dino

dino
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą byTerry. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą byTerry. Pokaż wszystkie posty

1 maja 2018

Ulubiency ostatnich miesiecy

Dawno nie bylo tego typu posta ale moze nie w ostatnim miesiacu a w ciagu paru ostatnich, znalazly sie produkty, ktore bardzo polubilam i namietnie uzywam. Nie jest tego duzo ale w koncu nie chodzi o ilosc a jakosc :)


Moge spokojnie powiedziec, ze siegam po te kosmetyki praktycznie codziennie... tak samo po perfumy, bo te aktualnie po prostu uwielbiam do tego stopnia, ze tylko te uzywam. Wszystkie inne poszly na razie w odstawke.


Jak juz o nich zaczelam, to trzeba troche wiecej o nich powiedziec. Nowy zapach Chloe Nomade oczarowal mnie... i omotal, kupilam 50 ml a potem do tego wzielam jeszcze 30 ml zeby miec na urlop. Wiadomo perfumy to kwestia indywidualna, wiec beda miec milosnikow i przeciwnikow... ja sie zaliczam do tych pierwszych i musze przyznac, ze dawno mnie zaden zapach tak nie zauroczyl. Nie jestem fachowcem, nie potrafie opisywac zapachow... ogolnie dziela sie dla mnie na te co mi sie podobaja i te co mi sie podobaja... i ewentualnie te co chyba bym chciala ale nigdy nie doszlo do tego, zebym je kupila. 

Nuta glowy to mirabelka, bergamotka, cytryna i pomarancza
Nuta serca frezja, jasmin, brzoskwinia i roza
Nuta bazy to mech debowy, drzewo bursztynowe, paczula, drzewo sandalowe i biale pizmo.


Laura Mercier Pressed Setting Powder Translucent to swietny puder wykonczeniowy, ktory kupilam juz dosc dawno temu i czekal na swoja kolej w szufladzie. Wtedy kupilam tez baze i jakis taki kremowy produkt wykonczeniowy ale zapach mnie wykanczal i niestety sie pozegnalismy. Natomiast ten puder bardzo polubilam. W opakowaniu mamy 8.10g i powoli zaczynam widziec dno. Kiedys moze (jak nie zapomne) to do niego wroce ale na razie bede dalej uzywac, na jakis czas jeszcze mi wystarczy. Ladnie lekko i naturalnie matuje i calkiem dobrze sie trzyma. Utrwala mi makijaz czyli robi to co powienien.


Kolejne produkty to tusz i dwa mazidla do ust.


Yves Saint Laurent Volupté Night Rehab Lip Mask to po prostu balsam do ust na noc. Kupilam z ciekawosci i zostalam bardzo pozatywnie zaskoczona. Pomijajac cudowny brzoskwiniowy zapach i smak, chlodzacy efekt na ustach... to uzywanie tego balsamu to sama przyjemnosc. Stoi sobie na nocnej szafce i siegam po niego kazdego wieczoru. Rozowy kolor na ustach jest praktycznie niewidoczny ale tez nie ma potrzeby, w koncu to produkt na noc. Najwazniejsze, ze dziala i usta mam w bardzo dobrym stanie. Wydajny powienien byc jak to jest w przypadku typowego blyszczydla, siegamy po niego raz ewentualnie dwa na dobe, wiec mam nadzieje, ze pozostanie ze mna na dluzej. Bardzo proawdobodobne jest, ze kupie kolejne opakowanie. Pacynka jak widac jest w ksztalcie ust, zawartosc to 6 ml.


Ten tusz Too Faced Better than Sex to w sumie juz produkt kultowy i jak to w przypadku takich produktow bywa... albo sie go kocha albo nienawidzi. Pisalam juz o tym, co zrobil mi z rzesami jego tanszy odpowiednik i Loreal. Zmiana na Too Faced wyszla bardzo na korzysc. Rzesy powoli dochodza do siebie a ja jestem z tego bardzo zadowolona. Ladnie podkresla rzesy, moge nalozyc druga warstwe, nie osypuje sie... trwalosc u mnie jest swietna. Nie ma nic co moglabym mu zarzucic. Konsystencja tez w porzadku, nie jest za rzadki ani za gesty. Szczoteczka ma swietny ksztalt i laduje na niej taka ilosc tuszu, ze mozna spokojnie nakladac, bez obawy zrobienia sonie masakry na oku.


Matowy produkt do ust, to w sumie rzadkosc w mojej kosmetyczce ale ten wyjatkowo przypadl mi do gustu i bardzo chetnie po niego siegam. Burberry Liquid Lip Velvet No. 09 Fawn Rose. To piekmy przybrudzony roz ale przy tym dosc jasny. Bardzo ladnie wyglada na ustach... przede wszystkim naturalnie. Nie wlazi w zalamania ust i ich nie wysusza. Zawartosc to 6 ml. Pokazywalam go juz pare razy na insta.  Kredka do ust Burberry Lip Definer w kolorze Nude No. 01 tez mi czesto towarzyszy. Pasuje do wielu blyszczydel, jest miekka i trwala.


Podoba mi sie ten mat, bo on taki bardziej satynowy jest... ten poblysk na zdjeciu jest widoczny dlatego, ze zorbilam zdjecie zaraz po nalozeniu na reke. Na ustach mamy naprawde mat.


Cienie w kredkach... od dluzszego czasu moje ulubione kolorowe kosmetyki do oczu. Bardzo praktyczne, latwe w uzyciu, szybko mozna wykonac makijaz oka i to zarowno dzienny, jak i bardziej intensywne na wieczor. O tego typu kredkach juz kiedys pisalam. Aktualnie jak widac uzywam roznych firm (Burberry, Bobbi Brown, byTerry, Chanel) i te co aktualnie mam lubie i polecam.


Sa firmy ktore maja tylko blyszczace wykonczenia, w ofercie innych (min. Bobbi Brown) ma tez matowe.


Zdecydowanie bardziej wole takie cienie niz na przyklad typowe w kremie. Jakos lepiej mi pasuja, aplikacja jest o wiele latwiejsza, rozcieranie bez problemu ale najlepiej sprawuja sie do tego pedzle syntetyczne. Kredki sa miekkie, wydajnosc jest w porzadku... nie znikaja z predkoscia swiatla, nawet przy czestym uzywaniu. Zawartosc rozna w roznych firmach ale mniej wiecej jest podobna 1,5 g - 1,6 g

28 grudnia 2017

Odkrycia i ulubiency 2017 roku :)

Dawno takiego posta z ulbiencami nie bylo ale w tym roku wyjatkowo rozne nowosci sie u mnie pojawily i zostaly na dluzej... dlatego postanowilam, ze skrobne cos na ich temat. Calkiem mozliwe, ze niektore doczekaja sie pozniej osobnego posta, wiadomo musze dluzej pouzywac.


Jak widac juz na powyzszym zdjeciu mamy tu przerozne produkty... niektore calkiem nowe a inne, ktore mi sie niestety juz koncza.


Na pierwszy rzut perfumy... Bottega Veneta eau Sensuelle to zapach po ktory ostatnio bardzo czesto siegalam i jak widac butelka jest juz prawie pusta. Bardzo chetnie do nich wroce ale chcialabym powachac nowa wersje, ktora przemknela mi gdzies w internetach ale w sklepach jej jeszcze nie spotkalam. Gabrielle Chanel to jedna z zapachowych nowosci, pare razy juz uzylam i ciagle bardzo mi sie podoba. Niestety nie moge za duzo zapachow uzywac w tym samym czasie, bo potem boli mnie glowa. Staram sie ograniczac do dwoch i dlatego czekam az wykoncze BV i wtedy Gabryska pojdzie w ruch.


Maseczki Glamglow bardzo lubie i namietnie uzywam (jak nie zapominam) i tak od jakiegos czasu zapoznaje sie z innymi produktami pielegnacyjnymi, firma ma coraz wieksza oferte. Uzywam je na przemian z ukochana pielegnacja Chanel i calkiem dobrze to wszystko funkcjonuje. Glamglow Glowstarter uwielbiam... idealny krem pod makijaz i robi cos takiego ze skora, ze zadne rozswietlajace bazy i inne cuda nie sa mi potrzebne. Podklad sie swietnie na nim trzyma i moja skora bardzo go lubi. Wybralam odcien Nude Glow i jest dokladnie taki jak lubie. 

Glowsetter to spray do utrwalania makijazu. Zapach ma rownie intensywny jak wszystkie produkty tej firmy ale na szczescie dosc szybko sie ulatnia. Lubie takie zapachy ale te sa dosc ekstremalne i zbyt intensywne. Spray sam w sobie lubie, sprawdza sie u mnie dobrze i bardzo chetnie po niego siegam.


Nie moglo zabraknac tez mojej ulubionej pielegnacyjnej firmy. Olejek jasminowy do twarzy Chanel Huile de Jasmin, aktualnie najlepszy i niesamowicie wydajny a do tego krem po oczy z serii Sublimage. Duza probke dostalam przy zakupie olejku... uzylam pare razy i przepadlam. Nie mialam innego wyjscia, jak kupic ale o nim na pewno kiedys bedzie wiecej.


Dwa filtry Shiseido... oba rewelacyjne z SPF 50+, swietnie sie sprawdzily na urlopie przy naprawde wysokich temperaturach i duzej ilosci slonca. Pierwszy to Sports BB, czyli wodoodporny krem bb nadajacy skorze ladne naturalne wykonczenie, kolor ktory wybralam, wyrownal kolor skory na twarzy i zatuszowal moje przebarwienia... do tego swietnie sie trzyma. Drugi produkt to Expert Sun Protection Lotion i zanim go kupilam, to dlugo dumalam bo jednak trudno bylo mi uwierzyc, ze ta cena przy tym malym opakowaniu, naprawde bedzie potrafil mnie przekonac. No coz... przekonal. Rewelacyjny filtr do ciala, sprawdzil sie i na 100% zabiore go na nastepna wyprawe.


Dwie nowosci do wlosow. Jeden polecono mi tu na blogu, w poscie o produktach do retuszowania odrostu. Bye Bye Racines faktycznie nie jest tani, kosztuje ponad 30,00€ ale musze przyznac racje jest najlepszy... po prostu rewelacyjny i kolejne opakowanie czeka na swoja kolej. Na szczecie jest dosc wydajny. Jakby nie bylo swietnie retuszuje i nie robi plam a do tego utrwala i podnosi wlosy. Drugi produkt to Olaplex No°3 wiekszosci juz calkiem dobrze znany. Uzylam do tej pory dwa razy i jak na razie jestem bardzo zadowolona, moje wlosy nie sa suche ale maja tendencje do puszenia sie i ten produkt uzyty raz na dwa tygodnie (czesciej nie chce, zeby nie przesadzic), swietnie trzyma je pod kontrola.


Szczoteczka soniczna Foreo Luna mini 2 ktora stala sie moim absolutnym ulubiencem. Dlugo... bardzo dlugo sie zastanawialam czy w ogole cos takiego potrzebuje i czy bede uzywac. Skorzystalam z oferty na Black Friday i bardzo sie ciesze, ze ja kupilam. Uzywam namietnie i codziennie... co u mnie nie jest takie oczywiste, bo ja niestety nie jestem zbyt systematyczna, jezeli chodzi o takie rzeczy.


Balsam do ust Givenchy 01 Perfect Pink to tez moje tegoroczne odkrycie. Nie bede zaprzeczac... polecialam na to cudowne opakowanie. Nawet jezeli nie jestem fanka rozowego koloru, to z balsam mi swietnie sluzy.


To bylo chyba najwieksze moje kosmetyczne zaskoczenie... drogeryjny tusz Loreal Paradise Extase, w dalszym ciagu namietnie uzywam i na pewno kupie ponownie. Wszystko w tym tuszu mi pasuje... szczoteczka, konsystencja i efekt na rzesach.


Moja kolejna tegoroczna milosc to cienie w kredkach. Te Chanel Stylo Eyeshadow mam juz dosc dlugo, byly w jakiejs limitowance. Bobbi Brown Long-Wear Cream Shadow Stick i byTerry Ombre Blackstar kupilam ostatnio i tez sie swietnie sprawdzaja. Polubilam je do tego stopnia, ze ostatnio tylko nimi wykonuje makijaze. Swietnie sie trzymaja i predkosc z jaka sie wykonuje makijaz oka... dla mnie bajka. Na pewno z czasem przetestuje tez inne firmy ale te trzy co mam teraz sa naprawde dobre.


W sumie mialam nie kupowac wiecej pedzli, bo ogolnie mam ich pod dostatkiem ale z tego do pudru i do rozu nie bylam zadowolona. Ten do rozu wzielam Marca Jacobsa The Shape i jest swietny... tylko ta cena taka wysokopolkowa ;). Do pudru mam z Kiko 08 i09 ... jakosc dobra a cena przyzwoita. Obawialam sie, ze moze gubic wlosy, na szczescie tak nie jest. Wszystko sie trzyma porzadnie i bardzo dobrze mi sie go uzywa.


Na koniec produkty do paznokci, bo takie ogolnie bardzo rzadko sie u mnie pojawiaja. Maselko Organique uzywam juz dosc dlugo i bardzo lubie... dobrze radzi sobie z pielegnacja skorek i paznokci. Olejek Sally Hansen dostalam od InesBeauty i tez jest calkiem przyjemny. Pielegnujace lakiery Essie tez pojawily sie w tym roku na rynku i chetnie po nie siegam.

***

To byloby na tyle. Znacie kotres z tych produktow... uzywacie ?? Czy moze tez macie takich ulubiencow... cos co mozecie polecic, co warto poznac.


19 listopada 2017

cienie w kredkach... ostatnio ulubione :)

Aktualnie jestem w trakcie poszukiwan i testowania roznych cieni w kredkach. Co mnie ostatnio naszlo i siegnelam po moje trzy cienie z Chanel... i uzywam namietnie i praktycznie w kazdym makijazu. Szybko i wygodnie a efekt mi sie jak najbardziej podoba i do tego bardzo dobrze sie na powiece trzymaja. Jedyny problem w tym, ze niestety Chanel mial je ofercie limitowanej i niestety nie mozna ich juz kupic. Dlatego tez wyruszylam na wirtualne poszukiwania, dwie pierwsze przyniosl mi listonosz pod koniec tygodnia i zaraz zabralam sie za intensywne testowanie :)


Jak wiadac na zdjeciach na pierwszy rzut poszla kredka z Bobbi Brown i by Terry. Glownie dlatego, ze te obie dostepne byly w Douglasie online a do tego mialam znizke. Polecano mi jeszcze kredke z Burberry ale ta niestety musze u nich na stronie zamowic (albo przejechac sie do Monachium) oraz kredke Laura Mercier i ta tez wczesniej czy pozniej znajdzie sie u mnie... ale nie wszystko na raz. Na razie skupie sie na tych dwoch, co juz mam.


Wage obie kredki maja zblizona by Terry ma 1,64g a Bobbi 1,60g z tym, ze BB jest drozsza i musze przyznac douglasowa cena jest dosc kosmiczna. Zycza sobie 38,00€ za Bobbi i 34,00€ za Terry. Z tym, ze ogolnie Douglas ma dosc wysokie ceny i najlepiej szukac gdzie indziej. Na przyklad Parfumdreams ma ta sama kredke za 29,00€ ... jak widac roznica spora ale to nic nowego, ze Douglas przegina z cenami.


Obie kredki sa rownie przyjemne w uzyciu... kremowe i mieciutkie. Dobrze sie rozcieraja. Zeby miec jakas roznice to z Terry wzielam o wykonczeniu perlowym a z Bobbi taka bardziej satynowa bo mat to to nie jest ale w kazdym razie jest bez polysku. Z tym, ze oczywiscie takie z polyskiem tez maja w ofercie. Ta od Terry jest wg producenta wodoodporna, Bobbi podaje tylko, ze jest to Long - Wear (do 8 godzin bez zmian w wygladzie).


Bobbi Brown w kolorze Heather Steel bo pomyslalam sobie, ze taki chlodnawy braz zawsze sie przyda.


by Terry w kolorze Misty Rock czyli tez cos rodzaju jasnego brazu ale z taka rdzawa poswiata. Ja uwielbiam takie odcienie i pieknie sie na oku prezentuja. W ogole to ta firma ma dwa rodzaje cieni w kredce w ofercie. Ja wybralam ta drozsza wersje Ombre Blackstar.


Oba kolory sa piekne i dobrze nasycone ale i po roztarciu prezentuja sie bardzo ladnie a do tego kolor pozostaje na powiece. Intensywnosc oczywiscie mozna stopniowac. Az uzyskamy taki efekt jaki chcemy. Jak juz pisalam u mnie trzymaja sie caly dzien, po wielu godzinach wygladaja tak jakbym je przez chwila nalozyla. Nie zbieraja sie w zalamaniu i nie znikaja z powieki. To jest doskladnie to czego szukalam. Do tego mozna je tez uzywac jako cienie bazowe pod normalnie cienie, wiec w sumie nie ma granic jezeli chodzi o makijaz, tak samo mozna zrobic cos bardziej skomplikowanego. Z tym, ze ja jeszcze nie probowalam uzywac ich jako bazy ale jak kiedys je w ten sposob wykorzystam, to na pewno podziele sie z wami wrazeniami.


Na pewno skusze sie na kolejne kolory z obu firm, bo obie karedki bardzo mi podeszly. U Bobbi wypatrzylam juz cudny fiolet i bardzo jestem ciekawa jaki bedzie na zywo. Plusem BB jest wybor odcieni bo dostepnych ma 18 a u Terry jest tylko 8 ale wiadomo wszystkie i tak nie sa mi potrzebne, wybiore sobie takie, ktore beda mi pasowac. A przy okazji oczywiscie rozejrze sie za tym co w ofercie maja pozostale firmy... te o ktorych pisalam wyzej i moze popatrze u Lancome, bo tez cos takiego maja. O ile plynne cienie nie spodobaly mi sie az tak bardzo, oczywiscie nie jezeli chodzi o wyglad ale raczej o aplikacje i malowanie nimi. Tak te w kredce sa idealne... latwe w obsludze i efekt tez dokladnie taki jak lubie.


14 kwietnia 2017

post o pustych opakowaniach cz.II


Tak mi sie skojarzylo, ze wieki nie bylo denkowego posta. Nazbieralo sie troche kolorowki i w sumie glownie kolorowki, przez to, ze moja pielegnacja jest dosc stala. I zuzywam owszem... nawet sporo ale jak popatrzylam to w przypadku niektorych produktow mialabym teraz trzecie puste opakowanie. Glowie oczywiscie w pielegnacji twarzy. Jezeli chodzi o kosmetyki kolorowe, to zuzywam co mam a jak cos lubie to kupuje na ich miejsce kolejny taki sam produkt. Przestalam tak eksperymentowac, prawde mowiac szkoda mi pieniedzy a do tego przestalo mi to sprawiac radosc, co widac tez na blogu. Z wiadomoego powodu ale nie ma sensu po raz kolejny o tym pisac. Moja aktywosc tu jest delikatnie mowiac mizerna ale o was moglabym powiedziec to samo :P. Jakby nie bylo blogowanie samo w sobie dalej sprawia mi frajde, wiec nawet jak pisze sama dla siebie. Nie wiem jak to bedzie z denkami. Od ostatniego minal prawie rok... 


Tusze... znalazlam takie co mi sluza a do tego nie ma co ukrywac, na rzesach pedzonych na odzywkach wiekszosc wyglada dobrze. 
Le Volume de Chanel (dwa opakowania w denku) kolejne w uzyciu. To chyba mowi samo za siebie. Z tym, ze jest to wersja wodoodporna. Absolutnie uwielbiam i zostanie ze mna na zawsze albo do momentu gdy Chanel ja wycofa lub ulepszy... obie opcje beda katastrofa ;) 
Marc Jacobs O!MegaLash taka sama sytuacja jak w przypadku Chanel. Kocham i sciagam z pl, moze jak w koncu bedzie Sephora w de, to beda mieli Marca w asortymencie (plizzzz...). 
By Terry Growth Booster to bardzo przyjemny codzienny tusz, ladnie podkreslajacy i rozczesujacy rzesy. U mnie dobrze sie trzymal... nie robil pandy i sie nie kruszyl. 8 ml to przyzwoita zawartosc aczkolwiek firma ma dosc wysokie ceny. 
D&G Passioneyes to tusz ktory bardzo cieplo wspominam. Podlinkowalam post ze sroczego bloga, jakby ktos byl zainteresowany. U mnie niestety bardzo kiepska dostepnosc. Zawartosc to 7 ml. Moze kiedys jak dorwe go w korzystnej cenie to kupie, bo bardzo podobal mi sie efekt na rzesach.


Blyszczyki... zuzywam, co przy posiadanej ilosci nie jest takie proste ;)
Burberry Lip Glow to dosc gesty i przyjemny blyszczyk. Ladnie pielegnuje usta. Pigmentacja dobrza, kolor jest widoczny na ustach. 
MAC Cremesheen Glass byl moim ulubiencem. Limitowana edycja w kolorze "japanese spring"... ehhh kocham i duzy smuteczek, ze juz sie skonczyl. 
Chanel Levres Scintillantes w kolorze 437 i 206. Ten 437 bardziej blyszczacy i transparentny, podkreslal kolor ust albo wlasciwie uwydatnial ale jezeli chodzi o krycie, to 206 jest bardziej napigmentowany.


Hourglass Immaculate Liquid Powder Foundation dlugo go uzywalam, niesamowicie wydajny ale drogi i jak to bywa ciezki do zdobycia. Ja musze kosmetyki tej firmy sciagac z uk. Bardzo go lubie ale pewnie nie kazda skora bedzie go akceptowac. Sucharki moga miec problemy. Tak mi sie przynajmniej wydaje. Na mojej mieszanej sprawdzil sie swietnie. Cieplo wspominam. (post na sroczym)
Hourglass Amnient Lighting Powder (Ethereal Light) to jeden z moich ulubionych pudrow wykonczeniowo - rozswietlajacych. Calkiem mozliwe, ze kiedys do niego wroce... jak uszczuple troche zawartosc moich szuflad.
YSL Touche Eclat kultowy kosmetyk tej firmy, ja niestety jakos nigdy sie do niego nie przekonalam. Nie wiem... moze po prostu to nie jest kosmetyk dla mnie. Zuzylam i wiecej do niego nie wroce. 
Rock&Republic Chiffon Exhibition Powder dostalam kiedys w darach losu od Urbi, wieki temu... fajny puder ale dostepnosc zerowa. Zuzyc zuzylam ale mam inne tego typu, wiec zalu specjalnie nie ma.


Bazy pod cienie... hmmm... aktualnie nie sluzy mi zadna. Tak w 100%. 
Zoeva Eyeshadow Fix Matte jest w porzadku, wiekszosc cieni trzyma sie na niej dobrze ale mam dni kiedy niestety nie jest tak jakbym chciala. Jednak chwilowo siegam po nia najczesciej, bo ma przystepna cene.
Too Faced Shadow Insurance (lemon drop) niestety nic z tego nie wyszlo. Ladnie podkresla kolor cieni ale z trzymaniem sie na moich powiekach nie jest juz tak ladnie, nie pozostalo mi nic innego jak sie z nia pozegnac. 


Filtry... cos czego nie moze zabraknac w zadnej kosmetyczce. 
Shiseido UV Protective Compact Foundation SPF 30 byl przez lata moim letnim (glownie urlopowym) towarzyszem. Nawet bardziej ten w kompakcie jak plynny. Wodoodporny sprawdzal sie dobrze takze w tropikach ale w tym roku zastapilam go produktem z ostatniego posta. Jakby nie bylo kosmetyk sam w sobie swietny i godny polecenia. 
Chanel UV Essentiel SPF 50+ to najlepszy filtr pod makijaz jaki do tej pory mialam. Kocham bardzo mocno, w uzyciu kolejne opakowanie i jedno mam jeszcze w zapasie. Bo tu mamy klops. Chanel go wycofalo... i moglabym tu naprawde cos brzydkiego napisac ale to niestety niczego nie zmieni. Dlaczego tak sie stalo nie wiem. Moze chca wprowadzic inny... albo ten (o zgrozo) ulepszyc. Wiadomo jak to z tymi ulepszeniami jest... czego, gesto nienajlepiej. Ja jestem na te i przyszle lato zabezpieczona a co bedzie pozniej, to sie zobaczy. 


Kolejny temat rzeka to odzywki do rzes. Na szczescie znalazlam taka, ktora mi sluzy i ktora moje slepia dobrze znosza i przy niej pozostane.
Realash tak to wlasnie ona... jedyne co moglabym jej zarzucic, to ze konczy mi sie szybciej, mimo ze wszystkie do tej pory uzywane mialy po 3 ml. No coz... to jestem jeszcze w stanie wybaczyc. Najwazniejsze, ze rzesy ladne a slepia nie sa podraznione. 
Xlash uzywalam wczesniej. Ogolnie bylam zadowolona... tolerancja byla ok. Niestety przy wymianie rzes bylo widac braki, co mnie zawsze troche irytowalo. Bo kto lubi wygladac jak wylniala kura. Tym bardziej, ze nie byla to rowna wymiana i raz to bylo lewe a raz prawe oko.


Perfumy :)
Jour d'Hermes uwielbiam i na pewno do nich wroce ale moze teraz dla odmiany skusze sie na Absolu.
Bvlgari Omnia Paraiba bardzo przyjemny i lekki dzienny zapach. Uzywalam do pracy. Lubie zapachy tej firmy... Omnie ogolnie dobrze wypadaja. Moze kiedys jak mi gdzies okazyjnie w lapki wpadnie.


Pielegnacja twarzy... to w sumie jedna firma i kolejne zuzyte opakowania, ktore sie bede ciagle pojawiac. Te z tylu zdjecia opisalam juz w poprzednim denku, wiec nie bede sie powtarzac.Trzy produkty z przodu pojawily sie w denku po raz pierwszy. 
Chanel Hydra Beauty Micro Serum to lekki i przyjemny kosmetyk. Takie lubie na lato, szybko sie wchlaniaja i nie pozostawiaja na skorze filmu. Trudno stwierdzic dzialanie po jednym opakowaniu, tym bardziej ze uzywam na zmiane z pozostalymi kosmetykami. Ogolnie lubie ale pewnie skusze sie na wersje w kremie, ktora teraz ma sie pojawic. 
Chanel Le Lift Serum to niestety najslabszy produkt z serii Le Lift. Uzywalam na dzien, pod makijaz ale jakis specjalnie wrazenia na mnie nie zrobil, wiec sobie daruje... pozostane przy ulubiencach.
La Solution 10 de Chanel jest wlasnie takim moim ulubiencem. Co prawda to nie jest serum, to jest jeden z bardziej prostych kremow jakie mozna spotkac na rynku. mimo wszystko radzi sobie calkiem dobrze. Moja skora go lubi, swietny na lato. Kolejne opakowanie czeka na swoja kolej.


Nip + Fab Skin Glycolic Fix to platki oczyszczajace do skory, majace tez dzieki zawartosci kwasu, pomagac w zluszczaniu. U mnie dzialania nie zauwazylam ale to tez nic nowego... tego typu produkty ogolnie sie u mnie nie sprawdzaja. Gruboskorna jestem i tyle. 


Long4Lashes po raz pierwszy goszcza w moim denkowym poscie. Szampon bardzo lubie i mam kolejne opakowanie. Moja fanaberyjna skora glowy dobrze go znosi a przy tam spelnia swoje zadanie. Serum nie jest zle ale niestety ja tego typu produktow nie moge uzywac tak jak nam zaleca producent. I to nie tylko w przypadku tej firmy.Takie sera maja to do siebie, ze nie tylko wcieramy je w skore glowa ale takze we wlosy, ktore przewaznie pozniej wygladaja jak nieumyte. Co jakis czas kupie taki kosmetyk i uzywam go wtedy jak wiem, ze rano bede myla wlosy a do tego pozostawiam na skorze cala noc.  


Pozostale produkty do wlosow.
Bumble&Bumble Full Potential Shampoo to seria majaca pomoc przy problemach z wypadaniem wlosow. Szampon skonczylam... odzywke jeszcze mam. Dzialania specjalnie nie zauwazylam. 
Bumble&Bumble Thickening Shampoo to produkt pogrubijajacy wlosy. Mialam kiedys miniaturki i bylam zadowolona, w przypadku pelnowymiarowki jakos ten efekt nie byl juz taki jak bym chciala. Tu tez zostalo mi jeszcze sporo odzywki. Problem jest taki, ze powinno sie uzywac na cale wlosy, bo w koncu uniesc chcemy tez przy nasadzie ale niestety przyspieszaja mi przetluszczanie sie wlosow.
Alterna Caviar Anti Aging Seasilk to odzywka bez splukiwania do wlosow brazowych, wzmacniajaca i dajaca ochrone uv. Cos mi sie wydaje, ze juz jej nie ma w sprzedazy. Ja mam jeszcze jdno opakowanie. Lubie bo pomaga rozczesac wlosy i nie obciaza mi ich dodatkowo. 
Organix Coconut Water Shampoo to kosmetyk o cudnym zapachu i niestety u mnie mizernym dzialaniu. Ze wszystkich produktow tej firmy, te kokosowe wydadly najslabiej. 
Organix Argan Oil of Moroco Shampoo sprawdzil sie u mnie lepiej. Nawet go lubilam... czy kupie pelnowymiarowe opakowanie to nie wiem. Aktualnie powrocilam do Alterny. 


Rituals Yogi Flow to pianka do mycia ciala. Produkt bardzo fajny, ja lubie zel w formie pianki... z tym, ze to zdecydowanie nie moj zapach. 
Rituals Fortune Oil to zdecydowanie bardziej moje klimaty. Zarowno forma olejku pod prysznic bardzo mi sie podoba, jak i zapach, ktory jest po prostu obledny. 

Kosmetyki tej firmy naleza do moich ulubionych i regulanie goszcza w mojej lazience, tylko jak widze, nie wszystkie opakowania wyladowaly w szufladzie... czesc z nich poleciala do kosza.


Biotherm Firm Corrector to jeden z moich ulubiencow jeszeli chodzi o napinanie i wygladzanie skory. Pieknie pachnie i dobrze sobie radzi... na pewno do niego wroce. 

***
  
The End