Uczciwie mogę powiedzieć,że sezon na "zbieramy wszystko" uznaję za zakończony. Jako ostatnia została zebrana dzika róża, przy akompaniamencie różnych ciekawych słów, niekoniecznie ładnych. Kto zetknął się z kolczastym potworem ten zrozumie.
Nie jestem bohaterem w swoim domu i na raz dwóch wiader nie ogarnę, poświęciłam więc kilka ranków na wycieczki po okolicy. Ranków, bo zebrać to nie ma problemu, nie dysponuję jednak niewolnikiem do obierania owoców. Wszędzie ludzie zagadywali o rodzinnych tradycjach wina z róży, ja tu walczę z kłującym chaszczem a spacerowiczom się na wspominki
zbiera i każdy domaga się rozmowy. Wymyśliłam sobie historyjkę o hodowli papug miłujących ususzone róże i to zniechęcało bardziej niż historia produkcji alkoholu.
I żeby nie było, ususzona róża jest częściowo spożytkowana jako herbata.
Z kłujących mam jeszcze głóg oraz pigwę (już przerobioną na sok i galaretki). Działki już puste i jako ostatnie zostały zabrane ogromne dynie. Co za czasy nastały, gdy żłoby za kasę nie chcą zrobić jednego kursu (z 300 metrów mam do działki).
Ogłaszam,że skończyły się słoiki oraz butelki przez następny miesiąc czytam i oglądam filmy.
W lesie mokro i zimno, ale trochę grzybów zbieramy; pierwsze krokiety z grzybów to (same) zniknęły, miałam zamrozić na później :( Z jesienią jest jak w kalejdoskopie: ciepło, zimno, mokro i ciemno. Śpieszmy się robić zdjęcia bo liście szybko odchodzą.
Ogłaszam,że skończyły się słoiki oraz butelki przez następny miesiąc czytam i oglądam filmy.
W lesie mokro i zimno, ale trochę grzybów zbieramy; pierwsze krokiety z grzybów to (same) zniknęły, miałam zamrozić na później :( Z jesienią jest jak w kalejdoskopie: ciepło, zimno, mokro i ciemno. Śpieszmy się robić zdjęcia bo liście szybko odchodzą.
Przy okazji zbierania grzybów, poszłam do pomnika opisującego śmierć leśniczego Maywalda z Michałowic. Stoi po prawej stronie drogi z Jagniątkowa do Michałowic i z każdej strony tu daleko.
Christian Gottfried Maywald był leśniczym w dobrach hrabiego Schaffgotscha, mającym pod swoją opieką obwód leśny w Michałowicach. Autor artykułu, Fritz Stelzer ze Szprotawy, przytacza informację umieszczoną w rejestrze pogrzebowym kościoła ewangelickiego w Piechowicach, mówiącą, że został on pochowany 21 września na cmentarzu parafialnym tegoż kościoła. Cztery dni wcześniej, około godziny 6 nad ranem, Maywald został śmiertelnie uderzony w głowę przez dwóch mężczyzn z Czech kwadrans drogi od swojego domu. W następstwie odniesionej rany ofiara napaści zmarła jeszcze tego samego dnia, o godz. 7 wieczorem, w wieku dokładnie 40 lat, 1 miesiąca i 23 dni. Jako rodzaj śmierci podano zabójstwo z użyciem przemocy.[Źródło]
Z tymi filmami to był żart, przecież czeka cały urlop do opisania :)
Jesteśmy w lesie cz.I
Jesteśmy w lesie cz.II