Chyba każda z nas słyszała o słynnych Meteorytach Guerlain, medal dla tej, która nigdy nie pomyślała prędzej czy później, będą moje. Météorites były na mojej liście chciejstw odkąd tylko weszłam w blogowy świat mimo różnych recenzji tych kulek, to chyba jeden z produktów, które albo się kocha albo nienawidzi. Moje Meteoryty mam od dwóch lat, w tym czasie zmieniła się nie tylko gramatura ale i to przepiękne pudełeczko ale to nadal przepiękna ozdoba toaletki i przyjemne wykończenie makijażu. Dopiero po dwóch latach wyrobiłam sobie jednoznaczne zdanie o tych kulkach, dojrzałam ten magiczny blask i stwierdziłam, że warte są każdego grosza.
Kiedy w końcu zdecydowałam się na zakup Meteorytów, wybrałam dla siebie odcień Teint Rosé 01, który przede wszystkim ma rozświetlać twarz. W przepięknym pudełeczku znajdziemy pięc odcieni kulek - te zielone i liliowe mają za zadanie zredukować zaczerwienie twarzy, kuleczki różowe i te w odcieniu szampana mają po prostu rozświetlać a te białe rozjaśnić całą twarz. Wydaje mi się, że odpowiednikiem tego odcienia w nowej wersji jest 02 Clair. Mój egzemplarz ma 30g, teraz Meteoryty Guerlain mają 25g i kosztują ok.240zł. Przyznam, że nie wiem czy kiedykolwiek zużyję całe opakowanie, ale przecież kolorówka jest do używania a nie zużywania, prawda?
Meteorytów używam jako puder wykończeniowy a twarz przez cały dzień wygląda świeżo i promiennie, nie wiem na ile to efekt placebo a na ile prawdziwy efekt jaki dają kulki ale wydawać by się mogło że zmiękczają rysy twarzy stwarzając wrażenie lekkiego Photoshopa. Nie podkreślają suchych skórek, nie wchodzą w pory, nie wysuszają - niby nic specjalnego ale robią coś czego jeszcze nigdy nie uzyskałam żadnym innym produktem. Nie da się zrobić nimi krzywdy, mimo że białe kulki mają widoczne drobinki brokatu ani razu nie wyglądałam jak disco lala. Meteoryty współpracują z każdymi rodzajami podkładów jakie mam, tymi matowymi jak i rozświetlającymi. Do aplikacji używam dużych, puchatych pędzli a kulki tylko odrobinę się pylą.
Nie mogę zapomnieć o zapachu kulek, niektórzy go nie znoszą a ja uwielbiam je wąchać, to delikatny pudrowo kwiatowy zapach, który trochę mnie od siebie uzależnił.
Jeżeli możecie pozwolić sobie na wydanie ponad dwustu złotych to koniecznie sięgnijcie po Meteoryty Guerlain a uzyskacie efekt świeżości i wygładzenia ale nie spodziewajcie się krycia czy jakiejkolwiek korekty skóry bo to nie jest ich zadania.
Wygląda na to, że należę do osób zakochanych w Meteorytach, ciekawa jestem w którym obozie jesteście Wy? Macie, lubicie, nie znosicie a może dopiero przymierzacie się do zakupu tych magicznych kulek?