Pokazywanie postów oznaczonych etykietą choinka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą choinka. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 26 grudnia 2013

Świątecznie

Wszystkiego dobrego w te Święta, wiem, że się kończą, ale dopiero teraz zasiadłam do komputera i mogę nadrabiać blogowe zaległości, zarówno te w pisaniu, jak i czytaniu.

Przed Świętami dzieci mi się rozchorowały. Na szczęście, jak stwierdziła pani doktor na doraźnym, to były pierdoły.
Czemu na doraźnym, ano dlatego, że w nocy z piątku na sobotę, około 1:15 Mateusz się rozkaszlał.
I cóż z tego?
Ano jak dziecko zaczęło na o 1:15 w nocy kaszleć i o godzinie 2:29 ów kaszel nadal trwał, a dziecko łapało powietrze z odgłosem jakby dmuchał przez długą rurę, to fakt ten wzbudził nasz niepokój i zapadła decyzja, że M. jedzie z Młodym na dyżur nocny w przychodni.
W całym, nocnym zamieszaniu, przebudziła się Młoda. Chciałam ją uspokoić więc przytuliłam Okazało że jest cieplejsza od kaloryfera. 38, 9 na termometrze spowodowało, że i młodsze dziecię z wyrka wyciągnęliśmy w celach badawczych.
Nie powiem, 3:00 w nocy a na dyżurze pojawia się dwoje dorosłych z małolatami może i dziwny widok, bo brykające dzieciaki na bardzo chore nie wyglądały (Wiki przed wyjściem dostała Ibum), a Mati przecież "tylko" kaszlał.
Pani doktor jednak rzetelnie ich przebadała, o dziwo mówiąc co i jak, przepisując leki i tłumacząc, który i na co działa (dla mnie to był szok, bo od naszego rodzinnego to jak nie zapytam to nic się nie dowiem), a na koniec stwierdziła, że dzieci są w dobrym stanie i z taką pierdołą to ona się dziwi, że o tej godzinie ich targaliśmy.
Grzecznie odpowiedziałam, że fakt, że to pierdoła to my się dowiedzieliśmy dopiero od niej.

Leki dostały, zakazu wyjście przy braku gorączki nie było, więc przygotowania do Świąt prawie nie zakłócone, poza wyczerpaniem psychicznym matki, kiedy to dzieci mimo choroby, pełne kipiącej energii rozsadzały dom swoimi kończynami i czaszkę matki wydobywającymi się z ich gardeł decybelami.

Na szczęście część jedzeniową w większości wzięli na siebie moi rodzice, którzy to z nami spędzali Wigilię, a choinkę i jej ubiór wziął na siebie M.
Efekt przeszedł nawet moje wyobrażenie.


Choinka ubrana srebrno-biało, o czym wspominałam w poprzednim poście, a te zielone łańcuchy zielone nie są, ale błysk flesza tak je "pokolorował"
Po uroczystej kolacji nastąpiło to co wszyscy lubią najbardziej. Prezenty!











Nie wiem jak inni, ale ja po całym dniu poszczenia najadłam się tak niewielką ilością, że wszystkich potraw nie spróbowałam. Nie dałam rady. 
Zgodnie z zasadą



Pierwszy dzień Świąt rozpoczęliśmy rodzinnym układankami



A po południu, po kolejnej porcji wyżerki, wyruszyliśmy na spacer.
A pogoda niemalże wiosenna, bo 8 stopni, a do tego bezwietrznie, to bardzo nietypowe o tej porze roku. Zresztą wystarczy spojrzeć na taflę wody.













Jak widać na powyższych zdjęciach, spacer zaczęliśmy kiedy było jasno, a skończyliśmy już po zmierzchu, ale przecież wtedy ustrojona choinka przy ratuszu wyglądała najładniej. Zresztą, czy kogoś to dziwi?
A przy choince stajenka, a w niej zwierzątka. I tłok, ścisk i mało miejsca. Co roku odwiedzamy, i co roku się dziwię, że nie ma więcej miejsca, chociażby po to, żeby oglądający mogli swobodnie przesuwać się w obie strony.
Także było szybko i krótko, bo żadna to atrakcja przepychać się przez ciżbę ludzką dłużej niż potrzeba. Fotki jak widać jakieś cyknęłam, ale nie było szans na fajniejsze ujęcia.
A dziś.
Pogoda nie dopisała, ale jedzenie w lodówce i owszem, na tyle, że ja świętowałam pełną gębą i dosłownie i w przenośni, bo interesowała mnie tylko książka. Tak długo czytałam, że przeczytałam, a nawet zamknęłam ją ze złością, że już się skończyła.
Tegoroczne Święta uważam za mega udane. Jak co rok zresztą, bo ja wybredna nie jestem.
Wesołych Świąt!

sobota, 14 grudnia 2013

Kolor choinki.

Żadnych udziwnień w temacie samego drzewka nie przewiduję. Tak jak w zeszłym roku, tak i w tym choinka będzie żywa. Uwielbiam żywą , pachnącą choinkę.
W zeszłym roku, wraz z dziećmi wieszaliśmy co popadnie, a w tym roku M. zamarzyła się choinka w kolorze bieli srebra,zatem i stos ozdób w tych kolorach zakupił.
Osobiscie przełamałabym kolory te jakimś niebieskim czy delikatnym fioletem, ale obawiam się, że ten numer nie przejdzie. Mam jednak tydzień na przekonanie M. do swojego pomysłu.
Tak się mi mężczyzna zaangażował, że sprawę załatwiać będę delikatnie, bez nacisków i bez niepotrzebnego uporu, co by mu chęci nie przeszły.  Po prostu zasugeruję to i owo kolorystycznie.

Skoro choinka w kolorze srebra to i stół przydałoby się w podobnym klimacie. I tu również zamarzył mi się na białym obrusie niebieski albo fioletowy bieżnik albo jakaś inna ozdóbka w podobnym tonie i kolorystyce.
Intensywnie myślę i przekopuję internet w poszukiwaniu pomysłów i inspiracji.

Czasu coraz mniej, ale i na tyle dużo, że jeszcze coś ciekawego stworzyć można.

zdjęcie zbloga someplacenice.pl

zdjęcie ze strony mówimyjak.pl


zdjęcie z bloga someplacenice.pl

zdjęcie z bloga someplacenice.pl
Ciekawe dekoracje stołu w kolorze srebra i bieli

zdjęcie ze strony sekretkoloru.blox.pl

zdjecie ze bloga sekretkoloru.blox.pl
zdjęcie ze strony urządzamy.pl

zdjęcie ze strony urządzamy.pl



W poszukiwaniu inspiracji zaczęłam przeglądac internet i wsiąkłam. Dekoracje cudne. Nie tylko w kolorystyce przewidzianej na tegoroczne święta, ale w ogóle.
Mam nadzieję, że uda mi się choć troszeczkę stworzyć taki nastrój jakbym chciała.

Idę buszować dalej.

środa, 20 listopada 2013

Stawiamy na Brudera

Nie wiem jak dla innych, ale dla mnie czas Świąt Bożego Narodzenia to przede wszystkim mysli o prezentach. Jest takie nasycenie rynku różnymi cudami, że ciężko wybrać tą jedną rzecz.

Nie mogliśmy z M. dogadać się w kwestii prezentu dla Mateusza. Ja obstawiałam Transformersy, ale M. nosem kręcił.
Zaproponował coś z Brudera.
Mamy dwa pojazdy tej firmy i naprawdę są nie do zdarcia. Wprawdzie w traktorze trzeba wymienić przednie koła, bo jak któreś z dzieci trzepnęło to pękła oś przednia. Traktor jest w użytkowaniu 3 lata i "przeżył" poważne upadki z wysokości, że wziął i w końcu skapitulował. Na szczęście do Brudera części można dokupić, co też uczynimy. Zawsze to taniej niż nowy traktor.

Znając fascynację dziecka do samochodów terenowych, to nimi się przede wszystkim zainteresowaliśmy.

zdjęcie ze strony todler.pl



zdjęcie ze strony todler.pl

zdjęcie ze strony todler.pl




Pokazaliśmy młodemu powyższe samochody prosząc by zdecydował, który chce dostać pod choinkę.
Dość długo się zastanawiał, w końcu wybór padł na zielony z zastrzeżeniem, że na następną choinkę wybierze sobie inny.

Uff, wybór został dokonany, pozostaje tylko zamówić i przechować, prawdopodobnie u dziadków, bo w domu to w każdą dziurę wlezie jak nie Mati, to Wiki, więc występuje spore ryzyko przedwczesnego odkrycia.

Za to poza wszelką wątpliwość na urodziny dostanie grę, mimo, że samochody to miłość mojego dziecka, ale edukować też sie wypada.



czwartek, 20 grudnia 2012

Przedświątecznie

Jak wczoraj postanowiłam tak dziś zrobiłam. wróciłam do porządków przedświątecznych.
Wydawało mi się, że skoro przeprowadzaliśmy się niecałe cztery miesiące temu to niewiele bedzie do "oporządzenia". A tu niespodzianka. Wywaliłam już dwa wory niepotrzebnych "przydasie". Planuję jeszcze zrobić porządek w zabawkach (czytaj: wywalić ile się da). Nawet podjęłam dziś próbę, ale starszy dzieć uderzył w lamenta, że on nie chce, że on lubi, że on będzie się bawił, że będzie po sobie sprzątał i żeby nie wyrzucać. Spojrzałam trochę zbita z tropu na trzymane w rękach Wikusine grzechotki.
- Będziesz się bawił grzechotkami?
- Eee...ale tylko grzechotki wyrzuć.
Tym razem uległam. Do czasu.
Ubraliśmy też dzisiaj choinkę. Według mnie jest urocza, ale na razie nie możemy zapalić światełek, bo przedłużacza brak, ale zapewniam , że lampki są i cierpliwie czekaja na dodatkowy kabelek.
Szarańcza dzielnie pomagała








A później poszli się bawić do swojego pokoju. Ja zasiadłam do komputera, ale oczywiście cisza mnie zaintrygowała. Zajrzałam zatem do pokoju dzieci i...




...pozostało mi tylko westchnąć.

środa, 19 grudnia 2012

Domowo

Od piątku przebywam z Szarańczą pod jednym dachem przez 24 godziny na dobę. Efekt? Oznaki silnej nerwicy.
Mati wziął się i rozchorował w piątek. Syropy typu "precz z gorączką" pomagały na 3-4 godziny. Znaczy się, że coś było na rzeczy. Do tego doszło narzekanie na bólu gardła i uszu (obu!) nie napawało optymizmem.
Nasz rodzinny był podobnego zdania, bo, mimo, ze wróg antybiotyków wszelakich, tym razem zakomunikował, że niestety antybiotyk  BEZWZGLĘDNIE. No to się kurujemy
M. wyjechał na kilka dni, więc jestem z młodzieżą sama i chyba oszaleję.
W związku z powyższym przygotowania do Świąt znacznie spowolniały, a nawet rzekłabym, że zanikły zupełnie. Planuję w dniu jutrzejszym na właściwe tory powrócić i zacząć przedświątecznie ogarniać to co do ogarnięcia zostało..
Ale mamy za to choinkę!
Żywa, nieduża, bo około 1,5 metra ma, śliczna, ale jeszcze nie ubrana. Mnie się podoba taka jak jest, wcale nie musiałabym jej stroić...
Szarańcza po kilkuminutowym zafascynowaniu choinką przestała się nią interesować. I dobrze.Ciekawe czy przystrojona będzie również mało atrakcyjna.
Spędzamy sobie zatem czas w domu. Dzieci z nudów dostają małpiego rozumu, a ja dostaję z nimi pierdolca, bo ich pomysły czasami na czerwono zabarwiają mi obraz przed oczami.
Ale damy radę, bo kto jak nie my?
Teraz kochane aniołki sobie śpią, a ja mam błogą chwilę ciszy i spokoju. Dla siebie.