Czyli nadrabiamy pokrótce zaległości! :D
Być może pamiętacie, że w czasach, kiedy Świat był jeszcze baaardzo młody i nieśmiały,
(czyli jakieś dwie pory roku temu)
popełniliśmy byli wpis p.t.
Rozzuchwaleni całkowitą bezkarnością
w karygodnym obłędzie odgrażaliśmy
się naonczas, że popełnimy jeszcze część II
(a może i III :D).
Bo co nam to! My z tych, co to, jak siry orzeł w "Ukrainkach"
opowiadaniach jednego z najoryginalniejszych prozaików polskich w historii,
kozaka z wyboru, długi czas nieprzejednanego wroga Rosji,
żołnierza w służbie tureckiej,
przez swoich ukochanych kozaków zwanego Atamanem Czajką,
a przez Turków Sadykiem Paszą
- Michała Czajkowskiego,
póki mu starość dzioba w dół nie zakrzywi, że ani go otworzyć,
krzyczą w górnym pędzie na wiatr:
opowiadaniach jednego z najoryginalniejszych prozaików polskich w historii,
kozaka z wyboru, długi czas nieprzejednanego wroga Rosji,
żołnierza w służbie tureckiej,
przez swoich ukochanych kozaków zwanego Atamanem Czajką,
a przez Turków Sadykiem Paszą
- Michała Czajkowskiego,
póki mu starość dzioba w dół nie zakrzywi, że ani go otworzyć,
krzyczą w górnym pędzie na wiatr:
"Póki skrzydeł, póki pazurów starczy, póty co zechcę, będzie moje!"
(Powyższe zdjęcie to widok z okna
Muzeum Etnograficznego im. Franciszka Kotuli w Rzeszowie, Rynek 6, :D
gdzie, jak czytaliście ostatnio obejrzeliśmy trzy fantastyczne wystawy czasowe. )
Ale zanim jeszcze będziemy się cofać w mroki czasu, potrzeba nam się wrócić raz jeszcze do Stobiernej, którą ostatnio z niekłamanym upodobaniem prezentujemy, i która jest dla nas odkryciem dekady!
Otóż, wspominany przez nas stobiernicki Park Owadów powstał na ziemi pozostawionej przez swoich Gospodarzy na wieczność, w pobliżu Ich ponad stuletniej drewnianej chaty
z takim oto Piecem w środku!
z takim oto Piecem w środku!
Normalnie można się zachłysnąć ! :D
(Co niniejszym, po raz kolejny czynimy! :D
Yyyyyychch! :D)
Nasamprzód trzeba nam załatwić sprawy najbardziej aktualne i bolesne.
Zatem dzięki za troskę wszystkim, którzy,
choć to dla nas niezmiennie wręcz niewiarygodne,
najwyraźniej się za nami stęsknili! Widać nie starcza niektórym, że choć wciąż
"pod tym samym niebem" żyjemy,
to daleko i aż nas obrzucają przez góry, paryje i wisłoki wyróżnieniami!
"pod tym samym niebem" żyjemy,
to daleko i aż nas obrzucają przez góry, paryje i wisłoki wyróżnieniami!
Bardzo to dla nas cenne i wzruszające. Też Was kochamy, ale zabawa musi niestety poczekać!
Po wtóre wybaczcie nam wszyscy, którzy nie możecie się doczekać odpowiedzi na swoje listy!
Po trzecie wreszcie wybaczcie nam również Wy,
którzyście mieli największe prawo oczekiwać od nas,
że czas zgwałcimy i nagniemy.
Zabrakło nam trochę siły, ale spoko spoko!
"Jeszcze żyję Chlebnikow - powiedział, obejmując Kozaczkę - jeszcze nogi moje łażą, jeszcze konie moje cwałują, jeszcze ręce moje dosięgną ciebie i armata moja grzeje się koło mojego ciała..."
(I. Babel "Historia jednego konia")*
Pomału przywykamy do myśli, że w tak szalonym tempie mielące czas "młyny", stały się już,
w naszym wypadku naturalną częścią życia.
Czas na lekturę musimy kraść cichaczem i po jednej garści.
Jak głodny ziarno na przednówku.
Jak głodny ziarno na przednówku.
(Naturalnie w rzeszowskim Muzeum Etnograficznym, które pod względem zbiorów jest jednym z największych w kraju, a pod względem powierzchni wystawienniczej jednym z mniejszych, jest cała masa prawdziwych arcydzieł snycerki i rzeźby ludowej, jednak nie tylko na nas, za każdym razem największe wrażenie robi ten właśnie Chrystus...
To Muzeum jest w ogóle jednym z bardziej magicznych dla Taty miejsc.)
Mieliśmy, jak się zdaje opowiedzieć Wam o tych trzech, zaprawdę niesamowitych wystawach czasowych, ale to trochę tak, jakby próbować słowami opowiedzieć muzykę.
Trzeba to poczuć samemu!
Trzeba to poczuć samemu!
(Próbował tego już kiedyś w genialnej"Podróży do źródeł czasu"
uzbrojony w fachową nomenklaturę
uzbrojony w fachową nomenklaturę
i zaiste niesamowitą artystyczną wrażliwość
Alejo Carpentier,
ale skoro Jemu się nie udało
to jak moglibyśmy się łudzić, że uda się akurat nam? :D)
Zobaczcie sami.Ot tak ciut, na smak i zachętę.
Pierwsza z nich to:
Pokazany na wystawie prawdziwy "Biały Kruk" i jak na nasz mało wyrafinowany gust,
absolutny Rarytas i Hicior!
absolutny Rarytas i Hicior!
"Ledwo żywa" ulotka z ostrzeżeniem przed "nieuczciwymi pośrednikami"
(handlarzami Żywym Towarem).
Wstrząsające!
"Caro polaco" -
określenie typu wozu przywiezionego z Galicji, stosowane dla odróżnienia od tradycyjnego dwukołowego.
Druga wystawa, "uzupełniająca" poniekąd pierwszą, to wystawa fotografii
Tedeu Vilani urodził się w 1965 r. w Brazylii, gdzie mieszka i od 12 lat niestrudzenie pracuje nad
dokumentowaniem wieloetnicznego i wielokulturowego bogactwa społeczeństwa Rio
Grande do Sul.
Jedno ze zdjęć Pana Vilaniego Wam już pokazaliśmy.
Ten rolnik z liśćmi tytoniu.
Ten rolnik z liśćmi tytoniu.
Trzecia natomiast to bardziej multimedialne słuchowisko niż co innego.
Można łazić w kółko i zagubić się bez reszty w dźwiękach i czasoprzestrzeni.
A właśnie a'propos czasu, przestrzeni i ludowej muzyki z Podkarpacia.
To owa wystawa sprowokowała w nas cały łańcuch dziwacznych skojarzeń i egzegez, który z kolei zaciągnął nas tam, gdzieśmy Was onegdaj zostawili.
Na ludową potańcówkę do Gnojnicy Dolnej ! :D
I do kapitalnego koncertu ponad 90-letniego Dziadzia, Pana Jana Marka z Kamionki.
W Gnojnicy dowiedzieliśmy się, że, wyobraźcie sobie,
w Warszawie są ludzie, skądinąd "znajęcy się" i poniekąd zasłużeni,
którzy bez cienia zażenowania publicznie głoszą,
jakoby to oni "odkryli" w połowie lat 80-tych ludową muzykę i muzykantów z Podkarpacia! Ha!
w Warszawie są ludzie, skądinąd "znajęcy się" i poniekąd zasłużeni,
którzy bez cienia zażenowania publicznie głoszą,
jakoby to oni "odkryli" w połowie lat 80-tych ludową muzykę i muzykantów z Podkarpacia! Ha!
Znaczy to tyle, że psu na budę te tysiące godzin zarejestrowanych od 1956 roku
przez Rozgłośnię Polskiego Radio w Rzeszowie materiałów dźwiękowych,
czy zbiory audio Muzeum Etnograficznego! :D
przez Rozgłośnię Polskiego Radio w Rzeszowie materiałów dźwiękowych,
czy zbiory audio Muzeum Etnograficznego! :D
Normalnie, kabaret!
Pomijamy tutaj celowo kilka rzeczowych szczególików,
w których Warszawscy Panowie kreujący się na Znawców zwyczajnie się mylili.
(Widać nie każdy Znawca musi się koniecznie, aż tak szczegółowo znać,
jak mogłoby się nam - laikom i kompletnym amatorom, tyle, że miejscowym,
wydawać,
wydawać,
ale wrażenie irytacji i pewnego szczególnego niesmaku pozostało.)
Daj im Boże zdrowie!
Daj im Boże zdrowie!
Grunt, że zabawa była przednia!
Nawet mimo nieco przechodzonych, ewidentnie miastowych
podchmielonych nimf w zwiewnych sukienkach
podchmielonych nimf w zwiewnych sukienkach
pląsających artystycznie, lirycznie, eklektycznie, eterycznie i boso,
czerpiących energię z Kosmosu,
czerpiących energię z Kosmosu,
do krwistych, rubasznych melodii
z głośnym przytupem! :D
(Nimfy, naturalnie, w znaczeniu łacińskim, nie greckim, czyli
"dziewczyny w porze godowej". :D)
Nigdy wcześniej nie wpadlibyśmy na to, że snobowanie się na fascynację folklorem
(w której zresztą nie ma nic złego, wręcz przeciwnie)
może owocować niekiedy tak absurdalną,
pseudointelektualną pretensjonalnością
rodem z najsłabszych osiemnastowiecznych sielanek.
Nigdy wcześniej nie wpadlibyśmy na to, że snobowanie się na fascynację folklorem
(w której zresztą nie ma nic złego, wręcz przeciwnie)
może owocować niekiedy tak absurdalną,
pseudointelektualną pretensjonalnością
rodem z najsłabszych osiemnastowiecznych sielanek.
Naprawdę, zachwyt nas przejmował dopiero, kiedy co jakiś czas podtatusiali nieco na zewnątrz, łysiejący, z brzuszkami, w koszulkach OSP Gnojnica Dolna, lub LKS INTER Gnojnica Panowie Chłopi, wyciągali swoje nobliwe, nieco zawstydzone Panie Gospodynie z fryzurami "na trwało" "na parkiet"
i wystawiając na bok łokieć
(aby inny rozhulany tanecznik w parę nie uderzył)
w półprzysiadzie kręcili nimi "bez nogę"
aż pot zalewał im twarze.
I tak nam się to wszystko plecie i zaplata. :D
Samo!
Z woli Boskiej.
Nie wierzycie?
No właśnie.
Sami zobaczcie.
Sami zobaczcie.
O ile nam się również przypomina,
to byliśmy z Wami w tamtym wpisie też w Małej i w Głobikowej
to byliśmy z Wami w tamtym wpisie też w Małej i w Głobikowej
(znanej Wam dobrze z innego wpisu o
"Parku Jurajskim" w świetle "Katechizmu"
jako miejscu paskudnego rabacyjnego morderstwa na
Konstantym Leliwa Słotwińskim.}
"Parku Jurajskim" w świetle "Katechizmu"
jako miejscu paskudnego rabacyjnego morderstwa na
Konstantym Leliwa Słotwińskim.}
Otóż czytając niedawno po raz kolejny
"Trzy po trzy" Aleksandra hrabiego Fredry Tato znalazł był fragment,
gdzie Fredro wspomina:
"Trzy po trzy" Aleksandra hrabiego Fredry Tato znalazł był fragment,
gdzie Fredro wspomina:
"...byłem jeszcze dziecięciem, kiedy do mojej ciotki Ruckiej, mieszkającej w Mały,
przyjechał pan Bogusz, gwardzista galicyjski, będący na urlopie w sąsiedztwie. Przyjechał
konno w stosowanym kapeluszu z kitką i w kolistym płaszczu. Od tego czasu kapelusz z kitką
i płaszcz kolisty uczepiły się mojej głowy i stały się celem gorących życzeń."
przyjechał pan Bogusz, gwardzista galicyjski, będący na urlopie w sąsiedztwie. Przyjechał
konno w stosowanym kapeluszu z kitką i w kolistym płaszczu. Od tego czasu kapelusz z kitką
i płaszcz kolisty uczepiły się mojej głowy i stały się celem gorących życzeń."
Mój Boże! Toż to TA Mała, a Boguszowie siedzieli raptem górę dalej,
za Głobikową i Głobikówką Słotwińskich kawałek,
na Smarzowej* i w Siedliskach Bogusz!
(Uwaga! "Rz" w nazwie wsi należy czytać rozdzielnie! Smar-zowa.
Od 1999 r. wieś nazywa się Smarżowa.)
(Uwaga! "Rz" w nazwie wsi należy czytać rozdzielnie! Smar-zowa.
Od 1999 r. wieś nazywa się Smarżowa.)
"Niech się dzieje wola Nieba,
z Nią się zawsze zgadzać trzeba!"
Amen.
Na zdjęciu powyżej
niedawno odwiedzone przez nas
ruiny dworu Boguszów w Siedliskach Bogusz,
gdzie Jakub Szela ze Smarzowej rozpoczął Rzeź Galicyjską
mordując 19 mężczyzn.
mordując 19 mężczyzn.
Cóż chcecie, też folklor
Ale o tym kiedy indziej.
__________________________________________________
* Wszystkim, którzy nie rozumieją, jakim czołem
można w jednym tekście cytować Atamana Czajkę i
sowieckiego, czerwonego Żyda z Odessy, inteligenta służącego w konarmii Budionnego
(choćby był On nawet genialnym pisarzem
i jedynym chyba w Historii żydem między kozaki)
sowieckiego, czerwonego Żyda z Odessy, inteligenta służącego w konarmii Budionnego
(choćby był On nawet genialnym pisarzem
i jedynym chyba w Historii żydem między kozaki)
tłumaczymy słowami Izaaka Babla :
"Targały nami jednakowe namiętności. Obaj patrzyliśmy na świat jak na łąkę w maju, łąkę, po której chodzą kobiety i konie."
I Tego sobie, a równo i Wam, życzymy.