Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pat&Rub. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pat&Rub. Pokaż wszystkie posty

ULUBIEŃCY | Urban Decay, Vichy, Sylveco, Caudalie, Norel, Pat + Rub, Dr Sante

Witajcie weekendowo :)

Ulubieńców na blogu nie było od lipca, jakoś się nie składało. Nadrabiam jednak temat dzisiaj, przedstawiając Wam kosmetyczną siódemkę, za którą naprawdę przepadam. Niektóre z tych rzeczy to całkiem niedawne zakupy, ale zasłużyły, żeby się tu znaleźć.


Zacznę od jedynej kolorówkowej rzeczy w tym zestawieniu - paletka cieni do powiek Urban Decay Naked Basics 2 była moim małym marzeniem, odkąd ją zobaczyłam. Idealne, chłodne kolory, do tego neutralne, czyli to co kocham. Przygarnęłam ją w połowie sierpnia dzięki bonowi prezentowemu, który dostałam od przyjaciółki na urodziny. Od tamtej pory nie użyłam do makijażu oczu niczego innego, naprawdę! Miłość totalna ♥

Caudalie, Rose de Vigne, Eau Fraiche - kiedy tylko pod koniec sierpnia zobaczyłam na półce ten nowy wariant zapachowy, złapałam i pobiegłam bez zastanowienia do kasy. Kocham różany zapach, kocham Caudalie - wszystko jasne :) W wodzie oprócz róży jest też grejfrut i rabarbar, mieszanka superorzeźwiająca, ale też nie wyłącznie letnia - uwielbiam. Mam już drugie opakowanie w zapasie.



Vichy, emulsja matująca SPF 50 - wszyscy znają ten filtr, wszyscy kochają. Nie jestem wyjątkiem, to już któreś z kolei opakowanie. Idealnie sprawdza się pod makijaż, rzeczywiście matuje, nie zapycha. Jeśli chcecie poczytać więcej, na blogu była już recenzja :)

Dr Sante , Macadamia Hair, olejek do włosów - kupiłam dwa tygodnie temu przy okazji wędrówki po drogerii, z czystej ciekawości. To był strzał w dziesiątkę, olejek sprawdza się fantastycznie - jest odpowiednio gęsty, nie obciąża końcówek, pięknie wygładza włosy, można stosować na suche i na mokre kosmyki. Kosztuje kilkanaście złotych, więc jest tanio i dobrze :)

Norel, tonik żelowy z kwasem migdałowym - mój hit od prawie roku. Obecnie stosuję go co 3 dzień na noc i idealnie się sprawdza. Skóra się po nim nie łuszczy płatami, ale widać rozjaśnienie i zmniejszenie niedoskonałości. Diabelsko wydajny, mam go już prawie rok i nie doszłam jeszcze do połowy opakowania. Uwielbiam ♥


Sylveco, tonik hibiskusowy - po tym jak mocno uczulił mnie hydrolat różany, szukałam nowego toniku. Nie chciałam wydawać zbyt dużo, skusiłam się więc na ten tonik z Sylveco, bo słyszałam o nim wiele pozytywów. Za 16 zł kupiłam 150 ml butelkę. Używam od początku miesiąca i naprawdę polubiłam - dobrze koi twarz, delikatnie nawilża, podoba mi się odrobinę gęstsza od wody konsystencja [ dzięki temu aplikuję go palcami, bez wacika ] i zauważyłam subtelne matowienie skóry, zero uczuleń.

Pat + Rub, pielęgnacyjny balsam do ust, grejfrutowy - kupiłam go jakiś czas temu na wyprzedaży w Sephorze za niecałe 20 złotych. Przyjemnie pachnący balsam, który naprawdę świetnie  i na długo nawilża usta. Z racji, że jest w słoiczku i delikatnie rozjaśnia usta, używam go tylko w domu. Stosuję też czasem do skórek, choć i tak wydaje mi się, że nie wykończę go do terminu ważności, który upływa w grudniu, taki jest wydajny ;)

A jakich Wy macie ostatnio ulubieńców? Piszcie, może coś mnie zainspiruje :)


Empties #24 | w listopadzie się obijałam ;)

Witajcie serdecznie :)

Czy u Was też tak szaro i ponuro i nie macie nastroju na nic innego, oprócz siedzenia z ciepłą herbatą i książką? Jeśli tak, to bardzo proszę docenić moją dzisiejszą mobilizację - zrobiłam zdjęcia i napisałam post! :D


Nie przedłużając, zapraszam Was na szybki przegląd tego, co zużyłam w tym miesiącu [ w ogóle wow - udało mi się pierwszy raz od nie wiem kiedy napisać o zużyciach jeszcze we właściwym miesiącu! ^^ ]


płyn micelarny Garnier - ulubiony już, mam w użyciu kolejną butelkę. Znakomicie zmywa cały makijaż, nie straszny mu eyeliner czy ciemne cienie. Nie podrażnia mi oczu, za co wielki plus.

pianka do mycia twarzy Organic Therapy - służyła mi przez ponad 4 miesiące, codziennie rano. Uważam to za bardzo dobry wynik! Pianka pięknie pachniała, bardzo dobrze, ale delikatnie oczyszczała twarz. Zrecenzowałam ją na blogu jakiś czas temu :)

tonik energizujący Clarins - to już moja druga butelka tego toniku do twarzy. Niesamowicie wydajny, używałam go codziennie przez 5 miesięcy [ od 4 czerwca ]. Uwielbiam jego zapach i działanie, na pewno jeszcze powrócę :)



tonik do twarzy Pat&Rub - hojną odlewkę dostałam od Magdy z bloga Unappreciated już jakiś czas temu [ chwaliłam się nią ]. Byłam toniku bardzo ciekawa, więc jak skończyłam Clarins'a ze zdjęcia wcześniej, sięgnęłam po ten. Wystarczył mi na dwa tygodnie codziennego używania i bardzo dobrze się spisywał. Nie jestem jednak pewna, czy zapach mi się spodobał ;) Chyba muszę kupić pełnowymiarowe opakowanie i to zgłębić ;)

krem do twarzy z kwasem pirogronowym, azelainowym i salicylowym Bandi - męczyłam go już drugi sezon, ale w końcu zrezygnowałam i wyrzucam, mimo że jeszcze jest go trochę w opakowaniu. No ja po prostu nie widzę żadnego działania! No i nie pachnie fiołkami ;) Teraz używam toniku z kwasem migdałowym Norel i od razu jest różnica! :)

emulsja matująca z filtrem SPF 50 Vichy - to nie pierwsza i nie ostatnia tubka tego kremu z filtrem. Bardzo go lubię i na pewno będę powracać. Recenzja pojawiła się już dawno temu. Na razie mam inne filtry w użyciu :)


nektarynkowe mydło do rąk Balea - udało mi się je wygrzebać w sklepie z chemią niemiecką [ niestety nic innego z Balea nie było ;( ] za jakieś 5 zł i nie żałuję, bo bardzo to mydełko polubiłam, głównie za zapach :) Ale nie wysuszało rąk, co dla mnie jest atutem, bo po przygodzie z mydłami do rąk Ziaja zwracam na to większą uwagę.

antyperspirant w kulce Dry Comfort Nivea - czy ja cokolwiek muszę pisać? ;)

baza pod lakier Bio2 Vitamin Booster Bell - ulubiona baza pod lakier, chroni, przedłuża trwałość lakieru i pisałam o niej niedawno w poście o produktach, do których regularnie powracam.

krem do rąk Thalgo - mały, ale niestety wydajny. Czemu niestety? Bo zapach bardzo mi się nie podobał :( Pachniał jakimiś algami i innymi glonami, zupełnie nie moje gusta zapachowe ;)


pasta do zębów Sparkly White Himalaya Herbals - ulubiona od wielu miesięcy i prędko jej nie zamienię! ;)

balsam New Charity Pot Lush - to maleństwo dostałam od Irenki i było fantastyczne! Pięknie pachniało i świetnie nawilżało skórki, bo do tego go używałam. Jeśli macie dostęp - kupujcie! Ja już żałuję, że nie mam Lush'a w Polsce ;)

olejek do włosów BC Oil Miracle Light Schwarzkopf - używałam na długość po myciu. Znakomicie chronił włosy i przyspieszał suszenie. Będę polować na pełnowymiarowe opakowanie :)

peeling do ciała Divine Scrub Caudalie - doszłam do wniosku, że nie będę chomikowac miniatur i sięgnęłam po ten uroczy słoiczek. Okazało się, że peeling jest fenomenalny i nie dość, że całkiem nieźle zdziera, to jeszcze tak wspaniale wygładza skórę, że nie mogłam w to uwierzyć! Po peelingu posmarowałam ciało suchym olejkiem z tej samej serii Caudalie i byłam w siódmym niebie! Nawet Narzeczony był zdziwiony, że mam taką miłą w dotyku skórę ;) Ach, wspomniałam już, że kupiłam pełnowymiarowe opakowanie tego cuda? ;>


Tutaj próbki. Ta największa saszetka to była arbuzowa maska algowa z Bielendy. Czemu tak późno odkryłam maski algowe? Tego nie wie nikt. Wiem jedno - chcę więceeeeej! ;) Krem z kwasem migdałowym Norel zachęcił mnie do kupienia pełnowymiarowego słoiczka i na pewno to kiedyś nastąpi. Dyniowa maseczka nawilżająca z Organique tylko utwierdziła mnie w chciejstwie tej serii - po próbkach stwierdzam, że muszę kiedyś dorobić się ich kremu nawilżającego i maseczki. Ostatnia saszetka to jakiś lotion z Misshy, zupełnie nie zauważyłam działania, dla mnie to było jak woda ;)

To już wszystkie moje zużycia listopadowe, wiem, że mało tego.
Tak, też byłam zdziwiona, ale liczę, że w grudniu uda mi się lepiej ;)
Piszcie, jak Wam poszło w tym miesiącu?
Znacie coś z moich zużyć?

Empties #3, czyli wyniki półtoramiesięcznego zużywania

Hej :)
Dziś podsumowanie moich zużyć. Ostatni taki wpis zrobiłam tuż przed przeprowadzką do nowego mieszkania, 15.04. Dziś mija więc równo półtora miesiąca od tamtej daty.
Myślę, że przez tak długi czas mogłam zużyć trochę więcej, ale niestety ze względu na moje przeskakiwanie od kosmetyku do kosmetyku [ mam 3 otwarte żele pod prysznic na raz ;) ] nie wyszło to za dobrze ;)
Do kosza wędruje 27 kosmetyków i 7 próbek.


1. Szampon Receptury Babuszki Agafii na łopianowym propolisie - świetny, wielki [ 600 ml ! ] produkt, który pomógł mi w walce z wypadającymi włosami, o reszcie jego zalet pisałam 2 dni temu TUTAJ

2. Balsam Receptury BabuszkiAgafii na kwiatowym propolisie - gapa ze mnie, zapomniałam go ustawić do zdjęcia ;) genialna odżywka do włosów o boskim zapachu kwiatów, ot już moja druga butla i na pewno nie ostatnia. Zachwycałam się nim TUTAJ

3. Szampon Garnier Ultra Doux z serii Sekrety Prowansji z morelą i olejkiem migdałowym - zużyłam pół butelki do mycia włosów, pozostałą połowę do mycia pędzli. Szampon jak na drogeryjny z SLSami był całkiem ok, miał śliczny, świeży zapach i dużą pojemność [ 400 ml ]. 

4. Green Pharmacy olejek łopianowy ze skrzypem polnym, przeciw wypadaniu włosów. Świetny produkt, bardzo wydajny, starczył na miesiąc codziennego używania, zahamował wypadanie włosów, zawdzięczam mu mnóstwo baby hair ^^, które pokazywałam TUTAJ


5. Olej kokosowy KTC, 500 ml. Zużywałam ten olej przez kilka dobrych miesięcy - na początku do olejowania włosów, potem zaczęłam go dodawać do własnoręcznie robionych peelingów. Męczyła mnie ta duża pojemność, bo niestety olej był bezzapachowy :( Teraz używam oleju kokosowego z zapachem i coś czuję, że to będzie wielka miłość ;)

6 + 7. Odżywka lniana do włosów Farmona Herbal Care. Moja ukochana odżywka, lekka, świetnie działa, ma ładny zapach i niską cenę, więcej o niej pisałąm TUTAJ

8. Spray nabłyszczający do włosów Klorane. Porażka, nie robił kompletnie nic na plus, obciążał włosy, psikałam nim włosy na noc, przynajmniej łądnie pachniał. Bardzo nie chciał się skurczybyk skończyć ;) Żaliłam się na niego TUTAJ


9. Kremowa emulsja do higieny intymnej rumiankowa Farmona Herbal Care - bardzo fajny, delikatny produkt o ładnym zapachu rumianku. Bardzo wydajny, funkcjonalne opakowanie z pompką.

10. Stymulujący piling do ciała Home Spa z Pat&Rub - miniaturka 50 ml z jakiegoś Glossyboxa, bardzo fajny peeling, mocny zdierak, zostawia na skórze film, tak że nie potrzeba już się balsamować po jego użyciu. Wystarczył mi na 3 użycia.

11. Dezodorant Rexona w sztyfcie - zwyklaczek, dobrze chronił, jednak wolę kulki Nivea.


12. Płyn micelarny do demakijażu i tonizacji twarzy i oczu Be Beauty - świetny produkt, każdemu znany, pisałąm o nim więcej TUTAJ. W zapasie mam już 7 butelek :)

13. Łagodny  żel oczyszczający do skóry tłustej lub trądzikowej Avene - świetny, bardzo wydajny żel do mycia twarzy, znakomicie oczyszczał, ładnie pachniał. Jeśli znów znajdę go na promocji [ za 300 ml zapłąciłam ok 28 zł ], chętnie wrócę.

14. Hydrolat z zielonej herbaty NatyrVitChem - bardzo fajny, hydrolat, nadawał się do tonizowania twarzy albo spryskania jej w ciągu dnia. Lubię zapach zielonej herbaty, ale ten tutaj był zbyt mocny, taki trochę chemiczny, więc nie powrócę.



15. Mydło do mycia dłoni grefjfut i mandarynka Anatomicals - zwykłe mydło do rąk, dość gęste, ale o BOSKIM zapachu prawdziwego grejfruta i mandaryny :D Mam jeszcze jedno takie w kuchni i będzie smutno, jak się skończy ;)

16. Odżywczy krem do rąk suchych i zniszczonych Bioderma - kupiłam w aptece za ok 10 zł na promocji, byłam ciekawa, jak się sprawdzi Biodermowy krem do rąk. Niestety ma bardzo rzadką konsystencję i dość długo się wchłania. Męczyłam go od zimy, nie pomagał na przesuszone łapki.

17. 2x5 balsam do paznokci Herba Studio - świetny produkt, pomógł mi z przesuszonymi skórkami, wcierałam go na noc i rano było pięknie :) Teraz używam do tego celu olejku jojoba.


18. Chusteczki do twarzy Alouette - kupiłam, zużyłam, bez zbędnych zachwytów, ot chusteczki ;)

19. Tusz do rzęs Get Big Lashes Essence - czytałam wiele pozytywnych opinii, więc go kupiłam, ok pół roku temu. Odłożyłam do wyschnięcia, niestety nie pomogło i niemiłosiernie sklejał mi rzęsy...

20. Pomadka ochronna Neutrogena - bardzo fajny produkt, niesamowicie wydajny, miałąm go od grudnia. Świetnie dbała o usta.

21. Nawilżone chusteczki oczyszczające z aloesem Alterra - moje ulubione ostatnio, rano zastępują mi tonik. Tanie, skuteczne, delikatne dla skóry, bo bez alkoholu :) Opisałam je TUTAJ



22. Zmywacz do paznokci Essence - ulubiony ostatnio, wszystko zmywa, wydajny, czyli to, czego oczekuję od zmywacza :D

23. Quick Dry Topcoat Essence - byle co, wcale nie przyspieszał wysychania, pozbywam się go, bo zalegał mi w pudełku z lakierami.Odkąd poznałam SV i Poshe, już nie patrzę nawet na drogeryjnie przyspieszacze ;)

24. Express Drying Oil Sephora - to samo, co powyżej, z tą różnicą, że był tłusty i brudziłam palcami wszystko wokoło po aplikacji.

25. Hard as Nails Sally Hansen - używałam daaawno temu, już przeterminowany, zresztą nie działął za dobrze, więc do widzenia ;)

26. Foundation II Nail Tek - moja ulubiona baza pod lakier, chroni paznokcie i zapobiega rozdwajaniu. Ten egzemplarz już zasechł pod koniec.

27. Seche Vite - znanu każdem przyspieszacz, końcówka tak zaschła, że prawie skamieniała ;) Zamieniłam na Poshe, któy mniej śmierdzi i jestem zadowolona :) 


Kilka próbek. Lubię tak testować kosmetyki, czesem udaje mi się znaleźć coś fajnego, co nabywam w pełnym wymiarze. Tym razem spodobał mi się krem Siarkowa Moc od Barwy i już mam pełnowymiarowy słoiczek. Aloe Sun BB Cream od Skin Fooda po raz kolejny utwierdza mnie w przekonaniu, że muszę kupić pełne opakowanie, natomiast krem Oeparol pod oczy jest za rzadki i jego nie kupię. Reszta to przeciętniaczki.

A jak tam Wasze zużycia?
Miałyście coś z przedstawionych przeze mnie? :)