sobota, 19 marca 2016

NA ZWOLNIONYCH OBROTACH

Usiłowałam wymówić wojnę grypie, ale poległam. Trzymała mnie uziemioną niemal cały tydzień. Wiem, nie wolno jej przeziębić, więc potulnie wlazłam pod kołdrę, ale żeby tak nic nie robić?
Postanowiłam, że sobie może kilka zaczętych artykułów napiszę. Albo poczytam. Albo mądrze na maile odpowiem :)
Taaa ...
Dobrze, że udało mi się w miarę przejrzyście rozpisać konkurs i go przeprowadzić.
Między jednym  a drugiem atakiem gorączki, chwyciłam za pędzel, by dokończyć okładki na ślubne zaproszenia klientów Joanny z VisiToscana.
Całe szczęście, że przed chorobą naniosłam fluid maskujący, bo pisanie nim jest bardzo trudne, ze względu na gęstość płynu. Kilkanaście kartek miałam już gotowych, ale wiedziałam, że Młodym zależy na czasie, więc nie chciałam, by czekali, aż dojdę do siebie.
Wszystko poprzedziły zalecenia, potem szkice i próbki pisma, na podstawie których został wybrany wzór.
 Podczas realizacji miałam wzmocnić tło liter, by były bardziej czytelne. 

Dla tej Pary jeszcze będę pracować, ale to za kilka miesięcy :)

wtorek, 15 marca 2016

OLIWA NIECH DO WAS PRZYBYWA

Noooo!
Nie spodziewałam się tak szybkiego rozstrzygnięcia konkursu. Liczba 24 została już przekroczona.
Pozwolę sobie nie napisać, kto zdążył się w niej zmieścić - będziecie mieli niespodziankę.
Oczywiście, chodziło o Oleificio di Andrea Andreini.
Proszę tylko dwie osoby o uzupełnienie danych. Nie powinnam czekać za długo, chcę szybko przekazać adresy producentowi, żeby oliwa zdążyła dotrzeć na Wielkanoc.


Z całego serca gratuluję!

poniedziałek, 14 marca 2016

WIELKANOC Z DOBRĄ OLIWĄ

Kochani!
Jest mi niezwykle miło ogłosić konkurs, w którym nagrodą będą 
butelki oliwy Monte Curiano rocznik 2014.


Zasady są proste:
1. Należy odpowiedzieć na pytanie: Gdzie jest tłoczona oliwa Monte Curiano?
Chodzi o konkretną nazwę tłoczarni.
2. Nagroda może być rozesłana tylko w Polsce.
3. Odpowiedzi należy słać na mój adres mailowy z prawej kolumny.
4. Do odpowiedzi proszę dołączyć zwykły adres pocztowy (krajowy).
5. Do rozdania mam 24 butelki.
6. Wygrywają pierwsze osoby, które się zgłoszą.

Do dzieła! Warto doprawić Wielkanoc pyszną oliwą.



niedziela, 13 marca 2016

TOAST Z MICHAŁEM ANIOŁEM

Trzy odrębne wydarzenia upomniały się o powrót do dawnej wizyty w Bargello. Nie chodzi o całe muzeum, lecz tylko jedną rzeźbę stojącą w sali na parterze. Tylko i aż jedną, bo jej twórcą jest młody Michał Anioł, który niedawno - 6 marca - obchodził swoje 541 urodziny. Skoro urodziny, to wznieśmy toast, a od toastu, wzniesionego winem na urodzinach Taty, myśl przywiodła mnie do Bachusa. Trzecim czynnikiem jest ostatnia wymiana maili z rzeźbiarzem z Polski i to jemu, z całą świadomością niedoskonałości moich słów, dedykuję próbę opisania dzieła.
Już na wstępie onieśmiela mnie fakt, że Bachus powstał spod rąk 21 letniego mężczyzny.
Tak młody, a tak dojrzały artystycznie. Historia tego zamówienia pasowałaby do jakiejś amerykańskiej "story" o sukcesie.
Wszystko zaczęło się od Śpiącego Kupidyna, który, niestety, zaginął w czasoprzestrzeni. Zostały po nim słowa opowiadające o niezwykłej urodzie rzeźby, świetnie wpisującej się w klimat antycznych dzieł. A przecież we Florencji nie było zbyt wielu przykładów, na których młodzieniec mógł się wzorować. Ktoś dostrzegł potencjał i namówił go, by marmur "szybko się zestarzał", aż zostanie odebrany jako starożytny. Antyczna rzeźba mogła świetnie sprzedać się w Rzymie. I tam powędrowała, do kardynała Riario. Ten zapłacił suto 200 dukatów, z czego autorowi dostało się jedynie 30, resztę wziął "przedsiębiorczy" Baldassarre del Milanese - kupiec. O, ironio! Oszust Michał Anioł został oszukany przez pośrednika.
Pogłoski na temat kupidyna dotarły w końcu do kardynała i ten zażądał zwrotu zapłaconej sumy, jednak historia skręciła zupełnie w niespodziewanym kierunku. Riario będąc wytrawnym kolekcjonerem sztuki, nie mógł nie zauważyć, że kupidyna wykuły genialne ręce. Wysłał do Florencji Jacopo Galli'ego, przed którym twórca przyznał się do fałszerstwa. Galli przyjął przeprosiny i ... zaprosił rzeźbiarza do Rzymu.
I tak oto Michał Anioł dociera pierwszy raz do Wiecznego Miasta i dostaje zamówienie na antykizującą rzeźbę. Za temat obiera Bachusa - rzymski odpowiednik greckiego Dionizosa.
Artysta kojarzy mi się z mistrzem suspensu - Hitchcockiem. Zaczął brawurowo, z wielką odwagą i tak to już trwało przez całe jego życie. Nie spuszczał z tonu do końca swoich dni.
To było jego pierwsze poważne zamówienie, nie przestraszył się marmurowej bryły z Karrary (ukochanego kamienia artysty), nie zrobił gipsowego modelu, jak to czynili inni rzeźbiarze, by potem punt po punkcie odtwarzać kształt w twardszym tworzywie. W neoplatońskim duchu odkrywania idei w rzeczach, odłupywał zbędne kawałki marmuru, by postawić widza przed Bachusem.

Pięknie o wydobywaniu formy z marmuru napisał on sam, w Sonecie I:

Sam mistrz, a niema takiego pojęcia
Coby w marmuru łonie już nietkwiło;
Byle wiedziona dłoń myślącą siłą
Umiała głazom zadać trafne cięcia.
tłumaczenie: Lucjan Siemieński

Stoimy przed młodzieńcem, tak sobie myślę, że to rówieśnik artysty.

Trudno jednak podejrzewać Michała Anioła o zobrazowanie własnego doświadczenia. Wśród wielu opinii o nim, nie spotkamy tej, że był pijaczyną.
Czyli mamy do czynienia z doskonałym obserwatorem?
Ciało bóstwa jest już bardzo rozchwiane, nabrało charakterystycznej miękkości, rzec by można roztańczenia. Doskonale sprawdził się tu kontrapost, upowszechniony w następnej epoce, pomaga w lekkim osuwaniu się sylwetki.
Ale owa miękkość przywodzi nie tylko na myśl rozluźnione alkoholem ciało, jest tu coś z kobiety. Zastanawiające przeciwieństwa. W żeńskich postaciach Michała Anioła trudno doszukać się kobiecości, jego Sybille, Madonny (z niewielkimi wyjątkami) są umięśnione i potężne, niczym intensywnie trenujący kulturysta. A tutaj delikatne krągłości, brzuszek z lekka wypukły, zgrabne nogi.

Jeśli figura Bachusa nie przekonuje kogoś, że jest pijany, niech popatrzy na twarz, niech przyjrzy się rozchylonym ustom, z błąkającym się po nich uśmiechem, niech spróbuje zajrzeć w uciekające ku górze oczy.

Wino atrybutem bóstwa. A może Bachus atrybutem wina? Są tacy nierozłączni. To przenikanie się materii doskonale widać we włosach, w które wplecione są dające napój bogów winogrona.
Wychylenie sylwetki, lekkie skręcenie wokół osi zaprasza, by obejść rzeźbę dookoła. Tym bardziej, że zza jego nogi ktoś się złośliwie uśmiecha.

Mały satyr przysiadł na pniaku i podjada winogrona.



Z lewej ręki Bachusa zwisa skóra jakiegoś dzikiego kocura, prawdopodobnie tygrysa - ulubionego zwierzęcia bóstwa.

W sztuce greckiej tygrysy były w zaprzęgu Dionizosa.
Ta skóra zwisająca. Gdzieś ją widziałam. Aha! Podobny motyw, lecz tym razem zdartej ludzkiej skóry, namalował Michał Anioł wiele lat później, przy św. Bartłomieju w Kaplicy Sykstyńskiej.
https://upload.wikimedia.org/

Ominęłam czarę, zwaną często  (nie wiedzieć, dlaczego) kielichem.

To zagadka sama w sobie.
Istnieje rysunek Maartena van Heemskercka z XVI wieku, na którym widzimy Bachusa stojącego w ogrodzie Jacopo Galli'ego (nie zachowały się wyjaśnienia, dlaczego kardynał Riario nie zapłacił i nie wziął rzeźby do siebie).
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/1/19/Maarten_van_Heemskerck_011.jpg

Nie ma, no, nie ma czary.

Co się stało? Została odłamana i po latach doklejona? A może ktoś potem dorobił ją, by nadać rzeźbie etruskiego rysu?
http://www.etruschi.name/musei/foto/BUCCHERO_WARE_KANTHAROS_600BC_05a.jpg

To może być dość prawdopodobny motyw, gdyż rzeźba zostaje odkupiona przez Francesco I de' Medici, a Toskania o wiele chętniej przyznawała się i przyznaje do etruskich korzeni, niż do rzymskich. Delikatne fałszerstwo? Byłby to złośliwy uśmiech losu, gdyż do wyrzeźbienia Bachusa doszło poniekąd wynikiem fałszerstwa.
Cała misterna teoria legnie w gruzach, gdy zajrzymy do autobiografii mistrza podyktowanej uczniowi Ascanio Condivi. Opis dzieła wymienia czarę trzymaną w prawej ręcę w geście gotowości do picia.

Bachus jest jednym z niewielu dzieł Michała Anioła ze strefy profanum.  Rzadkość wielka, bo rzeźbiarz był bardzo religijny. A tu wydaje się, że artysta nie moralizuje, przedstawia postać, jaką jest. Dla wielu osób to radosna, albo co najmniej pogodna, figura. Lecz w owej dyktowanej autobiografii Michał Anioł opisuje nam "oczy złowrogie i lubieżne, typowe dla kogoś, kto pała nadmierną miłością do wina".


Pamiętajmy, że chodzi o nadużywanie. Jeden kieliszek jest wręcz wskazany dla zdrowia, smaku i .. przyjemności. Wznieśmy więc toast:  Alla Salute!

środa, 9 marca 2016

SPACEROWE OKRUCHY

Przy okazji wpisu o animuli wspomniałam, że gościliśmy J.
Gościna rozciągnęła się też na wypad do Sieny. Mieliśmy ambitny plan wspięcia się na Torre del Mangia, ale przecież to nie może być takie proste, że jeśli już się znalazło informacje w internecie, to one sprawdzą się w rzeczywistości. Chodzi, oczywiście, o godziny otwarcia.

Szkoda, pogoda była idealna na wspinaczkę, człowiek nie zaparzyłby się we własnym pocie, a i ciężkie ubrania nie byłyby potrzebne.
Siena to nie tylko wieża, więc każdy spacer po niej jest mile widziany, a i pocieszenie lodami zjadanymi 21 lutego działa idealnie.

Dobrze zapamiętać te chwile:












poniedziałek, 7 marca 2016

JUBILEUSZOWY WYJAZD

Pomilczałam sobie, bo ... poleciałam do Polski.
Okazja była jedyna i niepowtarzalna. Mój kochany Tata skończył 80 lat. Wraz z siostrą przygotowałyśmy imprezę niespodziankę dla dostojnego Jubilata. Zaprosiłyśmy jego kuzynostwo i znajomych. Zamierzenie udało nam się w 100 procentach, poczynając od wspaniałych gości, a kończąc na posiłku, nie wspominając o totalnym zaskoczeniu naszego Rodzica.
Było uroczyście, smacznie, wesoło, wspominkowo.
Kawałeczek z tego dnia chciałam tutaj Wam pokazać.
Kilka dni siedziałam i skanowałam zdjęcia. Przygotowałam z nich prezentację, która wzbudziła wiele radości, niczym wehikuł czasu przeniosła nas w dobre, radosne lata młodości Taty. Zwariowałam na punkcie tych fotografii, w głowie kotłują się pomysły na nowy projekt. Są niezwykle inspirujące, chyba sami przyznacie?




Gdybym miała dziękować za wszystko, czym zostałam obdarowana przez Tatę, musiałabym zapisać wiele, wiele stron.
Napiszę więc to, co wspomniałam na przyjęciu. W dzieciństwie słyszałam, że jeśli Tata miałby się rozwodzić, to zabrałby trzy rzeczy z domu: żonę i dwie córki.
Tatku - DZIĘKUJĘ!