Gwałtownik zszedł z miedzy na trakt, który prowadził do wioski. Mgła się podnosiła, słońce stało wysoko, łąki aż drżały od krzątaniny i brzęczenia owadów. Rosa schła od światła. Ciepło zieleniło drzewa. W oddali zamajaczyła mu sylwetka.
Chłop, który zaprzęgał konia do pługa, wyprostował się, przysłonił dłonią oczy, popatrzył i zamachał w geście pozdrowienia.
- Bóg zawsze między mną i tobą, bracie! – krzyknął.
Gwałtownik wszedł na pole, sięgnął po grudę ziemi, ucałował i odpowiedział:
- Teraz i na wieki!
Podali sobie prawice i uścisnęli. Chłop rzucił:
- Radem, żeś wrócił – lecz z twarzy jego biła surowość.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą serce. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą serce. Pokaż wszystkie posty
sobota, 24 marca 2012
piątek, 9 września 2011
Tajemnica szczęścia
Podała mu kubek wody, a gdy zaczął pić, zagadnęła:
- Popatrz na siebie. Dziury w kolczudze. Szczerby na mieczu. Kurz to we włosach czy już siwizna? Ręce ci drżą od tych zmagań i nie przestają nawet, kiedy nieco odpoczniesz. Jednak w każdej chwili, wymarszu czy powrotu, powitania czy pożegnania, zwycięstwa czy porażki, widzę w twoich oczach te same iskry. Jakbyś zawsze się… cieszył. Jak ty to robisz?
- Popatrz na siebie. Dziury w kolczudze. Szczerby na mieczu. Kurz to we włosach czy już siwizna? Ręce ci drżą od tych zmagań i nie przestają nawet, kiedy nieco odpoczniesz. Jednak w każdej chwili, wymarszu czy powrotu, powitania czy pożegnania, zwycięstwa czy porażki, widzę w twoich oczach te same iskry. Jakbyś zawsze się… cieszył. Jak ty to robisz?
środa, 15 września 2010
Zanurkować w brzuchu potwora
Dziś Droga Gwałtownika zamienia się chwilowo w video-bloga. Odpowiadam na pytanie pani Karoliny z młodzieżowego portalu Revolta Discreta.
Jako komentarz uzupełniający przychodzi mi na myśl fragment genialnego utworu Hansa Ursa von Balthasara "Serce świata":
"A ponieważ Słowo pojęło już, że Jego przyjście na świat przyniesie Mu śmierć i zniszczenie i że Jego światło zginie w ciemności, podjęło walkę i wypowiedziało wojnę. Wymyśliło fortel: zanurkować jak Jonasz w brzuchu potwora i wniknąć do najdalszej komórki śmierci. Wypić kielich goryczy, doświadczyć więzienia grzesznej namiętności. Stawić czoła dążeniu do władzy i przemocy.
(...)
Chciał On tak dalece przeniknąć sobą wszystko, że każdy upadek, który miałby się w przyszłości wydarzyć, byłby upadkiem w Nim, a każda struga ludzkiej goryczy i zwątpienia spływałaby odtąd w Jego tajemne otchłanie.
(...)
Plan i fortel Boga jeszcze się jednak nie spełnił. Brakowało mu elementu najważniejszego: brakowało sposobu, aby wniknąć we wnętrze świata i przemienić go od samego środka. Brakowało narzędzia, by wyłamać zaryglowane bramy. Wtedy właśnie Bóg stworzył swoje serce i umieścił je pośrodku świata. Było to serce człowiecze..."
Książka "Przyczajony Chrystus, ukryty Bóg", którą powyższy filmik reklamuje, to natomiast rozbudowana wersja mojej odpowiedzi na pytanie: Jak połączyć się z Sercem Boga i czerpać z tej więzi siłę już tu i teraz?
Jako komentarz uzupełniający przychodzi mi na myśl fragment genialnego utworu Hansa Ursa von Balthasara "Serce świata":
"A ponieważ Słowo pojęło już, że Jego przyjście na świat przyniesie Mu śmierć i zniszczenie i że Jego światło zginie w ciemności, podjęło walkę i wypowiedziało wojnę. Wymyśliło fortel: zanurkować jak Jonasz w brzuchu potwora i wniknąć do najdalszej komórki śmierci. Wypić kielich goryczy, doświadczyć więzienia grzesznej namiętności. Stawić czoła dążeniu do władzy i przemocy.
(...)
Chciał On tak dalece przeniknąć sobą wszystko, że każdy upadek, który miałby się w przyszłości wydarzyć, byłby upadkiem w Nim, a każda struga ludzkiej goryczy i zwątpienia spływałaby odtąd w Jego tajemne otchłanie.
(...)
Plan i fortel Boga jeszcze się jednak nie spełnił. Brakowało mu elementu najważniejszego: brakowało sposobu, aby wniknąć we wnętrze świata i przemienić go od samego środka. Brakowało narzędzia, by wyłamać zaryglowane bramy. Wtedy właśnie Bóg stworzył swoje serce i umieścił je pośrodku świata. Było to serce człowiecze..."
Książka "Przyczajony Chrystus, ukryty Bóg", którą powyższy filmik reklamuje, to natomiast rozbudowana wersja mojej odpowiedzi na pytanie: Jak połączyć się z Sercem Boga i czerpać z tej więzi siłę już tu i teraz?
poniedziałek, 6 września 2010
Dlaczego Droga Gwałtownika?
Chrześcijaństwo to wiara w Jezusa. Jedyny pewny sposób na życie w obfitości i radości oraz na dostanie się kiedyś do nieba. Bo „nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4,12). „Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus” (1 Tm 2,5).
Zanim wierzących nazwano chrześcijanami, mówiło się o nich, że są „zwolennikami Drogi” (Dz 9,2). Ale czy można powiedzieć o chrześcijaństwie, że jest Drogą Gwałtownika?
Można. Nawet trzeba.
Przede wszystkim ze względu na Jezusa.
On sam powiedział wyraźnie: „Aż do Jana sięgało Prawo i Prorocy; odtąd głosi się Dobrą Nowinę o królestwie Bożym i każdy gwałtem wdziera się do niego” (Łk 16,16). Tak! „Królestwo Niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je” (Mt 11,12).
Jezus sam był takim gwałtownikiem. Miał serce groźne, ale dobre. Groźne, bo dobre. I dobre, bo groźne. To serce kazało Mu upleść własnoręcznie bicz, którym później wypędził przekupniów ze świątyni. To serce kazało Mu z czułością i delikatnością błogosławić dzieci. To serce kazało Mu stanąć w obronie skazanej na śmierć cudzołożnicy. To serce kazało Mu wyśmiać otwarcie obłudę faryzeuszy.
To serce pozwoliło Mu stoczyć na krzyżu zwycięski bój o Twoją duszę.
Uczeń naśladuje mistrza. Ktokolwiek więc chce zostać uczniem Chrystusa, zamienia się w gwałtownika. Oczywiście, ten rodzaj gwałtowności nie ma nic wspólnego z przyziemną porywczością, choć czasem bywa równie agresywny. Jak więc podążać ta wąską ścieżką, by nie zbłądzić, ale piąć się zdecydowanie w górę?
Oto miejsce, gdzie będziemy się nad tym wspólnie zastanawiać i inspirować do konkretnych kroków. Wprost. Na całego. Na zabój.
Gotowi?
Do dzieła!
Zanim wierzących nazwano chrześcijanami, mówiło się o nich, że są „zwolennikami Drogi” (Dz 9,2). Ale czy można powiedzieć o chrześcijaństwie, że jest Drogą Gwałtownika?
Można. Nawet trzeba.
Przede wszystkim ze względu na Jezusa.
On sam powiedział wyraźnie: „Aż do Jana sięgało Prawo i Prorocy; odtąd głosi się Dobrą Nowinę o królestwie Bożym i każdy gwałtem wdziera się do niego” (Łk 16,16). Tak! „Królestwo Niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je” (Mt 11,12).
Jezus sam był takim gwałtownikiem. Miał serce groźne, ale dobre. Groźne, bo dobre. I dobre, bo groźne. To serce kazało Mu upleść własnoręcznie bicz, którym później wypędził przekupniów ze świątyni. To serce kazało Mu z czułością i delikatnością błogosławić dzieci. To serce kazało Mu stanąć w obronie skazanej na śmierć cudzołożnicy. To serce kazało Mu wyśmiać otwarcie obłudę faryzeuszy.
To serce pozwoliło Mu stoczyć na krzyżu zwycięski bój o Twoją duszę.
Uczeń naśladuje mistrza. Ktokolwiek więc chce zostać uczniem Chrystusa, zamienia się w gwałtownika. Oczywiście, ten rodzaj gwałtowności nie ma nic wspólnego z przyziemną porywczością, choć czasem bywa równie agresywny. Jak więc podążać ta wąską ścieżką, by nie zbłądzić, ale piąć się zdecydowanie w górę?
Oto miejsce, gdzie będziemy się nad tym wspólnie zastanawiać i inspirować do konkretnych kroków. Wprost. Na całego. Na zabój.
Gotowi?
Do dzieła!
Subskrybuj:
Posty (Atom)