Lipiec małymi (albo i wielkimi) krokami zbliża się ku końcowi, czas więc na podsumowanie moich małych grzeszków ;) Jak co miesiąc trochę się tego nazbierało, moja silna wola legła w gruzach.
Do tej pory wiecznie używałam jednorazowych maszynek do golenia. Długo zastanawiałam się nad przerzuceniem się z jednorazówek na normalną maszynkę i w końcu postanowiłam zamiar wcielić w czyn. Wahałam się między wersją damską i męską bo męskie ogólnie są lepsze, ale koniec końców kupiłam maszynkę Gillette Venus przeznaczoną dla kobiet. Maszynka + 4 wymienne wkłady kosztowały mnie w Rossmannie niecałe 42 PLN.
Podczas zakupów w Realu, kiedy tak przechodziłam się między półkami na dziale kosmetycznym, w oko wpadł mi nawilżający peeling do rąk z ekstraktem z wanilii z firmy Eveline. Czytałam o nim sporo dobrych opinii dlatego też postanowiłam go wypróbować. Cena do wysokich nie należała bo peeling ten kosztuje ok. 8-9 PLN.
Chyba nikogo z Was nie zdziwią moje powyższe zakupy? Zdjęcia nowej serii produktów Ziai opanowały instagram i blogosferę, ja także nie mogłam w tym przypadku pozostać obojętna. Kupiłam 4 produkty z serii z liśćmi mauka: żel myjący normalizujący na dzień/na noc, tonik zwężający pory na dzień/na noc, pastę do głębokiego oczyszczania twarzy przeciw zaskórnikom oraz krem nawilżający balans korygująco-ściągający spf10. Nie pamiętam ile kosztował każdy z nich z osobna ale w biurze Ziai gdzie ceny są niższe niż w sklepach i gdzie dodatkowo mam rabat za wszystkie produkty zapłaciłam niecałe 28 PLN.
Biedronka, ach Biedronka... coraz bardziej lubię ten sklep :) Podobnie jak większość z Was skorzystałam z oferty kosmetycznej i kupiłam suche szampony do włosów Batiste w mojej ulubionej wersji zapachowej Tropical. Aż żałuję, że nie zrobiłam większego zapasu, szczególnie, że ich cena była bardzo przyjemna bo kosztowały chyba 11 PLN. Do koszyczka trafił też łagodzący płyn micelarny do demakijażu i tonizacji twarzy i oczu z BeBeauty. 400 ml butelka kosztowała 8 PLN a płynu były aż 3 rodzaje :) Aktualnie używam tego micela i szczerze nie widzę różnicy w działaniu pomiędzy wersją łagodzącą i zwykłą - no może ma dużo przyjemniejszy zapach.
W lipcu mąż odwiedził Stolicę - nie mogło więc się obyć bez prośby o zakupy :) Długo upragniony puder matujący Blot z MAC'a wreszcie wpadł w moje łapki. Miałam spory problem z doborem odcienia i tu z pomocą przyszła mi kochana Megdil, której raz jeszcze naprawdę bardzo dziękuję :* Używam tego produktu odkąd mąż mi go przywiózł, ale nie mogę znaleźć na niego dobrego sposobu aplikacji w związku z tym mam pytanie do posiadaczek tego pudru: czym go aplikujecie, żeby buzia jak najdłużej pozostawała matowa? Pędzlem czy może gąbeczką/puszkiem?
W lipcu przyszło moje kolejne zamówienie z BBW złożone w ramach wspólnego zamówienia ze Stanów. Tym razem w moje łapki wpadły dwa balsamy do ciała: White Tea And Ginger oraz Coconut. Kosztowały tylko 3$ + podatek, żal więc było nie kupić, szczególnie, że lubię latem używać tych balsamów. Ale nie samymi balsamami człowiek żyje - popatrzcie na panię hipopotamicę. Czyż nie jest słodka? :) Jak tylko zobaczyłam to etui na żele antybakteryjne to wiedziałam, że musi być moje.
Do Yves Rocher pewnie bym w tym miesiącu nie wstąpiła, ale moja siostra miała imieniny i zażyczyła sobie jakiś prezent z tej firmy. Oczywiście prezent jej kupiłam, ale przy okazji... kupiłam też kilka rzeczy dla siebie. Mój ulubiony lawendowy balsam do stóp kosztował niecałe 10 PLN (gdzie normalnie kosztuje ponad 35) więc nie mogłam przejść obok niego obojętnie. Połyskująca pomadka opanowała blogosferę, a że miałam 40% zniżkę na jeden kosmetyk kolorowy to pokusiłam się o kolor 32 Rose Cocktail. Uwielbiam ją już za sam zapach :) Ostatnią rzeczą na którą się skusiłam była kostka do kąpieli o zapachu wanilii, lubię tego typu 'gadżety'. W prezencie natomiast dostałam lakier do paznokci w wybranym przez siebie kolorze, kosmetyczkę (która nie została uwieczniona na zdjęciu) oraz chyba z 20 próbek.
Kiedy mąż jechał do Warszawy to prócz zakupów z Mac'a poprosiłam go o zakupy w Phenome. Niestety mąż pocałował wtedy klamkę bo pani gdzieś wyszła i zostawiła kartkę "zaraz wracam". To zaraz trwało jednak bardzo długo i po 15 minutach czekania mąż sobie poszedł. Z pomocą jednak znowu przyszła mi Megdil i kupiła mi krem nawilżająco-matujący Active Sebum-Control Gel. Cena tego kremu to 124 PLN a więc nie mało, ale jeśli chodzi o pielęgnację twarzy to wolę w tej kwestii nie oszczędzać.
Kilka dni po tym jak Magda kupiła mi krem w sklepie internetowym pojawiła się promocja na kosmetyki Phenome. Postanowiłam więc raz jeszcze wypróbować ich sklep internetowy i zamówiłam peeling enzymatyczny, który miałam okazję wcześniej przetestować dzięki uprzejmości Dagi :* Po zużyciu odlewki wiedziałam, że kupię pełnowymiarowy produkt, a że nadarzyła się okazja... :) Produkt ten kosztował mnie po obniżce 122 PLN a przesyłka była darmowa. Niestety z firmy kurierskiej obsługującej sklep nie jestem zbytnio zadowolona. Żadna to znana firma (zupełnie inna niż podana na ich stronie), kurier nawet nie zadzwonił a na dodatek jak zadzwoniłam do Phenome w celu zapytania się kiedy mogę spodziewać się przesyłki to usłyszałam, że przed chwilą kurier zabrał paczkę więc będzie jutro, a tymczasem kurier zjawił się u mnie kilka minut po moim telefonie do sklepu. Czegoś tu nie kumam.
Produkty z firmy Clinique chodziły mi po głowie już od dłuższego czasu, ale nie miałam ochoty płacić za nie pełnowymiarowej ceny. Przypadkowo będąc na zakupach w Gdańskim Fashion House rzuciła mi się w oczy kartka wywieszona w sklepie The Cosmetics Company Store, na której widniał napis "-40% na wszystkie produkty od ceny dystrybutora". Przede wszystkim bardzo chciałam wypróbować krem po oczy w bogatszej wersji all about eyes rich i kiedy zobaczyłam, że na półce zostało tylko jedno opakowanie to czym prędzej je pochwyciłam. Natomiast na podkład Even Better w kolorze Ivory miałam ochotę po zużyciu miniaturki a 40% promocja tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że jak nie teraz to kiedy? Za kremik po rabacie zapłaciłam 101,40 PLN natomiast za podkład 89,40 PLN.
17.07 w Gdańsku w Aptece Natura odbyły się dermokonsultacje firmy Sylveco. Postanowiłam więc się na nie wybrać i dowiedzieć co nieco więcej o produktach oraz obwąchać i przetestować wszystko co się da :) No i nie obyło się bez zakupów, ale kupiłam akurat wszystko to co planowałam kupić: łagodny żel do higieny intymnej (16,48 PLN), krem brzozowo-rokitnikowy z betuliną (30,74 PLN), hibiskusowy tonik do twarzy (15,48 PLN), rokitnikową pomadkę ochronną (8,56 PLN), lipowy płyn micelarny (17,31 PLN) oraz tymiankowy żel do twarzy (16,48 PLN).
Na dermokonsultacjach bez względu na to, czy się coś kupiło czy nie - dostawało się pakiet próbek. Można też było poprosić o zrobienie odlewki bo Pani reprezentująca firmę Sylveco miała przy sobie małe plastikowe pojemniczki.
Ostatnimi rzeczami, na które się skusiłam były... lakiery do paznokci Essie. W Hebe któregoś dnia była 40% obniżka na cały asortyment tej firmy, a że na mojej liście wisiało kilka kolorów to przygarnęłam 5 buteleczek choć przyznam szczerze - miałam ochotę na więcej. Jakie kolory dołączyły do mojej lakierowej kolekcji? Od lewej: Ballet Slippers, Fiji, Too Too Hot, Lapiz Of Luxury oraz Mint Candy Apple. Każda buteleczka kosztowała 19 PLN/szt.
Jak być może kojarzycie Fiji już wcześniej miałam ale było mega rozwarstwione i aplikacja była dla mnie koszmarna. W przypadku tego egzemplarza aplikacja jest nieco lepsza, ale dochodzę do wniosku, że ten lakier chyba mnie nie lubi - 3 warstwy to u mnie minimum. No i jakoś nie czuję się zbyt dobrze w tym kolorze na paznokciach, choć u innych bardzo mi się podoba. Może przyjdzie kiedyś taki dzień, że docenię wreszcie jego fenomen ;)
To by było na tyle jeśli chodzi o moje lipcowe zakupy. Mam nadzieję, że udało Wam się wytrwać do końca :) A na koniec pochwalę się Wam, że udało mi się załapać do testów nowego masełka do ciała z linii Wild Argan Oil z TBS. Oczywiście poszło już w ruch :)
Wpadło Wam coś w oko z moich nowości? Może macie ochotę dowiedzieć się o którymś produkcie czegoś więcej? Dajcie znać :)
Na dermokonsultacjach bez względu na to, czy się coś kupiło czy nie - dostawało się pakiet próbek. Można też było poprosić o zrobienie odlewki bo Pani reprezentująca firmę Sylveco miała przy sobie małe plastikowe pojemniczki.
Ostatnimi rzeczami, na które się skusiłam były... lakiery do paznokci Essie. W Hebe któregoś dnia była 40% obniżka na cały asortyment tej firmy, a że na mojej liście wisiało kilka kolorów to przygarnęłam 5 buteleczek choć przyznam szczerze - miałam ochotę na więcej. Jakie kolory dołączyły do mojej lakierowej kolekcji? Od lewej: Ballet Slippers, Fiji, Too Too Hot, Lapiz Of Luxury oraz Mint Candy Apple. Każda buteleczka kosztowała 19 PLN/szt.
Jak być może kojarzycie Fiji już wcześniej miałam ale było mega rozwarstwione i aplikacja była dla mnie koszmarna. W przypadku tego egzemplarza aplikacja jest nieco lepsza, ale dochodzę do wniosku, że ten lakier chyba mnie nie lubi - 3 warstwy to u mnie minimum. No i jakoś nie czuję się zbyt dobrze w tym kolorze na paznokciach, choć u innych bardzo mi się podoba. Może przyjdzie kiedyś taki dzień, że docenię wreszcie jego fenomen ;)
To by było na tyle jeśli chodzi o moje lipcowe zakupy. Mam nadzieję, że udało Wam się wytrwać do końca :) A na koniec pochwalę się Wam, że udało mi się załapać do testów nowego masełka do ciała z linii Wild Argan Oil z TBS. Oczywiście poszło już w ruch :)
Wpadło Wam coś w oko z moich nowości? Może macie ochotę dowiedzieć się o którymś produkcie czegoś więcej? Dajcie znać :)