Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lekcja fechtunku. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lekcja fechtunku. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 12 lipca 2011
Piąta lekcja fechtunku: ZASKOCZENIE
Wielu wojowników wkłada więcej energii w uczenie się jak wyglądać podczas walki, niż jak walczyć. Robią miny, które mają przestraszyć wroga. Wykonują ruchy, by sprawić wrażenie, że ich technika to coś więcej, aniżeli siła. Przyjmują dziwne postawy ciała, by zasugerować, że posiedli tajemną moc dostępną tylko starożytnym mistrzom. I dlatego tak często przegrywają. Bo skupiają swój umysł na tym jak się pokazać, nie na tym jak wygrać.
piątek, 28 stycznia 2011
Wolny od zwycięstwa, wolny od porażki
Gwałtownik bardziej od życia na tej ziemi ceni życie duszy, które będzie trwać wiecznie. Dlatego często ponad chęć przetrwania, ponad doznanie przyjemności i ulgi, stawia walkę w bólu. Wytrzymuje napięcie i cierpienie, jeśli tylko ma pewność, że to wyrzeźbi jego duszę na przyszłe wieki. Znajduje radość nawet w przegranej, o ile sam pojedynek
niedziela, 9 stycznia 2011
Trzecia lekcja fechtunku: Równowaga
Głupcy patrzą na pojedynek i widzą tylko dłonie, które dzierżą miecz. Kiedy chwalą któregoś z szermierzy, machają rękami, żeby naśladować jego ruchy. Mistrz tymczasem skupia się na postawie ciała i pracy nóg, ponieważ wie, że cios, blok i unik zależą wyłącznie od tego jak noszą go stopy.
Podobnie gwałtownik zdaje sobie sprawę, że do pokonania lęków (bloki) i przemiany swojego myślenia (pchnięcia) potrzebuje takiego opanowania ducha, by z każdego odchyłu umiał wrócić do pionu i przypuścić atak. Sztuka zaś wewnętrznego balansu polega na
niedziela, 17 października 2010
Druga lekcja fechtunku: POKORA
„Nie dał nam Bóg ducha bojaźni, lecz mocy, miłości i trzeźwego myślenia” (2 Tm 1,7). Dlatego kiedy gwałtownik zrozumie już pustkę swojego lęku i nauczy się wypełniać ją miłością, przychodzi czas na umysł.
W książce C.S. Lewisa zatytułowanej „Listy starego diabła do młodego” doświadczony demon poucza swojego czeladnika, że powinien „wykraść najlepsze lata człowieka tak, by mu upłynęły niepostrzeżenie nawet nie w upojeniu grzechem, lecz na ponurym błądzeniu myślami nie wiadomo gdzie i w jakim celu, na zaspokajaniu zaciekawień tak słabych, że człowiek tylko połowicznie zdaje sobie z nich sprawę, na bębnieniu palcami po stole i machaniu nogami, na pogwizdywaniu melodii, których nie lubi, na pogrążaniu się w ciemnym labiryncie marzeń, którym brak nawet zmysłowości i ambicji uzyskania jakiegoś jej posmaku”…
Demon, by zachęcić swojego ucznia, zdradza mu dlaczego tego rodzaju postępowanie może mieć piekielną skuteczność: „Powiesz, że to są bardzo małe grzechy. Niewątpliwie, jak wszyscy młodzi kusiciele, chciałbyś donosić o sensacyjnych wykroczeniach. Pamiętaj jednak, że liczy się tylko to, w jakim stopniu odgrodzisz człowieka od Boga. Nie ma znaczenia, jak małe są przewinienia, pod warunkiem, że łącznym ich efektem jest stopniowe odsuwanie człowieka od Światła i pogrążenie go w Nicości. (…) Doprawdy najpewniejszą drogą do Piekła jest droga stopniowa — łagodna, miękko usłana, bez nagłych zakrętów, bez kamieni milowych, bez drogowskazów”.
Gwałtownik odkrywa zatem, że prawdziwe nawrócenie to przemiana myślenia (Ef 4,22-24), a walka duchowa to w istocie wojna o utrwalenie nowego stanu umysłu. Gwałtownik pasie swoje myśli jak pasterz owce. Zna radę świętego Pawła: „co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie, jeśli jest jakąś cnotą i czynem chwalebnym – to miejcie na myśli!” (Flp 4,8). Doskonali się więc w przypominaniu sobie dobra, w dostrzeganiu dobra oraz w planowaniu dobra na przyszłość. Gwałtownika bardzo motywuje i umacnia odkrycie, że prawdziwa pokora nigdy nie polega na poniżaniu się, lecz tylko i wyłącznie na dobrym myśleniu o sobie i innych.
W książce C.S. Lewisa zatytułowanej „Listy starego diabła do młodego” doświadczony demon poucza swojego czeladnika, że powinien „wykraść najlepsze lata człowieka tak, by mu upłynęły niepostrzeżenie nawet nie w upojeniu grzechem, lecz na ponurym błądzeniu myślami nie wiadomo gdzie i w jakim celu, na zaspokajaniu zaciekawień tak słabych, że człowiek tylko połowicznie zdaje sobie z nich sprawę, na bębnieniu palcami po stole i machaniu nogami, na pogwizdywaniu melodii, których nie lubi, na pogrążaniu się w ciemnym labiryncie marzeń, którym brak nawet zmysłowości i ambicji uzyskania jakiegoś jej posmaku”…
Demon, by zachęcić swojego ucznia, zdradza mu dlaczego tego rodzaju postępowanie może mieć piekielną skuteczność: „Powiesz, że to są bardzo małe grzechy. Niewątpliwie, jak wszyscy młodzi kusiciele, chciałbyś donosić o sensacyjnych wykroczeniach. Pamiętaj jednak, że liczy się tylko to, w jakim stopniu odgrodzisz człowieka od Boga. Nie ma znaczenia, jak małe są przewinienia, pod warunkiem, że łącznym ich efektem jest stopniowe odsuwanie człowieka od Światła i pogrążenie go w Nicości. (…) Doprawdy najpewniejszą drogą do Piekła jest droga stopniowa — łagodna, miękko usłana, bez nagłych zakrętów, bez kamieni milowych, bez drogowskazów”.
Gwałtownik odkrywa zatem, że prawdziwe nawrócenie to przemiana myślenia (Ef 4,22-24), a walka duchowa to w istocie wojna o utrwalenie nowego stanu umysłu. Gwałtownik pasie swoje myśli jak pasterz owce. Zna radę świętego Pawła: „co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie, jeśli jest jakąś cnotą i czynem chwalebnym – to miejcie na myśli!” (Flp 4,8). Doskonali się więc w przypominaniu sobie dobra, w dostrzeganiu dobra oraz w planowaniu dobra na przyszłość. Gwałtownika bardzo motywuje i umacnia odkrycie, że prawdziwa pokora nigdy nie polega na poniżaniu się, lecz tylko i wyłącznie na dobrym myśleniu o sobie i innych.
piątek, 8 października 2010
Pierwsza lekcja fechtunku
Gwałtownik wie, że w tym wszechświecie liczą się tylko dwie siły. Miłość, która wszystkim rządzi oraz strach, który próbuje się Miłości przeciwstawić. Ponieważ to sam „Bóg jest miłością” (1 J 4,8.16), strach w tej konfrontacji zajmuje stracone pozycje i zostanie na końcu zniszczony. Gwałtownik jednak nie lekceważy przeciwnika, bo rozumie, że w tym życiu tylko lęk potrafi niepostrzeżenie wniknąć do serca i skutecznie sabotować wszystkie, najbardziej nawet szlachetne, jego wysiłki.
Pierwsza obawa, z którą gwałtownik musi się więc zmierzyć, ma na imię „Nie-Uda-Ci-Się”.
Gdy Bóg inspiruje cię do jakiegoś czynu, przychodzi najpierw ten właśnie demon i robi wszystko, by zasiać w tobie myśli o porażce. Spójrz wówczas na krzyż Chrystusa i uświadom sobie, że we wszystkim „odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował” (Rz 8,37). Jedyną porażką byłoby, gdybyś nie wstał i nie zrobił kroku. Dlaczego? Bo tylko wtedy nic by się nie zmieniło. Wstań więc i rusz. Otrzymasz od Boga pomoc i prowadzenie. Nawet jeżeli czasem się zagapisz, potkniesz i upadniesz, przyjmij to jako lekcję. Uciesz się, że leżysz. I tak jesteś dalej, niż tam, gdzie siedziałeś. Możesz też docenić zmianę perspektywy…
Druga obawa, którą gwałtownik musi pokonać, nazywa się „Wyśmieją-Cię”.
Kiedy opowiadasz o swoich planach, a inni dostrzegają w tobie nadzieję na chwałę, bywa, że pojawia się w ich oczach i głosach drwina zwrócona przeciw tobie. Jeśli zakradł się do twego serca lęk przed wyśmianiem, podnosi wówczas łeb i ryczy, żeby cię przestraszyć i odwieść od wyznaczonych celów. Przypomnij sobie wtedy Jezusa odartego z szat na Kalwarii. Poproś o moc Jego milczenia, które zwyciężyło kpinę tłumu. Jak Dawid zrzucił z siebie ofiarowaną mu zbroję (1 Sm 17,39), tak ty przestań wreszcie szukać ochrony w opiniach innych ludzi. Liczy się tylko to, co myśli o tobie Pan. I co od Niego wiesz na swój temat.
Trzeci lęk, z którym gwałtownik stoczy walkę, nosi imię „Zostaniesz-Sam”.
Czasem dławisz pragnienia swego serca, bo się boisz, że gdy je zrealizujesz, nie będziesz się już miał z kim cieszyć. Czasem boisz się samotności, jaka cię czeka po drodze do celu. Przypomnij sobie jednak Boże zapewnienie: „Gdy pójdziesz przez wody, Ja będę z tobą i gdy przez rzeki, nie zatopią ciebie. Gdy pójdziesz przez ogień, nie spalisz się i nie strawi cię płomień. Nie lękaj się, bo jestem z tobą” (Iz 43,2.5). Idź!
Czwarty lęk atakuje ze zdwojoną siłą, a na swoim cielsku ma napisane „Znienawidzą-Cię”.
Niektórzy ludzie boją się dowiedzieć choćby i tego, że ktoś ich po prostu nie lubi. Myśl o tym, iż mogliby wzbudzić w kimś jawną wrogość, sprowadza ich na skraj paniki. Ty zachowaj spokój. Im jaśniej będziesz świecić, tym ciemniejsze mogą się stać cienie wokół. Cień jednak, choć warczy na światło, nigdy go nie zaatakuje, bo wie, że tylko od niego zależy. Świeć zatem ze swojego świecznika i miłuj cienie swoich wrogów. Zrozum, że ich opozycja to pokrętny wyraz szacunku do ciebie. Jesteś bezpieczny.
Najpotężniejszy strach, z jakim gwałtownikowi przychodzi się zetrzeć, nosi nazwę „A-Jeśli-Ci-Się-Uda”?
Tak. Lęk przed wygraną. Wyobrażenie, że gdy dopniesz swego, rozewrze się przed tobą czarna dziura bezsensu, stracisz ochotę, motywację, zapał i nie nacieszysz się długo owocami sukcesu… Atak na marzenie. Panika, gdy zaczynasz zdawać sobie sprawę, że może Ci się udać. Albo że już się udało…
Zatrzymaj się. Odetchnij. Powtórz na głos słowa Pana Jezusa: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał – aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię Moje” (J 15,16). Odetchnij jeszcze raz i ruszaj dalej, i proś o jeszcze więcej!
Gwałtownik przestaje się bać, gdy odkrywa wreszcie całym sobą, że „Bóg jest miłością. W miłości zaś nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa wszelki lęk” (1 J 4,16.18).
Pierwsza obawa, z którą gwałtownik musi się więc zmierzyć, ma na imię „Nie-Uda-Ci-Się”.
Gdy Bóg inspiruje cię do jakiegoś czynu, przychodzi najpierw ten właśnie demon i robi wszystko, by zasiać w tobie myśli o porażce. Spójrz wówczas na krzyż Chrystusa i uświadom sobie, że we wszystkim „odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował” (Rz 8,37). Jedyną porażką byłoby, gdybyś nie wstał i nie zrobił kroku. Dlaczego? Bo tylko wtedy nic by się nie zmieniło. Wstań więc i rusz. Otrzymasz od Boga pomoc i prowadzenie. Nawet jeżeli czasem się zagapisz, potkniesz i upadniesz, przyjmij to jako lekcję. Uciesz się, że leżysz. I tak jesteś dalej, niż tam, gdzie siedziałeś. Możesz też docenić zmianę perspektywy…
Druga obawa, którą gwałtownik musi pokonać, nazywa się „Wyśmieją-Cię”.
Kiedy opowiadasz o swoich planach, a inni dostrzegają w tobie nadzieję na chwałę, bywa, że pojawia się w ich oczach i głosach drwina zwrócona przeciw tobie. Jeśli zakradł się do twego serca lęk przed wyśmianiem, podnosi wówczas łeb i ryczy, żeby cię przestraszyć i odwieść od wyznaczonych celów. Przypomnij sobie wtedy Jezusa odartego z szat na Kalwarii. Poproś o moc Jego milczenia, które zwyciężyło kpinę tłumu. Jak Dawid zrzucił z siebie ofiarowaną mu zbroję (1 Sm 17,39), tak ty przestań wreszcie szukać ochrony w opiniach innych ludzi. Liczy się tylko to, co myśli o tobie Pan. I co od Niego wiesz na swój temat.
Trzeci lęk, z którym gwałtownik stoczy walkę, nosi imię „Zostaniesz-Sam”.
Czasem dławisz pragnienia swego serca, bo się boisz, że gdy je zrealizujesz, nie będziesz się już miał z kim cieszyć. Czasem boisz się samotności, jaka cię czeka po drodze do celu. Przypomnij sobie jednak Boże zapewnienie: „Gdy pójdziesz przez wody, Ja będę z tobą i gdy przez rzeki, nie zatopią ciebie. Gdy pójdziesz przez ogień, nie spalisz się i nie strawi cię płomień. Nie lękaj się, bo jestem z tobą” (Iz 43,2.5). Idź!
Czwarty lęk atakuje ze zdwojoną siłą, a na swoim cielsku ma napisane „Znienawidzą-Cię”.
Niektórzy ludzie boją się dowiedzieć choćby i tego, że ktoś ich po prostu nie lubi. Myśl o tym, iż mogliby wzbudzić w kimś jawną wrogość, sprowadza ich na skraj paniki. Ty zachowaj spokój. Im jaśniej będziesz świecić, tym ciemniejsze mogą się stać cienie wokół. Cień jednak, choć warczy na światło, nigdy go nie zaatakuje, bo wie, że tylko od niego zależy. Świeć zatem ze swojego świecznika i miłuj cienie swoich wrogów. Zrozum, że ich opozycja to pokrętny wyraz szacunku do ciebie. Jesteś bezpieczny.
Najpotężniejszy strach, z jakim gwałtownikowi przychodzi się zetrzeć, nosi nazwę „A-Jeśli-Ci-Się-Uda”?
Tak. Lęk przed wygraną. Wyobrażenie, że gdy dopniesz swego, rozewrze się przed tobą czarna dziura bezsensu, stracisz ochotę, motywację, zapał i nie nacieszysz się długo owocami sukcesu… Atak na marzenie. Panika, gdy zaczynasz zdawać sobie sprawę, że może Ci się udać. Albo że już się udało…
Zatrzymaj się. Odetchnij. Powtórz na głos słowa Pana Jezusa: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał – aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię Moje” (J 15,16). Odetchnij jeszcze raz i ruszaj dalej, i proś o jeszcze więcej!
Gwałtownik przestaje się bać, gdy odkrywa wreszcie całym sobą, że „Bóg jest miłością. W miłości zaś nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa wszelki lęk” (1 J 4,16.18).
Subskrybuj:
Posty (Atom)