Obserwatorzy

Translator

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą brancelet. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą brancelet. Pokaż wszystkie posty

środa, 11 listopada 2015

Dalszy ciąg szalika i nie tylko :)





Szalik skończony. Późną nocą, więc obfociłam dopiero jak wstał nowy dzień. W wersji luzem, bo na ludziu, czyli na nowej właścicielce się nie dało :). Właściwie, to poniekąd skończyłam go wczoraj specjalnie, bo Julcia, gdy tylko widziała mnie z robótką w ręce od razu przybiegała i dopytywała - Robisz dla mnie szalik? 
- Tak. - odpowiadałam zgodnie z prawdą.
- Acha. Robisz dla mnie szalik. - Powtarzała mało rezolutnie moja 2,5-latka, po czym wracała do swoich zajęć. Ponieważ jednak szalik dłubałam po malutku, jakoś tak przez tydzień, zaczęłam wyczuwać, że gdy pierwsze pytania i odpowiedzi przemieszane były z dużą radością, to następne dni zamieniły radość w przyzwyczajenie, a nawet w lekkie rozczarowanie, czy może po prostu stwierdzenie stanu rzeczy. Zabrakło mi więc elementu wiary, że szalik zostanie kiedyś skończony, skoro dziecko znało tylko etap początku i powstawania tego przedmiotu. Z duża niecierpliwością oczekiwałam poranka, żeby zobaczyć jej minę, gdy oznajmię finał. I co?

I nic, bo moje maleństwo wstało i wcale jej nie ruszył skończony szalik. Nawet nie chciała przymierzyć. Oj, masz! Cała moja duma pękła jak bańka :C Na szczęście, do kościoła już założyła :)
......
Wyszło mi prawie opowiadanie w stylu "Tydzień z życia rękodzielniczki i matki" :D

Więc jak na rękodzielniczkę przystało - trochę fotek: zakładki, kolczyki, bransoletki:



















piątek, 12 czerwca 2015

Bransoletki, bransoletki...

Bardzo dziękuję za komentarze pod poprzednim postem. Idąc za ciosem - powstały jeszcze ręcznie malowane bransoletki. Jedna z nich też już trafiła w dobre ręce, a właściwie... na dobrą rękę :D










wtorek, 14 października 2014

Wymianka jesienna - finał

... czyli przesyłki dotarły. Moją parą była organizatorka zabawy, czyli Etoile.


Przed przystąpieniem do pracy nad prezentami, zapytałyśmy się wzajemnie o preferencje. Nie byłyśmy wybredne, ale poprosiłam ją o zrobienie gumeczek dla moich córek. A co, niech też coś mają z tej zabawy :) Gumeczki dotarły, a jakże i są prześliczne. Dziewczynki już innych nie chcą nosić na głowie :) Julcia, najmłodsza, ma jeszcze zbyt krótkie włoski, żeby związywać je w kitki, więc dostała opaskę, a ja...





...sporo bransoletek, którymi musiałam podzielić się z dziewczynkami :)




... naszyjnik

...słodkości, którymi też musiałam się podzielić :)

...próbki kosmetyków i kremik, którymi też będę musiała się podzielić:)

Czasem ciężko żyć w babińcu :DDDDDD

Ja ze swej strony wysłałam kilka par kolczyków, bransoletki frywolitkowe i nie tylko, plecaczek ręcznie malowany, małą śnieżynkę frywolną, również trochę próbek kosmetykowych oraz jakieś słodkości. A od moich pociech - dorzuciłam ręcznie namalowane przez nie obrazki jesienne (w końcu to wymianka w jesiennych klimatach). Mam nadzieję, że spodobały się.








Data ostatecznego dostarczenia przesyłek (10.10.) była dla nas obu znamienna - dla mnie to data (kolejnych, osiemnastych :) urodzin, a dla Etoile - rocznica ślubu, dlatego w przesyłkach znalazły się jakieś bonusy z tych okazji. Ja dostałam makramową bransoletkę z koralikami z lawy. Jejku, nie dość, że śliczna, to spełniła przy okazji moje ciche marzenie, bo zawsze chciałam zobaczyć na żywo jak wyglądają takie koraliki (nigdy nie miałam okazji, ani śmiałości, żeby je zamówić :).



Ja za to zrobiłam specjalnie kolczyki Ankarsowe (frywolitki + mnóstwo koralików). Takiej bogatej wersji jeszcze nigdy nie dziergałam, więc trochę się obawiałam co mi z tego wyjdzie. Efekt jest jednak bardzo fajny, choć są dość pracochłonne. Samo wszywanie koralików zajęło mi przeszło 2 godziny! Warto było! Na uszach prezentują się jeszcze lepiej niż na zdjęciu.


Fotki zapożyczyłam od Etoile, bo moją przesyłkę pakowałam w dość dużym pośpiechu i zapomniałam jej obfocić. Dzięki za udostępnienie i sorry, za kłopot!

Ogólnie jestem bardzo zadowolona z wymianki, choć nie powtórzę jej zbyt szybko, bo zajęła mi duuuużo czasu, a akurat wyskoczyło mi sporo zobowiązań zawodowych, których nie mogę odsunąć na boczny tor. Choć frywolitkowe (i nie tylko) piękności, na pewno będę prezentować co chwila, bo dzień bez frywolitki, to dzień stracony :)