Siła męska jednak była zajęta w weekend, więc dziś sama podjęłam malowanie sufitu. Pomalowałam 1/2 i owszem czuję to. Groza. Kicanie na drabinkę (i z drabinki) przez pół dnia wspaniale robi na mięśnie nóg, a machanie wałkiem nad głową sprawia, że muskulatura się rozrasta.
Ale nie tylko tym się zajmowałam. Chcąc nieco odpocząć od pokoju, wlazłam do kuchni i w ramach odpoczynku od farby do ścian używałam farby do mebli i stolarki drewnianej. W kuchni była i jest nadal boazeria, ale teraz odmieniona.
Styl rustykalny przemienił się - za sprawą białej farby - w styl skandynawski. Powiedzmy. Każdy ma taką Skandynawię, jaką sobie wymaluje;)
Bardzo fajny efekt. Struktura drewna jest widoczna i ciekawie wyglądają te pasiaste szafka i boazeria. Jestem bardzo zadowolona, chociaż jeszcze czeka mnie malowanie ścian i okapu. Nie zostanie taki ciemny, będzie chyba jasno szary. Zobaczę farby, to wybiorę kolor.
Największym wyzwaniem w kuchni będzie podłoga. Pod płytkami PCV kryją się deski. Ale o tym innym razem.
Koszt 2 puszek farby akrylowej do mebli i stolarki drewnianej (jedna puszka jeszcze została na drzwi, szafki...): 59,98 zł plus wałek 10 cm aksamitny! Właściwie wałeczek. Jest świetny do malowania drewna, bardzo ładnie kryje i nie ma śladów, jak po pędzlu. Kupiony za radą pana z Castoramy :) Wałeczek, zatem: 8, 74 zł. Razem: 68,70 zł.
I ta praca.