Pokazywanie postów oznaczonych etykietą oczy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą oczy. Pokaż wszystkie posty

sobota, 11 października 2014

Horror okulistyczny czyli co gały widziały, zanim się zbadały

Mijają już dwa lata od czasu, gdy byłam u okulisty po skierowanie. I rok, odkąd byłam na zaordynowanych mi badaniach. Najwyższa pora wybrać się po diagnozę. Dziękuję ci NFZ-ecie kochany, że nie pozwalasz mi na jakieś histerie, hipochondrie. Dwa lata ciągną się jak guma z majtek, cnota cierpliwości umacnia się. Oczy były tam gdzie są.















Badania okulistyczne były straszne. Prawdziwy horror. 
Powiem wam jak było.
Ale najpierw, żebyście wczuli się w temat, reklamówka tak cudowna, że gałki lizać.


Najpierw okulistka kazała mi wsadzić głowę do pudła z białym ekranem w środku (dla wtajemniczonych: perymetr, w branży zaś znane jako matrix, od nazwy urządzenia). I na tym ekranie, w różnych miejscach, pojawiały się kropki, a ja miałam na nie patrzeć. Nie wydaje się to straszne, chyba, że się ma okulary w fikuśnie grubych oprawkach. Połowy kropek natenczas za tymi oprawkami nie widać, więc człowiek zaczyna kręcić głową.
- Proszę nie ruszać głową! – krzyczy okulistka.
Ale tak bez ruchu to się człowiekowi zaczyna jednak nudzić i trochę przysypia z głową w tym pudle.
- Proszę patrzeć na kropki! – drze się okulistka.
- Proszę na mnie nie krzyczeć –  mówię, bo mnie te wrzaski obudziły.
- Proszę patrzeć na kropki! – drze się okulistka.
- Proszę na mnie nie krzyczeć!  Nie mogę patrzeć na kropki w takich stresujących warunkach! – drę się ja.
Wtedy do gabinetu wchodzi rzeczona okulistka. Okazało się bowiem, że  polecenia wydawało mi samo, zautomatyzowane pudło z kropkami. Okulistka mnie zostawiła z tą głową w tym automatycznym pudle i wyskoczyła na plotki do recepcji czy tam gdzieś. Ale następnie okulistka zajrzała do gabinetu w celu sprawdzenia, co to za wrzaski. A to ja dyskutowałam z pudłem. W matrixie ;)

No ale jak się idzie na badania z samego RANA, przed pracą, przed śniadaniem, przed kawą, w fazie nie do końca zakończonej fazy Rem, ciągnąc za sobą wystające ze spodni pasiaste porcięta pidżamowe, to nie można liczyć, że ogarniemy różnicę.


















Potem technik okulistyczny usadził mnie na fotelu i do ręki wziął przyrząd, wyglądający, toczka w toczkę, jak wiertło do borowania zębisk – z tą różnicą, że to nie-wiertło było zakończone kulką (dla wtajemniczonych: pachymetr, który okazuje się nie być jednak synonimem termometru ;). Badanie polega na wrażeniu mi tegoż przyrządu do oka, w celu zmierzenia grubości rogówki. Takie szybkie dotykowe bim-bom. Bim w jedną gałkę, bom w drugą. I to straszne pytanie pojawiające się w trakcie: czy moja rogówka jest gruba? I czy to źle czy może właśnie dobrze? No i okazuje się, że lepiej jak jest gruba, ta rogówka, w przeciwieństwie do reszty ciała.

Próbując instynktownie uniknąć kontaktu z kulkowym okowietłem, które trzymał nade mną technik, wciskałam głowę tak mocno w oparcie fotela, na którym siedziałam, że przysięgam, że od tego czasu mam jakby bardziej płaską głowę. Po bim w prawym oku przyszło mi do głowy, że to kulkowe okowiertło tak sobie leżało na tej podstawce.... sama widziałam jak poprzednia osoba też z jego powodu zmiażdżyła sobie czaszkę o oparcie fotela, a nikt go jakby nie zdezynfekował.
- Dlaczego pan nie zdezynfekował tego kulkowierła? – pytam. – Przecież widziałam! Leżało, jak leżało, a potem mi go pan wraził do oka bez dezynfekcji!
Technik patrzy na mnie bez zrozumienia kompletnie. A przecież w powietrzu latają jakieś kurze, jakieś martwe naskórki, jakieś zalążki rzeżączki i opryszczki i nie jest powiedziane, że sobie to wszystko nie przycupnęło przed badaniem na moim pachymetrze, aaa.
Widać, że z samego rana technik nie ma ochoty na awantury.
- Prosz – mówi technik i czymś tam polewa wiertło kulkowe i przeciera. Mam tylko nadzieję, że nie spirytusem salicylowym. Mam nadzieję, że to jakieś krople z pseudoefedryną, które dadzą mi kopa na cały dzień ;)

No ale zło się już stało. Lewe oko uratowane, ale prawe to mam wrażenie, że mi już nie działa, już mi się prawdopodobnie jakaś franca w nim rozwija. O mujeju, panika. Słyszałam, że ludzie sobie do oka mogą przenieść na rękach france przeróżne: np opryszczkę - wystarczy, że dotkną najpierw zainfekowanych ust (opryszczki wersja I) albo podrapią się wcześniej po wszędobylskich jajach (opryszczki wersja II). Co z tego, że ja zachowuję się sterylnie i dbam o oczy, i w nich nie gmeram, skoro przede mną na fotelu mógł siedzieć jakiś bakteriologicznie podejrzany jajogrzebacz i jego franca przeniesie się teraz na mnie na kulkowietrle? Fuj.





















Potem mi jeszcze wsadzili brodę na podstawkę i przysunęli do czarnego pudła z czarnym ekranem i błyskali po oczach czerwonymi laserami (dla wtajemniczonych: badanie HRT i GDx). Ale tu nie ma nic ciekawego do opowiadania. Uspokoiłam się natomiast trochę, stwierdziwszy, że taki laser to mi na pewno uwędzi i zwęgli te straszne fujofuje, które zapewne już rozpakowywały plecaczki i budowały pierwsze szałasy w celu kolonizacji mojej dziewiczej, gałkowej planety.

Ogólnie jest jak w tym dowcipie o Czerwonym Kapturku, który idzie sobie spokojnie przez las, aż go nagabuje wilk. Wilczysko grozi, że podotyka Kapturka tam, gdzie go jeszcze nikt nie dotykał. A Kapturek na to prycha:
- To chyba w koszyk!
Jeśli o mnie chodzi to proszę bardzo, wszędzie, nawet w koszyk , tylko nie w gałkę! Fuj.

fot. Marc Quinn, IRIS 


Kiedyś, gdy nosiłam szkła kontaktowe, sama strasznie molestowałam swoje gałki. Każdy nosiciel szkieł kontaktowych to zna: przychodzi taka impreza po której próbuje sobie nosiciel zdjąć już raz zdjęte szkła kontaktowe. Maca, szczypie, drapie gały, a szkieł jak nie było, tak nie było, bo były gdzie indziej: w pojemniczku, na podłodze, na chłopaku, co odszedł w siną dal... zależy od imprezy, nieprawdaż ;).
Nevermore, amigos. Never more.
Jestem od tego czasu nosicielem stricte okularowym. I mam dowody na intelektualną wyższość okularników ;) [klik]
Nie jestem natomiast nosicielem ani  katarakty, ani zaćmy, ani jaskry ani opryszczki. Uf.
No ale wiecie: idźcie i też się przebadajcie. Najlepiej po południu ;)

Ten post jest sponsorowany przez Światowy Dzień Wzroku (World Sight Day), który wypada 11 października, jak donoszą jedne źródła, albo w każdy drugi czwartek października, jak donoszą inne. W taki dzień warto się zastanowić nad chorobami wzroku, których medycyna jeszcze NIE UMIE leczyć, jedynie spowalniać. Jedną z nich jest jaskra.
Piszę o tym, żeby było jakoś mądrzej, żeby tak jakoś bardziej lajfstajlowo wypaść, a nie tylko jak niemota kropkowa i bakteriologiczna panikara ;)

 Otóż jaskra to podstępna sucz jest. Zaczyna się niewinnie, np jaskrę miał jeden z waszych antenatów. A potem to idzie tak: bóle głowy, nadciśnienie albo niedociśnienie, zimne stopy lub ręce, krótkowzroczność, stres. Albo może jeszcze stosujecie środki antykoncepcyjne (nie, tego nikt wam nie powie oficjalnie, ale to jeden z czynników podnoszących ryzyko). Albo braliście (leczniczo) sterydy. Albo palicie papierosy. Albo macie cukrzycę. Albo mieliście jakiś uraz oka. Albo skończyliście tzw czydziestkę. Albo po prostu macie pecha i podstępna sucz was dopada tak czy siak, bez tych wszystkich objawów, choć wystarczą trzy z nich. Dlatego warto się zapisać na badania. Z naszym ukochanym NFZ-tem to i tak pewnie będzie się ciągnąć jak guma od majtek.
Dla tych którzy już załzawili się ze strachu daję linka do instytutjaskry.pl

A teraz piękne zdjęcia autorstwa Suren Manvelyan (extreme close-ups of human eyes) 
A tu link do intrygujących oczu zwierzęcych tej samej autorki [klik]















Nie mogłam się zdecydować jakie kolory wam tu wybrać, w końcu padło na niebieski, zielony i brązowy... tak jakby ;)
 
Ciekawostka okulistyczna: jak donosi Wikipedia pole widzenia u człowieka wynosi 180° lub 240° . No i otóż widziałam to na własne oczy: 240° albo i więcej miały kobiety na tej imprezie [klik].
A u takiego konia (co mię zawsze interesowało w dzieciństwie, po co mu te klapki na oczy) wynosi 360°−3° (te 3° to ślepy obszar za głową). Natomiast kaczka i królik dysponują rozpiętością widzenia aż 360°, co mi się wydaje dziwne, bo chyba też mają tył głowy, hm.

No to teraz mogę już spokojnie wziąć udział w konkursie na Miss Lovely Eyes Contest (Florida, 1930's)

niedziela, 6 stycznia 2013

Irydologia czyli co wypatrzymy w oku Saurona (lub własnym)

Irydologia to jak wiadomo diagnozowanie z tęczówki (u osób homoseksualnych można diagnozować już z tęczy ;). Nie to, że mam coś przeciwko owej  irydologii, ale że jak są pod oczami worki, to wiadomo, że nie ma w nich prezentów a jak oczy są żółte to raczej można się domyślać, że nie chodzi o białaczkę.
Zdrowy rozsądek to się nazywa. No ale nie zaszkodzi przejrzeć, co tam jeszcze diagnozują. Prosz

Ciemna skóra wokół nich może świadczyć o tendencji do procesów zapalnych w układzie trawiennym. Worki pod oczami mogą być symptomem kłopotów w nerkami i infekcjami dróg rodnych, a przebarwienia nad górną powieką sugerują najczęściej kamicę żółciową.
Jeśli powieki są obrzęknięte, może to świadczyć o reakcji alergicznej. Inną przyczyną może być nadczynność lub niedoczynność tarczycy i niewydolność nerek. W przypadku opuchlizny widocznej tylko na górnej powiece, oznacza to, że cierpimy na schorzenia woreczka żółciowego. W przypadku takich dolegliwości konieczne jest wykonanie analizy moczu i badań morfologicznych, by stwierdzić dokładną przyczynę obrzęku.
Jeżeli na powiekach dostrzeżemy żółte cętki lub białe grudki, powinniśmy zbadać swój poziom cholesterolu, gdyż tego typ zmiany świadczą o tym, że jest stanowczo za wysoki. Chorzy wówczas muszą przyjmować leki obniżające jego poziom oraz zrezygnować z jedzenia tłuszczów zwierzęcych. 
Jakiekolwiek przesunięcia bądź zmiana kształtu źrenic mogą świadczyć o zaburzeniach funkcjonowania podstawowych układów i narządów wewnętrznych. Małe źrenice najczęściej świadczą o skłonnościach  do chorób żołądka a zbyt duże sygnalizują bezsenność i nerwicę. Jeżeli źrenice są owalne i wydają się być zniekształcone, może to sugerować o problemach z ukrwieniem mózgu.
Zdrowe białko oka zawsze odznacza się czystą bielą. Jeżeli odcień jest niebieskawy lub sinawy, świadczy to o diecie zbyt ubogiej w wapno, co może być bezpośrednią przyczyną próchnicy zębów oraz osteoporozy. Z kolei żółte plamki na powierzchni twardówki mogą świadczyć o zbyt wysokim poziomie cholesterolu. W przypadku, gdy białko oka jest mocno zażółcone możemy podejrzewać występowanie żółtaczki. 
Oznaką choroby reumatycznej lub artretyzmu (zapalenia stawów) mogą być większe plamki w kolorze krwi na białym tle. Popękane naczynka oznaczają zbyt wysokie ciśnienie krwi. Brak witamin sygnalizują zaczerwienione białka, a zamglone oczy są oznaką słabej odporności.
Ja tam zawsze myślałam, że zamglone oczy są symbolem namiętności, hm. A z  seriali kryminalnych wiem, że wybroczyny w oku to skutek uduszenia - nie trzeba nawet ściągać golfa, żeby to potwierdzić.
No bardzom ciekawa, co też  po Sylwestrze, albo po wczorajszej sobocie wypatrzyliście w swojej tęczówce. Miasto, masę, maszynę?
Co mi przypomniało taki fajny irysowy monument w pewnym mieście [więcej]

A tu coś bardzo przydatnego - na szczęście nie dla nas, tylko dla paralityków, co im paskudny los zostawił tylko oczko jedno mrugające.

(The EyeWriter is a low-cost eye-tracking apparatus & custom software that allows graffiti writers and artists with paralysis  to draw using only their eyes. )

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Kolor oczu a kobiece matactw możliwości

Jakie to smutne, że dzisiejsza kobieta dzięki zdobyczom techniki musi raczej rodzić i wychowywać dzieci mężczyźnie z którym aktualnie żyje, a nie jakiemuś innemu, o lepszym genotypie choć gorszym zapleczu uczuciowo-finansowym. 
Niby możemy już chodzić w spodniach i dano nam prawa wyborcze, ale nadal na tych samych stanowiskach nie zarabiamy tyle co nasze męskie odpowiedniki, no i nie możemy przebierać w genotypach jak w ulęgałkach, bo dzięki testom DNA sprawa może się w końcu rypsnąć na pysk. Bo niestety można to sprawdzić, zakwestionować i mieć sprawę w sądzie. I mimo różnych sztuczek nadal przerywamy z Photoshopem i z własną łazienkową wagą.
Więc bilans kobiecych możliwości wychodzi średnio.


A tu bardzo użyteczna możliwość sprawdzenia oczu potomka - eyecalculator:
 http://museum.thetech.org/ugenetics/eyeCalc/eyecalculator.html

niedziela, 31 stycznia 2010

Oczopląs

Przed wyjściem z domu muszę założyć soczewki. Żeby je odszukać, muszę najpierw założyć okulary. W tym celu muszę je znaleźć. Najczęściej znajduję okulary będąc w soczewkach.


Opticana Campaign

Wiele się zmieniło w okulistyce od czasu mojego ostatniego zamówienia internetowego. Butelki z płynami dezynfekującymi zrobiły się przeźroczyste w celu zaocznej infiltracji poziomu płynu, a foremki do trzymania szkieł wzbogaciły się o brajlowskie znaki odróżniające stronę lewą od prawej.
Tylko po cholerę niewidomym szkła kontaktowe?
Zapewne to jakaś niewidoma gejowska jeszcze mniejsza mniejszość wynegocjowała.
No nie widzę inaczej :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...