Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Garnier. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Garnier. Pokaż wszystkie posty

10 maja 2016

Nowość marki Garnier - Dwufazowy płyn micelarny z olejkiem arganowym

W tym roku zaczęłam tworzyć listy zakupowe, które okazały się strzałem w dziesiątkę, ponieważ 
dzięki nim znacznie ograniczyłam ilość kupowanych - zwykle na zapas - kosmetyków. Daleko mi 
co prawda do minimalizmu kosmetycznego, ale przynajmniej systematycznie uszczuplam i tak 
spore już zbiory. Kosmetykiem który znalazł się na jednej z takich list jest nowość od Garniera -
 Płyn micelarny do demakijażu z olejkiem arganowym, który mogłam nareszcie wypróbować
 dzięki pewnej Agnieszce, ponieważ udała się do Super Pharm i go dla mnie kupiła - dziękuję! 

Garnier
Płyn micelarny z olejkiem o dwufazowej formule
Do makijażu długotrwałego i wodoodpornego


Opis producenta
Poznaj pierwszy płyn micelarny Garniera z olejkiem arganowym do demakijażu twarzy -
idealny do skutecznej, a zarazem łagodnej pielęgnacji każdego typu skóry, nawet wrażliwej. 
Produkt rzeznaczony jest do codziennego demakijażu i oczyszczania twarzy, który pozwoli 
Ci usunąć każdy rodzaj makijażu, nawet długotrwały i wodoodporny, oraz odżywić i ukoić 
Twoją skórę. Delikatna formuła micelarna w połączeniu z dwufazową formułą z olejkiem
arganowym sprawi, że płyn micelarny po wstrząśnięciu usunie każdy, nawet najbardziej
oporny makijaż, będąc przy tym łagodnym dla skóry. Właściwości drogocennego olejku
arganowego oraz witaminy E doskonale sprawdzą się przy oczyszczaniu twarzy. Twoja 
skóra stanie się widocznie gładka, miękka, ukojona i odżywiona. Sprawdź na własnej 
skórze efektywność dwufazowej formuły w połączeniu z olejkiem arganowym do 
demakijażu twarzy, oczu i ust!

Moim okiem
Kosmetyk znajduje się w solidnym, plastikowym opakowaniu charakterystycznym dla
pozostałych płynów micelarnych tej marki, zakończonym niewielką i wygodną w użyciu
zatyczką z zamknięciem na zatrzask. Opakowanie jest przezroczyste, a tym co najbardziej
 przyciąga wzrok jest jego ciekawa, dwukolorowa zawartość. Pomimo sporej pojemności
dobrze leży w dłoni, a otwór w zatyczce pozwala na swobodne kontrolowanie zużywanego
 produktu. Choć szata graficzna nawiązuje do poprzednich wersji, to jednak wyróżnia się
kolorystyką utrzymaną w intensywnie żółtym, słonecznym kolorze.


Jak na kosmetyk dwufazowy przystało, płyn składa się z dwóch faz - bezbarwnej dolnej warstwy
 wodnej, oraz górnej z olejkiem arganowym o złocistej barwie. Przed użyciem należy intensywnie 
potrząsnąć opakowaniem w celu ich zmieszania. Połączenie obu faz powoduje lekkie zmętnienie
 i spienienie płynu micelarnego, a z jego aplikacją na wacik nie należy zbytnio zwlekać, ponieważ 
warstwy bardzo szybko zaczynają się ponownie rozdzielać.

Produkt ma wyjątkowo ładny, świeży zapach, dzięki czemu bardzo przyjemnie się go używa.
Konsystencja płynu po zmieszaniu obu faz jest wodnista i zaskakująco lekka jak na kosmetyk
 z olejkiem arganowym, który znajduje się tutaj na czwartym miejscu w składzie. Co prawda 
w porównaniu z klasyczną, różową wersją płynu micelarnego tej marki, posiada on delikatną 
warstewkę o minimalnej tłustości, jednak ja wyczuwam ją jedynie w momencie bezpośredniej 
aplikacji na skórę, a po chwili zupełnie "znika". Wydaje mi się, że przysłowiowym kluczem 
do sukcesu w pozbyciu się ewentualnej tłustej warstwy jest dokładne zmieszanie obu warstw 
oraz natychmiastowe zastosowanie kosmetyku, ponieważ tak jak napisałam wcześniej, w
 przypadku tego płynu warstwy wyjątkowo szybko zaczynają się ponownie rozdzielać. 

Kosmetyk rzeczywiście bardzo skutecznie radzi sobie z usuwaniem makijażu, w tym tuszy
 do rzęs które co prawda nie są wodoodporne, ale nie poddają się łatwo innym, tradycyjnym 
płynom micelarnym. Wystarczy przyłożyć na chwilkę nasączony płynem wacik, by dokładnie
rozpuścić i pozbyć się makijażu oczu niemal za jednym razem, bez zbędnego pocierania oraz
rozmazywania! Równie dobrze rozprawia się z makijażem twarzy, a moja cera po jego użyciu 
jest aksamitna w dotyku i lekko odświeżona. Nie powoduje uczucia ściągnięcia na skórze, nie 
podrażnia oczu ani nie wpływa negatywnie na moją cerę naczynkową - wręcz mam wrażenie,
 że delikatnie koi zaczerwienienia. Nie wiem jaką skutecznością wykazuje się w przypadku 
kosmetyków wodoodpornych, ponieważ takich nie używam, ale wszystkie klasyczne usuwa
 bez problemu. Przyznam, że dla mnie to troszkę taki dwufazowym płyn do demakijażu oczu
 o znacznie mniej tłustej formule, nie pozostawiający uciążliwego filmu na skórze, którego
 mogę użyć do oczyszczania ze wszelkich zanieczyszczeń nie tylko oczu, ale także twarzy.
Kosmetyk jest bardzo wydajny, co jest zapewne w dużej mierze zasługą jego skuteczności.

Skład
Aquq/Water, Cyclopentasiloxane, Isohexadecane, Argania Spinosa Oil/Argania Spinosa Kernel Oil, 
Benzyl Alcohol, Benzyl Salicylate, Butyl Methoxydibenzoylmethane, CI 60725/Violet 2, Decyl Glucoside, 
Dipotassium Phosphate, Disodium EDTA, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Ethylhexyl Salicylate, Geraniol, 
Haematococcus Pluvialis/ Haematococcus Pluvialis Extract, Hexylene Glycol, Limonene, Linalool, 
Pentaerythrityl Tetra- Di-T-Butyl Hydroxyhydrocinnamate, Polyaminopropyl Biguanide, Potassium
 Phosphate, Sodium Chloride, Parfum/Fragrance (F.I.L. B176670/1)

U kogo się sprawdzi? Z pewnością u osób, które tak jak ja lubią się z olejkami w pielęgnacji
twarzy, których skóra nie ma tendencji do zapychania po olejku arganowym, oraz kiedy użycie
 płynu micelarnego nie jest ostatecznym, a pierwszym krokiem w oczyszczaniu skóry. Także
jeśli używacie dwufazowych preparatów do demakijażu oczu, ten kosmetyk może może stać
 się Waszym ulubieńcem. U mnie sprawdził się całkiem nieźle i nie znajduję w nim znaczących
minusów. No może poza jednym, a mianowicie szybkim ponownym rozdzielaniem się warstw,
co powoduje, że używając go nie można zapominać o częstym potrząsaniu opakowaniem :-)

Opakowanie ma pojemność 400 ml i w cenie regularnej kosztuje około 20 złotych.
Dostępny jest już z pewnością w drogeriach Rossmann i sieci Super Pharm.

Dajcie znać, jak u Was spisała się ta nowość. Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii!





30 marca 2016

Nowość od Garniera - Antyperspirant Neo Dry-Mist w wersji "Shower Clean"

Produkty które kupuję w drogeriach można podzielić na dwie grupy. Pierwsza z nich to
kosmetyki po które sięgam rzadziej, ponieważ ich zużycie zajmuje mi zwykle do kilku
 tygodni - do grupy tej mogę zaliczyć choćby kemy pielęgnacyjne do twarzy i pod oczy,
podkłady, korektory i maskary. Druga grupa to tak zwane produkty "podstawowe" które
kupuję co miesiąc, czyli miedzy innymi szampony do włosów, żele pod prysznic, waciki
 czy wkładki higieniczne, produkty do higieny jamy ustnej, oraz antyperspiranty. Wszelkie
nowości skutecznie zwracają moją uwagę, więc podczas ostatnich zakupów których celem
był właśnie antyperspirant, wypatrzyłam nowość marki Garnier - Neo Dry-Mist. Spośród
 pięciu dostępnych wersji wybrałam na początek tą, której nazwa przywodzi na myśl
świeżość po porannym prysznicu, czyli "Shower Clean".

Garnier
Antyperspirant
Neo Dry-Mist
Wersja "Shower Clean"


Opis producenta
Pierwszy antyperspirant od Garniera, który jest równie łagodny dla skóry, jak bezwzględny
dla potu. Skóra pod pachami to najdelikatniejsza część naszego ciała, która jednocześnie
doświadcza najwięcej: golenie, dezodoranty z alkoholem, obcieranie ubraniami. Nowość
marki Garnier Neo dry-mist to wyjątkowe połączenie skuteczności antyperspirantu oraz
delikatności pielęgnacji skóry. Innowacja w dwóch aspektach: opatentowany okrągły
aplikator oraz formuła wzbogacona w pantenol. Innowacyjny okrągły aplikator rozpyla 
 suchą delikatną mgiełkę poprzez pierścień z 10 równo rozłożonymi otworami, dzięki
czemu antyperspirant jest równomiernie aplikowany na skórę pod pachami. Formuła
wzbogacona jest o pantenol, bardzo dobrze znany ze swoich właściwości łagodzących.
Neo dry-mist to 48 godzin intensywnej ochrony przed wilgocią i przykrym zapachem,
oraz regeneracja delikatnej skóry pod pachami. Nie zawiera alkoholu oraz parabenów.
Gama dostępna jest w czterech wariantach zapachowych, oraz jednym lekkim, ledwie 
wyczuwalnym zapachem.

Moim okiem
Jak na antyperspirant w aerozolu przystało, produkt znajduje się w klasycznym metalowym
opakowaniu pod ciśnieniem, wyróżniającym się jednak na sklepowej półce innowacyjnym
i ciekawie wyglądającym okrągłym aplikatorem, zabezpieczonym plastikową zatyczką.

Samo opakowanie prezentuje się bardzo ładnie i estetycznie. Dominująca biel przełamana
jest odrobiną koloru, który różni się w zależności od wybranej przez nas wersji produktu.
Ja wybrałam wersję "Shower clean" i w tym przypadku jest to kolor turkusowy.


Okrągły aplikator posiada specjalny pierścień z dziesięcioma równo rozłożonymi otworami,
przez które rozpylany jest antyperspirant. Trzeba przyznać, że dzięki takiemu rozwiązaniu
spray aplikowany jest równomiernie i to w postaci bardzo przyjemnej i lekkiej mgiełki. 
Według producenta jest to sucha mgiełka, z czym nie do końca mogę się zgodzić, ale za
to z pewnością po aplikacji na skórę bardzo szybko wysycha - znacznie szybciej niż 
antyperspiranty w aerozolu których dotychczas używałam - dzięki czemu zapewnia 
niemal natychmiastowe uczucie suchości pod pachami. 

Jak już wspominałam, wybrałam wersję zapachową "Shower clean", którą producent na 
opakowaniu opisuje jako czyste, świeże i pobudzające nuty cytrusowe. Zapach tej wersji
jest niewątpliwie bardzo świeży, ale ja nie odnalazłam w nim żadnych nut cytrusowych -
co nie znaczy, że nie przypadł mi do gustu. Ja wyczuwam w nim raczej nuty "ozonowe", 
kojarzy mi się z lekką bryzą chłodnego i orzeźwiającego powietrza. Jest przyjemny dla
nosa i choć bezpośrednio podczas rozpylania może wydawać się intensywny, na skórze
znacznie subtelnieje, a jego delikatny aromat zapewnia przyjemną świeżość i w moim
przypadku utrzymuje się przez kilka godzin, jakby stopniowo się uwalniał - co bardzo
mi się podoba. 

Oczywiście kiedy sięgam po tego typu produkt, jednym z aspektów który ciekawi mnie 
najbardziej jest jego skuteczność, czyli ochrona przed potem i nieprzyjemnym zapachem.
Muszę tutaj nadmienić, że należę do osób o normalnej potliwości, a moja aktywność
fizyczna o tej porze roku jest raczej mała lub sporadycznie umiarkowana, zatem można 
przyjąć, że używałam tego antyperspirantu w normalnych i niezbyt ciężkich warunkach, 
więc nie miał on zbyt trudnego zadania. Według producenta zapewnia on aż 48 godzin 
ochrony przed wilgocią i przykrym zapachem, czego niestety nie byłam w stanie ocenić.
Mogę natomiast napisać, że użyty z samego rana radzi sobie całkiem nieźle i sprawia,
 że czuję się komfortowo aż do wieczora. Zapewnia mi dobrą ochronę przed poceniem, 
a subtelny zapach wyczuwalny jest przez kilka godzin, dzięki czemu towarzyszy mi 
dodatkowe uczucie przyjemnej świeżości. Nie podrażnił skóry pod pachami i nie 
brudzi ubrań. 

Skład
Isobutane, Aluminum Chlorohydrate, Isododecane, Cocos Nucifera Oil/Coconut Oil,
Isopropyl Palmitate, Parfum/Fragrance, Dimethicone, Dimethiconol, Limonene, Benzyl 
Salicylate, Benzyl Alcohol, Panthenol, Propylene Carbonate, Alpha-Isomethyl Ionone, 
Perlite, Geraniol, Disteardimonium Hectorite, Citronellol, Coumarin, Hexyl Cinnamal 


Opakowanie mieści 150 ml produktu i kosztuje w cenie regularnej około 14 złotych.
Ja kupiłam ten antyperspirant w drogerii Hebe, ale widziałam go już także na półkach
w Rossmannie.

Podsumowując - aktualnie jestem na "tak". Podoba mi się lekka formuła sprayu w postaci
 delikatnej mgiełki, która po aplikacji bardzo szybko wysycha, zapobiegając niemiłemu 
uczuciu wilgoci pod pachami. Jestem miło zaskoczona trwałością zapachu, który uwalnia 
się jeszcze przez kilka godzin po użyciu antyperspirantu i zapewnia przyjemne uczucie
 świeżości. Produkt dobrze sobie radzi z ochroną przed poceniem się i nie brudzi brań. 
Minusem jest dla mnie jego wydajność - mam wrażenie, że zużywa się jednak szybciej 
niż inne podobne antyperspiranty, w związku z czym trzeba będzie kupować go częściej. 

Jeśli lubicie antyperspiranty w formie aerozolu, to warto wypróbować tą nowość - zwłaszcza, 
że można wybierać spośród kilku przyjemnych wersji zapachowych. U mnie numerem jeden
 nadal pozostaje Rexona, ale chętnie wypróbuję jeszcze inną, tym razem kwiatową wersję 
Neo dry-mist. Zamierzam także przetestować ten antyperspirant kiedy zwiększę swoją 
aktywność fizyczną, oraz upalnym latem :-)

Napiszcie koniecznie, czy miałyście już okazję go wypróbować, oraz jakie są Wasze
odczucia - pozytywne, czy raczej negatywne? Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii.





6 listopada 2014

Garnier NEO - Antyperspirant w kremie, wersja "Fruity Flower"


Interesują mnie wszystkie kosmetyczne nowości i staram się śledzić je na bieżąco.
Niektóre spośród nich ciekawią mnie jednak znacznie bardziej, niż pozostałe.
Na tą nowość marki Garnier zwróciłam szczególną uwagę ze względu na ładne,
wyróżniające się opakowanie, oraz innowacyjną formę samego produktu.
Intuicja od samego początku podpowiadała mi, że się polubimy :-)

Garnier
"Neo"
Antyperspirant nowej generacji w postaci niewidocznego
suchego kremu



Opis producenta

Pierwszy antyperspirant od Garniera o formule suchego kremu, zapewniający intensywną
 48 godzinną ochronę i regenerację skóry pod pachami.
 Idealne połączenie skuteczności antyperspirantu i pielęgnacji skóry dzięki zawartości 80 % składników pielęgnacyjnych. Wchłania się natychmiastowo i pozostaje niewidoczny na skórze
 i na ubraniach.


Moim okiem

Antyperspirant znajduje się w plastikowej elastycznej tubce o ciekawym, asymetrycznym
 kształcie. Aplikator chroniony jest solidnym, przezroczystym zakręcanym korkiem,
który jednocześnie pozwala na  przechowywanie tubki w pozycji pionowej. Dominująca
 matowa biel opakowania została przełamana odrobiną soczystego koloru, dzięki czemu
szata graficzna jest przejrzysta i elegancka, ale jednocześnie żywa i wesoła. Opakowanie
jest niewielkie, niezwykle lekkie, poręczne i wygodne w użyciu. No i ładne :-)





Tubka zakończona jest bardzo delikatnym i miękkim aplikatorem, który posiada
 trzy niewielkie otworki,  przez które po jej naciśnięciu wydostaje się kremowy 
antyperspirant.

 Produkt rozprowadzamy pod pachami bezpośrednio przy użyciu aplikatora, dzięki któremu
 cała czynność przebiega szybko, sprawnie i przyjemnie, a warstwa antyperspirantu 
jest równomierna. Oczywiście ilość wydobytego z opakowania produktu kontrolujemy
za pomocą siły nacisku na tubkę.

W środku opakowania znajdziemy biały krem o gęstej, ale delikatnej konsystencji.
Zapach jest uzależniony od wersji jaką wybierzemy - ja posiadam "Fruity Flower",
 który według producenta jest zapachem kwiatowym ze świeżą nutą owocową i ja 
się z tym w pełni zgadzam. Choć na pierwszy plan wysuwają się zdecydowanie nuty
 kwiatowe, w tle można wyraźnie wyczuć owocowe aromaty, które dodają odrobiny
świeżości i przełamują kwiatową słodycz. Zapach jest bardzo ładny i przyjemny,
a jednocześnie subtelny - nie "kłóci" się z używanymi perfumami.




Bezpośrednio po aplikacji czułam na skórze kremową i wilgotną konsystencję.
Produkt jednak bardzo szybko się wchłania i wysycha, tworząc na skórze najpierw
delikatną, jakby pudrową powłoczkę, a następnie staje się niemal niewyczuwalny.
Nie pozostawia pod pachami tłustej, czy nieprzyjemnej lepiącej się warstwy -
chyba, że nałożymy go zdecydowanie zbyt dużo. Podczas pierwszej aplikacji
trudno wyczuć, jaka ilość będzie odpowiednia w naszym przypadku, jednak z każdą
kolejną próbą udaje się ją określić.


Regeneracji skóry pod pachami mino dosyć długiego używania nie zauważyłam,
ale z całą pewnością jej nie wysusza i nie podrażnia - idealnie nadaje się do stosowania
nawet bezpośrednio po depilacji.

 Nie należy przesadzać z wyciskaniem i aplikowaniem nadmiernej ilości, bowiem
skuteczna okazuje się dosyć cienka warstwa. Trzeba także pamiętać o przecieraniu
aplikatora, ponieważ po aplikacji pozostają na nim resztki produktu - ja używam do
tego celu nawilżanych chusteczek do demakijażu i końcówka zawsze jest czysta.
 Nie pozostawia plam czy śladów na ubraniach - tutaj znowu musimy pamiętać
o rozsmarowywaniu go w niezbyt dużej ilości.  Jest dosyć wydajny.


Jak radzi sobie z ochroną przed poceniem?
U mnie sprawdza się w tej roli idealnie, zapewniając komfort od rana do wieczora.
W kwestii skuteczności absolutnie niczym nie odbiega od dotychczas używanych
przez mnie antyperspirantów. 


Skład


Pojemność 40 ml, cena regularna około 14 zł.
Dostępny w drogeriach i marketach w czterech wersjach zapachowych;
- Soft Cotton ( lekki zapach o bawełnianej świeżości )
Fresh Blossom ( relaksujący zapach z nutą świeżych kwiatów
- Shower Clean ( czysty i świeży zapach cytrusów )
Fruity Flower ( kwiatowy zapach ze świeżą nutą owocową )
oraz w wersji bezzapachowej:
- Fragrance Free 

Podsumowanie

Ten antyperspirant miło mnie zaskoczył i jestem pewna, że nasza przyjaźń 
potrwa dłużej. Na początku zauroczyło mnie jego ładne opakowanie - niewielka, 
estetyczna i lekka tubka może podróżować ze mną niemal wszędzie. Innowacyjna 
formuła suchego kremu sprawia, że aplikacja jest niezwykle przyjemna i łatwa,
 a antyperspirant wchłania się błyskawicznie, zapewniając jednocześnie uczucie
 świeżości i komfortu przez cały dzień. 
Uważam, że Garnier Neo to ciekawa alternatywa dla dostępnych dotychczas
antyperspirantów w formie aerozoli, kulek czy sztyftów. A do tego skuteczna ;)

Tym samym znalazłam kolejnego ulubieńca i mam zamiar wypróbować
wszystkie cztery wersje.




Napiszcie koniecznie jak sprawdził się u Was!


7 października 2014

Garnier Nutrisse Creme - odcień 111+ Bardzo bardzo jasny popielaty blond superrozjaśniający Sahara blond


Farbę do włosów Garnier Nutrisse znam i lubię, nie raz już zdarzyło mi się po nią sięgnąć. 
Nigdy jednak nie skusiłam się na odcień 111+, choć widziałam na kilku blogach efekty 
farbowania tym odcieniem właśnie i bardzo mi się podobały. Kiedy więc podczas zakupów
 w Biedronce zobaczyłam stojące sobie samotnie opakowanie tej farby, w dodatku za 
13 złotych, postanowiłam je przygarnąć :-) Co z tego wyszło ?




W opakowaniu znajdziemy:
- buteleczkę z aplikatorem zawierającą mleczko utleniające
- tubkę z kremem koloryzującym
- odżywkę do zastosowania po koloryzacji
- instrukcję użycia oraz parę rękawiczek





Przygotowanie farby jest banalnie proste, wystarczy do buteleczki z mleczkiem utleniającym
wycisnąć zawartość tubki z kremem koloryzującym i potrząsając dokładnie wymieszać.
Otrzymujemy farbę o bardzo przyjemnej, kremowej konsystencji i świeżym owocowym
 zapachu. Bezpośrednio po wymieszaniu jest koloru kremowego, jednak po kilku minutach 
ciemnieje i zarówno w opakowaniu jak i nałożona na włosy przybiera kolor jasnego fioletu.
 Dobrze rozprowadza się na włosach i nie spływa z nich.

Nakładałam farbę jak zawsze wyłącznie na same odrosty i trzymałam ją około 30 minut.
Następnie bezpośrednio przed całkowitym spłukaniem farby zmoczyłam lekko włosy
 i spieniłam całość na dosłownie kilka sekund.

Farba nie podrażniła skóry głowy, nic nie piekło ani nie szczypało.
Włosy po farbowaniu były dosyć miękkie i przyjemne w dotyku. Przeznaczona do nałożenia
po koloryzacji odżywka do włosów dodatkowo je zmiękczyła, wygładziła, nadała
piękny połysk i zapach.

Bezpośrednio po całkowitym spłukaniu farby włosy - a zwłaszcza odrost - przybrały siwy,
 wręcz "gołębi" kolor. Jednak już po około czterech myciach poświata ta całkowicie zniknęła.
Odrost ładnie się rozjaśnił i nie odcina się od reszty włosów, a efekt jest bardzo równomierny.
Jak widzicie poniżej, po kilku dniach od farbowania odcień zdecydowanie się ociepla.
  Ale co mnie cieszy, włosy nie mają żadnych rudych czy "kurczakowych" tonów. Natomiast 
bardziej ciepły i słoneczny efekt mi nie przeszkadza, bo na zimę wymarzyłam sobie
 "ocieplenie" właśnie :-)


Efekty farbowania  

Zdjęcia poniżej nie zostały poddane żadnej obróbce.
Włosy przed farbowaniem pokazywałam min tutaj



Jak widzicie, w moim przypadku typowo popielatego blondu raczej próżno szukać :-)
Jeśli natomiast "Sahara blond" ma coś wspólnego z piaskiem pustyni, to muszę
przyznać, że jakaś poświata "piaskowego blondu" by się znalazła :-)


Ten i inne odcienie farby Garnier Nutrisse kupicie w niemal wszystkich drogeriach
i marketach. Cena regularna opakowania to około 24 zł.



Dzisiaj natomiast kupiłam kolejną "farbową" nowość na rynku, tym razem marki 
Wella. Więcej napiszę w specjalnym poście, w którym pokażę Wam wszystkie 
dotychczasowe październikowe zakupy kosmetyczne. 


25 kwietnia 2014

Garnier "Oil Beauty" - Odżywcze mleczko z olejkami


Wszelkie nowości kosmetyczne, dotyczące zarówno kosmetyków
do makijażu jak i pielęgnacji włosów czy ciała przyciągają
mój wzrok na sklepowych półkach i zachęcają do zakupu.
Wszystkiego oczywiście nie jestem w stanie kupić, dlatego przeglądając
kosmetyczne nowości czy zapowiedzi, tworzę sobie zwykle listę produktów.
Znajdują się tam kosmetyki które na pewno kupię, oraz takie, którym przynajmniej na razie
wyłącznie przyjrzę się bliżej :-)

Nowość do pielęgnacji ciała marki Garnier którą dzisiaj Wam przedstawię,
znajdowała się na takiej liście od momentu, w którym zobaczyłam ten
produkt w kosmetycznych zapowiedziach.
Tym bardziej się cieszę, że dostałam to mleczko w prezencie
od pewnej zaprzyjaźnionej blogerki :-)


Garnier Body
"Oil Beauty"
Odżywcze mleczko do ciała z olejkami





Opis producenta
( kliknij aby powiększyć )



Moim okiem

Mleczko znajduje się w plastikowym nieprzezroczystym opakowaniu, utrzymanym w
kremowo- złotej kolorystyce. Jest ładne, eleganckie i zachęca do zakupu.
Opakowanie zakończone jest dozownikiem z pompką, dzięki czemu jego aplikacja jest
bardzo wygodna. Kształt i wygląd opakowania tego mleczka jest nowością w gamie produktów
 do pielęgnacji ciała tej marki, dlatego zdecydowanie wyróżnia się na sklepowej półce.
Mnie osobiście taki design bardzo się podoba.


Samo opakowanie jest bardzo poręczne, a dozownik działa bez zarzutu.
Wyciskamy dokładnie tyle produktu, ile chcemy.
W razie potrzeby można także nakrętkę z pompką zwyczajnie odkręcić.

W środku znajdziemy mleczko o dosyć gęstej i bardzo przyjemnej kremowej konsystencji,
którą jestem mile zaskoczona. Obawiałam się, że skoro jest to właśnie "mleczko",
 jego konsystencja może być znacznie rzadsza, a tu taka niespodzianka.
Jak dla mnie jest to konsystencja idealna - nietłusta i delikatna.
Rewelacyjnie rozprowadza się na skórze i dosyć szybko w nią wnika.
Bezpośrednio po użyciu mleczka czuć przyjemne, delikatne natłuszczenie,
jednak po chwili wnika w skórę całkowicie, nie pozostawiając żadnej tłustej powłoki.
Mleczko jest dosyć wydajne i co ciekawe, wydaje mi się że ma dokładnie taki sam kolor
jak opakowanie :-)



Zapach jest ciekawy, oryginalny, ładny i bardzo intensywny.
Wydaje mi się, że nawet troszkę za bardzo, choć to oczywiście kwestia indywidualna.
Na skórze utrzymuje się jeszcze długi czas po użyciu mleczka.
 Mój nos wyczuwa dominujące w nim nuty orientalne, lekko korzenne i jakby pudrowe, 
więc jeśli lubicie takie zapachy nie będziecie zawiedzione :-) 
Jeśli wolicie jednak produkty do pielęgnacji ciała o delikatnych i subtelnych zapachach,
to mleczko może nie przypaść Wam do gustu. 

Skład



Działanie

W moim przypadku mleczko sprawdza się bardzo dobrze.
Nawilża, odżywia i wygładza skórę ciała.
Co ważne, efekt nie jest chwilowy, a utrzymuje się przez długi czas.
Skóra wygląda na bardziej elastyczną i zadbaną,
jest ładnie rozświetlona i wydaje mi się, że wizualnie ma ładniejszy koloryt.
Produkt pozostawia na skórze bardzo przyjemną, satynową
poświatę - zapewne bardzo dobrze będzie się nadawać do podkreślenia
 delikatnej letniej opalenizny :-) Efekt ten jest jednak bardzo subtelny,
nie ma mowy o żadnej świecącej czy tłustej warstwie.


Muszę przyznać, że polubiłam się z tym mleczkiem.
Wygodna aplikacja, niemal idealna konsystencja - kremowa, delikatna i nietłusta,
szybkie wchłanianie oraz przyjemne działanie sprawiają,
że z pewnością kupię je ponownie, a już z pewnością latem :-)
Jest to bardzo fajny produkt do codziennego stosowania.

Pojemność 250 ml, cena 19,90.
Dostępne w drogeriach i marketach.



Znacie to mleczko ?


*****

Wyniki "Wiosennego Rozdania" pojawią się w niedzielę.

W najbliższych dniach pokażę Wam także, co kupiłam podczas obowiązywania 
pierwszych dni promocji -49 % w drogerii Rossmann :-)


9 kwietnia 2014

Garnier - Ekspresowy demakijaż oczu 2w1


Jakiś czas temu pisałam na blogu, że stałam się posiadaczką trzech
płynów do demakijażu oczu klik klik.

Do tego typu produktów wróciłam po długiej przerwie,
bo przez jakiś czas używałam do zmywania makijażu ( także oczu )
wyłącznie płynów micelarnych. 

Muszę przyznać, że powrót okazał się udany i płyny do demakijażu ponownie
zagoszczą u mnie na stałe - obok ulubionych płynów micelarnych :-)

Najpierw postanowiłam wypróbować nowość:


Garnier
Ekspresowy demakijaż oczu 2w1


Od producenta

Dwufazowa formuła o podwójnym działaniu.
1. Ekspresowy demakijaż oczu - idealnie zmywa makijaż oczu bez pocierania.
Usuwa nawet makijaż wododporny, nie pozostawiając przy tym śladów ani
tłustej warstwy na powiekach.
2. Wzmocnienie rzęs w 4 tygodnie - wzbogacony w argininę pochodzenia naturalnego
nadaje rzęsom piękno, elastyczność i blask. Rzęsy stają się grubsze, gęstsze i piękniejsze.
Rezultat: mniej rzęs na waciku po demakijażu.
Jak stosować:
wstrząsnąć butelką aż do momentu dokładnego wymieszania się dwóch faz.
Nasączyć wacik kosmetyczny płynem i przytrzymać przez kilka sekund na powiece,
następnie delikatnie przesuwać wacik, wykonując ruch od wewnątrz do zewnątrz bez pocierania.
Formuła jest odpowiednia dla osób noszących soczewki kontaktowe.

Skład
aqua/water, isododecane, isopropyl palmitate, undecane, arginine, CI 60725 / violet 2,
citric acid, dipotassium phosphate, disodium edta, hexylene glycol, octyldodecanol, 
octyldodecyl xyloside, polyaminopropyl biguanide, potassium phosphate, sodium chloride,
tridecane.


Moim okiem

Płyn znajduje się w niewielkiej, plastikowej buteleczce.
Dzięki całkowitej przezroczystości możemy na bieżąco kontrolować jego zużycie. 
To co przyciąga wzrok, to niewątpliwie zestawienie dwóch warstw, z których jedna 
ma ładny fioletowy kolor, a druga jest bezbarwna.
. Buteleczka posiada bardzo solidne zamknięcie typu "klik".
Pod zatyczką znajdziemy niewielki otworek.


Produkt, jak na dwufazę przystało, składa się z dwóch warstw - oleistej oraz wodnej.
Po potrząśnięciu buteleczką w celu wymieszania dwóch warstw
uzyskujemy spieniony płyn, o lekko fioletowym zabarwieniu.


Po wylaniu na wacik płyn staje się jednak zupełnie bezbarwny.


Jak działa ?

Muszę przyznać, że ze zwykłym makijażem oczu radzi sobie bardzo dobrze.
Podczas przytrzymywania na powiece wacika nasączonego płynem 
"rozpuszcza" makijaż, dzięki czemu rzeczywiście nie trzeba mocno pocierać.
Szybko i skutecznie usuwa cienie do powiek oraz tusz do rzęs - praktycznie 
przy pomocy jednego wacika. Ewentualne resztki zostają całkowicie usunięte 
przy powtórzeniu tej czynności - jeśli jest taka konieczność.
Nie pozostawia śladów po demakijażu, ani efektu "mgły" przed oczami.
Nie pozostawia też tłustej warstwy, choć zauważyłam przyjemne uczucie
bardzo delikatnego natłuszczenia okolic oczu, co mnie absolutnie
nie przeszkadza. Nie podrażnia oczu i nie szczypie w oczy.

Producent obiecuje nam także wzmocnienie rzęs w cztery tygodnie
przy regularnym stosowaniu. Ja nie używam go aż tak długo, jednak zauważyłam
że moje rzęsy są jakby rzeczywiście nieco bardziej elastyczne i sprężyste.

Muszę zaznaczyć, że do makijażu używam wyłącznie zwykłych, nie wodoodpornych
kosmetyków, więc nie jestem w stanie wypowiedzieć się na temat jego
skuteczności w przypadku zmywania makijażu wykonanego
produktami wodoodpornymi.


Pojemność 125 ml, cena około 14 zł.
Dostępny w drogeriach i marketach.
Pojemność nie jest duża, ale płyn jest dosyć wydajny.
Ja używam około dwóch tygodni i jak widzicie płyny jest nadal sporo w opakowaniu.
Myślę, że w moim przypadku wystarczy na około miesiąc.


U mnie ten płyn sprawdził się bardzo dobrze.
Skutecznie i łatwo usuwa makijaż, a do tego jest delikatny.
Kupię ponownie.


A jakie Wy preparaty do demakijażu polecacie?

4 marca 2014

Garnier Fructis - serum z serii Goodbye Damage


Pomarańczową serię Garnier Fructis Goodbye Damage
znam już od jakiegoś czasu, gdyż miałam okazję używać odżywki i szamponu
z tej serii właśnie. Z odżywką bardzo się polubiłam, z szamponem mniej,
ale nie zniechęciło mnie to do wypróbowania innego produktu -
silikonowego serum, które okazało się bardzo udanym zakupem :-)
Zwłaszcza, że w pielęgnacji moich włosów nie może zabraknąć produktu
do zabezpieczania końcówek. 

Garnier
Fructis Goodbye Damage
Serum do włosów bardzo zniszczonych, z rozdwojonymi końcówkami



Opis producenta
( polecam powiększać zdjęcia )




Moim okiem

Serum znajduje się w plastikowej buteleczce zakończonej dozownikiem z pompką.
 Dodatkowo produkt zapakowany jest w kartonowe pudełeczko zawierające
 wszelkie niezbędne informacje.
Całość wyróżnia intensywny, pomarańczowy kolor, charakterystyczny dla 
pozostałych produktów z serii Goodbye Damage.
Buteleczka jest zgrabna, dobrze leży w dłoni a sam dozownik
działa bez zarzutu i dosyć precyzyjnie.
Dzięki dobrej przezroczystości możemy śledzić zużycie produktu.


Dzięki dozownikowi  używanie serum jest bardzo wygodne.
Możemy także odkręcić końcówkę, co pozwala na zużycie serum do ostatniej kropelki :-)
Produkt jest bardzo wydajny - używam już od ponad miesiąca,
a nie zużyłam nawet 1/3 opakowania.


Serum ma przezroczysty kolor i dosyć rzadką, ale lekką i przyjemną konsystencję.
. Zdecydowanym plusem jest zapach - śliczny, owocowy, długo utrzymuje się na włosach
 i zachęca do używania.


Skład



Jaki jest mój sposób na to serum?
 Używam je na wilgotne jeszcze włosy w celu zabezpieczania końcówek,
oraz od czas do czasu na włosy suche, aby nadać im dodatkowego pięknego połysku.
Za każdym razem wyciskam niewielką kroplę produktu z opakowania, a następnie
 rozcieram w dłoniach i nakładam na włosy. Czasem używam także do ujarzmienia grzywki :-)
Stosowane w taki sposób nie obciąża, ani nie powoduje szybszego przetłuszczania się
moich włosów.

Produkt po rozprowadzeniu na włosach bardzo szybko w nie wnika
i nie pozostawia żadnej tłustej warstwy. 
Zdecydowanie wygładza i zmiękcza włosy, chroni i ujarzmia końcówki oraz mocno nabłyszcza.
Nałożony na większą powierzchnię włosów ułatwia rozczesywanie .
Ułatwia stylizację.

Oczywiście nie należy wierzyć w to, że ten produkt scali końcówki naszych włosów :-)
Na bardzo zniszczone pomogą niestety tylko nożyczki.
Niemniej w zdecydowany sposób może poprawić wizualnie ich wygląd.

Należy uważać, by nie przesadzić z ilością nakładanego serum -
na włosy mojej długości do ramion wystarcza jedna "porcja" wyciśnięta z opakowania
Zbyt duża ilość może obciążać włosy i powodować ich szybsze przetłuszczanie.



Pojemność 50 ml, cena około 15 zł,
dostępne w drogeriach i marketach.

Jeśli używacie tego typu produktów, to polecam Wam to serum wypróbować.
Ja chętnie do niego wrócę :-)
Na chwile obecną przypuszczam jednak, że zostanie ze mną na długo,
biorąc pod uwagę jego wydajność :-)
Dobrze, że można go zużywać aż przez okres 18 miesięcy od otwarcia.


*****

Aktualnie farbują się moje włosy - na głowie "musuje" mi  najnowsza farba
 Schwarzkopfa Nectra Color, którą pokazywałam Wam tutaj.
Co nieco podejrzałam - chyba nie jest źle ;-)
Efekty wkrótce!


Etykiety:

recenzja (183) ulubione kosmetyki (140) codzienność (101) zakupy (84) nowinki kosmetyczne (67) miłe chwile (50) ulubieńcy miesiąca (48) włosy (43) pielęgnacja włosów (38) Rossmann (31) książki (28) pielęgnacja twarzy (24) L'Oreal (22) Yves Rocher (22) kosmetyki (22) kosmetyki do włosów (21) promocje (20) przemyślenia (20) filmy (19) pielęgnacja ciała (19) farby do włosów (18) zachciewajki (17) zużyte kosmetyki (17) Garnier (16) projekt denko (16) zwierzęta (16) makijaż (15) Isana (14) mój pies (14) zdrowie (14) oferty (13) tusze do rzęs (13) weekend (13) Maybelline (11) Nivea (11) odżywki do włosów (11) moje gotowanie (9) przyroda (9) szampon do włosów (9) Biedronka (8) krem do twarzy (8) maska do włosów (8) Bielenda (7) krem do rąk (7) kremy (7) regeneracja (7) Święta (7) żele pod prysznic (7) Avon (6) Dove (6) Schwarzkopf (6) balsamy do ciała (6) farbowanie (6) gazetki (6) paznokcie (6) przesyłki (6) ulubione granie (6) wizyta u lekarza (6) wygrane rozdania (6) Kallos (5) Rimmel (5) TAG (5) kino (5) peeling do ciała (5) prezenty (5) rzęsy (5) żel do twarzy (5) Biovax (4) Lirene (4) Regenerum (4) peeling (4) regeneracja włosów (4) tanie i fajne (4) życzenia (4) Bioliq (3) Douglas (3) Gliss Kur (3) Timotei (3) balsam do ust (3) inspiracje (3) niespodzianki (3) olejek do włosów (3) podkład (3) podkład matujący (3) próbki (3) serum do twarzy (3) stylizacja włosów (3) Drogeria Natura (2) Elseve (2) L'Oreal Prodigy 5 (2) Lidl (2) Liebster Blog Award (2) Mikołaj (2) Pantene Pro-V (2) apteka (2) kosmetyki apteczne (2) maseczki do twarzy (2) mieszkanie (2) produkty do twarzy (2) rozdanie na blogu (2) sport (2) Aussie (1) Batiste (1) Dermika (1) Drogeria Hebe (1) Palette (1) Ziaja MED (1) buty (1) coś do kawy (1) gazety (1) imieniny (1) krem CC (1) kuracje do włosów (1) muzyka (1) oddanie na blogu (1) post informacyjny (1) przepisy (1) rozdanie (1) rozdanie świąteczne (1) sałatki (1) storczyki (1) suchy szampon (1) suplementy (1) szampony (1) ubrania (1)