Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: listopad 2017
Liczba stron: 592
Forma: moja własna biblioteczka
Moja ocena - 7/10
Moja ocena - 7/10
WSTĘPNIE...
"Czarownica" to już dziesiąta powieść w dorobku Camilli Läckberg, a fani jak zawsze musieli czekać na nią kilka lat. Dlatego też do czytania kolejnych książek z serii podchodzę bardzo spokojnie i rozkładam sobie lekturę na kilka dni, bo wiem że na następną będę musiała długo czekać...
TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...
Akcja powieści "Czarownica" zabiera nas w aż trzy miejsca w czasoprzestrzeni - współcześnie tj. 2015 rok, do roku 1985, czyli trzydzieści lat wstecz i (uwaga!) - do roku 1671! Nasi znajomi policjanci w Tanumshede mają do odkrycia bardzo makabryczną i trudną psychicznie zbrodnię - ginie 4-letnia dziewczynka, a w toku śledztwa na jaw wychodzi, że mała została zamordowana. Kto chciałby śmierci tak malutkiego dziecka? Sprawa od początku jest bardzo podejrzana, gdyż dziewczynka mieszkała z rodzicami w domu, z którego trzydzieści lat wcześniej zaginęła 4-letnia dziewczynka, a którą kilka godzin później znaleziono martwą w jeziorze. Wówczas oskarżone o zbrodnię zostały dwie 13-letnie dziewczyny, które początkowo przyznały się do czynu, jednak po jakimś czasie odwołały zeznania twierdząc, że są niewinne. Jedna z nich - Helene Jensen nadal mieszka w Fjällbace, w tym samym domu, natomiast druga - Marie Wall, która została gwiazdą filmową właśnie wróciła w rodzinne tereny, aby kręcić film. Przypadek? Może dziewczyny faktycznie wiedzą więcej, niż zeznają, a może powrót Marie wywołał mordercę z ukrycia? I co z tym wszystkim ma wspólnego biedna wdowa z dzieckiem która w 1671 roku sprowadza się do siostry na plebanię?
Szwedzka pisarka zdecydowanie jest znana z tego, że do swoich powieści wprowadza mnóstwo bohaterów i tworzy im taka historię, że prawie każdego z nich można podejrzewać o popełnienie zbrodni. Jeżeli się nieuważnie czyta, to można pogubić się w gąszczu postaci, zwłaszcza że ich imiona i nazwiska nie są łatwe do zapamiętania. Tym razem sprawa, którą rozwiązują Patrick i spółka powiązana jest z morderstwem małej Stelli z 1985 roku. Camilla przedstawia dorosłe już kobiety, które wówczas były nastolatkami. Poznajemy również ich dzieci, siostrę Stelli i jej syna oraz wielu sąsiadów, w tym również mężczyznę, który dwukrotnie odnalazł zwłoki - wcześniej Stelli, a teraz Nei. Duża część książki poświęcona jest narracji nastolatków i czasem trudno mi było przypomnieć sobie, które dziecko jest której kobiety. Dlatego też polecam naprawdę dokładnie czytać, zwłaszcza że książka jest wyjątkowo obszerna, jak na Camillę, gdyż liczy aż 600 stron! Camilla w swoich powieściach oprócz kolejnej zbrodni, zawsze stara się aby fabuła nadążała za współczesnością. Tak i tym razem pokusiła się o wątek "na czasie" - a mianowicie poruszyła sprawę uchodźców z Syrii, których władze Szwecji wzięły pod swoje skrzydła. Przedstawia ich uczucia i myśli dotyczące ucieczki z wojennej zawieruchy oraz wdzięczność, ale i lekkie obawy przed osiedleniem się w nowym miejscu. Pokazuje również zrozumienie dla strachu szwedzkiej społeczności przed obcymi. Cieszy mnie, że nie zajęła jednego stanowiska, tylko pokazała dwie strony medalu tego "problemu", jakim stał się napływ uchodźców do krajów europejskich. Pomysł na pokazanie kolejnej zbrodni, która wstrząsnęła Fjällbacą przy użyciu trzech linii czasowych jest bardzo ciekawy. Od początku zastanawiamy się, jak sprawa sprzed 300 lat może wiązać się z obecnymi wydarzeniami. Jednak nawet sam tytuł książki wskazuje, że wątek polowania na czarownice przedstawiony w roku 1671 będzie miał pewne znaczenie dla współczesnego morderstwa, choć bardziej symboliczne, niż realne.
PODSUMOWUJĄC...
Bardzo dobrze było wrócić do Fjällbaci i ukochanych bohaterów, jednak trochę ubolewam nad tym, że książka nie pobiła swoich poprzedniczek. Czegoś chyba zabrakło... Jednak i tak z niecierpliwością będę czekać na kolejny tom.