Chociaż może i więcej w tym Chaplina i Bustera Keatona?
Tak czy siak słodycz ;)
a na końcu epicki tort urodzinowy :)
W kuchni i w sypialni. Wszędzie wiosna ;)
piątek, 23 marca 2012
niedziela, 18 marca 2012
Biżuteria z Wiolety
Wiadomo - diament najlepszym przyjacielem kobiety jest. Może i Violetta ulubioną wokalistką kobiety była - ale łączyć to w promocji 2 w 1? Doszło już do tego, że mamy diamenty z Villas. Nie że z Las Villas, tylko z Violetty, takie mengele biżu, tylko nowocześniejsze.
Widać i rynek jubilerski jest otwarty na trawestację historii:
A relikwii się czepiają. Te wszystkie sczerniałe paluszki, całe w złocie, mają więcej uroku niż robienie chemicznej syntezy z kłaków wokalistek.
A skoro o biżuterii mowa. Trochę klasycznych wariacji na temat części ciała w jubilerstwie:
Od góry poczynając:
1.Goldfinger na nadgarstek Bruno Martinazziego, 1969
2.Brocha Ruby Lips Dalego, 1970
3.wisirek z cycem Cesara, 1967 (produkowany następnie masowo w wersji złotej z diamentowym sutkiem, hm)
4.złoty naszyjnik z odciskiem ust artysty, Claude Lalanne, 1972
i 5.pornograficzna wisienka na torcie: naszyjnik Adam i Eva, Hiquily, 1990
Nie ma to jak powiesić sobie oczy na uszach, mieć rękę na palcu, a na piersiach cały swój stosunek do biżuterii jako takiej :) Ale to i tak lepsze niż zamieniona w kryptonit Violetta, które się teraz pewnie w krypcie przewraca.
A skoro już w temacie jesteśmy, nie mogę się oprzeć wrzuceniu tu mojej ulubionej Delfiny Delettrez:

Iść w tym na ślub córki cioci z Zabrza - bezcenne ;)
piątek, 16 marca 2012
Radość kradzieży. Złodziejskie piosenki
...przeszłość się ścina w tętnic głębinach
zmrożona rzeką złodziejskiej krwi... ;)
środa, 14 marca 2012
Kwestia mózgu czyli najważniejszy organ w natarciu
Dla mózgu zmęczonego - obrazki.
Dla mózgu ambitnego - pogadanka.
Dla mózgu jeszcze ambitniejszego: ciekawy artykulo po angielskiemu (o mózgu rzecz jasna)
http://www.wired.com/medtech/health/magazine/17-04/ff_brainatlas?currentPage=all
oraz jeszcze jeden:
http://www.howlifeworks.com/Article.aspx?Cat_URL=health_beauty&AG_URL=brain_training&AG_ID=291&cid=7191bo&aid=1049985
oraz
A ponieważ już się spociliśmy z wysiłku,
to jeszcze takie różne ceramiczne mózgopierdy na rozluźnienie.
Bez kawy nie ma zabawy. Tylko śmierć...

Cóż, jak to mawiał Woody Allen:
"Mózg to mój drugi ulubiony organ"
Dla braku mózgu - inspiracje, jak stworzyć impresję jego posiadania (napiszę więc inaczej: nie masz mózgu, kup se czapke! - wersja letnia i zimowa)
Dla mózgu ambitnego - pogadanka.
Na początku zabawna anegdota o tym jak autor Jonah Lehrer zdecydował się napisać książkę po wizycie w markecie, kiedy nie był w stanie dokonać wyboru płatków Chirios ;)
Poza tym: jak zachowuje się mózg, gdy płacimy gotówką a jak, gdy kartą; o tym, że zbyt duży wybór produktów koniec końców obniża konsumpcję, ponieważ przeciąża procesy poznawczo-wybiórcze; o tym, jak racjonalnie uciec przed pożarem (co jest bardzo trudne, ponieważ emocjonalna strona mózgu ma tylko jeden komunikat: RUN!); o tym, że gdy zawodzi racjonalna strona mózgu (za duże przeciążenie informacjami) - można śmiało odwołać się do emocjonalnej, która przelicza dostępne dane na pozytywne emocje, mogące wskazać drogę wyboru
O tym, dlaczego w eksperymencie obciążającym pamięć jedna grupa studentów wybiera następnie na lunch czekoladowe ciastka, a druga sałatkę.
Streszczam trochę chaotycznie, pogadanka trwa jakąś godzinę, ale warto.
A odwołując się do emocjonalno-estetycznej strony mózgu: taki przystojny, młody naukowiec ;)
Dla mózgu jeszcze ambitniejszego: ciekawy artykulo po angielskiemu (o mózgu rzecz jasna)
http://www.wired.com/medtech/health/magazine/17-04/ff_brainatlas?currentPage=all
oraz jeszcze jeden:
oraz
training program w celu brain improvement.
Wygląda obiecująco, można nawet zaznaczyć które sekcje chce się ulepszyć (najważniejsza to rzecz jasna - jak dojść, gdzie znowu położyłem klucze ;), ale jest też coś na dodawanie w pamięci, naukę nowych słówek czy dobór argumentów)
A ponieważ już się spociliśmy z wysiłku,
to jeszcze takie różne ceramiczne mózgopierdy na rozluźnienie.
Bez kawy nie ma zabawy. Tylko śmierć...

Cóż, jak to mawiał Woody Allen:
"Mózg to mój drugi ulubiony organ"
Etykiety:
części ciała,
mózg,
reklamy
niedziela, 11 marca 2012
Kosmiczny look, spacecraft domowej roboty i przeterminowanie w skali makro
Po śniegu ani śladu, za to tryliarda psich kup sól nie rozpuściła i pysznią się teraz na zgniło-sinych trawnikach, polewane dżdżystą mżawką, co nieodmiennie prowadzi natłok mych myśli (zjawisko coraz rzadsze zresztą) ku perspektywie bardziej globalnej.
Mogę to oglądać NA OKRĄGŁO.
A tu - co można w temacie kosmologii zrobić z tatą ;)
Homemade Spacecraft from Luke Geissbuhler on Vimeo.
Earth 'will expire by 2050'
http://www.guardian.co.uk/uk/2002/jul/07/research.waste
Mogę to oglądać NA OKRĄGŁO.
Zobaczyć zorzę - cenne; zobaczyć zorzę z góry, jako i burzowe wyładowania, cienką błonkę stratosfery, zwichrowne fronty atmosferyczne - bezcenne.
Szkoda, że nie dożyję czasów, kiedy dostępne będą wejściówki na kosmodrom widokowy. Albo raczej - ucieczkowy ;(
Nigdy nie wybaczę Holywoodowi, że te wszystkie kosmiczne napierdalanki w filmach nie odbywają się w zupełnej ciszy, tak jak powinno być, tylko okraszone są kiczowatymi świstami silników, laserów i bajerów.
A tu - co można w temacie kosmologii zrobić z tatą ;)
Homemade Spacecraft from Luke Geissbuhler on Vimeo.
A poniżej smutny artykuł o tym, co nas czeka, co już właściwie trwa. Na szczęście po angielsku, więc może uda nam się nie zrozumieć i się nie przejmować, ergo: kontynuować co tam mamy na warsztacie z zacną myślą "jakośtobędzie".
Earth 'will expire by 2050'
http://www.guardian.co.uk/uk/2002/jul/07/research.waste
sobota, 10 marca 2012
Rocznica katastrofy w Japonii
Rocznica katastrofy na dalekim wschodzie - miesiąc przed rocznicą katastrofy na trochę bliższym wszchodzie, nie ma zmiłuj.
Nie ma to jak w kolejną rocznicę pierdzielnąć sobie taki podgrzewany kotlet na naszej ojczystej ziemii, najlepiej na wybrzeżu. Niechaj złoża węglowe i łupkowe śpią spokojnie mając czarne sny - nasze takowe nie będą albowiem jako młodzież europejska i nowoczesna wierzymy w nowe technologie.
Protesty przeciwko elektrowni poprzez zgromadzenie a następnie ekspozycję trzech nagich piersi przez co ładniejsze aktywistki zdają mi się nieco kuriozalne, jako że od przybytku - jak wiadomo - głowa nie boli (chociaż po katastrofie nuklearnej już podobno tak)
piątek, 9 marca 2012
Dzień Kobiet w męskim świecie
W zacnym celu celebracji naszego święta z wczoraj. Bardzo malowniczy klip transgenderowy :)
Robbie Williams - She's Madonna
A tu, dla równowagi, coś bardziej klasycznego - Etta James It's a Man's Man's World:
Robbie Williams - She's Madonna
A tu, dla równowagi, coś bardziej klasycznego - Etta James It's a Man's Man's World:
czwartek, 8 marca 2012
Zagubiona tożsamość. Mężczyzni na Dzień Kobiet
Dzisiaj, po tradycyjnej porcji porannych smsów, mam zamiar w pokrętny sposób poznęcać się na Dniem Kobiet. Może nawet i jutro.
(okolicznościowy plakat Stefana Lechwara)
Piwny toast czyli tribjut to niezapomniana Demi Moore
oraz ku uciesze puszczających oczko: faceci w rajtuzach
(peruwiańskiego fotografa mniejszości Bella Soto)
I jako wisienka na torcie moja ulubiona, choć niestety zakazana, reklama Ikei pt. 'Za dużo gratów' ;)

Piwny toast czyli tribjut to niezapomniana Demi Moore
oraz ku uciesze puszczających oczko: faceci w rajtuzach
(peruwiańskiego fotografa mniejszości Bella Soto)
I jako wisienka na torcie moja ulubiona, choć niestety zakazana, reklama Ikei pt. 'Za dużo gratów' ;)
Etykiety:
dzień kobiet,
męska klęska,
reklamy,
święta
sobota, 3 marca 2012
Oskarowy hitokit
I to by było na tyle w kwestii tegorocznych oskarów.
Etykiety:
celebryci,
filmy,
rozdanie Oscarów
piątek, 2 marca 2012
Papierosowy duet
Chłopak z gitarą byłby dla mnie parą...
A co dopiero chłopak z papierosem ;)
Lubię tę piosenkę wprost proporcjonalnie do tego jak nie lubię objawów zciotczenia, które się przy niej pojawiają - zamiast docenić wartości artystyczne zastanawiam się czy po obsuszeniu utopiona w klipie gitara będzie jeszcze zdatna do użytku.
Bezgotówkoweo oszczędne życie odciska straszne piętno na moim poczuciu zdrowego rozsądku.
- Kiedyś byłaś materiałem na kochankę - poinformował mnie niedawno R. - A teraz to co najwyżej na żonę.
Życie, eh.
Subskrybuj:
Posty (Atom)