Lubię zimą ciepłe śniadania. To kolejny pomysł na wykorzystanie dyni. I kolejny, którego nauczyła mnie babcia Celina. Jeśli tylko lubisz zupy mleczne, musisz wypróbować. Jeśli nie lubisz, jest spora szansa, że akurat ta Ci posmakuje. Jak już kiedyś pisałam, w dzieciństwie nie przepadałam za mlekiem, tym bardziej w postaci zupy. Ale ta zupa to całkiem co innego. Smakuje jak deser waniliowy :) Składniki: Na zupę : 500g dyni (u mnie Nelson*) 1/2 l wody 1 l mleka (u mnie bez laktozy 1,5% **) 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (ewentualnie cukier waniliowy) Na kluski lane : 1 jajko 2 czubate łyżki mąki pszennej lub zamiast klusek 100g drobnego makaronu (choć to nie to samo) Dynię obieramy ze skóry i ścieramy na "grubych oczkach" tarki, przekładamy do garnka. Dolewamy wodę i gotujemy kilka minut. Dolewamy mleko i zagotowujemy. W tym czasie przygotowujemy ciasto na kluski lane. (Babcia pisze, że ciasto ma być trochę gęstsze niż zazwyczaj.) W kubku ...
PRZEPIEKNY:), pozdrawiam cieplo dziekujac za udzial w Zielonym Wyzwaniu JUST TAG IT!
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za udział w wyzwaniu Just Tag It! :)
Połączyłaś tu aż dwie pasje. Efekt cudowny. Wart powtarzania.
OdpowiedzUsuńNo tak, obojętne czym się zajmuję i tak wracam do farb :) Najwyraźniej mam je we krwi ;)
Usuń