Mimo awarii komputera i utraty zdjęć oraz wielu ważnych dokumentów (te mam nadzieję odzyskać), chciałabym życzyć moim czytelnikom NAJLEPSZYCH ŚWIĄT i pożegnać się z Wami przepisem na terrinę francuską, którą lubię od czasu do czasu przygotować na Wielkanoc. Przepis czekał na publikację i teraz go przedstawię. Jest to dość łatwa do przygotowania potrawa, która jednak potrzebuje doby odpoczynku, by dojrzeć i uwolnić wszystkie smaki. Taki klops, tyle że bez dodatku bułki. Najbardziej kłopotliwe wydaje się rozciąganie nożem i układanie w formie cieniutkich plasterków boczku ;) Ja używam gotowego, cienko krojonego boczku zapakowanego próżniowo.
Nie odpowiada mi w tym przepisie zbyt duża ilość alkoholu i zbyt mała soli, więc doprawiam po swojemu. Dobrze jest łyżkę doprawionej terriny usmażyć na patelni i spróbować, czy nam smakuje...
Terrine de campagne:
- 450 g mielonej wieprzowiny
- 350 g mielonej wołowiny
- 200 g mielonej słoniny
- 125 ml koniaku lub brandy (ja daję mniej, a w ogóle uważam, że równie dobrze się tu sprawdzi dżin albo jakiś owocowy destylat)
- 2 duże ząbki czosnku drobno posiekane
- pęczek posiekanej natki pietruszki
- 1 łyżka soli - według mnie potrzeba więcej
- 3/4 łyżeczki suszonego tymianku
- 1 duża szczypta mielonego ziela angielskiego
- 10 - 15 cienkich plastrów wędzonego boczku bez skóry (2 opakowania)
- 55 g wyłuskanych i grubo posiekanych orzechów pistacjowych
- 1 pierś z kurczaka pokrojona w paski
- świeżo zmielony pieprz
Do miski włożyć mięsa i słoninę oraz wątróbkę, czosnek, natkę, sól, tymianek, pieprz i ziele angielskie. Wszystko zalać koniakiem i dobrze wymieszać. Przykryć i odstawić do lodówki na 8- 12 godz.
Piekarnik rozgrzać do 160 stopni C. Formę do terrin albo dużą keksówkę, wyłożoną folią aluminiową, wysmarować masłem i wyłożyć dno i boki plasterkami boczku - bardzo cienko pokrojonymi i rozciągniętymi za pomocą odwrotnej strony noża.
Do masy mięsnej dodać orzechy i ponownie wymieszać. 1/2 masy wyłożyć do wyłożonej boczkiem formy, na wierzchu ułożyć paski piersi kurczaka i przykryć pozostałą masą mięsną. Wszystko docisnąć dłonią i przykryć wierzch wystającymi z brzegów paskami boczku. Jeśli się to nie uda, można po prostu na wierzchu położyć pozostałe plasterki boczku. Przykryć formę pokrywką lub kawałkiem folii aluminiowej. Teraz należy umieścić formę z terriną w drugiej - większej - i wstawić je do piekarnika, a potem wlać do większej formy gorącą wodę - tak, aby sięgała do połowy wysokości formy. Piec w kąpieli wodnej przez 1 1/2 godziny. Pod koniec pieczenia można zdjąć formę, by plasterki boczku nieco się przyrumieniły.
Wyjąć formę z piekarnika, odstawić na 5 minut, następnie wylać nadmiar sosu, całkowicie wystudzić. Dobrze jest obciążyć terrinę czymś ciężkim (drugą metalową foremką, w której można umieścić puszki albo... hantle). Obciążoną terrinę wstawić do lodówki na co najmniej 24 godziny, żeby stężała i nabrała pełni smaku. Terrina pięknie się prezentuje na świątecznym stole i pysznie smakuje z bagietką i czerwonym winem. Zawsze staram się podać na stół jakieś potrawy w całości - bo terriny, galantyny i pasztety oraz mazurki czy baby lepiej wyglądają podane w całości, a stół nabiera prawdziwie wielkanocnego charakteru.
Pozdrawiam Was serdecznie i świątecznie! Wracam za jakiś czas, kiedy tylko odzyskam komputer :)