Showing posts with label haul. Show all posts

Haul zakupowy - targi kosmetyczne w Poznaniu

Monday, May 9, 2016 -


O BOŻE! Jak dawno nie było haul'u zakupowego, prawda? Od ostatniego minęły chyba całe wieki! Co prawda, w międzyczasie kupowałam nowe rzeczy, ale co robiłam sobie takie odstępy zakupowe, że nie dałabym rady trzymać wszystkiego w zamkniętym pudełku tylko po to, żeby trzasnąć kilka fotek. 

W sobotę byłyśmy z aGwer na Międzynarodowych Targach Poznańskich Look i BeautyVision

Ogólnie, nie miałam tyle kupować, ile przywiozłam ze sobą i pokazuję Wam na zdjęciach. Jednak, jakoś tak wyszło, że trochę tego ze sobą przytargałam do domu. Łupy ze spotkania blogerskiego pokażę Wam w osobnej relacji, którą mam zamiar opublikować za jakiś czas. Dzisiaj jednak zakupy z własnej kieszeni. 


Stoisko NYX było pierwszym stoiskiem, na jakie dotarłyśmy z Agą. Generalnie, trochę słabo wyglądała organizacja. I może nie tyle z winy marki, co z winy durnych bab, które nie potrafią stać w kolejce i czekać na swoje miejsce, tylko biegały z miejsca na miejsce, i nie pozwalały na to, żeby na spokojnie wybrać sobie kolory pomadek. Seria Lingerie nie dotarła do NYXa przed targami, więc stwierdziłam, że wybiorę sobie jakieś Soft Matty lub Butter Glossy. Stojąc 15 minut w kolejce by sprawdzić parę kolorów pomadek, a następnie kolejne 10, bo babeczki czekały na "swoje wybrane kolory" i nie chciały się ruszyć z miejsca, tylko stały i blokowały dostęp - stwierdziłam, że odpuszczam. Ostatecznie udało mi się pomazać rękę paroma kolorami, ale to, że co chwilę ktoś uderzał mnie łokciem, ocierał się o mnie i napierał na mnie sprawiło, że powiedziałam "dość". A dodam tylko, że na stoisku NYXa byłyśmy z Agnieszką, jako jedne z pierwszych. 

Podobno na targach w Warszawie było to rozwiązane znacznie lepiej. Ochroniarz nie wpuszczał na stoisko więcej osób, niż było tam pań ekspedientek, dzięki czemu każdy miał możliwość przejrzeć sobie ofertę na tyle, na ile miał taką potrzebę. Bez konieczności pchania się na kogokolwiek. I tak to powinno wyglądać tutaj. Skoro kobiety same nie potrafią się zachować, jak normalne, to może powinien ktoś nad nimi stać. No cóż - może za rok to poprawią :) 

W każdym razie, nie wybrałam sobie niczego do ust. Trochę szkoda, ale tak, jak wspomniałam, moja cierpliwość się skończyła. Udało mi się za to upolować dwie rzeczy, które BARDZO chciałam i jedną, która mi się po prostu przyda.

Oczywiście, nie mogłam się obejść bez różu ombre. Po prostu nie mogłam. Zakochałam się w tej serii i nie ukrywam, że w sumie, to chciałabym mieć je wszystkie. Jako pierwszy w kolekcji zawitał kolor 04 Mauve me. Jest to idealny, neutralny różo-bronzer. Ma delikatne, satynowe wykończenie i jest napigmentowany, jak marzenie. Do tego stopnia, że radzę uważać! Jaram się nim od samego początku, na żywo jest jeszcze piękniejszy i czuję, że będę go używać nieprzerwanie przez kolejne miesiące. CUDO! 

Skusiłam się też na rozświetlacz. Jako ich maniaczka, nie mogłam przejść obojętnie koło płynnego świecidełka. NYX, Born to glow, Liquid Illuminator, to jedna z rzeczy, która po prostu musiała trafić do mojego koszyka. Nie było innej opcji. Jest intensywnie błyszczący, daje śliczną taflę i mieni się perlistym blaskiem. Gdybym mogła, to bym się w nim wykąpała :)

No i ostatnim zakupem ze stoiska NYXa był PRO FOUNDATION MIXER. Zobaczymy, jak się sprawdzi. Na razie użyłam go tylko raz i nie zachwycił. Co prawda rozjaśnił mi podkład, ale musiałam go użyć w proporcji 2 do 1, a sam produkt stracił na kryciu.  Pewnie jeszcze go nie rozgryzłam, ale jak to zrobię, to dam Wam znać, czy warto w niego inwestować.


Nie powiem Wam dokładnie, ile wydałam na stoisku NYXa, bo paragon poszedł już dawno do kosza. Skorzystałyśmy jednak ze zniżki wizażowej Agnieszki i całość kwoty została pomniejszona o 30%.

Na stoisku Semilacu kupiłam też 1000 wacików bezpyłowych. Generalnie, opłacał mi się ten interes, bo za 14zł kupiłam dwa razy tyle, ile normalnie płacę w hurtowniach stacjonarnych. Jednak, sama marka nie popisała się według mnie w żaden sposób zniżkami z okazji targów. Na zakupy obowiązywał rabat 5%. Niby coś, ale jak dla mnie, to trochę słabo na tle innych marek, które zniżkami zachęcały do większych zakupów.

Na stoisku Karai kupiłam sobie pomadkę Wonder Fix w kolorze 13. Jej regularna cena, to 45zł, a ja ją dorwałam za 35zł. Pomadka ma intensywny, jagodowy odcień i szybko zasycha na pełny mat. Dobrze się trzyma, chociaż nie wytrzymuje prób jedzeniowych. Mimo wszystko, jej kolor jest na tyle piękny, że mam ochotę ją nosić non-stop. 


Dotarłam też na stoisko kosmetyków naturalnych. Tam wypatrzyłam mydełka marki Dr.Bronners. Marka od niedawna dostępna jest w Polsce w sklepie internetowym. Do tej pory nosiłam się z zamiarem zamówienia mydełek za granicą, ale jakoś za każdym razem do koszyka wpadało coś innego. Tym razem nie mogłam przejść obok nich obojętnie. Skusiłam się na pełnowymiarową wersję o zapachu lawendowym oraz na miniaturę o zapachu mięty pieprzowej. I trochę żałuję, że nie zrobiłam odwrotnie, ale już trudno. Lawendowy zapach trzeba lubić (a ja lubię). Sprawdza się wyśmienicie na wieczorne prysznice. Koi, uspokaja, relaksuje. A tego wieczorami mi potrzeba. Mięta jest odświeżająca i fajnie sprawdzi się w upalne dni. 

Ogólnie, kosmetyki te są bardzo naturalne. Nie zawierają nawet grama szkodliwych substancji. Żadnych parabenów, żadnych SLSów. W składzie same organiczne oleje (między innymi kokosowy, z konopii) i witamina E. Pięknie się pienią i dobrze nawilżają skórę. Można nimi prać ubrania, umyć podłogę, naczynia, wyczyścić ciało, umyć włosy, a nawet zęby! 

Nie mogłam też przejść koło stoiska Indigo Nails i nie skusić się na ich nowość, czyli MetalManix
Dołączam zdjęcie, nic więcej nie dodaję, bo uważam, że komentarz jest zbędny! 


A na zdjęciu na dole prezentuję Wam swatche tego, jak wyglądają produkty kolorowe, które kupiłam. Od lewej: róż ombre NYX, Mauve me / pomadka Karaja, Wonder Fix, 13 / rozświetlacz NYX, Liquid Illuminator. 


Miałyście już do czynienia z którymś z produktów, na które się skusiłam? Dajcie znać w komentarzach!

Kosmetyczne nowości

Friday, June 12, 2015 -


Hej! 
Dzisiaj pora na małą przechwałkę z nowościami. Nie mogłam się powstrzymać i postanowiłam pokazać Wam, co ostatnio zasiliło moje kosmetyczne zbiory. Nie ma tego za dużo, ale są to bardzo fajne produkty. Produkty, o których ostatnio marzyłam, wzdychałam do nich i generalnie - chciałam je mieć. Mocno.






Nowości, które do mnie wpadły, to przede wszystkim zakupy na stronie Kicks.no. Mama akurat przyjechała na tydzień do Polski i nie można było nie skorzystać z tej okazji. W związku z tym, poczyniłam pewne zakupy. Miałam też 20% rabat na jedną rzecz, więc perfumy kosztowały mnie znacznie mniej, 
Co nowego?

Kiehl's Creamy Eye Treatment

To krem pod oczy z olejem avocado. Mam wobec niego ogromne oczekiwania i mam nadzieję, że zredukuje on moje zmarszczki, które zauważyłam, że zaczynają się pojawiać. Potrzebuję też czegoś, co jest mocno nawilżające, ale będzie się w stu procentach wchłaniać, a nie tylko w większości, pozostając jakąś cienką warstwą na skórze. Na razie - bo oczywiście nie mogłam się powstrzymać, żeby go trochę nie poużywać - jestem zachwycona. Konsystencja, nawilżenie - wydaje się być kremem idealnym. Mam nadzieję, że za kilka miesięcy też to o nim powiem. 

YSL Tint-in-oil

Ten olejek i tint w jednym, niestety nie jest dostępny w Polsce. Mam nadzieję, że "jeszcze nie jest" i się u nas pojawi. Bardzo, bardzo mocno go chciałam i chociaż mój wymarzony kolor był wiecznie wyprzedany, a ja zdecydowałam się na taki "z braku laku", to teraz jestem bardzo szczęśliwa, że to właśnie na ten kolor padło. Pokażę go Wam z bliska już niedługo. Mogę jednak śmiało stwierdzić, że bardzo się lubimy. Nawet pomimo tego, że nie nawilża tak fenomenalnie, jak olejek z Clarinsa. 

Paletka MAC

To wyjście z mojej strefy komfortu. Zielone cienie, limonkowe, czyli takie kompletnie nie w moim stylu. Jednak, gdy zobaczyłam je u Kasi Obsession, która przy okazji zmalowała nimi bardzo ładny makijaż, który po prostu skradł moje serce, zapragnęłam je mieć. I mimo że na pewno nie będą trafiać na moje oko codziennie, to jestem szczęśliwa, że je mam. Są przepiękne i nawet fajnie w nich wyglądam. Trochę dziwnie, ale fajnie :) Postaram się Wam je niedługo pokazać na oku.

Stella McCartney, Stella EDT

Perfumy kupione totalnie w ciemno. Dlaczego w ciemno? Bo nie miałam wcześniej możliwości ich powąchać. Zdecydowałam się na nie przez Viviannę, która mocno zachwalała ten zapach. Spodobała mi się też dziewczęca buteleczka. Postanowiłam zaryzykować i był to... strzał w dziesiątkę. Perfumy są niezwykle piękne, kwiatowe, świeże, wiosenno - letnie. Idealne dla dziewczyn, które są już kobietami, ale nie do końca. 

Clarins, Instant Concealer


Też dość długo za nim chodziłam. Praktycznie wszystkie moje zakupy tym razem były bardzo przemyślane i... po prostu postawiłam na rzeczy, które naprawdę chciałam mieć. Ten korektor był jednym z tych produktów, które prędzej, czy później musiałam mieć. I nie żałuję, bo jest przecudowny. Miłość od pierwszego wejrzenia. Co fajniejsze, jest tak leciutki i przyjemny, że z powodzeniem można go używać do wyrównania kolorytu na całej twarzy. W ten sposób świetnie sprawdza się w roli "bardzo lekkiego podkładu". Uwielbiam go. 


Clarins, Ombre Matte w kolorze Sparkle Grey

Jego (recenzja) już jest na blogu. Te dwie rzeczy z Clarinsa (jeszcze balsam), kupiłam sobie sama podczas warsztatów w Douglasie. I chociaż ogólnie znowu się zawiodłam na warsztatach, bo nic się nie dowiedziałam, a więcej się nie zgadzałam z paniami instruktorkami, tak skorzystałam z tego, że jestem w perfumerii i mam -40zł na zakupy. Kupiłam właśnie ten cień i jestem w nim absolutnie zakochana. Więcej poczytacie w osobnym poście. 

Clarins, balsam do ust


I na koniec balsam do ust, który pokochałam w momencie zakupu. Też się na niego czaiłam, głównie dlatego, że chcę zrobić jego porównanie do maski z Bite. Już wiem, że są to raczej dwa różne produkty, ale nie żałuję zakupu. Noszę go ze sobą ciągle w torebce i fajnie się sprawdza w ciągu dnia. Czy istnieje choćby jedna rzecz z Clarinsa, która mnie nie zachwyca? Chyba nie :) 





Wpadło Wam coś w oko? O czym najchętniej poczytacie? A może macie jakiś produkt z moich nowości? Podzielcie się swoją opinią w komentarzach!

HAUL ZAKUPOWY

Friday, March 27, 2015 -


Zakupy małe i duże, prezenty świąteczne i nowa torebka

Thursday, December 12, 2013 -


 Cześć! Tak, jak Wam obiecałam, przychodzę dzisiaj z małym rachunkiem sumienia. Kupiłam ostatnio kilka rzeczy, głównie korzystając z Dnia Darmowej Dostawy. Część zakupów uważam za bardzo udane, część mnie odrobinę zawiodła. W ten sposób, każde z trzech zamówień, które złożyłam miało w sobie element, który mnie wkurzył. Nie żałuję jednak zakupów, bo zaoszczędziłam na kosztach wysyłki i zamówiłam rzeczy, na które się czaiłam, a jakoś nie było okazji kupić.



W internetowej drogerii ekobieca.pl zamówiłam kilka fajnych rzeczy. Szary lakier z Manhattanu wpadł do koszyka przypadkowo, ale w sumie mój poprzedni szaraczek jest już na względnym wykończeniu, więc się przyda. Morelowa odżywka do skórek z Essie, to rzecz, na której zależało mi najbardziej i strasznie się cieszę, że jestem jej właścicielką.


 Zamówiłam też dwa błyszczyki (a właściwie cztery, bo połowa powędruje do którejś z Was w rozdaniu). Spodobały mi się te kolory. Wrzuciłam też do koszyka rzęsy z Ardell Demi Wispies, ale ktoś się pomylił w zamówieniu i dostałam Wispies. I z tego powodu jestem niezadowolona. Cały proces odsyłania itp. mnie nie bawi, więc postanowiłam się nie szarpać ze sklepem.  


Hairstore.pl znajduje się w Szczecinie, więc tak na dobrą sprawę mogłam sobie pójść do sklepu, prawda? :) No, ale jak to zwykle bywa, nie miałam czasu, nie miałam okazji. Zamówiłam w związku z tym przez Internet kostkę lakierów z kolekcji zimowej Essie oraz farbę (czy jak kto woli, hennę) do brwi z RefectoCil.
Zapytacie, co mnie wkurzyło w tym zamówieniu. No cóż, musiałam napisać im maila ponaglającego, ponieważ przez trzy dni nie mieli ochoty ruszyć czegokolwiek w moim zamówieniu.

Skorzystałam też z promocji na tolpa.pl, tak jak większość z Was. Pewnie wiedziałyście o tym, że do każdego z zamówień dołączany  był płyn micelarny gratis. Niestety do tej pory nie doczekałam się paczki. Co prawda Tołpa o tym informowała, ale dostałam też maila o nadaniu przesyłki. Jednak zadzwonił do mnie kurier, że cała paczka jest zalana i odsyła ją do nadawcy. Także sobie poczekam :)


W Super-Pharmie wybierałam prezent dla mojej ukochanej kuzynki. Wiedziałam od początku co w tym roku znajdzie pod choinką. Jest miłośniczką eyelinera, więc przyda jej się kolejny. Do tego trafiła też maskara z Bourjois. Nie wytrzymałam i sama też sobie kupiłam taki zestaw i powiem Wam, że z maskary jestem bardzo zadowolona. Z resztą, niedługo pojawią się recenzje i swatche. Tyle tego ostatnio nakupowałam, że mam tematy na notki na najbliższe pół roku :P

Do koszyka wpadł też krem do twarzy z Vichy. Nie patrzcie na cenę, bo zapłaciłam mniej. Miałam kupon, z którym zeszłam do ceny około 46zł. Żal było nie skorzystać. Zwłaszcza, że moja skóra ostatnio dziwnie się zachowuje a ja potrzebuję naprawdę dobrego nawilżenia.


Zakupy świąteczne mam już poczynione. Mama prezent już ma zapakowany, tato i kuzynka również. Chociaż na zdjęciu widzicie tylko dwa prezenty. I to jeszcze niezapakowane do końca. Brakuje wstążeczki i karteczki, ale to już zostawiam na koniec. Zestawy kosmetyków, które wybrałam rodzicom zdają się być na moje oko idealne. Niestety Wam ich nie pokażę, jedynie w papierze świątecznym. Wybaczcie mi to. Po prostu ogromnie się podekscytowałam faktem, że je będę pakować i jakoś zorientowałam się, że nie zrobiłam zdjęć dopiero wtedy, gdy już było po fakcie. To Wam tylko powiem, że mama dostanie zestaw z Yoskine krem-serum do twarzy i maseczkę, a tacie trafił się żel do mycia twarzy i krem nawilżający z Bielendy. Wszystko dobrałam według potrzeb. 


Wczoraj wpadłam też ograbić Rossmanna z lakierów. W końcu udało mi się zdobyć piaski z Wibo, a i tak były to ostatnie sztuki i to jeszcze ukryte w innych sektorach.  W ciemno zdecydowałam się też na zakup nowych lakierów z kolekcji Lovely. Są prześliczne, a że ten biały zgarnęłam podwójnie, to jak się domyślacie - jeden pójdzie w świat.


W Realu robiłam zakupy spożywcze, ale no niestety, dział kosmetyczny przyciąga mnie, jak magnesem. Krem do rąk oczywiście był kupiony w Rossmannie. Ten z 5% mocznikiem jest przeceniony na około 4zł i to mój zimowy wybawiciel. No, ale w hipermarkecie skusiłam się na nową pęsetę, bo ta moja to już ledwo zipie. W zestawie są malusie pilniczki, idealne do torebki. No jak miałam tego nie brać?!
Tak w ogóle, to się chyba wrócę, bo widziałam też rzęsy z Eylure w rozsądnych cenach, więc chyba żal nie skorzystać. Żałuję jedynie, że nie podjęłam tej decyzji wczoraj. 


No i na koniec moja nowa perełka! Tak, w końcu kupiłam sobie torebkę. Ostatni taki zakup robiłam dokładnie rok temu, więc wypadało się zaopatrzyć w nową. Szukałam czegoś dużego, czarnego i tego, co wpadnie mi w oko. Kuba był wiernym kompanem moich poszukiwań i już miałam się zdecydować na torebkę w H&Mie, ale przemówił mi do rozsądku, że ani tamta ładna nie była, ani warta swojej ceny. Pojechaliśmy więc do sklepu, w którym ostatnio kupiłam torebkę i z której nadal jestem bardzo zadowolona.


Mowa o Parfois. Nie spędziłam tam nawet pięciu minut. Weszłam, wybrałam, zapłaciłam, wyszłam :) Przy kasie dowiedziałam się, że jestem szczęściarą, bo podobno ten model jest na specjalne zamówienie. Cieszy się takim zainteresowaniem, że niemal dostaje się go spod lady.


Torebka jest solidna, ciężka już sama w sobie. Ma aż 6 przegród, kilka mniejszych kieszonek i śmiało pomieści laptopa. Standardowo dwa rozwiązania w noszeniu - przez ramię i do ręki. Jest przepięknie wykonana, skóra jest bardzo twarda i dobra jakościowo. W środku materiał też bez żadnych niedociągnięć. Aż mnie dziwi fakt, że nie kosztowała majątku. Druga torebka z Parfois i drugi raz jestem ogromnie szczęśliwa.

I to już wszystko. Obiecałam, więc się pochwaliłam. Został mi teraz jedynie prezent dla Kuby, ale już chyba wiem, co w tym roku dostanie. W końcu doszliśmy do tego momentu, że on sam wie, co konkretnie chce dostać. Niby tracimy tutaj element zaskoczenia, ale oboje wychodzimy z założenia, że wolimy dostać to, czego naprawdę byśmy chcieli. W końcu nie ma nic gorszego, niż nietrafiony prezent :)

A Wy? Macie już świąteczne prezenty z głowy, czy dopiero je planujecie? Jestem ciekawa, co kupujecie najbliższym i co sami byście chciały dostać.

Haul, haul...

Monday, December 2, 2013 -

Obiecałam Wam zakupowe rozliczenie, więc tak dzisiaj na blogu będzie. Wybaczcie mi tę ostatnią nieobecność, ale kompletnie opuściły mnie siły i niestety po tym, jak zasuwałam z nauką na uczelni postanowiłam się rozchorować. Dlatego ostatnimi czasy raczej kicham i śpię, zamiast pisać dla Was notki. Dopadła mnie niemoc i nawet teraz nie bardzo mam wenę, żeby cokolwiek sensownego wyskrobać. 
Dlatego modlę się, że to co napiszę będzie miało ręce i nogi :)

Nie podam Wam dokładnych cen co do grosza niektórych produktów, ponieważ zakupy te nie są z jednego dnia. Dlatego nie bądźcie przerażeni, że nakupowałam na raz tyle dobra. Nie, nie. Te rzeczy pojawiły się u mnie w przeciągu mniej więcej 2 ostatnich miesięcy. Poza tym, część z tych nowości jest prezentami.


Jakoś zawsze, jak jestem w Biedronce, to coś z tych kosmetyków wpadnie mi w oko. Podczas pewnych zakupów wrzuciłam do koszyka lip smackera Coca Cola. I tak, jak byłam zachwycona jego wyglądem, bo taki kapselek jest naprawdę uroczy, tak jeśli chodzi o to, co znajdziemy w środku - porażka. Pięknie pachnie i rzeczywiście smakuje jak Cola, ale żeby cokolwiek wydłubać z opakowania trzeba się namęczyć kilka minut. Jest twardy, kompletnie nie daje ze sobą współpracować. Ja żałuję, że nie wzięłam wersji w sztyfcie. Te wydane 6 złotych uważam za wyrzucone w błoto.


Stałam się też posiadaczką mojego wymarzonego rozświetlacza Mary-Lou Manizer. Niedługo  na pewno podzielę się z Wami moją opinią, w końcu mam tego wszystkiego tyle, że tematy na posty są - gorzej z weną :P Rozświetlacz został zamówiony na stronie Minti-Shop ( 61.50zł) i nie wiem, co mnie podkusiło, żeby kliknąć dostawę paczką biznesową (Poczta Polska), zamiast kurierem. Czas dostawy miał trwać do 2 dni roboczych, ale niestety moja paczka dotarła do mnie po 5(!) dniach. Szlag mnie trafiał i szczerze mówię, że z takich usług już nie skorzystam. Wolę kuriera i nie będę już na nim oszczędzać. Pierwszy i ostatni raz.


W Super-Pharmie skorzystałam z promocji -40% na oczyszczanie twarzy, więc do koszyka wpadła moja ulubiona pianka do mycia twarzy z La Roche Posay. Nie będę się tutaj rozpisywać nad jej cudownością, wystarczy, że klikniecie sobie LINK i poczytacie jej recenzję.



Postanowiłam też zrobić zamówienie na stronie Pierre Rene (około 20zł) i kupiłam najjaśniejszy podkład, który jest nowością i kredkę Miyo (ok. 5zł) w cielistym odcieniu, która jako pierwsza utrzymuje mi się na linii wodnej (jestem płaczkiem!) i bardzo fajnie sprawdza się do rozjaśniania łuku brwiowego.


Moje Rossmannowe zakupy już widziałyście, więc wrzucam tylko zdjęcie i LINK do poprzedniego posta na ten temat.


W Biedronce skusiłam się też na dwa słoiczki soli do kąpieli, na którą wszyscy się rzucili. Kosztowała chyba 2.49 za opakowanie, o ile się nie mylę.


Przy jakichś tam zakupach w Super-Pharmie, kiedy kupowałam prezent dla mojej mamy (którego nie pokażę, może po świętach :P Wiem, że mama tutaj zagląda, więc nie będę jej psuć niespodzianki :) ) kupiłam sobie pomadkę do ust Maybelline, Baby Lips, która jest nowością - ale szczerze, wygooglujcie sobie amerykańskie opakowania, są ładniejsze. Zapłaciłam za nią 9.99zł.


U Blanki z bloga Mój zakupoholizm wypatrzyłam mineralny podkład Amilie. Kolor jak najbardziej mi pasuje, a ja jeszcze minerałków nie używałam, więc jestem ciekawa, jak się spisze. Na pewno opowiem Wam o moich wrażeniach.


I to by było na tyle. Trochę tego kupiłam, ale w sumie nie ma takiej tragedii. Chociaż 3 nowe podkłady, to całkiem sporo :) Używałyście, jakiejś z tych rzeczy? Coś Wam wpadło w oko?

Jestem chora i postanowiłam poprawić sobie humor. Z racji, że dzisiaj jest Dzień Darmowej Dostawy, zrobię jeszcze malutkie zakupy z rzeczami, na które polowałam, a jakoś nie mogłam się zdecydować. Dlatego dzisiaj składam zamówienie i za kilka dni na pewno Wam te rzeczy pokażę:) TUTAJ znajdziecie listę sklepów, która dzisiaj wysyła wszystko za darmo :) Owocnych zakupów! :*
DO GÓRY