Zastanawiałam się jaki balsam wziąć na podróż w słoneczne południe Europy. Wybór padł na balsam od Kamill. Co zaważyło? Zgrabne, poręczne i niewiele ważące opakowanie - a jak wiecie w walizce każdy centymetr i każdy kg jest na wagę złota, szczególnie jak się ma notoryczne problemy z pakowaniem... I nie będę ukrywać stosowałam wcześniej krem do rąk tej firmy i byłam zadowolona. Jakie są moje wrażenia po powrocie?
Od producenta: Zapewnia intensywne nawilżanie normalnej i suchej skóry.
Skladniki: Wysokowartościowa formuła pielęgnacyjna z witaminą E chroni skórę przed wysuszaniem. Ekstrakt z rumianku i bisabololu uspokaja i pielęgnuje skórę w naturalny sposób. Nie zawiera barwników, posiada pH neutralne. Tolerancja przez skórę potwierdzona dermatologicznie.
Pojemność: 250ml
Cena: 12 zł
MOJA OCENA
Opakowanie: bardzo zgrabne i poręczne. Wygląd opakowania bardzo charakterystyczny dla tej firmy, więc łatwo je znaleźć na półce.
Zapach: delikatny, świeży, rumiankowy.
Konsystencja: zwykłego balsamu, nawet nie tak gęsty.
Rozprowadzanie: konsystencja jest trochę myląca, bo wydaje się być nie za gęsta, a raczej płynna. Mimo to trzeba trochę poświęcić czasu aby go dokładnie rozsmarować.
Wydajność: porównywalna z innymi o tej samej pojemności.
Rozprowadzanie: konsystencja jest trochę myląca, bo wydaje się być nie za gęsta, a raczej płynna. Mimo to trzeba trochę poświęcić czasu aby go dokładnie rozsmarować.
Wydajność: porównywalna z innymi o tej samej pojemności.
Działanie: rzeczywiście bardzo dobrze nawilża. Stosowałam go po kąpielach słonecznych i skóra nie była przesuszona.