Witam stałych i nowych obserwatorów. Dziękuję za życzenia świąteczne, oraz za to że trzymaliście kciuki za zdrowie mojej córki. Dzień po córce zachorował mój mąż. Tak więc święta upłynęły mi na pielęgnowaniu moich bliskich.
Przed świętami kupiłam w lumpiku trzy motki ( 50 g) włóczki Farfalli.
Postanowiłam zrobić szal boa. O innych wyrobach z tej włóczki nic mi nie wiadomo.
Poszperałam na blogach, popatrzyłam Amerykance na ręce na filmiku na YT ( bo oczu i tak nie pokazała) i już wszystko wiedziałam. Teoretycznie. Bo zaczynałam parę razy, gdyż raz był za wąski, raz za szeroki, a raz za gęsto się układały falbany. Dopiero ostatnią wersję zostawiłam w spokoju.
W związku z tym, że zostało trochę włóczki, zrobiłam sobie drugi szal. Mniejszy i krótszy. I tu użyłam swojego mózgu, by wymyślić inny sposób łączenia falban.
I to tyle z placu boju. Pozdrawiam serdecznie. Pa