LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

2012-03-25

Filiżanka pomidorowej na wiosenne niepokoje i skołatane remontem nerwy


Przedwiośnie to nie jest żadna pora roku! To taki wstrętny czas, kiedy wszystkim się wydaje, że jest fajnie, dopóki chmury nie przesłonią słońca, a wiatr nie próbuje urwać nam głów.  Oszukany przez rachityczne promienie  Kot  wybiega na balkon, by po chwili grzać się u moich stóp; okno na oścież otwarte trzeba zamknąć czym prędzej, bo lodowate podmuchy wiatru wdzierają się do środka...
By zapobiec potwornej chandrze i widokowi żałosnej szarości za oknem (nikt mnie nie namówi na poszukiwanie pierwszych śladów wiosny w przyrodzie!), kupiłam na balkon dwie duże tuje - bo  są zielone i przetrzymają mrozy oraz dużo ziół w doniczkach -  by zieleniły się na kuchennym parapecie i odwracały uwagę od przeciągającego się remontu. 
Ugotowałam też ekspresową pomidorową z pomidorów pelati. Z ryżem, bo makaronu nadal unikam. Tajemnicą pozostanie, dlaczego taka zupa lepiej smakuje wyjadana i popijana z dużej filiżanki niż z miseczki albo talerza...

Składniki:
  • 2 puszki pomidorów pelati
  • kilka suszonych pomidorów marynowanych w  oliwie
  • 1 cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • kilka gałązek tymianku
  • świeże liście laurowe
  • sól morska, świeżo zmielony pieprz
  • 2 łyżki oleju
  • bulion warzywny
  • śmietana
Zaczynam od nastawienia wody na ryż i pokrojenia cebuli oraz czosnku. Pokrojoną cebulę z czosnkiem smażę do zeszklenia na niewielkim ogniu, ostrożnie, by niczego nie przypalić. Dorzucam pokrojone pomidory z puszki oraz drobno pokrojone pomidory suszone, odsączone z oliwy, przyprawy, dolewam  w razie konieczności trochę wody i  duszę pomidorową pulpę przez kilka - kilkanaście minut, następnie usuwam przyprawy i całość miksuję na aksamitny krem. Dopiero teraz dolewam tyle bulionu albo wrzątku, by uzyskać pożądaną gęstość oraz intensywność smaku. Doprawiam zupę solą i pieprzem, ewentualnie odrobiną cukru lub śmietany - smak będzie delikatniejszy. Podaję zupę z osobno ugotowanym ryżem (pełnoziarnistym, jeśli ktoś musi się umartwiać) albo z makaronem. Do filiżanki można dodać łyżeczkę śmietany. Mniam! Przedwiośnie niech sobie trwa za oknem. Pozdrawiam wszystkim miłośników lepszej pogody. Tych,  którzy uważają, że  wiosna już przyszła - pozdrawiam ze szczerym zdumieniem, ale równie serdecznie!

2012-03-11

Jesiotr "pierwszej świeżości" z sosem chrzanowym. Na sałacie. W towarzystwie Bułhakowa, rzecz jasna!


Bo świeżość bywa tylko jedna, jak pouczał Woland bufetowego z Varietes w Mistrzu i Małgorzacie. Ktoś pamięta? No właśnie - ryba może być świeża albo nieświeża - i tyle. Mnie udało się kupić ostatnio piękny filet ze  świeżego dorsza i dzięki temu przypomniałam sobie, że dorsz to smaczna ryba! (Przepis niebawem). Kupiłam też wędzonego jesiotra, który smakował doskonale na sałacie widocznej na zdjęciach. 

Ale po kolei: zachęcona przez kilka osób, wybrałam się do nowo otwartej restauracji Top Fish Bistro&Market na Nowym Świecie w Warszawie i  powiem tylko tyle: miasto bardzo takiej rybnej restauracji potrzebowało! Dotychczas ryby można było w stolicy bezpiecznie zamawiać głównie w piątki, a owoce morza w czwartki, po środowej dostawie. W inne dni wolałam nie ryzykować. Robił to za to mój kolega z pracy, z uporem  młodego człowieka, który ma kulinarne złudzenia i niewielkie wymagania. To co dostawał w restauracjach - pominę milczeniem... Właściwie nie ma o czym pisać. 

Z  "kuchni" restauracyjnej, czyli od Kucharza wiem z kolei, że  ryby w restauracjach się wyrzuca, bo klienci ich nie zamawiają, wybierając bezpiecznego kurczaka. Ale to już, mam nadzieję, przeszłość, bo przynajmniej w Top Fish można zjeść kilka pysznych zup rybnych i kilka ładnie podanych dań głównych. Ja próbowałam łososia w delikatnym sosie z ryżem curry, ale klienci zajadają się pierogami syberyjskimi, małżami, burgerami rybnymi, próbują szyjek rakowych w koperkowym sosie i innych przekąsek. Ponadto - robią zakupy w części sklepowej przy wejściu, gdzie  można kupić ostrygi, ryby świeże, wędzone (sielawy, jesiotry, pstrągi i węgorze), marynowane, w galarecie... Pycha! Bałagan panuje głównie przy ladzie chłodniczej i nie da się uniknąć zapachu ryb wędzonych, ale wnętrze jest schludne, choć barowe. Polecam!

Kupiłam sobie na wynos kawałek wędzonego jesiotra, nie mogąc się oprzeć wspomnieniom z lektury;  przypomniała mi się  jedna z ostatnich scen  powieści Bułhakowa,  w której  to Archibald Archibaldowicz, kierownik restauracji dla pisarzy, wyniósł pod pachą z płonącego domu Gribojedowa   jedynie dwa ogromne, wędzone jesiotry zawinięte w papier. Już od pierwszej lektury "Mistrza i Małgorzaty" chciałam takiego jesiotra spróbować! Pyszna to ryba, zapewniam Was,  i rozumiem Archibalda Archibaldwicza...

Kupiłam więc jesiotra i przygotowałam z niego prostą i nadzwyczajnie  pyszną sałatę. Oto przepis:

Sałata z jesiotrem pierwszej świeżości

Składniki:
  • kawałek wędzonego jesiotra ok. 200 g (może być oczywiście inna pyszna wędzona ryba, na przykład pstrąg)
  • mieszanka sałat
  • pomidorki koktajlowe
  • 1-2 łyżki kaparów (bardzo podkręcają smak!)
  • 1/2 cebuli czerwonej pokrojonej w piórka
  • sos chrzanowo-jogurtowy (chrzan + gęsty jogurt)
  • gruba sól i świeżo zmielony pieprz
Na półmisku układam porcję sałaty i połówki pomidorków koktajlowych, na sałacie kładę jesiotra pokrojonego w plastry i polewam sosem chrzanowym, posypuję sałatę wiórkami cebuli, którą starłam na mandolinie,  i kaparami, doprawiam pieprzem i ewentualnie grubą solą. Sałata doskonała! Może w wersji domowej nie wygląda zbyt atrakcyjnie, ale to takie danie przygotowane mimochodem. Dla gości  się postaram ;)