Liski miały wjechać na bloga już dawno, ale jakoś ciągle brakowało czasu, więc teraz nadrabiam zaległości. Przypłynęły do mnie mailem od siostry, która znalazła je gdzieś w internecie i postanowiła się ze mną podzielić, bo wie, że liski lubię. To takie miłe:) Ale tak dla uzupełnienia muszę dodać, że lubię liski tylko wyidealizowane, bajkowe. Nie takie, co kradną kury i kaczki. Wychowałam się na wsi, więc "ciemną stronę lisa" znam;)
Te są na szczęście niegroźne. Tylko siedzą w łódce i pływają po jeziorze. Prawda, że są urocze? Autorką jest Kristiana Pärn, estońska ilustratorka:
A tutaj lisek-marzyciel:
Śliczne :) Mam sentyment do lisków, mój M. jak zaczyna się na mnie złościć, przypomina mi takiego liska ;)
OdpowiedzUsuńpozdr.
shoppanna
Haha:) Mi też ludzie często przypominają zwierzęta. Najczęściej misia koalę albo szczurka:)
UsuńJak byłam w ZOO to był wysyp hipopotamów (i nie były to zwierzęta);)
Usuń