Po urlopie pozostały już niestety tylko wspomnienia, na szczęśce niezwykle miłe i bardzo w tym roku wyjątkowe… Do tego stopnia, że stwierdzam, iż gdybym kiedyś miała nabyć jakieś dodatkowe pied-à-terre to bardzo możliwe, że zamiast mojej ukochanej Toskanii była by to… Kopenhaga :) Tak, tak, kto by pomyślał?! Życie czasami nas zaskakuje, na szczęście nie zawsze negatywnie ;)
Tym razem podczas duńskich wakacji było może trochę mniej duńskiej kuchni (a więcej np. włoskiej ;)), jednak pewne dania niezmiennie pojawiają się zawsze na stole. Jednym z nich jest mój ulubiony crumble z dodatkiem płatków owsianych (po raz pierwszy pisałam Wam o nim tutaj – klik), który w zależności od pory roku powstaje w sezonowych wersjach smakowych. Tym razem było już nieco jesiennie (na kilka dni przed odjazdem aura postanowiła bowiem spłatać mi figla i przypomnieć, że lato niestety mija już bezpowrotnie…) i pod kruszonką zapieczone zostały jabłka z dodatkiem czarnej porzeczki. Do tego odrobina cynamonu i zredukowany do minimum cukier (zastąpiony daktylami), a że deser specjalnie dla alergika (czyli dla mnie ;)), to masło zastąpione zostało tłuszczem kokosowym. Oczywiście nie ukrywam, że bardzo by mi tu pasował dodatek czegoś w stylu crème fraîche czy gałka lodów waniliowych, ale jak się nie ma co się lubi… ;)
(niestety musicie uwierzyć mi na słowo – dzisiejszy crumble zdecydowanie lepiej smakuje niż wygląda ;))
Crumble z jabłkami i czarną porzeczką
150 g zimnego masła (daję nieco mniej, tym razem olej kokosowy)
100 g płatków owsianych
100 g mąki (u mnie tym razem razowa, pół na pół orkiszowa i żytnia)
100 g cukru (daję trzcinowy; tym razem w zastępstwie daktyle)
¼ – ½ łyżeczki cynamonu
4 jabłka
spora garść czarnej porzeczki (można użyć mrożonej)
cynamon
(ewentualnie 3-4 łyżki cukru lub innej substancji słodzącej, jeśli jabłka są mocno kwaśne, ja pomijam)
Piekarnik rozgrzać do 180°.
Jeśli używamy daktyli w zastępstwie cukru – bardzo drobno je posiekać (a najlepiej zmiksować na jednolitą masę), wymieszać je dokładnie z suchymi składnikami, a następnie dodać tłuszcz i ‘rozetrzeć’ tak, by powstała kruszonka.
Owoce umyć i osuszyć.
Jabłka pozbawić gniazd nasiennych, pokroić na ćwiartki, a następnie w plastry. Oprószyć cynamonem, wymieszać z czarną porzeczką i przełożyć do natłusczonej formy. Następnie posypać kruszonką i piec ok. 30 – 40 minut, aż jabłka będą odpowiednio miękkie.
Smacznego!
‚
Na moje oko wyglada bardzo apetycznie
Aleksandro, niestety to drugie zdjecie o wiele mniej do mnie przemawia, ale tylko takie sie ‚ostalo’, wiec niestety wyboru juz nie bylo ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Według mnie wygląda bosko! Bardzo apetycznie, a o to przecież chodzi.
Pyszne składniki. Chętnie bym zjadła takie crumble.
Uściski Beatko :*
Majano, w naczyniu lepiej niz na talerzyku jednak ;))
Pozdrawiam!
Bardzo smakowite! Uwielbiam takie desery!
Dziekuje Kamilo! :)
Rozumiem, że crumble są imieninową przyjemnością :-) Najlepszego!!
Beato, ja akurat imieniny obchodze w marcu… :) Ale w takim razie serdeczne zyczenia dla Ciebie!! I wszystkich imienniczek :))
Pozdrawiam serdecznie!
Crumble jest najlepsze! Choć najczęściej niezbyt wyględne ;)
Eee tam, Kopenhaga… Wybierz się na Jutlandię, tu to dopiero jest fajnie ;)
No wlasnie Gin – o ile ‚w calosci’ wyglada jeszcze dobrze, to juz nalozona na talerzyk nie zawsze niestety, przynajmniej w moim wykonaniu ;))
A co doJutlandii, to o ile dobrze pamietam przy planowanej przeprowadzce i zakupie domu rodzina kuzynki tez sie zastanawiala nad Jutlandia wlasnie, jednak ostatecznie stanelo na okolicach Kopenhagi. Sama wiec rozumiesz – duzo bliskich mi osob przewaza teraz szale ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Dla gości robię zawsze w kokilach, odpada problem nakładania i niewyględności :)
No tak… Mnie Kopenhaga trochę przeraża, ale ja generalnie nie przepadam za tak dużymi miastami. Poza tym oni tam mówią z innym akcentem i trochę ciężko mi ich zrozumieć ;)
No wiesz, ja jestem na etapie, na ktorym zaden dunski akcent mi nie przeszkadza :D sam dunski jest juz bowiem dla mnie mocno egzotyczny i niezrozumialy :D
Dla wielu Duńczyków duński jest niezrozumiały, ale cii… ;)
Beatko deser doskonały:)
Pysznie się zapowiada i mam na nie ogromną ochotę. Mam też nadzieję, że Twoja ochota na wyjazd na wybrzeże nie mija, bo zaproszenie jest ciągle aktualne :) Daj tylko sygnał ;) Pozdrawiam serdecznie
Fajny i prosty deser. kiedy mamy natychmiastową ochotę na coś słodkiego :)
Zapowiada się świetnie, podrzucę żonce do zrobienia! :)
I’m your fan! Pozdrawiam
Ja doskonale rozumiem potrzebę pied-a-terre w Danii (niekoniecznie w Kopenhadze, choć jak teraz się zastanawiam, to pewnie doskonałe knajpki przeważyłyby szalę na jej rzecz:-)), choć i w Toskanii, i w Dordogne, gdzie spędziłam tydzień tego lata, i które to miejsce mnie urzekło, też mogłabym spędzać dużo czasu… Z drugiej strony, nasza Kornwalia czy Lake District wcale nie są gorsze…;-) Musiałabym, jednym słowym, być bogata jak Krezus;-)
Pozdrawiam serdecznie po długiej przerwie!