W niedzielę wybraliśmy się do Krasnegostawu na Festiwal KLIK . Zdjęć mam bardzo mało, ale wrażeń niesamowicie dużo. A także zawarłam nową znajomość z panią Joanną (mistrzynią patchworku), do tej pory się zastanawiam skąd wzięłam odwagę żeby podejść i "zagadać" :)
Atmosfera była genialna, masa pozytywnie zakręconych osób :)
I to co tygrysy lubią najbardziej --- szachy! Ciężko było oderwać oczy do rozgrywanych partii :)
Dodatkowa atrakcją była możliwość zakupienia materiałów do rękodzieła. Cieszę się że wzięłam tylko określoną sumę pieniędzy >>do stracenia<< .
Najbardziej ucieszyłam się z wełny, bo już od dawna chodziło za mną filcowanie. Igła czekała (dzięki uprzejmości pewnej osóbki, palcem nie pokażę ;>) tylko jakoś się nie składało żeby nabyć wełnę. Po przyjeździe do domu od razu wzięłam się do roboty :) Oto moja pierwsza, idealna-inaczej filcowa kulka :D
Tak, duma mnie wręcz rozsadza ;) Do tego moje dziecię zapałało podobną miłością do filcowania i chodziło za mną i mówiło "daj mi łełnę, daj mi łełnę" Także swoją nową zabawkę, odzyskam pewnie dopiero po pierwszym ukłuciu ;)
............
Bardzo się cieszę, że miałam okazję wziąć udział w takiej imprezie, bo atmosfera zakręcona iście robótkowo a klimat bez porównania lepszy niż na zwykłych kiermaszach czy jarmarkach.
.....................
Miłego dnia :)