Ty mnie nie naciskaj, bo się w sobie zamknę...
Znacie ten tekst? To Osioł do Shreka.
Kto lubi być naciskany, przymuszany, zobligowany (fuj, ale to obrzydliwe słowo)?
Przymus wywołuje opór. I choć staram się być od kilku lat nie tak grzeczną dziewczynką jak kiedyś, to i tak nie jest łatwo.
Czytałyście (lub czytaliście) Magię Olewania? Jeśli nie macie problemów z olewaniem (tu aż się wewnętrznie kurczę bo grzeczna dziewczynka mówi, że "olewanie" nie to nie jest ładne słowo), to podziwiam i nieco zazdroszczę.
Mnie kiedyś olewanie nawet by do głowy nie wpadło.
Grzeczne dziewczynki wychowane przez grzeczne mamusie noszą grzeczne sukienki i grzecznie spuszczają oczęta. Tak mi mówiono. Jako, że naiwność to moje drugie imię, ani mi w głowie było poddawać tę zasadę w wątpliwość. Jakoś mi się w życiu udawało. Ktoś tam mnie oszukał. Ktoś inny wykorzystał moją łatwowierność. Ktoś popukał się znacząco w czoło. A ja tkwiłam na nieugiętym stanowisku, że świat jest piękny, ludzie dobrzy a jednorożce czekają za rogiem. A, i jeszcze wierzyłam, że dobro zostanie nagrodzone a zło ukarane.
Chwila przerwy, bo muszę się przestać śmiać. Z samej siebie.
Rodzina patrzyła na mnie jak na raroga i rozciągała nade mną, na ile była w stanie, parasol ochronny.
No wypisz, wymaluj, księżniczka w wieży.
Myślę, że pewnego dnia cierpliwość moich najbliższych bliska była wyczerpaniu. Miłość miłością, wyrozumiałość jak najbardziej, ale cierpliwość to nie źródło bez dna.
Skoro logiczne argumenty trafiały w studnię, postanowili wziąć mnie sposobem...na gwiazdkę dostałam małą niebieską książeczkę, która zmieniła moje życie.
- To można nie iść na imieniny cioci?
- Można powiedzieć "nie" koleżance, która n..ty raz z rzędu pożycza od ciebie twoją ulubioną bluzkę?
- Można powiedzieć: "nie chce mi się" oglądać kolejną komedię romantyczną z Tomkiem Karolakiem?
O kurcze! Nie wiedziałam.
Spróbowałam na początek użyć słowa "nie" w domu. Nieśmiało i nieco półgębkiem.
I wiecie co? Ziemia się nie zatrzęsła. Nikt nie skonał w męczarniach oburzony moją asertywnością. Mało tego, nikt nawet mojego "nie" nie komentował. Po prostu życie toczyło się dalej, jakby "nie" nie istniało.
Ożesz ty. Czemu ja tego nie wiedziałam wcześniej? Tyle lat zmarnowanych na byciu grzeczną.
Koniec z tym. Teraz "nie" będę celebrować, pieścić, napawać się i dosładzać.
Od tego postanowienia minęło sporo czasu. Po pierwszym zachłyśnięciu się wolnością, mogłam zacząć wyciągać wnioski.
Najważniejsze to zrobić sobie listę osób, których zdanie jest dla ciebie ważne. Możecie się śmiać, ale ja nosiłam w portfelu swoją listę (krótka była). I ona przywracała mnie do pionu, kiedy martwiłam się na przykład, że nie kupiłam kalendarza od kominiarza lub prosiłam tylko o dwa plasterki szynki w sklepie.
Czy kominiarz i sklepowa są na liście? Nie? Wyrzuty sumienia niech spadają.
Po drugie trzeba być czujnym, nie przesadzić z asertywnością. Łatwo zamienić ją w arogancję. A to już całkiem przeciwległy biegun.
Niebieska książeczka była tylko impulsem do zmian. Wszystko jak w każdej zmianie musi się zacząć w głowie. To trudne, rozumiem. Ale może czasem warto spojrzeć na świat z innej perspektywy. Może zauważymy, że jednak białe jest białe a czarne jest czarne a tęcza to wspaniałe zjawisko przyrody.
Nagadałam się zupełnie nie na temat. O śliwkach i kiszonkach powinnam pisać.
Najlepsze rozmowy toczą się przy stole, więc mój wstęp jest jakby uzupełnieniem stołu.
Aha, ta niebieska książeczka to Magia Olewania Sarah Knight. Polecam.
A co gotujemy?
Może dla coś słodkiego?
Wszystko w tej tarcie jest moje ulubione: kruche ciasto (MidnightCookie spróbuj choć raz), limoncello i figi.
Tarta z limoncello i figami
ciasto kruche- składniki
90 g zamrożonego masła
50 g zimnego smalcu
200 g mąki pszennej
szczypta soli
50 g drobnego cukru
2-4 łyżki lodowatej wody
lodowate ręce
krem z limoncello - składniki
100 g stopionego i wystudzonego masła
pół szklanki kremówki
5 jajek
180 g drobnego cukru
pół szklanki limoncello
skórka otarta z jednej cytryny
pół szklanki mielonych orzechów laskowych
kilka fig pokrojonych w plasterki do położenia na górze
parę łyżek konfitury morelowej do posmarowania fig
kruche ciasto - wykonanie
Mąkę mieszamy z solą i cukrem. Mało ścieramy na grubej tarce wprost do mąki. Dorzucamy pokrojony w kostkę smalec. Kruszymy palcami do uzyskania okruchów. Wlewamy 2 łyżki wody i zagniatamy szybko ciasto w kulkę. Jeśli ciągle się sypie, dodajemy jeszcze wodę.
Lub: wszystko ładujemy do malaksera i po minucie mamy gotową kulkę ciasta. Kulkę lekko spłaszczamy pięścią by łatwiej nam się ją wałkowało później.
Ciasto wkładamy do woreczka i do lodówki na co najmniej godzinę.
Potem wyjmujemy ciasto z lodówki i z woreczka. Kładziemy na arkuszu papieru do pieczenia i przykrywamy drugim arkuszem.
Tu następuje najtrudniejsza część przepisu. Trzeba mieć krzepę. Rozwałkowanie na placek twardej jak beton kulki nie jest łatwe (podobno można ją zetrzeć na tarce a potem przyklepać do dna). Jeśli macie pod ręką jakieś mocarne ramię, to teraz się przyda.
Kiedy już udało wam się wypełnić formę (średnica 24 cm) wkładamy formę z ciastem na kolejne pół godziny do lodówki.
Nagrzewamy piekarnik do 200 stopni. Ciasto wyjmujemy z lodówki, przykrywamy papierem do pieczenia i wsypujemy coś by ciasto obciążyć np fasolę, groch, soczewicę, kamyczki. Nie chcemy by ciasto urosło za bardzo. Musi się przecież zmieścić w nim clou przepisu czyli limoncello.
Tak wyposażoną formę wkładamy do piekarnika i pieczemy 10 minut. Teraz zdejmujemy obciążenie z papierem i pieczemy jeszcze 10 minut.
Wyjmujemy tartę z piekarnika i studzimy.
krem z limoncello - wykonanie
wszystkie składniki pakujemy do miski i krótko miksujemy. Wylewamy na podpieczoną tartę i pieczemy w nagrzanym do 180 stopni piekarniku 30 minut.
Upieczoną tartę (środek nie może być płynny, może drżeć jak osika ale powinien być jednością) studzimy a potem dekorujemy plastrami fig.
Figi smarujemy podgrzaną konfiturą morelową (bez farfocli!) i podajemy z uśmiechem.
Smacznego