał na MAC 210, który świetnie współpracuje z Fluidline. Ostatni pędzel to E23 z Blank Canvas Cosmetics, który narobił mi ochoty na bliższe poznanie tej firmy.

Koniecznie dajcie znać czy znacie coś z powyższych produktów :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...