Franz Schubert napisał cykl pieśni do poezji Wilhelma Müllera.
Muzyka ta stała się romantycznym szkieletem, na którym Barańczak rozpiął nową, dwudziestowieczną szatę dramatycznego zawodu.
Zawodu, którego przyczyną nie jest kobieta, a .... Świat.
Oto i Świat...
Ponura, mroźna pustynia.
Krajobraz statyczny, zapełniony wytworami, a raczej odpadami cywilizacji.
W TYM Świecie Człowiek nawet w psie nie ma przyjaciela.
Pojawiające się TU psy (I, XXI) ujadają...
A kiedy psy ujadają?
Kiedy są opuszczone, bądź gdy zwietrzą obecność Obcego
czyli Wrogiego ...
W TYM Świecie Człowiek jest kimś obcym, osobnym. Nieprawdopodobnie wyalienowanym.
I zawiedzionym...
Podczas TEJ podróży roztrzaskują się w drobinki lodu wszystkie mity, nadzieje, oczekiwania.
Życie to "siedemdziesiąt zim" ,
które jakoś,
chcąc nie chcąc,
trzeba przetrwać, bo
"wypaść nie wypada, a nawet nie ma jak" (I).
- A miało być tak pięknie! -
wydaje się krzyczeć zawiedziony, oszukany, biedny Człowiek.
Miały być:
palmy i morza (I),
błogość wśród zieleni i szum morskich pian (IV),
ziemia obiecana (VII)...
Zamiast tego dostało się Człowiekowi bardzo chwilowe istnienie
- Wpadacie jak po ogień (I) -
wpisane w pesymistyczny układ współrzędnych lodu i mrozu (III).
Pokochasz Kraj i Klimat?
Kpina!
Mróz "nie puści pary z gęby, nie wpuści tchu do ust" (I)!
Nad głową niebo bez gwiazd (XIX) czy
chirurgiczny nów (I).
Świat jest chory - kaszle (I), ma drgawki (IV), gorączkę (VI).
Człowiek, ta żałośnie samotna, epizodyczna postać, nie jest dla Świata nikim ważnym.
Jego tragedie, nadmierne eksploatowanie nawet najmniejszej z krzywd (XIV), zyskują śmiesznie płytki, karykaturalny wymiar w konfrontacji z postawą Ziemi:
Czyż glob na kwintę zwiesza nos z powodu "siwizn szronów" (XIV) ...?
TEGO NIE BYŁO W PLANIE!!!!
Był kiedyś taki plan? (IV)
Ano właśnie!
Skąd w Człowieku to przekonanie, że podróż życia ma być idylliczna?
Kto i kiedy obiecywał???
To irracjoinalne, infantylne przykonanie bywa jednak dość powszechne.
Zetknięcie z realiami to upadek z bardzo wysoka.
Ktoś nabił nas w butelkę (I) !
Człowiek odkrył winowajcę - to Wielki Fałszerz (VII).
Ofiara oszustwa drugi raz nabrać się nie da.
Niechciany na Ziemi, zapewne nie jest też oczekiwany w nadziemskim welfare state.
Masz chęć - to wierz tej bajdzie (VII)...
Raju nie ma, a wybrakowana Ziemia powinna
skreślić się sama (XV).
Którzy pływają po morzach, odmieniają klimaty, ale nie myśli -
napisał w jednym z listów Horacy(1.11,27) ...
Człowiek przejrzał na oczy, ale nie ma gdzie uciec .
W podręcznym bagażu dźwiga swój "mróz i mus" .
Wszędzie dopędzi go zbyt dobrze znane dawne miejsce (II).
Przemieszczanie się to jeszcze jedna iluzja, bo Świat ujęty jest w
dwa zimne ognie lodu (IV).
Uciekając, Człowiek paradoksalnie ogranicza swoją przestrzeń jeszcze bardziej.
Krok w przód może się okazać bezpowrotnym, bo zdarza się częstokroć, że...
za nim przypadkiem spłonął most.
Krok w przód może się okazać ostatnim, bo zdarza się częstokroć, że...
przed nim przypadkiem płonie most (VIII).
Wyjścia z matni nie gwarantuje również odwilż.
Teraz morze sięga ust (VI),
więc
coś nie bardzo pstry ten koń (XIX) ...
OGNI LASCIATE SPERANZA
Pozostaje się poddać.
Z wyobrażeń o życiu pozostały zgliszcza, a raczej zbrukany śnieg.
Bezcelowe okazały się poszukiwania
świata, który innym jest niż tym lub innego siebie w nim (VI).
Ocalała jedna prawda:
zguba pewna czeka nas (VIII).
Wierne zagrożenie, które nie daje o sobie zapomnieć uporczywym tik-tak, tik-tak.
A może na śmierć, na śmierć (XIX) ?
Możemy kroczyć niezgubieni (VIII),
egzystując w ciasnej klatce bezpiecznego Dzisiaj:
przestrzeń streszczona w teraźniejszy czas (VIII).
W zasięgu ręki NIC (VII).
Za mistyczny cud uznać należy to, że w ogóle istniejemy (III).
Bezpieczna skala uczuć to mało, miałko, ciepławo, niemrawo, mdło (XVII).
Warto usypiać świadomość telewizyjną papką (IX): oglądanie świetnie zastępuje myślenie, izoluje od świata zewnętrznego.
Człowiek rezygnuje. Już nie stara się przyżyć tej Podróży, decyduje się ją zaledwie przeczekać.
Ignoruje nawet szansę zatrzymania zaklęciem "Bądź" spadającego liścia (XVI).
Co da opóźnianie zimy??? I tak przyjdzie.
Nie pociesza go i to, że
wiosny, lata i jesienie też nadchodzą.
W towarzyszące tym porom roku wspaniałości zaledwie
zanurzamy łyżkę wzroku (XVI) - "jemy oczami".
Czyli nie konsumujemy :(
Ogarnięty apatią Człowiek, raz jeszcze, w pieśni XII, pozwala sobie na silne emocje.
Sypie sól w rany upadłego Anioła.
Istota będąca dowodem na istnienie szczęścia kłóci się przecież
ze zdobytym przez Człowieka doświadczeniem!
Nie pasuje !
Wywołuje agresię w czystej postaci.
TERAZ Anioł zaczyna cierpieć, rany się zaogniają, a Człowiek z mściwą satysfakcją może obserwować jak reguła się potwierdza.
Nie wróci tam, skąd spadł.
...
Skazać ZŁO (XIII).
To jedyne sensowne działanie.
Uruchomiona zatem machina sądownicza szuka winowajcy.
Nie jest to nieprzyjazna Ziemia, albowiem
jest kreowana przez nie całkiem widoczną dłoń (IV),
a glob nie ma już sposobu, by wtrącić coś (IV).
Jakże łatwo w Wielkim Fałszerzu dojrzeć Boga.
To On jest wszak nadawcą paczek pełnych mrozu i szronu (XXII).
Jemu więc wygraża wznoszący się ku niebu pastorał, kostur, kij (XXI).
To oczywiste rozwiązanie!
Przy średniej ledwie wprawie doraźny nawet Sąd (IV) wyda stosowne orzeczenie. Tym samym usprawiedliwi ludzką rezygnację, pasywność, bo walka z mrozem nie ma przecież żadnych szans, skoro to Bóg uczynił go człowieczym przeznaczeniem...
Czy aby na pewno?
Od pierwszej strofy Barańczak ostrzega przed powierzchownością spostrzeżeń i sądów.
Podczas Podróży Zimowej dzwoni w uszach podejrzenie, że jesteśmy niewłaściwi, tacy sobie, tymczasowi.
Napomyka o popełnianych błędach (IV), podpowiada:
sam mrok da nam poznać, czym jest prawda, co za nami szła krok w krok (IX).
Jak w dobrym kryminale - Ten, do którego prowadzi najwięcej poszlak, n pewno jest niewinny...
Gest ciskania w nas białym podarunkiem (XXII) to nie przyczyna a SKUTEK.
Człowiek sam zgotował sobie taki los...
Pustka i chłód tkwią wewnątrz Człowieka.
Immanentna zima determinuje kreację świata zewnętrznego.
To w Nim -prawdziwe arktyczne lody. Nie ma żaru, ciepła.
Szron pesymizmu, zgorzknienia, pretensji, wreszcie niewiary.
A wszystko przez zgubne "a miało być tak pięknie!", w którym
zwęszyć można przesłanki błędnej swąd (IV).
Śpi w każdym z nas ta bestia (XI)
Bestia, która zabija nas w nas. Nie Bóg, nie Świat, nie Zima.
Zabójca i Zabijany to jedna i ta sama osoba...
Przerażającemu odkryciu towarzyszy beznamiętny głos uśmiechniętego prezentera:
tymczasem przejdźmy do "nowin ze świata rozrywki" (XI).
Zbrodnia spotyka się ze stoicką obojętnością obserwatorów.
Takich samych siebie-zabójców.
Wspólna wina, wspólny ból, wspólna klęska nie stanowią czynnika jednoczącego ludzi.
To jeszcze jedno oblicze Bestii.
Samotność, wyobcowanie jest naszym własnym dziełem.
Spotkania z drugim Człowiekiem
są w trakcie Podróży Zimowej absolutnie przypadkowe i nic nie znaczące.
Świst po mnie został, spalin woń, gdzie z nią przez mgnienie byłem (X).
Kolejne spotkanie, w pieśni XX to krótkie oczekiwanie na zmianę świateł na skrzyżowaniu.
Twarz obok odgrodzona
- w drzwiach wciśnięty zamka spust -.
Uważny czytelnik dostrzeże bez trudu, że w całym cyklu nie pada ani jedno słowo...
Czułe słowa, szumiąca zieleń słów to cytaty z pieśni V. Pieśni wyjątkowej, bo będącej jedynym w zbiorze tłumaczeniem z Wilhelma Müllera. Należą do Jego, minionego, dziewiętnastowiecznego świata...
Tu i Teraz przez ściśnięte wiecznym mrozem gardło (VI)
introwertyczny Człowiek nie jest w stanie wydobyć głosu.
Odnotuję jeszcze
brak słów (I)
zamilkłym z zimna głosem śpiewamy (III)
mimiczny znak (IV)
dwa milczymy tylko zdania (XX)
Kontakty z ludźmi zastępują...
... zdobycze cywilizacji.
Bratni głos to głos didżeja wydobywający się z magicznego pudełka radioodbiornika (XIX).
Bezpiecznym interiorem jest wnętrze zamkniętego samochodu (XX),
którego deska rozdzielcza warta jest apostrofy (XIX).
Odrzutowiec skreśla raj (XV).
Non caret is, qui non desiderat...
Heh.
Mam jakiegoś ciebie, masz jakiegoś mnie
bracie w zwierciadlanym szkle (XXIV)!
Oto wybawienie!
Jakkolwiek nazwiemy tego wewnętrznego przyjaciela, sumieniem, instynktem samozachowawczym. głosem wewnętrznym czy czymkolwiek innym,
to "on" jest ratunkiem.
Pomoże w uczciwej, głębokiej introspekcji, zatrzyma w tworzeniu sobie na zgubę apokaliptycznego, indyferentnego, mroźnego Świata.
To nie zerwany kontakt (XVIII)!
Tak brzmi najistotniejszy chyba wers...
Nękające Człowieka dokuczliwości Zim to
udostępniony kontakt z Czymś Więcej, czyli z Nim (XVIII).
Sposób na dostrzeżenie, że coś nad sobą masz (XVIII)?
Jeśli zdążymy. Zanim zamarzniemy w...
... cymbał brzmiący
O to chętnie modlę się wspólnie z Poetą słowami uniwersalnej pieśni-modlitwy (XXIII),
której pełen prostoty liryzm i subtelne piękno nie potrzebuje komentarza.
Spodobała się zapewne i TAM, gdzie teraz Barańczak coś nowego pisze.
Bywajcie w zdrowiu!
P.S. 1. Jasne, wiem, że mądrzy krytycy widzą w tym cyklu aluzje polityczne, pokoleniowe, emigracyjne. Obronię się jeszcze jednym cytatem :DDDD
Kto ma dość serdecznie, niech nie czyta :DDDD
Poezja w wierszu istnieje tylko i jedynie jako możliwy potencjał, którego wyzwolenie następuje dopiero przy koniunkcji za pośrednictwem słowa dwóch osobowości - poety i czytelnika. (...) Kiedy czytelnik podczas lektury wiersza przeistacza się niejako w poetę, łączy się z nim, że tak powiem, w doskonałej komunii wzruszeniowej, wtedy i tylko wtedy słowo staje się poezją i mieszka między nimi. (...) Poezję można tylko odczuwać, ale nie można się na niej znać tak, jak można się znać na wierszach, gdyż poezja jest w wierszach nie do poznania, lecz - do doznania. (...) Więc poezja n i e j e s t, poezja się staje, poezja jest zawsze
i n s t a t u n a s c e n d i
- nie w wierszu, tylko w nas."
Marian Piechal O poezji i czymś wiecej
P.S. 2 Zdjęcia sprzed lat, bo zimy jak nie było, tak nie ma.